Nie ominie cię to, co najlepsze
Pieniądze, czy przedmioty, których używamy, by żyło nam się lepiej, przyjemniej i wygodnie, to nie wszystko. Nie one nadają sens naszemu życiu, choć może się nam wydawać, że bez nich mnie będziemy szczęśliwi. Tymczasem wielu potrafi cieszyć się życiem i doświadczać szczęścia, mimo że nie mają pieniędzy i rzeczy, bez których współczesny człowiek nie wyobraża sobie życia.
Nie chodzi o to, żeby żyć w zacofaniu. Nie chodzi też o to, żeby starania o rzeczy czy pieniądza uczynić podstawą codziennej aktywności. Nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby harmonijnie połączyć podnoszenie jakości rzeczy, jakimi się otaczamy i z jakich korzystamy, z podnoszeniem poziomu rozwoju duchowego. Bowiem brak równowagi miedzy materialną a duchową sferą życia zawsze prowadzi do frustracji.
Celem prosperującej świadomości jest wyrobienie nawyków automatycznego osiągania sukcesów w świecie materialnym i społecznym, co się wyraża jako zdolność korzystania z okazji dobrego zarabiania i lokowania kapitału. Celem rozwoju duchowego jest zaś oświecenie, czy - jak to nazywają inni - przejawienie w pełni swej doskonałości.
Ja to widzę w ten sposób, że rozwijanie prosperującej świadomości może być ważnym i niezbędnym etapem w naszej drodze do przejawienia doskonałości. Bowiem dzięki zasadom i mechanizmom stosowanym w rozwijaniu prosperującej świadomości nieuchronnie uruchamiamy nasze duchowe moce, z mocą kreacji na czele. Czy zatrzymamy się na etapie rozwinięcia świadomości dobrobytu, czy też z tą świadomością pójdziemy dalej - ku osiągnięciu doskonałości, to zależy tylko od nas. A to, co można osiągnąć rozwijając się duchowo, są to realne korzyści, a nie mrzonki ludzi niezadowolonych z tego, co osiągnęli w świecie materii i relacji z innymi.
Na swej duchowej drodze do celu, jakim jest oświecenie czy urzeczywistnienie boskości, na pewno nie ominie cię to, co najlepsze i najpiękniejsze. To gwarancja Boga, pod którą na pewno podpiszą się wszyscy, którzy doświadczają rozszerzenia świadomości i poprawy jakości życia poważnie traktując siebie i swój rozwój.
Niektórzy stawiając na rozwój osobisty uwikłali się w dążeniu do tego, by poprawić sobie jakość życia materialnego, by więcej zarabiać, wydawać i mieć. Tymczasem prócz bogactw, dóbr i błogosławieństw jest jeszcze coś, czego warto doświadczać. To spokój i moc medytacji. A medytacja i spokój wprowadzają w nasze życie harmonię. To zaś jest najcenniejszym darem, jaki możesz sobie sprawić (nie licząc oświecenia). Właściwie - to jest dopiero wstęp do przyjęcia darów i błogosławieństw, jakimi obdarza nas Bóg.
Dziś może ci się wydawać, że to musi być strasznie nudne. Tymczasem życie w spokoju medytacyjnym jest doświadczeniem nieograniczonej mocy. Tak właśnie, tej mocy, o której marzysz, a której nie jesteś w stanie wykrzesać z siebie za pomocą najcięższych ćwiczeń. Podczas medytacji przebywasz w bezpośrednim kontakcie z mocą sprawczą. Czytając książki różnych, bardziej lub mniej zaawansowanych, adeptów praktyk duchowych, zauważysz, że wszyscy oni są pod wrażeniem owych doświadczeń wynikających z codziennych praktyk.
Zapewne też zauważyłeś, że w dzisiejszych czasach ludzie najlepiej płacą za informacje. Zazwyczaj są to informacje głupie, ale podniecające. Takim przypisuje się najwyższą wartość. Ty jednak nie popełnij tego błędu tylko zaakceptuj, że najcenniejsze są informacje najwyższej jakości. A te pochodzą z poziomu intuicji, a ten poziom staje się dla ciebie dostępny dzięki medytacji.
Do medytacyjnych doświadczeń zalicza się na pewno:
rozszerzenie świadomości, a co za tym idzie, lepszy dostęp do informacji najwyższej jakości, jaką jest Bóg oraz możność korzystania z owych informacji za pomocą intuicji.
moc kreacji wyrażającą się dokonywaniem realnych korzystnych zmian w swoim życiu na płaszczyźnie fizycznej i społecznej.
