LESZEK GĘSIAK SJ
Jest czas...
Rekolekcje na Wielki Post
Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Okres Wielkiego Postu to czas szczególny, specjalny dar dany nam na dobre przygotowanie się do najważniejszego wydarzenia w życiu chrześcijanina - do przeżywania pamiątki zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. To przygotowanie jest drogą, która ma nas zaprowadzić na szczyt misterium Kościoła. Droga ta wiedzie krętymi ścieżkami codzienności, w które wpisać się mają wydarzenia Paschy Pana. Droga ku zmartwychwstaniu Jezusa wiodła przez krzyż. Droga do największego święta być może będzie także nas wiodła przez zmagania z codziennym krzyżem. Ale skoro jest to droga na szczyt, ku największemu świętu, nie powinna zostać zmarnowana, stąd tak ważne jest, by była dobrze przygotowana i przebyta.
Wielki Post to czas retrospektywnego spojrzenia na okres ostatniego roku i być może próba sporządzenia bilansu naszych duchowych zysków i strat, uczynionego dobra i wyrządzonego zła, osobistych zwycięstw i porażek. Ale po co w ogóle taki bilans robić? Po co wciąż, co roku, rozliczać się z duchowych postępów? Może po to, by mieć okazję stanięcia w prawdzie wobec Boga i samego siebie, by zobaczyć swoje słabe punkty, zanalizować je i podjąć konkretne działania naprawcze, by kolejny rok był lepszy, pełniejszy, głębszy.
Stąd też w tym szczególnym czasie mocniej i wyraźniej dociera do nas zaproszenie do nawrócenia. Nawracać się, to znaczy odwrócić kierunek: by iść od zła do dobra. Nawracać się to zmieniać życie na lepsze, a także podejmować wyzwanie i walkę o lepsze i pełniejsze człowieczeństwo. Jest to czas, kiedy Bóg zaprasza do przemiany serca i pokuty. Zaprasza do pojednania: W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem! (2 Kor, 5,20).
Tradycja Kościoła zna różne sposoby i wzorce pokutne. Zawsze istotą jest jednak wewnętrzne nawrócenie. Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana Boga waszego! (Jl 2,13). Przemiana serca jest kluczem do prawdziwej pokuty i nawrócenia. W tym duchu, w tradycji Kościoła, trzy praktyki pokutne mają znaczenie szczególne. Pierwsza z nich skierowana jest do Boga: to czas modlitwy. Modlitwy, która jest intymnym dialogiem człowieka z Bogiem. Ma być to rozmowa dwóch miłujących się osób, tak jak przyjaciel mówi do przyjaciela (św. Ignacy Loyloa, Ćwiczenia Duchowne, nr 54). A przyjaciele rozmawiają szczerze, serdecznie, otwarcie. Modlitwa powinna być pełna pokory, otwarcia na drugi podmiot, otwarta na to, co Drugi ma nam do powiedzenia. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 6,6).
Druga praktyka pokutna kieruje nas ku samym sobie. To post. Praca nad sobą wymaga wyrzeczenia się wielu rzeczy, rezygnacji z czegoś dla nas ważnego. To pokonywanie swoich namiętności, nieuporządkowanych pragnień, kaprysów, „prawa do czegoś”. Post jest moją walką o samego siebie, o moją przyszłość, moc i duchową siłę, zmaganiem się ze sobą samym. Wymagajcie od siebie, nawet gdyby inni od was nie wymagali (Jan Paweł II). Dzisiejszy świat kłóci się z wezwaniem do postu i umartwienia. Wzywa raczej do tego, by zagarnąć wszystko, co możliwe, by robić, co się chce. O siebie trzeba jednak walczyć, podjąć post! Dla siebie i za innych. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 5, 17-18).
Trzecia praktyka pokutna prowadzi do bliźniego. Wprowadza element społeczny, „bycie dla drugiego”. Wyzwala nowe siły i pokonuje nasz wewnętrzny egoizm i koncentracje na sobie. Nie tylko kruszę się przed Bogiem, nie tylko zmieniam siebie, ale także zauważam potrzebę bliźniego. Jestem „dla drugiego”. Trzecia praktyka pokutna to jałmużna. Dać coś innym, wesprzeć kogoś, pomóc rezygnując z czegoś, co należy do mnie i ma dla mnie wartość. Nie chodzi o podarowanie naszych resztek czy też tego, co nam zbywa. Chodzi o to, by dać coś, co ma dla mnie wartość. Pomoc materialna to konkretny przykład. I może nie każdy musi o niej wiedzieć. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 5, 3-4).
