Mamo powiedz.
Mamo zrób.
Mamo przynieś.
Mamo kup.
Mamo dziura.
Mamo jeść.
Mamo boli.
Mamo weź mnie nieś.
A dziś jest święto mamusi.
Wiesz mamo nic nie musisz.
Sama wszystko zrobię w domu.
Tylko mamo,
Tylko mamo,
Tylko mamo... Troszkę pomóż.
Mój tata jest duży jak wieża,
A nogi ma długie jak struś,
Przedwczoraj pokazał mi jeża
I liczyć nauczył do stu.
Tata, tata taki jak nikt,
Tata, tata - kumpel i brat,
Tata, tata taki jak nikt.
Mój tata nawet gdy śpi,
Ma dla mnie czas.
Usmaży jak nikt jajecznicę,
I guzik przyszyje raz dwa.
Gdy razem idziemy ulicą
To powie, gdzie mazda, gdzie fiat.
Tata, tata taki jak nikt...
Na mapie pokaże mi Paryż,
A w parku wiewiórkę i psa.
Opowie, jak dawniej bywało,
Gdy tata był mały jak ja.
Tata, tata taki jak nikt...
Mój tata to wszystko potrafi.
I rower naprawi mi sam.
On wie co jedzą żyrafy,
I gdzie nosorożec chce spać.
tata, tata taki jak nikt...
Czasami mój tata jest smutny,
Zmęczony lub boli go ząb.
Ja staram się siedzieć cichutko,
I nie denerwować go!
Tata, tata taki jak nikt...
O Radości, iskro bogów,
kwiecie elizejskich pól.
Święta, na Twym świętym progu
staje nasz natchniony chór.
Jasność Twoja wszystko zaćmi,
złączy, co rozdzielił los.
Wszyscy ludzie będą braćmi
tam, gdzie Twój przemówi głos.
Kto przyjaciel, ten niech zaraz
stanie tutaj pośród nas,
i kto wielką miłość znalazł,
ten niech z nami dzieli czas.
Na moim podwórku jest ściana łaciata.
Na ścianie tej dzieci list piszą do świata.
Ogromny, zbiorowy list. Ogromny, zbiorowy list.
W tym liście są żale i skargi dziecięce
pisane niedbale, bazgrane naprędce,
gdy z okien nie patrzy nikt. Gdy z okien nie patrzy nikt.
Gdyby te listy czytał świat,
to pewnie by się zmienił,
a mędrcy mądrzy, że aż strach,
milczeli zawstydzeni.
Na moim podwórku jest ściana łaciata.
Na ścianie tej dzieci list piszą do świata.
Ogromny, zbiorowy list. Ogromny, zbiorowy list.
A ja wam stokrotnie powiedzieć chcę: "Dzięki!
Bo wasze pisanie i nasze piosenki
To w mroku zapałki błysk. To w mroku zapałki błysk.
Gdyby piosenek słuchał świat,
to pewnie by się zmienił,
a mędrcy mądrzy, że aż strach,
milczeli zawstydzeni.
Tak bym chciała być już duża (...chciał być już dorosły)
i mieć osiemnaście lat.
Na dzieciaki patrzeć z góry i przebojem iść przez świat.
Występować gdzieś na scenie, zbierać brawa, śpiewać bis.
A tu nagle moja mama takie rady daje mi:
Bądź dzieckiem! Jak najdłużej dzieckiem bądź!
Bądź sobą! Bo najlepsza rola to.
Na zawsze zapamiętaj słów tych treść:
być dzieckiem najwspanialszą rzeczą jest.
Co tu robić? - myślę sobie, czy to prawda może być?
Tak bym chciała być dorosła (...chciał być już dorosły)
ze wszystkiego sobie drwić.
Z drugiej strony, będąc dzieckiem, na zabawie spędzam dnie.
Może rację ma dziś mama, gdy na wszystko prosi mnie:
Bądź dzieckiem...