Aby z tego skorzystać, trzeba uczciwie i szczerze do siebie podejść. Warto wiedzieć, że jest to już w nas obecne jako potencjał możliwości.
Jeśli się chcesz przekonać, jak to działa, najpierw naucz się relaksu i medytacji. W kolejnej fazie skoncentruj się na swoich celach i sprawdź, jak się z nimi czujesz. Czy jest ci miło, błogo, przyjemnie, czy jesteś wolny od negatywnych emocji? Jeśli tak, to masz „wsparcie Boga”. A to zaowocuje ciekawymi efektami.
Jeśli ci to nie wychodzi, to się nie załamuj, tylko zapytaj siebie, dlaczego? Kiedy sam nie potrafisz pracować z podświadomością, możesz skorzystać z pomocy kogoś, kto praktycznie stosuje hunę lub regresing.
W medytacji możesz korzystać z inspiracji, którym towarzyszy radość, miłość, poczucie szczęścia i lekkości. Warto skorzystać z tych inspiracji i przenieść je do codziennego życia. Jeśli ci się ten sposób spodoba, rób to z myślą, że ta praktyka ma ci dać konkretne korzyści. Póki bowiem „mydlisz sobie oczy” opowiastkami o oświeceniu czy o bogactwie, to szkoda na to czasu. A szkoda, bo póki nie widzisz korzyści, nie masz motywacji (wewnętrznego przekonania), by to osiągnąć. Wtedy wszystko zatrzymuje się na etapie niespełnionych marzeń i rodzi nerwicę.
Wielu ludzi uległo czarowi książek, które mówiły: „możesz mieć wszystko”. To oczywiście prawda, ale jak rzadko możemy przeczytać, że aby mieć wszystko, trzeba się solidnie zabrać za pracę nad sobą i przyjąć całkowitą odpowiedzialność za to, co nas spotyka. A to znaczy, że trzeba wreszcie przestać marudzić, że się „nie da”, że „nie wychodzi”, że „okoliczności nie pozwalają”.
Wszystko się da osiągnąć, ale trzeba na to znać sposób. Nie da się osiągnąć WSZYSTKIEGO, co najlepsze, siedząc bezczynnie w domu albo mając pretensje, dlaczego Bóg mi tego nie daje. Trzeba uwierzyć i działać! A działanie zbyt często kojarzy się z ciężką pracą fizyczną. Tymczasem w rozwoju duchowym mamy na myśli realne działanie w świece materialnym, które jednak jest poprzedzone selekcją celów i koncentracją na celach realizowanych. W tym celu wykorzystuje się techniki kreacji mentalnej: wizualizację, afirmacje i modlitwy. Większość energii wkładamy w koncentrację na realizacji celu i na wyobrażeniu sobie stanu po zrealizowaniu celu. W ten sposób cel realizuje się już bez oporu i nie musimy wkładać wiele pracy i wysiłku w jego osiągnięcie. Przy okazji - energii nie należy mylić z wysiłkiem. Energia bierze się z oddychania i skoncentrowania na celu. Przy redukcji rozproszenia i zdecydowaniu niektórzy nawet nie muszą wchodzić w stan medytacyjny, by bez przeszkód realizować swoje cele. Wystarczy, że wierzą, iż nic im nie może stanąć na przeszkodzie. Tak, są tacy, którzy już w dzieciństwie nie wierzyli w przeszkody i mieli to, co chcieli. Nie wszystkim jednak to się udaje. Wiele spośród osób z aspiracjami do łączenia kreacji mentalnej z rozwojem duchowym marzyło, by wygrać w totolotka i wyjechać na Hawaje lub do Indii, aby tam się rozwijać duchowo. Rzeczywistość jednak okazała się inna. Bóg mówił im: „mam dla ciebie wszystko, co ci zapewni szczęście i rozwój - przyjmij to”, a oni żądali: „podyktuj mi sześć liczb!”.
Jak widać, oczekiwania często mijają się z tym, co ma dla nas Bóg. Dlatego bywa, że to co chcesz, nie jest ci dane.
Nie obwiniaj Boga, pytaj raczej, co On ma dla ciebie lepszego od tego, co tak bardzo chciałeś, a czego nie dostałeś? A zapewniam cię, że ma i chce cię tym obdarzyć!