Wielki Post to czas szczególny. Musi więc być inny od naszej codzienności. To czas pokuty, nawrócenia, modlitwy, postu, jałmużny. Pamiętajmy o tym, gdy pochylimy nasze głowy, by zostały posypane popiołem. Pamiętajmy, że to, co mamy pochodzi od Boga. I tylko od Boga. Jesteśmy prochem, w proch się obrócimy.
Wielki Post to szczególny czas, by tę refleksję podjąć. Nie wkrótce, ale dzisiaj, teraz, zaraz...
Jest czas...
Leszek Gęsiak SJ
LESZEK GĘSIAK SJ
Jest czas oczyszczania...
Rekolekcje na Wielki Post
Rozpoczęty w Środę Popielcową Wielki Post jest szczególnym okresem, w którym jesteśmy zaproszeni w sposób specjalny do wejścia w naszym życiu na drogę nawrócenia, pokuty i nieustannej przemiany naszego wnętrza ku dobru. Jak mówił Jezus, czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię! (Mk 1, 15). Nawrócenie to oczyszczanie życia z nagromadzonego w nim nalotu zła, grzechu, negatywnych przyzwyczajeń, wad i ułomności. To odzyskiwanie zagubionego, dawnego blasku i mocy.
Wiele rzeczy wykonanych z metali pod wpływem powietrza utlenia się i pokrywa nalotem. Niektóre metale, z upływem czasu, tracą więc swój pierwotny blask i połysk. Trzeba je co jakiś czas oczyścić odpowiednim preparatem i wypolerować, by błyszczały jak w okresie swej dawnej świetności. Mają błyszczeć, by cieszyć oko tego, kto na metalowy przedmiot będzie patrzeć.
Także nasz duch potrzebuje oczyszczania. Dobre ideały, budujące plany na przyszłość czy wielkie pragnienia z czasem, podczas ich realizacji, ulegają osłabieniu. W naszym życiu pojawiają się przeszkody, na których człowiek potyka się, traci równowagę, czasem nawet upada. Nasza dusza poddawana jest nieustannie oddziaływaniu różnych duchów: dobrych i złych. By oprzeć się tym drugim, czasem brakuje człowiekowi siły. Ulega pokusie, upada, traci nadzieję, że będzie miał siłę ponownie powstać. Życie jest więc nieustanną walką człowieka o siebie, oczyszczaniem z nalotów duchowego brudu i złych nawyków.
Symbolem oczyszczania jest woda. To ona podtrzymuje życie, obmywa z kurzu, dodaje sił i wigoru. To woda jest znakiem, który uświadamia nam obmycie człowieka z grzechu pierworodnego. Ratuje was ona we chrzcie nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie, dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa (1P 3, 21). Po chrzcie błyszczeliśmy największym blaskiem łaski, ale później...
Dusza potrzebuje ciągłego oczyszczania. Bóg w swoim nieograniczonym miłosierdziu wzywa człowieka, by wciąż jego dusza świeciła pięknym blaskiem. Stąd nawet wtedy, gdy człowiek pobłądzi, winien do Boga wracać. Pan czeka na ten powrót, czeka zawsze, jak miłosierny Ojciec na swego syna (por. Łk 15, 21). Czas Wielkiego Postu jest szczególnym zaproszeniem do takiego powrotu. Przez sakrament pokuty mamy dawaną nam przez Pana nieustanną szansę, by oczyszczać nalot zła z naszej duszy. Jesteśmy zaproszeni, by pojednać się z Bogiem i by jednać się z bliźnimi. Mamy wracać do dobrego Ojca, który czeka na nas nieustannie.
