EMIGRANCI, SŁAWOMIR MROŻEK
Informacje z Internetu.
Emigranci (1974) to najwybitniejszy utwór Sławomira Mrożka od ukazania się Tanga, a zarazem jeden z najważniejszych polskich dramatów okresu powojennego. Dwaj cudzoziemcy z bliżej nieokreślonego kraju zamieszkują wspólnie suterenę w nieznanym mieście Europy Zachodniej. Wyobcowany intelektualista - AA - wybrał emigrację z powodów politycznych, jego towarzysz zaś - "chłoporobotnik" XX, wyjechał wyłącznie dla zarobku. Skazani są na własne towarzystwo, a ich symbioza polega na wzajemnym uzależnieniu: XX wykorzystuje AA materialnie, ten natomiast twierdzi, że wykorzystuje towarzysza pod kątem studiów nad niewolniczą mentalnością swych rodaków. AA sam sfrustrowany i bezwolny z wyższością odnosi się do przedstawiciela niższej klasy, dorobkiewicza, którego jedynym celem w życiu jest poprawa własnego bytu. W tych warunkach obustronne konflikty i antagonizmy nabierają wyjątkowej ostrości.
W szerszym ujęciu konfrontacja pomiędzy AA i XX dotyka jednego z ważniejszych problemów w Polsce powojennej - rozdźwięku między inteligencją i robotnikami. W finale dokonuje się synteza wartości obu grup społecznych, zwiastująca przełamanie powstałych barier.
………………………………………………………………………………………………….
Sławomir Mrożek urodził się 29 czerwca 1930 roku w Borzęcinie, niewielkim miasteczku, nieopodal Krakowa. O swojej młodości mówił: „Moje dojrzewanie między dziewiątym a piętnastym rokiem życia to wojna, panowanie siły zbrojnej; moja młodość - to doświadczenie powolnego lecz nieubłaganego miażdżenia osobowości przez siły polityczne reżimu totalitarnego”. Jako student nie wytrzymał długo na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej i postanowił przenieść się na Akademię Sztuk Pięknych. Jednak po krótkim czasie całkowicie zrezygnował ze studiów.
Po raz pierwszy dał się poznać szerokiej publiczności w roku 1950 jako rysownik satyryczny w krakowskich tygodnikach i dziennikach. W 1953 roku ukazał się dwa pierwsze zbiory jego opowiadań, zatytułowane „Opowiadania z Trzmielowej Góry” oraz „Półpancerze praktyczne”. Są one uznawane za literacki debiut artysty. Artysta otrzymał kilka nagród za trzy pierwsze zbiory opowiadań (dwa powyższe i „Słoń” z 1957 roku). Zarówno rysunek, jak i proza, służyły autorowi za szkołę pisania. Dzięki temu nauczył się jak systematycznie nakreślać temat i budować obraz słowem. W roku 1958 światło dzienne ujrzał pierwszy dramat, który wyszedł spod ręki Mrożka, noszący on tytuł „Policja”, zmieniony go później na „Policjanci”. Przełomowym momentem w karierze pisarza był rok 1964, gdy opublikował swój najsłynniejszy dramat - „Tango”. Dzieło to przyniosło mu światową sławę.
Nurt, w którym tworzył swoje pierwsze dramaty nazywany był teatrem absurdu.
Teatr absurdu to styl teatralny, który wyłonił się w latach sześćdziesiątych XX wieku. Cechował się między innymi pozornie bezsensowną fabułą, brakiem logiki w kolejności przedstawianych wydarzeń, czy powtarzającymi się dialogami. Wszystkie te cechy powodowały, iż spektakl przypominał „nocną marę”. Do najwybitniejszych dramaturgów teatru absurdu zaliczają się: Samuel Beckett, Eugene Ionesco, Tom Stoppard, Harold Pinter, Arthur Adamov, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Sławomir Mrożek. Teatr absurdu znalazł również swoje odbicie w epice. Widać to najlepiej w dziełach Bruno Schulza, Franza Kafki i Mikołaja Gogola. |
Artysta o początkach swojej twórczości dramatopisarskiej mówił: „Debiutowałem w momencie, gdy teatr absurdu triumfował na scenach. Był w powietrzu, oddychało się nim (…). W ten sposób (…) niejako siłą rzeczy było się związanym z tym nurtem (…). Absurd zrywał z konwencjami języka, oswobadzał składnię, uwalniał od tradycyjnej logiki, włączając bezpośrednio fikcję i marzenia do rzeczywistości. Pierwsze wrażenia związane z teatrem absurdu przeżyłem w Polsce. Byłem pod szczególnym wpływem obalania, ośmieszania wartości, zrywania z ustalonym porządkiem. Ten wpływ można dostrzec w moich sztukach do 1970 r., do Emigrantów, w których definitywnie zerwałem z teatrem absurdu (…)”.