Może teraz tego nie rozumiesz i nie będziesz w stanie zaakceptować, bo „po twojemu” wydaje ci się na dziś czymś lepszym niż „po bożemu”, czyli „po najlepszemu”?
Dziś możesz się buntować i nie pojmować, po co to wszystko? Przecież po to zająłeś się kreacją, żeby było po twojemu! Ale zastanów się: czy ty to Wyższa Inteligencja? Czy naprawdę wiesz najlepiej, co ci potrzeba i co cię uszczęśliwi? Ile razy doznałeś uszczęśliwienia dzięki realizacji swych zachcianek i jak długo to szczęście trwało?
Bóg jednak ma dla ciebie to co najlepsze i najkorzystniejsze, co przy okazji nie szkodzi innym, a pomaga ci pójść dalej ku doskonałości. Dziś możesz tego nie widzieć, ale On to już wie i tam cię prowadzi. Być może też dzięki temu, że czegoś nie dostałeś, w rzeczywistości On cię ochronił przed upadkiem czy ugrzęźnięciem w niekorzystnym układzie?
Na dziś tego nie wiesz, bo brak ci szerszych perspektyw, bo jesteś uwikłany w emocję „chcę”. Ale kiedy pewnego dnia spojrzysz na to z dystansem, na pewno zrozumiesz i przestaniesz żałować.
Jeden z tych, którzy to zrozumieli, napisał te słowa:
„Mnie też trudno było się z tym pogodzić. Teraz jednak jestem spokojniejszy i pracuję nad przyjmowaniem bogactwa, które ma dla mnie świat, Bóg i ludzie. Widzę efekty pracy nad sobą, bo wcześniej byłem nauczony dostawać wszystko z zewnątrz, za cenę wielkiego wysiłku. Praca nad wychowaniem mej podświadomości daje mi moc osiągania tego, co Bóg ma dla mnie najlepszego, a zdolność przyjmowania pokazuje mi poziom mojej samooceny, mówiąc mi, ile tak naprawdę jestem w stanie przyjąć. Jest jeszcze w niej wiele do poprawienia. Ale zawsze koncentruję się na realnym bogactwie, które widzę, a nie na oczekiwaniu: „może wygram dzisiaj”.
Paradoksalnie - dzięki takiej postawie wygrywasz co dzień. Wygrywasz co prawda nie milion w totolotka, a coś o wiele cenniejszego. Wygrywasz siebie i świadomość, że z bożą pomocą wszystko jest dla ciebie możliwe, że możesz zrealizować każdy swój cel, jeśli jest on dobry dla ciebie i że jeśli nie dostajesz tego, co chcesz, to Bóg ma dla ciebie coś lepszego i chce ci to dać. Uczysz się przyjmować to, co najlepsze. We właściwym miejscu i we właściwym czasie. A ten czas to czas realizacji. Nie wcześniej i nie później. Uczysz się więc cierpliwości i ufności, że wszystko jest właściwe.
Cuda się zdarzają, kiedy jesteśmy gotowi, by się zdarzyły. Być może więc któregoś dnia obudzisz się tak, jak Jose Silva, autor kursu doskonalenia umysłu, któremu w nocy przyśniły się liczby loterii i który uczynił wszystko, by kupić losy z tymi numerami, choć był już czas zamykania kiosków. Musiał w tym celu zjeździć całe miasto, choć nie było mu do śmiechu, bo pieniądze, które przeznaczył na benzynę, powinien był przeznaczyć na spłatę długu. On jednak uwierzył i kierując się wiarą działał. Jakże to inne od historii kilku moich znajomych, którzy medytowali nad trafieniem wygranej, potem mieli sny, ale … albo nie wypełnili kuponów, albo nie wysłali ich, bo było im żal straconego czasu lub straconych pieniędzy.
Bóg działa i w taki sposób, że czyni cuda. Ale musimy Mu pomóc działając. Jednak niektórzy wpadają na pomysł, żeby zmusić Go do tego i nic im nie wychodzi. A trzeba wiedzieć, że usiłując zmusić Boga, by spełniał twe zachcianki, tylko się zmęczysz i zdenerwujesz.