Przy kratkach konfesjonału człowiek otrzymuje nadzwyczajną szansę, by stanąć w całej prawdzie o sobie przed Bogiem i przed samym sobą. A stanięcie w prawdzie wobec siebie jest szalenie trudne! Wymaga przede wszystkim odwagi, samozaparcia, wielkiej uczciwości i woli podjęcia nowej decyzji. Jest to jednak pierwszy, fundamentalny krok, który trzeba postawić. Człowiek powinien znać prawdę o sobie, by móc prosić Boga o siłę do zmiany swojego życia. Spowiedź to oczyszczanie i otwieranie się na działanie Bożej łaski. To moment spotkania słabego, złamanego i często obolałego człowieka z nieskończonym miłosierdziem Boga, z pozbawioną granic siłą przebaczenia Dobrego Ojca.
Spowiedź, to kolejna dana nam szansa, by zacząć nasze życie na nowo. Wielki Post i wołanie Kościoła, by przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty (drugie przykazanie kościelne) jest szczególnym zaproszeniem do podjęcia właśnie w tym czasie duchowego, sakramentalnego pojednania z Bogiem.
Wielki Post jest czasem działania specjalnej łaski. Jest czasem oczyszczania...
Leszek Gęsiak SJ
LESZEK GĘSIAK SJ
Wybranie
Rekolekcje na Wielki Post
Człowiek jest istotą w sposób szczególny wybraną przez Pana Boga i zaproszoną do wypełnienia powołania powierzonego mu indywidualnie na Ziemi. W tym wyjątkowym wybraniu otrzymał w darze rozum i wolną wolę. Może więc decydować o swoim losie, może wybierać między dobrem i złem, między czynieniem lub zaniechaniem dobra, między prawdą i kłamstwem.
Człowiek otrzymał od Boga specjalną misję: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną (Rdz 1, 28). Każdy z nas musi ją jednak osobiście ukierunkować i wypełnić. Każdy musi to zrobić zupełnie sam w dialogicznym spotkaniu z Bogiem, bowiem każdy sam musi odkryć swoją własną, niepowtarzalną drogę i osobiste, życiowe powołanie.
Często zastanawiamy się, dlaczego Bóg prowadzi nas przez życie w taki, a nie inny sposób. Bywa, że buntujemy się przeciwko temu i w imię „wolności wyboru” chcemy iść w zupełnie innym kierunku niż ten, który On nam proponuje. Być może lepszymi wydają nam się rozwiązania inne od tych, które spotykamy w naszym życiu. Zmagamy się z różnymi wyzwaniami codzienności i czasem nie chcemy zaakceptować danego nam przez Boga zadania. Czasem nie widzimy sensu w tym, co robimy i jak żyjemy. Być może jednak nie jesteśmy w stanie zobaczyć całej perspektywy, lecz tylko jej drobny wycinek, na który spoglądamy wyłącznie z perspektywy naszego własnego „ja”.
Biblijna historia Abrahama i Izaaka potwierdza taką interpretację. Idąc do kraju Moria Abraham, przy najlepszej swej wiedzy, mógł zobaczyć tylko maleńki fragment Bożego planu. I po ludzku nie mógł szokującej prośby Boga zrozumieć i racjonalnie wyjaśnić. Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę (Rdz. 22, 2). Prośba ta wydawała się być absurdalna, a także zdawała się przeczyć danej wcześniej przez Boga obietnicy. Dlaczego Bóg chce zabrać tego, którego dał Abrahamowi jako gwaranta swojej obietnicy? Okazuje się, że w tym momencie perspektywa Boga przekroczyła zdecydowanie zdolności percepcyjne i poznawcze Abrahama.
Bóg chciał Abrahama sprawdzić, wypróbować jego lojalność i bezgraniczne oddanie. Postawił go wobec pytania o to, czy Bóg w jego życiu jest pierwszy i najważniejszy. Właściwa bowiem odpowiedź na wybranie Boga to przyjęcie zaproszenia do bezgranicznej lojalności wobec Stwórcy. Gdy Bóg chce powierzyć człowiekowi jakąś misję, chce mieć pewność, że mimo ludzkiej ułomności i grzechu człowiek wykona ją dobrze i „aż do końca”. Bóg chce usłyszeć od wybranego te proste słowa: Oto jestem! (Rdz 22,11). Gotowość do rezygnacji z własnej woli tylko dlatego, że Bóg prosi o coś innego niż my chcemy, nie jest porażką ani rezygnacją z własnej wolności. To tylko pokorne uznanie władzy i autorytetu Boga-Stwórcy nad Człowiekiem-Stworzeniem. Boga, który jest miłością i nie może chcieć dla człowieka zła.