Komizm zawarty w jego twórczości uczynił z niego niezwykle popularnego artystę doby PRL. Uważany był za głównego prześmiewcę absurdów, jakie niósł za sobą system realnego socjalizmu. W swojej twórczości ukazywał także stereotypy kształtujące świadomość Polaków. Do języka potocznego na dobre zagościło wtedy powiedzenie „Jak z Mrożka”, którym posługiwano się by opisać szczególnie absurdalne codzienne sytuacje. Artysta w swojej biografii pisze o prześmiewczym charakterze swoich dzieł: „Wprawdzie śmiałem się na rozmaite sposoby, i głośno i cicho, i biologicznie i intelektualnie, niemniej jednak mój śmiech nie dochodził do samego środka. Należę do pokolenia, którego śmiech zawsze bywa zaprawiony ironią, goryczą, czy rozpaczą. - Zwyczajny śmiech, śmiech dla śmiechu, pogodny i bez problemów, pocieszna gra słów - to wydaje się nam jakby nieco staroświeckie i budzi zazdrość”. Artysta znaczną część swojego życia spędził poza granicami Polski. Na emigracji powstały jego najgłośniejsze dzieła, w tym „Tango”. Zanim opuścił kraj w 1963 roku, został uhonorowany literacką nagrodą im. Kościelskich. Rok później otrzymał Prix de l'Humeur Noir we Francji, a w 1987 roku austriacką nagrodę literacką imienia Franza Kafki. Na początku swojej emigracji przez pięć lat mieszkał we Włoszech, w miejscowości Chiavari, gdzie napisał „Tango”. W 1968 roku przeniósł się do Paryża, skąd po dwudziestu jeden latach przeprowadził się do Meksyku. Po siedmiu latach, czyli w roku 1996, zdecydował się na powrót do Krakowa.
W roku 1968 na łamach paryskiej prasy opublikował list, w którym protestował przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. W latach siedemdziesiątych zafascynował się kinem, efektem czego było napisanie trzech scenariuszy filmowych: Wyspa Róż, Amor i Powrót. Dwa ostatnie tytuły sam wyreżyserował - były to filmy produkcji niemieckiej.
Tragiczne zdarzenie miało miejsce w 2002 roku - pisarz przeżył udar mózgu. Artysta utracił w wyniku afazji zdolność porozumiewania się ze światem. Nie mógł ani mówić, ani pisać. Dzięki trzyletniej terapii odzyskał dawną sprawność. Pierwszym dziełem, które napisał po chorobie była autobiografia.
Kiedy w 1996 r. Mrożek opuszczał Meksyk, powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej”: "W Polsce ciągle jeszcze są marzenia, wizje, są wielkie aspiracje. (…) I to jest polska przewaga nad dekadenckim Zachodem. Mimo wszystko w Polsce da się jeszcze żyć. Dlatego wybieram Kraków - nie Paryż”. Po 11 latach, w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi" jesienią ubiegłego roku, był już wyraźnie rozczarowany: "Odkąd wyjechałem w 1963 r., w Polsce nic się nie zmieniło” - mówił. Ciągle te same kompleksy. Mrożek był zniesmaczony kołtuństwem, które towarzyszyło rządom PiS. Powiedział "Dziennikowi:: "Wreszcie odkryłem, czego się Polacy boją - siebie samych”. Nie podobały mu się też wpływy zachodniej lewicowości, która wraca do Polski przedziwnym rykoszetem, bo "Polska już zapomniała, co to było”. Ostateczna diagnoza brzmiała: "Polak lubi silną rękę”. W ustach autora "Tanga” nie był to komplement. w 2008 roku pisarz zdecydował się ponownie wyemigrować z kraju. Tym razem do Nicei.
|
Jakakolwiek klasyfikacja tego wielkiego artysty nie jest możliwa. Nie można powiedzieć o nim, że jest komediantem, ponieważ jego utwory mają bardzo często przepełnione goryczą filozofii. Jedno jest pewne, Mrożek, jak nikt inny, potrafił oddać absurd i wariactwo współczesnej epoki, a jego twórczość zawsze dotykała polityki oraz zagadnień etycznych.
