Obyś przeżył miliony lat
Przed ponad siedemdziesięciu laty ciało króla Egiptu Tutanchamona, które od 33 wieków spoczywało w ciemnościach grobu, zostałc wydobyte na światło dzienne. W swym pierwszym numerze z 1926 roku "Wiedza i Życie' donosiła o tamtym fascynującym wydarzeniu.
Zaczynał się czwarty rok najsłynniejszego odkrycia w dziejach archeologii. W planach tego roku było wydobycie mumii króla. Wcześniej uprzątnięto wspaniale meble i przedmioty zgromadzone w przedsionku grobu oraz rozebrano w sali sarkofagowej cztery kaplice ze złoconego drewna, które kryły kwarcytowy sarkofag faraona.
Wczesnym rankiem, 10 października 1925 roku, Howard Carter podniósł wieko leżącej w sarkofagu drewnianej trumny. Okazało się, że w swym wnętrzu kryje ona drugą, zaś ta jeszcze trzecią, ostatnią, wykonaną z litego złota. Miesiąc później, 11 listopada o godzinie 9.45, przystąpiono do komisyjnych oględzin mumii Tutanchamona.
Przed siedemdziesięciu laty "Wiedza i Zycie" pisała o tym w krótkiej notatce opatrzonej tytułem Otwarcie sarkofagu Tut-end-Amuna. Od tamtego czasu wiemy dużo więcej o Tutanchamonie, o jego królewskiej rodzinie, o epoce, w której żył. Najczęściej to właśnie sława odkrycia grobu "złotego faraona" była powodem podejmowania kolejnych badań. Świat żądał nowych szczegółów, nowych faktów z życia kilkunastoletniego chłopca, którego w drogę na "tamten świat" obdarowano tak niezmiernym bogactwem. Potomnych interesowała historia jego krótkiej miłości i małżeństwa z młodziutką siostrą o imieniu Anchesenamon, domniemane intrygi starego kapłana Aj, następcy Tutanchamona, a także tajemnicze okoliczności nagłej śmierci kilki osób spośród uczestników odkrycia grobu.
Przypomnijmy niektóre okoliczności, w jakich doszło do te go niezwykłego odkrycia. Cofnijmy się zatem o prawie wiek. Piąty lord Carnarvon należał do nielicznych posiadaczy samochodu w Europie. W początku naszego stulecia ten nowy wynalazek techniki dopiero stawał się przyczyną różnorodnych kraks. Lord uległ poważnemu wypadkowi, zaś specyficzny klimat Egiptu zalecony przez lekarza miał zapewnić mu pełny powrót do zdrowia. Kraj nad Nilem w cudowny sposób nie tylko pomógł Carnarvonowi w rekonwalescencji, ale zafascynował lorda tak bardzo, że następne dwadzieścia lat swego życia poświęcił magicznej cywilizacji Egiptu.
Lord Carnarvon nie był archeologiem. Zwrócił się z prośbą do Gastona Maspero, ówczesnego dyrektora Egipskiej Służby Starożytności, o wydanie zezwolenia na prowadzenie wykopalisk. Powszechnie uważa się, że Maspero polecił Carnarvonowi młodego, ale już bardzo doświadczonego badacza, jakim był Howard Carter.
Wspólne wykopaliska tych dwóch Anglików zaczęły się w roku 1907 na terenie Teb Zachodnich. Po pięciu bogatych w odkrycia latach obaj badacze przenieśli się na północ, do delty Nilu. Bez specjalnych sukcesów, tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej, powrócili jednak znowu na południe, do Teb. Wtedy, kiedy na świecie ogień wojny rozlewał się po kontynentach, Carter odkrywał królewskie grobowce. Jesienią 1917 roku przystąpił do prac w Dolinie Królów. Marzył o tym już od dwudziestu siedmiu lat, od dnia przyjazdu do Egiptu. Dwa lata później rozpoczął systematyczne i żmudne oczyszczanie z piasku dna Doliny Królów w poszukiwaniu grobowca króla Tutanchamona. Dziesięć lat wcześniej Theodore Davies, archeolog amerykański, zakończył tutaj swoje siedmioletnie badania odkryciem szesnastu grobów. Obawiam się, że Dolina Królów jest już wyczerpana - napisał Davies w przedmowie do swojej książki podsumowującej wyniki tych wykopalisk.