Dla Boga warto zaryzykować wszystko, nie tylko by ocalić życie, ale także by otrzymać Jego pełne błogosławieństwo. Boże wybranie to propozycja i szansa, a Wielki Post to okazja by raz jeszcze zweryfikować naszą odpowiedź na nie. Być może potrzeba nam wpatrywania się w Jezusa, który przemieniony na Górze Tabor pozwala nam usłyszeć głos: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie! (Mt 9,7). Czy będę miał siłę, by Go posłuchać? Czy podołam tak trudnemu wyzwaniu?
Niech ten wielkopostny czas będzie szczególną zachętą do takiej refleksji. Nie bójmy się, że jej owoce nas przerosną, że nie damy rady przyjąć i wypełnić danej nam misji. Pan powiedział św. Pawłowi: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali (2Kor 12,9). Być może mówi tak także do Ciebie...
Leszek Gęsiak SJ
Aby dać świadectwo
Rekolekcje na Wielki Post
Wielki Post jest okresem, w którym w sposób szczególny jesteśmy wezwani do nawrócenia i oczyszczenia swojego serca, czyli do powrotu do dobrego Ojca. Człowiek ma do dobrego Ojca, Jedynego Boga, wracać nieustannie, gdyż jest przez Niego wybranym do tego, by odpowiedział hojnie na otrzymane indywidualnie życiowe powołanie. Owocami nawrócenia i oczyszczenia jest podjęcie przez każdego z nas walki o pełnię własnego człowieczeństwa i o odkrycie na nowo pełnej prawdy o nas samych. Człowiek przemienia się wewnętrznie odkrywając na nowo swoje powołanie i życiową misję.
Misją każdego chrześcijanina jest głoszenie Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie. Jest wiele sposobów, by to owocnie czynić. Jednym z nich jest dawanie osobistego świadectwa o Bogu, który jest naszą drogą i prawdą i życiem (J 14, 6). Sam Pan Jezus powiedział, w rozmowie z Piłatem, że po to przyszedł na świat, aby dać świadectwo prawdzie (J 18, 37). Patrząc jednak na dzisiejszy świat wydaje się, że wciąż powtarzamy za Piłatem pytanie: cóż to jest prawda? (J 18, 38) Czy prawda Boga jest prawdą tego świata? O jakiej więc prawdzie świadczymy naszym codziennym życiem?
Każdy z nas w życiu czegoś szuka i pragnie. My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą (1 Kor 1, 23-24). Tajemnica Chrystusa nie leży bowiem w jego fizycznej sile i nadzwyczajności boskiego życia. Geniusz tajemnicy Boga leży w jego uniżeniu, pokorze, prostocie. To elementy, które każdy z nas, słabych ludzi, ma w zasięgu ręki, a których tak często boimy się podjąć. Jest to dla nas zadanie trudne, bo świat zdaje się iść inną drogą. Stoimy zatem na rozdrożu osobistego i odwiecznego dylematu człowieka: jak wybrać Boga żyjąc w tym świecie? Święty Ignacy Loyola mówił, że aby lepiej naśladować Chrystusa, naszego Pana i bardziej być do Niego podobnym, chcę wybrać raczej ubóstwo z Chrystusem ubogim niż bogactwo, raczej zniewagi z Chrystusem pełnym zniewag niż zaszczyty (Ćwiczenia Duchowne, nr 167).
Głosić Ewangelię dzisiaj możemy naszą codzienną pracą, nauką, odpoczynkiem, kontemplacją, modlitwą, miłością. To głoszenie musi odbywać się w normalnym życiu, w świecie kierującym się swoimi zasadami i regułami. Bóg, by pomóc człowiekowi odnaleźć się, zostawił mu jasne reguły postępowania. Nie mają one w niczym ograniczać jego wolności, są jednak wskazówkami, jak z tej wolności właściwie korzystać. Niestety człowiek nierzadko żyje tak, jakby Boga nie było (Jan Paweł II, Kraków-Błonia, 18 sierpnia 2002 r.), a więc jak gdyby nie istniały Jego prawa i zasady. A przecież, jak woła Psalmista, Prawo Pana doskonałe - krzepi ducha; świadectwo Pana niezawodne - poucza prostaczka; nakazy Pana słuszne - radują serce; przykazanie Pana jaśnieje i oświeca oczy (Ps 19, 8-9). Jakie więc jest to Boże prawo?