A w moim domu
Mieszkają duszki
co bardzo lubią
słone paluszki.
Kiedy za oknem
zrobi się ciemno,
one przychodzą
i tańczą ze mną.
Refren:
Boogie-woogie dla ducha
Boogie-woogie, aż strach.
Nawet tata nas słucha
i na banjo nam gra
Boogie-woogie dla ducha
Boogie-woogie, aż strach.
W kuchni mama też słucha,
dziarsko na garnkach gra.
Bo lubią duszki
te dyskoteki.
Tańczą, aż trzeszczy
calutki dom.
Tańczymy razem,
ja w pierwszej parze.
A on wciąż woła:
"Tańcz ze mną, tańcz!"
Boogie-woogie dla ducha...
A kiedy musi
północ nadpłynąć
duszki znikają
bo idą spać.
Muzyka cichnie,
już jej nie słychać.
A ja się budzę
i śpiewam tak.
Boogie-woogie dla ducha
Toć mamy dzisiaj tak niewiele lat.
I tak niewiele wiemy o tym świecie.
To już kochamy ten cudowny świat
I wiemy to czego wy już nie wiecie.
Chociaż nie znamy się na wielu sprawach,
Chociaż nie wiemy skąd się bierze kwiat,
To znamy się na wesołych zabawach,
Tych, których wy nie znacie już od lat.
Zostawcie nam czysty kawałek świata.
Zostawcie nam strumyka czysty bieg.
Zostawcie nam lasy, ogrody w kwiatach,
Czyste powietrze, zimą czysty śnieg.
Wy dzisiaj macie tyle różnych spraw,
I planujecie wiele nowych cudów.
A dla nas cudem jest zieloność traw,
Choć na nią spada chmura pyłu, brudu.
Wiemy, że życie dzisiaj jest bogate,
Wspaniałe sprzęty czynią z życia raj.
Lecz nie zastąpisz żadnym aparatem
Zapachu wiosny, kiedy kwitnie maj.
Zostawcie nam czysty kawałek plaży.
Zostawcie morza czystość pośród fal.
Pozwólcie nam o życiu pięknie marzyć.
Gdy niema marzeń, w duszy rośnie żal.
Wiemy, że dbacie o nas tak troskliwie.
Że kupujecie nam zabawek stosy.
Kto z was pamięta, jakże niecierpliwie
Czeka się kiedy znów zakwitną kłosy.
Świat jest wspaniałym darem od prawieków,
I nie zastąpi go komputer żaden.
Więc nie zapomnij, dorosły człowieku,
Pozwolić nam iść jego darów śladem.
Zostawcie nam czysty kawałek świata.
Zostawcie nam strumyka czysty bieg.
Zostawcie nam lasy, ogrody w kwiatach,
Czyste powietrze, zimą czysty śnieg.
Zostawcie nam czysty kawałek plaży.
Zostawcie morza czystość pośród fal.
Pozwólcie nam o życiu pięknie marzyć.
Gdy niema marzeń, w duszy rośnie żal
Bardzo lubię z tatą chodzić
Wielką frajdą dla mnie jest
Gdy przy dużej taty nodze
Idą moje nogi też
Gdy wychodzę z nim na miasto
Na ulicach pełno nóg
W autobusie od nóg ciasno
A na każdej jakiś but
My jesteśmy tacy mali
Z nóg się składa dla nas świat
Nie widzimy co jest dalej
Każdy tylko nogi ma
Nogi, nogi wszędzie nogi
Pełno nóg jest wokół nas
Czy to ludzie, czy stonogi
Maszerują raz i dwa
Czy to ludzie, czy stonogi
Maszerują raz i dwa
W windzie, w domu, na chodniku,
W parku i już nie wiem gdzie
Obcych nóg jest tam bez liku
i bez przerwy spieszą się
Znam niektóre, bo w przedszkolu
Nogi naszej pani znam,
A gdy trzeba iść do domu,
To przychodzą nogi mam
My jesteśmy tacy mali…