Cartera nie zniechęcało jednak ani takie stwierdzenie Daviesa, ani przekonanie Maspero o tym, że grobowiec Tutanchamona powinien znajdować się w Dolinie Zachodniej, będącej odgałęzieniem Doliny Królów. Mijały lata, zbliżał się termin zakończenia prac (koncesja - czyli pozwolenie na prowadzenie wykopalisk - wykupiona była tylko do 1923 roku). Robotnicy wynosili kosze piasku, który wysypywali u wylotu Doliny, przy opuszczonym przez archeologów prawie od wieku wejściu do grobowca, któremu nadano później numer "S" Wtedy nikt jeszcze nie przypuszczał, że jest to największy grób w całej Dolinie, że został wykuty dla synów Ramzesa II i że odkrycie tego faktu stanie się sensacją lat dziewięćdziesiątych naszego stulecia. "Wiedza i Życie" również o tym pisała.
Na kilka tygodni przed wygaśnięciem koncesji, 4 listopada 1922 roku, w pobliżu grobu Ramzesa VI oczom Cartera ukazał się pierwszy skalny stopień zejścia do grobowca. Następnego dnia, przed południem, tylko 4 metry - 16 stopni schodów - dzieliły odkrywcę od zamurowanego wejścia, na którym widniały pieczęcie z kartuszami Nebcheperure, imieniem koronacyjnym Tutanchamona. Carter zasypał jednak odkryte wejście i schody. Ta decyzja mogła wydać się dziwna tylko tym, którzy nie rozumieją znaczenia takich pojęć, jak "przyjaźń", "lojalność", "uczciwość". Wreszcie dokonaliśmy nadzwyczajnego odkrycia; wspaniały grób z nie naruszonymi pieczęciami; zasypywany na twój przyjazd; gratulacje - tak brzmiał tekst telegramu, jaki Carter wysłał rankiem 6 listopada do lorda Carnarvona.
Dokładnie w trzy tygodnie po odkryciu pierwszego stopnia schodów - już po przybyciu lorda - wyjęto kamienne bloki zamykające wejście do grobu. Za nim ciągnął się kilkumetrowy korytarz wypełniony odłamkami skalnymi. Środkiem tego rumowiska biegło przejście. Korytarz zamykało drugie wejście tak jak pierwsze zamurowane i opatrzone pieczęciami. Następny dzień, 26 listopada, był tym najcudowniejszym, jaki kiedykolwiek przeżyłem - napisał później Carter. Po wyjęciu pierwszego kamienia, przez powstały otwór, Carter, lord Carnarvon i jego córka lady Evelyn Herbert oraz jeden z archeologów misji, Alfred Callender, zobaczyli "wspaniałości" - nagromadzone skarby w sali przedsionka grobu.
Oficjalne otwarcie nastąpiło 3 dni później i trwało właściwie do 2 grudnia. Wśród zaproszonych gości byli egipscy dostojnicy i przedstawiciele miejscowych oraz prowincjonalnych władz, a także europejscy goście spędzający wakacje w Tebach i korespondent "The Times". (Dziennikarza "Wiedzy i Życia" nie było tam jedynie dlatego, iż wtedy jeszcze to czasopismo nie istniało.) Dopiero następnego dnia przyjechał Pierre Lacau, który niedawno przejął kierowanie Egipską Służbą Starożytności, egiptolodzy oraz nowe osobistości. Opisywana przez prof. Kazimierza Michałowskiego, światowej sławy polskiego archeologa, wizyta królowej Elżbiety belgijskiej mogła mieć miejsce trochę później. Carter nie wymienia monarchini wśród osób, które w ciągu dwóch pierwszych dni były obecne podczas oficjalnych ceremonii.