Jednym z filarów, na którym budowana była przez wieki cywilizacja zachodnia, był dekalog. Bóg dał go narodowi wybranemu, dał swoje proste i jednoznaczne prawo, dał reguły życia i śmierci, które tylko on sam może zmienić. Nie będziesz zabijał. Nie będziesz cudzołożył. Nie będziesz kradł. Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek (Wj 20, 13-16). Wierność temu prawu najpełniej wypełniła się w życiu Jezusa, w jego „prawie miłości”, w oddaniu się innym na krzyżu, bez reszty. Bo bez takiej miłości dekalog pozostałby jedynie suchą literą prawa.
Nasze świadectwo obecności Boga na ziemi to także codzienna wierność Jego prawu, które zbudowane jest na miłości. Miłości, która nie zna granic i nigdy nie ustaje.
Bóg jest Miłością, a my mamy być tego świadkami.
Leszek Gęsiak SJ
LESZEK GĘSIAK SJ
Trzeba uwierzyć
Rekolekcje na Wielki Post
Jak trudno jest czasem wierzyć! Trudno uwierzyć, że „wiara góry przenosi”. Chciałoby się wszystkiego dotknąć, każdą rzecz sprawdzić, zmierzyć, obliczyć, zobaczyć. Co więc zrobić, gdy się nie da?
W dzisiejszym świecie można żyć nie wierząc. I wielu ludzi tak właśnie żyje. Czasem tylko dlatego, że się gdzieś w życiu pogubili. Bywa, że niektórzy są dumni ze swojej niewiary, a nawet niekiedy mówią, że w taki sposób są szczęśliwi. Ale być niewierzącym, to pozbawić się szansy na zrozumienie wszystkich praw życia i śmierci, także tych nieracjonalnych. Być niewierzącym to znaczy odrzucić świat ducha i istnienie Boga, a przez to zawęzić perspektywę swej egzystencji do świata rzeczy materialnych. Być niewierzącym to pozbawić się wizji życia wiecznego i ograniczyć swój świat do tego, co dzieje się na ziemi. Być niewierzącym to zrzec się części swojej wolności, którą człowiek otrzymał od Boga, by odkrywać pełny sens i cel swojej egzystencji. A człowiek został stworzony, aby Boga, naszego Pana, wielbił, okazywał mu cześć i służył Mu - i dzięki temu zbawił duszę swoją. Inne rzeczy na powierzchni ziemi stworzone zostały dla człowieka i po to, by mu służyć pomocą w zmierzaniu do celu, dla którego został stworzony (św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia Duchowne, nr 23).
Zamykając się na wieczność człowiek zamyka się na łaskę zbawienia. Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę (Ef 2, 8). Trzeba więc uwierzyć, aby żyć. Trzeba uwierzyć w Niego, by móc zaufać, że można żyć szczęśliwie i bez końca. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego (J 3, 18).
Uwierzyć, to otworzyć się na światło, ratować się z ciemności i mroku zła, grzechu, nienawiści czy zwątpienia. Wierzyć to iść nieustannie w stronę życia, w stronę światła, w stronę nadziei. Wierzyć to iść w stronę Boga, który jest miłością. Cóż jednak, skoro światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki (J 3, 19). Dlaczego człowiek woli żyć w ciemności, dlaczego popełnia oddalające go od Boga zło, zamiast czynić dobro? Być może dlatego, że w ciemności nie widać całej rzeczywistości. Można więc ukryć grzech i słabość i żyć w iluzji, że grzech nie jest zły, a słabość jest nieprawdziwa. Można próbować ukryć się przed innymi i przed samym sobą. Ale przez ukrycie siebie i swej słabości, nie można jej przezwyciężyć. Można się oszukiwać, że zło nie jest złem. Można nawet o tym głośno mówić i pisać. Niektórzy próbują nawet zło nazwać dobrem lub normalnością. Ale zło, nawet ukryte w ciemności i niewidoczne, zawsze pozostanie złem, a człowiek w swoim sumieniu kiedyś i tak będzie musiał się z nim zmierzyć.
