- 1 -
Jednej z klas podstawowych poleciłem, by w domu spróbowali jak najkrócej streścić Ewangelię czyli Dobrą Nowinę o Jezusie. Odpowiedzi były różne: jedni napisali życiorys Pana Jezusa, inni wyliczyli wszystkie tytuły i podtytuły ewangelii, jeszcze inni pisali, o czym nauczał Pan Jezus.
Jacek natomiast nie napisał ani jednego słowa, tylko na całej zeszytu narysował krzyż.
Ks. Andrzejewski R., Przez krzyż do zwycięstwa miłości, BK 2-3 /1986/, s. 74
- 2 -
W polu, u drogi rozstajnej, Przy rozwalonym wpół płocie, Stoi krzyż prosty, zwyczajny, Taki jak stał na Golgocie.
Z rozpostartymi ramiony Przemawia niemą rozpaczą. Czarne obsiadły go wrony, Strząsają pióra i kraczą.
Górą chmur niskich kłąb płynie Sinym, żałosnym łachmanem. Co dzień o zmierzchu godzinie Stoję tam z Marią i Janem.
(L. Staff
Ks. Jan Nowak- TRWAĆ PRZED KRZYŻEM Współczesna Ambona 2000
- 3 -
Święto, które dzisiaj wypada, zajmując miejsce cotygodniowej celebracji zmartwychwstania Pańskiego, swą historią sięga starożytności. Zrodziło się ono w Jerozolimie. 13 września 335 roku poświęcono tam uroczyście bazylikę wzniesioną przez cesarza Konstantyna na miejscach upamiętniających dzieło odkupienia-ukrzyżowania i zmartwychwstania. 14 września, nazajutrz po tej dedykacji, ogromny tłum adorował drzewo krzyża, które miała znaleźć Helena, matka Konstantyna. Wczesnochrześcijański przekaz o znalezieniu krzyża utrwalił św. Ambroży, biskup Mediolanu. "Przybyła więc Helena -czytamy w jednym z jego dzieł - zaczęła oglądać miejsca święte; Duch Święty natchnął ją, by szukała drzewa krzyża. Podeszła ku Golgocie i mówi: «Oto miejsce bitwy, gdzie jest zwycięstwo? Szukam sztandaru zbawienia, a nie znajduję. Ja króluję, a krzyż Pański leży w pyle? Ja żyję wśród złota, a Chrystusowy triumf jest w gruzach? On tu dotąd pozostaje ukryty? Ukryta jest palma wiekuistego życia? Jakże mogę sądzić, iż jestem odkupiona, jeśli nie widzę samego odkupienia? Widzę, coś uczynił, diable, by ukryć miecz, którym zostałeś zgładzony. (...) Trzeba więc usunąć gruzy, aby pokazało się życie, aby wydobyć miecz, którym odcięto głowę prawdziwego Goliata. Niech się otworzy ziemia, aby zabłysło zbawienie. Po coś to uczynił, diable, ukrywając drzewo, jak nie po to, byś raz jeszcze został zwyciężony?» (...) Chciwa niewiasta śpieszyła się, by dotknąć lekarstwa nieśmiertelności. Szła z sercem radosnym, drżącym krokiem, nie wiedząc, co czynić. Podeszła jednak do kolebki prawdy. Drzewo zajaśniało i zabłysła łaska" (De obitis Theodosii oratio 43-46,PL 16, 1400-1401).
Tamtą uroczystość wielkiej adoracji krzyża nazwano po grecku hypsosis - wyniesienie, podwyższenie. Dzień dzisiejszy jednak dla nas bardziej niż świętem podwyższenia znalezionego krzyża jest upamiętnieniem Chrystusowego wywyższenia na krzyżu.
Ks. Tadeusz Gacia - O CRUX, AVE, SPES UNICA! Współczesna Ambona 1997
- 4 -
Czym jest krzyż, tłumaczyła małemu, sześcioletniemu Romualdowi jego babcia, pani Błocka, jak czytamy o tym w biografii Traugutta, bohatera powstania styczniowego. Oto oboje podczas zwiedzania Warszawy przyszli do katedry i uklękli, by się w ciszy pomodlić przed Ukrzyżowanym w kaplicy Baryczków.
