12.11.2013.
Podobnie jak w ubiegłym roku, na całej trasie marszu można było napotkać prowokatorów zamaskowanych białymi kominiarkami, lecz nie tylko. Były też inne kolory.
Na samym początku Marszu Niepodległości, zamaskowani bandyci próbowali wciągnąć spokojnych maszerujących w walki z policją. Wielu podpitych chłopaków dało się nabrać i pokrzyczeli do policji grożąc im, ale zaraz szli dalej. Niestety, sporo z nich dało się wciągnąć na dłużej w zamieszki.
Na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Wilczej doszło do ogromnej bitwy na bruk i race. Tylko po uważnym przyjrzeniu się można było zauważyć, że to jest atak, a nie bitwa.
Spora grupa bandytów, rzucała kostką brukową w policję, ci jednak nie biegli i nikogo nie próbowali łapać, bo pomiędzy nimi i prowokatorami w kominiarkach stał kordon straży marszu. Chłopaki ze straży zrobili naprawdę dobrą i odważną robotę.
Celowo napisałem o zamaskowanych - bandyci, kilkakrotnie usiłowali mnie przewrócić. Raz dostałem w twarz od prowokatora w kominiarce, wielokrotnie uderzano w obiektyw, a na koniec usiłowali odebrać mi kamerę. Goniąc mnie kopali w nogi bym upadł, tylko szybkość i odrobina szczęścia pozwoliły mi ocalić sprzęt i kości.
Wszystko to miało na celu przerwanie filmowania, bo w ubiegłym roku tylko dzięki takim filmom udało się udowodnić próby, ale i udane prowokacje.
Przed marszem Marian Kowalski apelował o rejestrowanie wszystkich prób robienia zadymy, natomiast szkoda że nie apelował o zdjęcie kominiarek, bo bandytom byłoby trudniej mieszać się z tłumem. Nie byliby tacy incognito.
Na filmie widać grupki bandytów ciągle atakujące stojący szpaler policyjny.
Nie chce tu bronić policji, bo ich tam wcale nie powinno być - marsz poszedłby dalej, a zadymiarze/prowokatorzy musieliby szukać innego miejsca do starć.
Policja znów zrobiła manifestację siły i jakby czekała w wybranych miejscach na zadymiarzy.
Schemat powtarzany jest co roku. Zwozi się umundurowanych w pełnym rynsztunku bojowym i każe pałować wszystkich przed tarczą.
JP