EMIGRANCI (1975), Dramat Sławomira Mrożka o wyobcowaniu. W obskurnej suterenie wegetują dwaj emigranci: AA (polityczny) i XX (gastarbeiter).. Matematyczna precyzja dialogu w Emigrantach, idealne wyważenie racji, emocji i oddalenie wszelkiej pokusy jednoznaczności uczyniło z tego dramatu uniwersalny Moralitet o panach i chamach. Mrożek skonfrontował w tej sztuce zgorzkniałego intelektualistą i lumpenproletariackiego dorobkiewicza gastarbeitera. Napięcie dramatyczne, jakie wytworzył między tymi dwoma bohaterami, wynikało zatem z konfliktu postaw. Intelektualista żyje w świecie pomyślanym, dorobkiewicz w świecie pogoni za odkładanym z dnia na dzień dobrobytem. Ale Emigranci to także Sztuka o obcości. Obcość wyraża się tu w wielu wymiarach: człowieka wobec człowieka, wobec kraju rodzinnego, wobec społeczeństwa kraju emigracji. Dramat wystawiany w wielu krajach okazał się uniwersalną przypowieścią o tragedii nietutejszych, wykorzenionych i zagubionych przybyszy w obcym i wrogim im świecie.
O spektaklu "Emigranci"
"Emigrantów", najwybitniejszą obok "Tanga" sztukę Sławomira Mrożka (ur. 1930), opublikowano po raz pierwszy w "Dialogu" z 1974 roku. Prapremiera światowa odbyła się jeszcze tego samego roku w Theatre d'Orsay. Reżyserował Roger Blin, a zagrali Gerard Depardieu i Laurent Terzieff. W Polsce "Emigrantów" wystawiono po raz pierwszy w warszawskim Teatrze Współczesnym (1975) w reżyserii Jerzego Kreczmara. Do dziś dramat Mrożka miał w ojczyźnie około 40 realizacji. Zdaniem krytyki, najwybitniejsza powstała na deskach krakowskiego Starego Teatru (1975); Andrzej Wajda główne role powierzył Jerzemu Binczyckiemu i Jerzemu Stuhrowi. Arcydramat Mrożka, wbrew tytułowi, nie zawiera zbyt wielu aluzji politycznych. Jest raczej współczesnym moralitetem, niezwykle ascetycznym w formie. Jego akcja ogranicza się do dialogu dwóch osób: intelektualisty - emigranta politycznego i "gastarbeitera" - emigranta zarobkowego. Choć nazwani tylko inicjałami, pozbawionymi wszelkich podtekstów: AA i XX, sugerującymi brak jakiegokolwiek zindywidualizowania postaci, należą do najbogatszych psychologicznie bohaterów autora "Portretu". Ich rozmowa toczy się w noc sylwestrową. Nowy Rok witają w suterenie wieżowca, na obrzeżach wielkiego miasta. Oczekiwania obu bohaterów wobec Zachodu są odmienne. AA szuka tu wolności duchowej, XX - materialnej. Pierwszy marzy o napisaniu książki "o człowieku w stanie czystym", drugi - o triumfalnym powrocie do rodzinnego miasteczka: "Zarżnie się wieprzaka, cielaka albo krowę... Nakupi wódki... Żeby dla wszystkich starczyło. I żeby jeszcze zostało..." Ale te marzenia to tylko forma samooszustwa. Intelektualistę czeka nędzna wegetacja, jego towarzysz nigdy nie powróci do kraju, by żyć w dobrobycie. W inscenizacji Kazimierza Kutza dyskurs XX i AA stanowi przedłużenie wielkiej narodowej dysputy między inteligentem a przedstawicielem ludu. O ile krytyka światowa