Uwierzyć w Jezusa, w Jego siłę miłosierdzia i przebaczenia, to początek przemiany w życiu człowieka. Bóg może nas zmienić, oczyścić, umocnić, dać sens i inną perspektywę na dalsze nasze życie: tu na ziemi i w wieczności. On chce, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne (J 3, 15). Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy (Mszał Rzymski, Prefacja o zmarłych). Uwierz Mu zatem i otwórz się na szansę, którą On po raz kolejny Tobie daje w tym szczególnym czasie Wielkiego Postu. On może Cię dotknąć, uzdrowić, dać nadzieję i sens. Tylko On! Trzeba uwierzyć...
Leszek Gęsiak SJ
LESZEK GĘSIAK SJ
Utracić, znaczy odzyskać
Rekolekcje na Wielki Post
Odliczamy kolejne dni Wielkiego Postu zdając sobie sprawę z szybkości upływającego czasu. Jesteśmy coraz bliżej dnia, w którym czas się wypełni (Mk 1, 15), dnia Paschy Pana. Przygotowujemy się do tego dnia postem, modlitwą, jałmużną. Podejmujemy refleksję nad przemianą swojego życia i ponownym odkrywaniem naszego osobistego powołania. Zdajemy sobie sprawę, że w nasze życie wpisany jest krzyż, który ma nas umocnić w wierze, że nie jest on końcem, lecz drogą do celu. Po krzyżu musi przyjść zmartwychwstanie.
Jezus, który podniósł swój krzyż w drodze na Golgotę, uczy nas wiary i ufności w to, że życie nasze nie skończy się wraz z obumarciem ciała. Człowiek musi przejść przez śmierć, stanąć po niej „po drugiej stronie”, by kontynuować swoje życie już inaczej, w perspektywie wieczności. Musi obumrzeć nasze ciało doczesne, by mogło zrodzić się ciało uwielbione, mogące egzystować w nieznanych nam dzisiaj warunkach życia wiecznego. Tej prostej prawdy uczy nas przyroda, z której Pan Jezus zaczerpnął porównanie do ziarna pszenicy, które rzucone przez siewce wpada w ziemię. By mogło dać liczne i dobre nasiona, musi wpierw wykiełkować. A by móc wykiełkować, musi wpaść w ziemie i obumierając oddać swoją witalną siłę rodzącej się z niego nowej roślinie, nowemu życiu. Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity (J 12, 24).
W logikę życia wpisane jest umieranie. Odchodzą wszyscy: dobrzy i źli, bogaci i biedni, królowie i poddani. Wielkie nekropolie i małe cmentarze uczą nas pokory wobec śmierci. Jakże często boleśnie odczuwamy to, gdy odchodzi od nas z tej ziemi ktoś bliski. Wtedy nawet wierząc mocno w życie wieczne, czujemy się opuszczeni, oszukani, osamotnieni, dotknięci niesprawiedliwością. Chociaż od dnia urodzin wiemy, że przyjdzie dzień odejścia do Pana, odruchowo bronimy się przed nim wszelkimi sposobami, by nigdy nie nastąpił. Ale kiedyś, może niespodziewanie, dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy (1Tes 5, 2). Przyjdzie, by wypełnić odwieczną logikę tego świata: człowiek musi obumrzeć, by mógł żyć dalej..
Nasze życie ziemskie ma wartość olbrzymią i najwyższą, ale nie bezwzględną. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (J 12, 25). Jak to możliwe? Czy naprawdę potrzeba aż takiego radykalizmu? Jeśli ktoś kocha bliźniego, to nie będzie pytał o radykalizm. Będzie żył dla niego, nie pytając za jaką cenę i na jakich warunkach. Jezus pokazał to swoim życiem, które doprowadziło go na krzyż. Nie umarł dla zasady czy dla cierpiętnictwa. Nie umarł, by udowodnić, że ma rację i monopol na mądrość. Umarł, bo ukochał człowieka, który nie odpowiedział mu tą samą miłością. Umarł za tych, którzy od Niego odeszli, którzy się Go zaprali i zdradzili. Umarł przebaczając wszystko i dając szansę na powrót. Umarł, bo umiłował. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13).
Jesteśmy coraz bliżej dnia Paschy Pana. Przygotujmy się na ten dzień, by obumarł w nas stary człowiek i by narodził się nowy.