- Czym jest właściwie krzyż, na którym umarł Pan Jezus? pytał Romuald babcię.
- Ówczesną szubienicą.
- Szubienicą? - wzdrygnął się chłopiec. - Ależ babciu, na szubienicy wieszają strasznie złych ludzi, morderców, złoczyńców...
- Nie zawsze, kochane dziecko - mówiła pobladła pani Błocka. - Czasem na szubienicy giną najlepsi ludzie, najwięksi bohaterowie. - Nie rozumiem tego...
- Właśnie Chrystus na krzyżu ci to tłumaczy. Będąc Bogiem, stał się człowiekiem, aby zbawić wszystkich ludzi, aby ich uszczęśliwić. A ci ludzie zawiesili Go na szubienicy.
- Dlaczego? - zapytał głośno chłopiec.
- Cicho... - uspokoiła go babcia. - Sam Chrystus powiedział: "Potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne".
- To strasznie trudne do zrozumienia - podsumował mały Romuald. Trzeba przyznać, że oswoiliśmy się z krzyżem. Dlatego od czasu do czasu musimy popatrzeć na niego właśnie tak, jakbyśmy widzieli go pierwszy raz - oczami dziecka, które stwierdza, że krzyż to coś straszliwie trudnego do zrozumienia. Jeżeli medytując nad jego tajemnicą, stwierdzimy przynajmniej tyle, to wtedy - paradoksalnie być może coś z niej pojmiemy, to znaczy przyjmiemy ją jako niezasłużony dar miłości Boga, który chce nas zbawić. Ten dar otwiera się zaś przed nami w każdej Eucharystii, sakramencie śmierci, z której tryska zdrój życia.
Ks. Tadeusz Gacia - O CRUX, AVE, SPES UNICA! Współczesna Ambona 1997
- 5 -
"Kocham, kochasz, kocha..." To częste słowo w naszym słowniku. Znaczy bardzo wiele i rozumiemy je bardzo różnie. Jeśli mówimy, że mama kocha swoje dziecko, wtedy zaraz wyobrażamy sobie mamę karmiącą bobasa, troskliwie wysyłającą bobasowego braciszka do szkoły, czuwającą przy łóżeczku chorego na grypę malucha lub nucącą mu kołysanki przed snem. Jeśli mówimy, że Zosia kocha swojego brata, to wyobrażamy sobie wspaniałą siostrę, która pomaga rozwiązać strasznie trudne zadanie - a czasem wyniesie śmieci, kiedy tato już po raz któryś upomina Jacka, a on właśnie musi zobaczyć w telewizji najnowsze "ferrari", o którym słyszał tylko od kolegów. Paweł zwykł mawiać, że kocha góry. Rzeczywiście, w chwilach wolnych pakuje plecak i wędruje po zboczach. Niepotrzebny telewizor i komputer. Najważniejsze, że widzi cel swojej wędrówki.
Myślę, że słowo KOCHAĆ jest wyjątkowo przyjemne. Kiedy je słyszymy, wtedy zaraz robi się nam raźniej i bezpieczniej. Ktoś, kto mnie kocha, nigdy nie zrobi mi krzywdy. Jest mi bardzo dobrze w jego towarzystwie.