Potrzeba było jeszcze sześciu lat na opróżnienie grobu, wstępne prace konserwatorskie, na sporządzenie dokumentacji i przewiezienie zabytków do Kairu. Dopiero w dziesięć lat odkryciu ukazał się ostatni, trzeci tom pierwszej - i jak do tej pory jedynej - publikacji autorstwa Cartera, dotyczącej tego wydarzenia oraz zabytków pochodzących z grobowca. Książka Tutanchamon, świetnie napisana przez Christiane Desroc - Noblecourt, pierwszą damę egiptologii francuskiej, także jest wyczerpującą publikacją na temat tego odkrycia (polski przekład ukazał się w roku 1980 w tłumaczeniu Marka Marciniaka). Wydana przed dwoma laty przez Nicholasa Reevesa byłego pracownika Muzeum Brytyjskiego w Londynie, książka o obiecującym tytule The Complete Tutankhamun (Wszystko o Tutanchamonie) przynosi mnóstwo interesujących i nowych szczegółów, ale i ona nie może pretendować do miana "kompletnego", naukowego opracowania tego wydarzenia. Dzięki tym publikacjom wiemy jednak coraz więcej o młodziutkim faraonie.
Miał zapewne 18-20 lat, kiedy umarł około 1325 roku przed Chr. Rządził Egiptem prawie dziesięć lat jako dwunasty władca XVIII dynastii. Badania jego mumii nie wykazały śladów żadnej choroby, która mogłaby być przyczyną tak wczesnej śmierci. (W wielu popularnych opracowaniach powtarzane są nie uzasadnione informacje o tajemniczej chorobie, o nie znanych bakteriach, etc.) Analiza mumii wyklucza także morderstwo. Jego dwaj poprzednicy na tronie egipskim - Amenhotep IV (Achenaton) i Semenechkare - także umarli dosyć młodo. Śmierć Tutanchamona mogła być zaskoczeniem dla otoczenia króla. Wydaje się, że przygotowania do pogrzebu odbywały się w nadzwyczajnym pośpiechu. Skalny grób w Dolinie Królów nie był przeznaczony dla niego. Należało także przyciąć stopy drewnianej, antropoidalnej trumny, aby zmieściła się w kamiennym sarkofagu.
Nadal nie wiemy, czy Amenhotep III był jego ojcem, czy dziadkiem. Tutanchamon poślubił niewiele młodszą od siebie siostrę - Anchesenamon, która przeżyła go prawdopodobnie o wiele lat. W zeszłym roku Scott Woodward, genetyk z Brigham Young University w Utah, podał interesujące wyniki badań opracowane przez jego zespół. Wyizolowano DNA z próbek pobranych z mumii rodziny Tutanchamona. Materiał pochodził z ośmiu pokoleń królów XVIII dynastii. Woodward orzekł, że stwierdzone bardzo duże podobieństwo genetyczne próbek świadczyłoby, iż nie zawierano małżeństw poza rodziną. Dodał też, że ma genetyczne dowody na to, iż niektórzy faraonowie poślubiali swoje siostry, aby utrzymać "czystość" królewskiej linii.