Zamiast powielać cudze pomysły, zaufaj Bogu i Jego inspiracjom. Zamiast przekupywać Boga, prosić Go, żądać, obrażać się na Niego, dojdź do porozumienia z samym sobą i określ, o co ci chodzi. Potem przekonaj o tym swoją podświadomość. Kiedy i ona zaakceptuje, że to, czego chcesz, jest ważne i cenne, wówczas udzieli ci niezbędnej pomocy. Ale to zbyt mało. Poddaj się więc Bogu, On wie, co robi, a i obdarzy cię niesamowitym spokojem oraz mocą, która jest najpotężniejsza we wszechświecie. Przecież to z niej rodzi się wszystko. Ta wewnętrzna boska moc w każdym z nas jest również źródłem naszego bogactwa i spełnienia. Odkrywaj ją i bądź za nią wdzięczny twemu Stwórcy! Naucz się też być wdzięczny za to, że nie spełniały się i nadal nie spełniają twoje zachcianki. Przecież w ich miejsce Bóg daje ci coś znacznie lepszego.
Jeśli zastosujesz tę metodę, na pewno nie ominie cię to co najlepsze i najwspanialsze. Jakże by mogło, skoro rozwój duchowy polega na podnoszeniu jakości swych doświadczeń, na otwieraniu się na najlepsze z jednoczesną akceptacją tego?
Rozwój duchowy nie polega na wypowiadaniu magicznych formułek, hipnotyzowaniu siebie czy innych, czy na wykonywaniu rytuałów.
Rozwój duchowy polega na podnoszeniu samooceny, w czym podstawowe miejsce zarezerwowane jest dla stwierdzeń O SOBIE:
jestem w porządku,
jestem godzien,
jestem wart,
zasługuję.
Koleiny krok to zrozumienie, że z bożą pomocą (z pomocą intuicji) dokonuję najlepszych, najdoskonalszych, najkorzystniejszych wyborów dla siebie i innych.
Jak tego dokonać?
Najpierw trzeba uwierzyć w siebie, zaufać sobie i swej intuicji. Temu celowi służą afirmacje precyzyjnie trafiające w cel. Po przeafirmowaniu sobie powyższych twierdzeń na swój temat, trzeba przejść do afirmacji typu:
Moja intuicja zasługuje na zaufanie.
Jestem zawsze we właściwym miejscu i we właściwym czasie.
Moje najpiękniejsze marzenia spełniają się w rzeczywistości.
Z boża pomocą doskonale radzę sobie z wszystkim w każdej sytuacji.
Opłaca mi się kierować intuicją.
Oczywiście, każdy przypadek jest indywidualny i zapewne będziesz musiał znaleźć inne jeszcze, a właściwe dla siebie afirmacje. Po przygotowaniu będziesz mógł pójść dalej. Po drodze warto nauczyć się odróżniania tych idei i treści, które rodzą zdrowe owoce, od tych, które są dla człowieka szkodliwe, wręcz zabójcze.
Jest kilka łatwych sposobów nauczenia się tego:
Najważniejszą zdolnością jest miłość i życzliwość dla siebie i innych istot. Jeśli uda ci się wpaść na pomysł, na którym wszyscy mogą realnie skorzystać, a nikt nie poniesie szkody, wówczas z pewnością jest on właściwy, korzystny. Jeśli spróbujesz zrealizować go z miłością i życzliwością, wówczas przyniesie on niespodziewanie korzystne efekty dla wszystkich.
Jeśli jakiś pomysł nie uzyska społecznej aprobaty, lub uzyska społeczny aplauz, nie ma to najmniejszego wpływu na jego realną wartość. Aprobata lub dezaprobata nie świadczą o wartości czegokolwiek. Świadczą wyłącznie o gustach ludzkich, a te są omylne. Dlatego nie warto przejmować się cudzymi opiniami, choć czasami warto je brać pod uwagę.
Kiedy twoje myśli i uczucia są zgodne z najwyższym dobrem wszystkich istot, odczuwasz wewnętrzną radość, miłość i bardzo często entuzjazm. Oczywiście, w skutek błędnego zaprogramowania twego umysłu, te odczucia mogą być bardzo mało wyraźne. Kiedy jednak zrelaksujesz umysł i ciało, zaczną się pokazywać wyraźniej. A kiedy relaks i medytację uczynisz trwałym, codziennym nawykiem, będą ci się ukazywały z coraz większą mocą.
Stosując te metody uczynisz swoje życie łatwiejszym, piękniejszym i nadasz mu głębszy sens. A przecież o to właśnie ci chodzi, nawet jeśli na dziś nie zdajesz sobie z tego sprawy.