Ks. Andrzej Kołek - TAJEMNICZY ZNAK MIŁOŚCI Współczesna Ambona 1997
- 6 -
Jakież pożytki przyjść mogą z cierpienia, pyta się człowiek pełen udręczenia. I to człowiek każdej epoki, każdej generacji, każdy z nas z osobna, a nie bez racji. Z jakimś wyjaśnieniem onej zagadki przychodzi pisarz: "Ja jestem cierpienie... Gdyby nie ja, wasze dusze zostałyby do końca świata ziarnkiem maku uśpionym w bryle materii" (Bolesław Prus, Sen). Powiadają, że dawnymi czasy błąkał się po świecie o żebranym chlebie ciekawy człowiek. Na widok chłopów mieszających łopatami zboże w dworskim spichrzu, zawołał z oburzeniem: Ej, ludzie, czemuż nie dajecie spokoju temu ziarnu? czemuż je męczycie? Ażeby nie spleśniało! - słyszy w odpowiedzi. Widząc wiosną rolnika, co ziemię swą orał, stawiał mu pytanie: Wieśniaku, dlaczegóż kaleczysz ziemię swoim ostrym pługiem? Trzeba ziemię przeorać, by ją spulchnić, uzdatnić pod uprawę. Bez tej pielęgnacji zostałaby ugorem nikomu nieprzydatnym. Dalej znów dostrzegł w sadzie ogrodnika obcinającego dzikie pędy w koronie owocowego drzewa. Nie wytrzymał i znowu zapytał: Dlaczegóż to ostrym nożem odcinasz żywe gałęzie? Takie dostał wtedy wyjaśnienie: Gdy ubędzie gałęzi, owoc będzie dorodniejszy. I zrozumiał ów pielgrzym, że w życiu ludzkim podobnie się zdarza, choć o tym sam Bóg decyduje. Klęknął i począł się modlić w te słowa: Boże, ja jestem ziarnem Twoim, które przewracasz kłopotem, ażeby nie spleśniało. Ja jestem glebą, którą spulchniasz cierpieniem, czyniąc ją urodzajniejszą. Ja jestem jabłonią w Twoim ogrodzie, której odcinasz zbędne gałęzie, by lepiej owocowała...
Ks. L. Nowak SDS Podwyższenie krzyża s. 83. Materiały Homiletyczne Wrzesień/Pażdziernik nr 152.
- 7 -
Trzeba Bogu zaufać, jak tego przykład zostawił nam wieszcz narodowy:
"Gdybym straciła wszystkie ułudy i pociechy, jeszcze bym Tobie ufała, Panie! Gdyby ludzie, co mnie winni przywiązanie i opiekę, powstali na mnie, jeszcze bym Tobie ufała, Panie! Gdyby świat mnie odrzucił i szarpał, jeszcze bym Tobie ufała, Panie! Gdyby serca, którym zawierzyłam, mnie oszukały i zdradziły, jeszcze bym Tobie ufała, Panie! Gdybym przytułku w żadnej duszy znaleźć nie mogła, jeszcze bym Tobie ufała, Panie! Gdybyś spuścił na mnie złość ludzką i boleść serca, i boleści ciała, jeszcze bym Tobie ufała, Panie! Gdyby dzieci moje zapomniały o miłości mojej, jeszcze bym Tobie ufała, Panie! Gdyby ci, których mieniłam szlachetnymi, spodlili się, jeszcze bym Tobie ufała, Panie! Gdybyś dom mi odjął i piękność, i dobra moje ziemskie, jeszcze bym Tobie ufała, Panie! Gdybym żyć musiała samotna, opuszczona, bez dźwięku jednego wesela, bez słowa jednego litości, jeszcze bym Tobie ufała, Panie! Boś Ty miłością pierwszą, jedyną, najwyższą; bo wszystkie miłości serc na ziemi są tylko strumykami płynącymi od morza jasności Twojej: bo ty mnie zbawisz, kiedy dni moje się przeliczą i pocieszysz stroskany duch mój, któryś zesłał w to ciało moje na znikomą chwilę - bo Ty nie opuścisz dzieła rąk Twoich, myśli Twojej - córki Twojej tu płaczącej i jęczącej ku tobie. Amen" (Zygmunt Krasiński, XIX w., Litania).
Ks. L. Nowak SDS Podwyższenie krzyża s. 84-85. Materiały Homiletyczne Wrzesień/Pażdziernik nr 152.
- 8 -
Około 300 lat po śmierci Jezus Chrystusa na Kalwarii matka Konstantyna, cesarza rzymskiego, poleciła przeprowadzić poszukiwania krzyża, na którym umarł Chrystus. I poszukiwania te zostały uwieńczone skutkiem. Krzyż został odnaleziony, a potem w sposób cudowny został zweryfikowany i został wywyższony, podniesiony jako znak ocalenia, jako znak zbawienia, znak uszlachetnienia, znak, który zapowiada życie i zmartwychwstanie, bo przedtem był znakiem pohańbienia, znakiem poniżenia i zatraty.