sytuowała sztukę Mrożka blisko egzystencjalnej problematyki utworów Becketta, o tyle Kutz wydobył jej polskie konotacje. W jego ujęciu AA i XX to "późni wnukowie" bohaterów "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego - tak samo żyjący złudzeniami, tak samo tragicznie bezradni. Kutzowska inscenizacja podkreśla również scenograficzną surowość "Emigrantów". Proste łóżko, stół, odrapane ściany, kuchenka gazowa, żałosna atrapa zlewu... Wśród nich, przeżywający wewnętrzny dramat, bohaterowie. Erudycyjne wywody AA i "eleganckie" ciuchy XX to bowiem tylko pozory. Rzeczywistość to kłótnie o każdego papierosa, paczkę cukru czy herbaty, to egzystencja przerażająco monotonna i beznadziejna. |
Mrożek idzie śladami "Zniewolonego umysłu" Czesława Miłosza, gdy każe wierzyć AA, iż możliwe jest danie uniwersalnego, generalizującego poszczególne indywidualne doświadczenia świadectwa zniewolenia. Ale, odmiennie niż Miłosz, od początku pozbawia swego bohatera ideologicznych złudzeń. Jednocześnie rozumowanie AA przypomina lekcję Witolda Gombrowicza, który z zakompleksionej polskiej kultury uczynił swą oryginalną siłę twórczą. Sposób zobrazowania inteligenta-gonokoka wewnątrz społeczeństwa -organizmu jest nawiązaniem do "Szewców" Witkacego.
Postawieni w sytuacji ekstremalnej, skazani na siebie, bo połączeni wspólnym losem bohaterowie "Emigrantów", choć różni jak dwa bieguny, są tak samo wyalienowani ze społeczności, w której przyszło im żyć. XX, chłoporobotnik, dorobkiewicz za wszelką cenę, rwący się do materialnego awansu, i AA, pisarz, chłodny intelektualista sypiący komunałami o wolności, są postaciami które - pomimo pewnych akcentów komicznych - uzyskują ostatecznie wymiar tragiczny. Obaj są "produktami" tego samego systemu. Ich istnienie ma w sobie wymiar niewolniczy. W ujęciu Mrożka różnią się tylko tym, że XX staję się ofiarą konformizmu sytości, natomiast AA - ofiarą konformizmu myślowego. Dialog XX i AA wykracza jednak poza granice zwykłej rozmowy, gdyż odwołują się oni do powszechnej wiedzy widza o przeszłości i uruchamiają jego współczesne doświadczenia. Pewne jest, że "Emigranci" polemizują z tradycyjnie podniosłą, wyrosłą z romantyzmu wizją tragicznego emigranta-wygnańca cierpiącego z nostalgii za utraconą ojczyzną. "Nocna Polaków rozmowa" sprowadzona została przez Mrożka ze szczytów Alp do wielkomiejskich piwnic i pisuarów, gdzie nawet "Pan Tadeusz" emigrantów nie pokrzepi, bo jeden książek w ogóle nie czyta ,a dla drugiego tradycja jest już tylko pustą formą, w której nawet nie próbuje szukać oparcia. "Główną sprawą" twórczości Mrożka było i jest nadal wskazanie rozbieżności pomiędzy nadętą, napuszoną formą zachowań i wypowiedzi a wyrażaną przez nie treścią, często miałką lub po prostu wstydliwą.
W gruncie rzeczy "Emigranci" to sztuka o wolności, która - bez względy na formy, w jakich się objawia - zawsze wymaga od człowieka ceny najwyższej...