Leszek Gęsiak SJ
LESZEK GĘSIAK SJ
Patrząc na krzyż
Rekolekcje na Wielki Post
Przechodząc obok wielu miejsc natknąć się można na krzyże. Są różne: drewniane albo metalowe, pomalowane i zardzewiałe. Stoją na rozdrożach, na szczytach gór, wiszą w kościołach i na ścianach wielu naszych mieszkań czy miejsc pracy. Ale nosimy je także wewnątrz naszych serc. I to te właśnie są najcięższe do uniesienia.
W Wielkim Tygodniu będziemy przemierzać z Jezusem drogę na Golgotę. Będziemy kontemplować wydarzenia, które zmieniły logikę świata. W naszej kontemplacji wpierw wejdziemy do Wieczernika, patrząc i ucząc się od Boga postawy służby i pokory. To Jezus, Pan całego stworzenia, pochylił się przed człowiekiem, by umyć mu nogi, jak sługa swemu panu. Chciał, byśmy i my pochylili się nad naszymi braćmi i siostrami ucząc się od Niego prostoty i głębi służby. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem (J13, 14-15).
Tylko w geście pokory mogła narodzić się Eucharystia. Tylko w prostocie i czystości serca Pan mógł dać nam swoje Ciało i Krew. Dał siebie w nasze ludzkie, słabe ręce, które zdolne są do czynienia rzeczy wielkich i dobrych, ale także złych i grzesznych. Bóg wydał siebie w ręce człowieka, który przez wieki na ołtarzach całego świata konsekruje chleb i wino. Ileż Pan musiał mieć pokory, by powiedzieć: To czyńcie na moją pamiątkę (Łk 22,19).
Idąc dalej drogą kontemplacji z Jezusem przejdziemy przez pałace władców ówczesnego świata, którzy przekonani o sile swojej władzy nie rozpoznali wchodzącej do nich Świętości. Świętość stała tuż koło nich, w prostocie i pokorze, ale oni nie tak ją sobie wyobrażali. Człowiek bowiem sam wykreował swój obraz doskonałości, który tak często daleki jest od obrazu danego nam przez Boga. I człowiek uwierzył w ten ideał, który, sam sobie stworzył. Tymczasem Jezus uczył czegoś innego. On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (Flp 2, 6-7).
Droga kontemplacji z Jezusem prowadzi dalej przez wąskie ulice Jerozolimy: Jezus niesie na ramionach krzyż. Krzyż ciężki, bo nasączony winami pokoleń całej ludzkości. Niesie go sam, bez zbędnych słów, będąc u kresu fizycznej wytrzymałości. Czyżby nikt nie mógł mu pomóc? Znieczulica, strach, niemoc? Dlaczego, mając tylu przyjaciół i czyniąc przez całe życie tyle dobra innym, w tym bolesnym momencie został sam?
Droga krzyżowa Pana Jezusa prowadzi na Golgotę. Tam Jezus odszedł do domu Ojca. Był na to spotkanie przygotowany. Wiedział, że wypełnił swoją ziemską misję i powołanie. Gdyby zrobił cokolwiek innego, nawet wielkiego, nie byłby posłuszny swemu Ojcu. Zawisł na krzyżu, patrząc z niego na tych, których umiłował do końca. Umiłować do końca, to nie zostawić dla siebie nic. Absolutnie nic! Jezus, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej (Flp 2, 7-8). Kontemplujmy tę scenę bardzo często. Patrzmy na krzyż. I u końca tych rekolekcji, patrząc na Chrystusa rozpiętego na krzyżu, zadajmy sobie fundamentalne pytania: co uczyniłem dla Chrystusa, co czynię dla Chrystusa i co powinienem uczynić dla Chrystusa (Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia Duchowne, nr 53).
Panie,
daj mi siłę, bym uwierzył w Twoje prowadzenie,
daj mi światło, bym nie zagubił się w ciemności,
daj mi odwagę, bym do Ciebie wrócił,
daj mi pokorę, bym stanął w prawdzie wobec siebie.
I w końcu, Panie, proszę,
daj mi nadzieje i ufność, że po nocy krzyża przychodzi poranek zmartwychwstania.
Leszek Gęsiak SJ