Został wydany w całym cesarstwie rzymskim dekret, że nie wolno odtąd nikogo karać taką karą; nikt nie może odtąd być ukrzyżowany. Był to szczególnego rodzaju gest szacunku dla tamtej śmierci i dla tamtego krzyża z Kalwarii.
To podniesienie krzyża i nadanie mu takiej godności znaku zbawienia nabiera pełnej treści tylko dzięki temu, że zanim tego podwyższenia dokonali ludzie, sam Chrystus pochylił się nad drzewem krzyża, objął je swoimi rękami i podniósł je, wyważył na własnych rękach jego ciężar, wziął ten krzyż na własne ramiona i poniósł go o własnych siłach aż na górę Kalwarii po wyroku Piłata.
Bp. J. Pietraszko Podwójne wywyższenie s. 70 Materiały Homiletyczne Wrzesień/Październik nr 137.
- 9 -
Dwaj wielcy wodzowie, Konstantyn i Maksencjusz, wyprowadzili swoje legiony do walki na śmierć i życie. Pogańscy pretendenci do korony cesarskiej walczą o władzę nad światem. Podanie głosi, że opodal Wiecznego Miasta, przy Moście Mulwijskim, dostrzegła armia Konstantyna wielki krzyż na niebie i napis: "W tym znaku zwyciężysz!". A rzecz dziać się miała dnia 29 X 312 roku po narodzeniu Chrystusa. Faktem jest, że Konstantyn oparł się na krzyżu - na sile, jaką on wtedy w świecie reprezentował. Nie ulega też wątpliwości, że zwyciężył potem. Niebawem wydał słynny edykt mediolański (313 r.) gwarantujący wolność Kościołowi Chrystusowemu w cesarstwie rzymskim. Zwycięski krzyż zaczyna pojawiać się na monarszych diademach jako symbol chrześcijańskich rządów. Narzędzie hańby i poniżenia obnoszone z chlubą i wdzięcznością, wszak przez nie przyszło zwycięstwo prawdy nad zakłamaniem, sprawiedliwości nad bezprawiem, miłości nad nienawiścią - tego, co Boże, nad tym, co wyłącznie światowe. nad ruinami pogańskiego imperium stanął krzyż Pański i stoi jeszcze.
Ks. L. Nowak SDS Zwycięski znak s. 114, Materiały Homiletyczne Wrzesień/Październik Nr 159
- 10 -
Jaki sport jest w naszym kraju najpopularniejszy? Lekka atletyka? Kolarstwo? Boks? Chyba jednak piłka nożna! Czy lubicie oglądać transmisje z meczów piłkarskich? Ligowych czy międzynarodowych? Czy ktoś już oglądał mecz na stadionie? Kto bardziej interesuje się piłką nożną: chłopcy czy dziewczynki? (możliwość dialogu z dziećmi)
Wyobraźmy sobie, że oglądamy właśnie transmisję meczu. W jednej z drużyn następuje zmiana i na boisko wchodzi nowy zawodnik. Po czym rozpoznamy, w której drużynie będzie grał? Oczywiście - po kolorze jego koszulki. Zawodnicy każdej drużyny noszą jednakowe stroje i po tym odróżniamy ich od zawodników drużyny przeciwnej. Jeśli któryś z nich ubrałby koszulkę przeciwnika, wówczas kibice mieliby kłopoty z identyfikacją graczy, a i dla samych zawodników byłoby to niemałym utrudnieniem.
Moglibyśmy znaleźć wiele innych sytuacji, w których używanie znaków rozpoznawczych jest bardzo ważne, np. malowanie symboli na samolotach, wciąganie bandery na maszt statku, informowanie kierowców o niebezpieczeństwie przez znaki drogowe...
A teraz powiedzcie mi, czy my, chrześcijanie, mamy jakiś znak rozpoznawczy? Oczywiście, jest nim krzyż! A co jeszcze oprócz krzyża?
Ks. Rafał Czerniejewski - UDZIAŁ W CIELE CHRYSTUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(136) 1996