888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888
Coś z tym kacem trzeba zrobić
Ci dwaj siedzący w piwnicy emigranci może nigdy nie opuścili kraju
|
Bohaterowie "Emigrantów" Sławomira Mrożka nie mają imion. Z dala od domu, w piwnicznej izbie służącej za mieszkanie, przychodzi im spędzić razem sylwestrową noc. Przez te parę godzin rozpoznają nędzę własnej egzystencji. Jedną z najlepszych i najgłośniejszych sztuk Mrożka włączyła w repertuar działająca od wiosny Scena Fundacji Starego Teatru przy ul. Sławkowskiej w Krakowie. Dwadzieścia parę lat temu w tym samym teatrze na Scenie Kameralnej w spektaklu Andrzeja Wajdy emigrantami AA i XX (Jerzy Stuhr i Jerzy Bińczycki) byli inteligent i tzw. prosty człowiek (mędrek i cham, jak ich określał Jan Błoński), którzy nie potrafią się w żaden sposób porozumieć. Teraz w te dwie postaci wcielają się Wojciech Skibiński i Piotr Cyrwus, którzy razem również spektakl wyreżyserowali. Kim są ci dwaj po latach doświadczeń - Sierpnia, stanu wojennego, odzyskania wolności i okresu III RP? Oglądając ten spektakl, miałem wrażenie, że siedzący w piwnicy emigranci być może nigdy nie opuścili kraju. Ich kraina wolności była marzeniem, czystą fikcją. Kiedy do nich przyszła, stała się koszmarem. Pierwszy (Wojciech Skibiński) to mózgowiec, który chce uszczęśliwić świat wytworami swojego umysłu. Nie radzi sobie sam z sobą, ale |
|
żywi się życiem innych, próbując kierować ich postępowaniem. Najpierw widzi w swoim współlokatorze przykład idealnego niewolnika, a później zakręca mu w głowie, podjudza do spektakularnych gestów, choć sam nie wie, do czego doprowadzą. Drugą postać pochodzący z Podhala aktor Starego Teatru Piotr Cyrwus wyposaża w zewnętrzne cechy swojego krajana. Jego bohater jest "honorny", prosty w obyciu, trochę śmieszny i tragiczny zarazem. Zamarzył sobie świetlaną przyszłość - domek z ogródkiem, niedzielną sielankę z rodziną, zazdrość sąsiadów spoglądających na jego dobrobyt. Nic z tego nie wyszło. Dziś wszystko stracił i nie widzi dla siebie wyjścia z tej sytuacji. Tak jakby wolność, którą dostał, była dla niego zbyt dużym ciężarem. Pod koniec sztuki inteligent wygłasza monolog. Mówi bardzo mądrze - o nadziei, o przyszłości, o tym, że jakoś się wszystko ułoży. Ale jego kolega już nie słucha - śpi. Co będzie, gdy się obudzi? Na to pytanie nie ma odpowiedzi ani w sztuce, ani w spektaklu Skibińskiego i Cyrwusa. Możemy tylko powiedzieć: jest wolność i zarazem wielki kac po zachłyśnięciu się nią. I coś z tym kacem trzeba zrobić.
|
EMIGRANCI to dramat najgłębiej zanurzony w życiowe realia, bo traktujący o nieobliczalności żywiołu życia, które w żadnych dedukcjach, modelach czy teoriach scałkować się nie da.
Odnajdujemy tu niemoc w sytuacji wykorzenienia, wyobcowania odczuwalnego dojmująco i niemal fizycznie, zwłaszcza w naszej skrzeczącej rzeczywistości. EMIGRANCI to jeden z najważniejszych utworów drugiej fazy twórczości Mrożka. W suterenie pod schodami mieszkają razem- AA- inteligent ("polska szlachta") i XX- niewykwalifikowany "wół roboczy" (polski lud). Cham i prostak, który pozbawił się domu i rodziny, nie ma żadnych kontaktów, nie zna języka, rujnuje zdrowie byle napchać dolarami pluszową maskotkę, szanuje religię, obyczaj, władzę. Pragnie wrócić na wieś, wybudować dom i udowodnić sukces. Nie robi żadnego użytku z zarobionych pieniędzy, egzystuje jak pies i nie zawsze w sposób jawny korzysta z własności swego kompana. Ot, marny wsiowy cwaniaczek. Mędrek jest emigrantem politycznym, niespełnionym pisarzem, ofiarą automistyfikacji. Należy do innej grupy społecznej, odrębnej kasty, Ich przodkowie nigdy ze sobą nie pili wódki. EMIGRANCI są konfrontacją dwóch charakterów, dwóch ludzkich losów, dwóch postaw wobec życia - sztuką poruszającą każdego i wciąż aktualną w naszych polskich realiach. Słowem i strasznie i śmiesznie. Mrożek pisze o rzeczach niewesołych, właściwie nie do zniesienia - zniewalających człowieka mechanizmach, zewnętrznych, związanych z relacjami społecznymi i własnych psychicznych ograniczeniach, kompleksach. I robi to w klasycznej formie, opartej na słowie i trzech jednościach, nie znoszącej żadnych efektownych inscenizacyjnych ingerencji i ulepszeń. A jednak podoba się publiczności i jest przez nią lubiany i to bardzo!.