Tutanchamon żył w bardzo ciekawym i niezmiernie ważnym okresie historii Egiptu. Amenhotep III zainicjował, zaś jego syn - Amenhotep IV wprowadził na ołtarze jedynego boga Atona, czczonego pod postacią tarczy słonecznej. Amenhotep IV zmienił w szóstym roku panowania swe imię na Achenaton. Zarzucono kult dotychczasowego pana świata - boga Amona. Imiona i posągi Amona były niszczone we wszystkich świątyniach kraju. Nasz młody książę, jako "ukochany syn" nosił wtedy imię Tut-anch-Aton ("Żyjący wizerunek Atona"). Ta zmiana oznaczała zwrot ku dawnej teologii. Najwyżej dziesięcioletni chłopiec zdecydował, dobrowolnie lub pod przymusem, o tym, że Amon powrócił do świątyń i na ołtarze. Możemy jedynie wyobrażać sobie całą dramaturgię tego nowego przewrotu oraz rolę, jaką w nim to pacholę odegrało. Do niedawna, poza zmianą imienia króla, mieliśmy niewiele dowodów świadczących o tej nowej sytuacji. Imiona Tutanchamona znaleziono wśród fundatorów nubijskich świątyń w Kaua i w Faras. W inskrypcji umieszczonej na tak zwanej "steli restauracyjnej" Tutanchamon nakazuje natychmiast otworzyć i odnowić czasowo opuszczone sanktuaria tebańskie, wśród nich te, które należały do Amona. Egiptolodzy z Chicago University, po wieloletnich studiach, stwierdzili, że za panowania tego młodego króla budowano, i to zaskakująco dużo, w świątyniach Luksoru i Karnaku w Tebach Wschodnich. Znane są także rzeźby Tutanchamona w towarzystwie Amona oraz boga o delikatnych, szlachetnych rysach twarzy króla.
Sensacją końca lat osiemdziesiątych było znalezienie zabytków egipskich w skrytce zamku Highclere (Anglia), siedzibie lorda Carnarvon. Odkrycia dokonał lokaj, Robert Taylor. Obiekty znajdowały się w kredensie wbudowanym w grubą ściankę przejścia między dwoma pokojami. Drzwiczki kredensu, tak jak i cała wykładzina przejścia, zamalowane zostały kiedyś białą farbą olejną. W 1989 roku znaleziono ostatni zabytek z tej kolekcji, główkę małej figurki grobowej Amenhotepa Iff, która była ukryta w komódce na pistolety. Wbrew pogłoskom i plotkom, z grobu Tutanchamona pochodziły tylko cztery miedziane modele narzędzi, zaś pozostałe przedmioty - albo z wykopalisk, albo zostały kiedyś kupione przez lorda w czasie jego pobytów w Egipcie. Większość obiektów tej kolekcji jest obecnie udostępniona zwiedzającym zamek. Odkrycie to rozbudziło po raz kolejny zainteresowanie Tutanchamonem.
Lord Carnarvon nie doczekał dnia otwarcia sarkofagu. W połowie marca 1923 roku, kiedy znowu powrócił do Doliny, aby kontynuować prace, ukąsił go jakiś owad. Niewielka początkowo ranka uległa zakażeniu. Wyjechał do Kairu, gdzie dzięki lepszej opiece lekarskiej infekcja została zażegnana. Pod koniec miesiąca zachorował jednak na zapalenie płuc. Zmarł 5 kwietnia przed drugą nad ranem w hotelu Continental. W tym samym momencie zgasło światło nie tylko w hotelu, ale i w całym Kairze. Przyczyny tego zjawiska nie udało się w żaden racjonalny sposób wyjaśnić. W chwili śmierci lorda, w Anglii, bardzo do niego przywiązany pies zaczął wyć, a następnie padł martwy. Te dwa tajemnicze fakty opowiedziane przez syna zmarłego, szóstego lorda Carnarvon, zamieszcza Christiane Desroches-Noblecourt w swojej książce.
Nagła śmierć lorda nie była jedyną, jaką wiązano z Tutanchamonem. Georges Benedite, naczelny konserwator działu starożytności egipskich w Luwrze, zmarł rażony apopleksją, wychodząc z grobu Tutanchamona. Współautor pierwszego tom opracowania opisującego odkrycie grobu amerykański egiptolog Arthur Mace, także zmarł nagle (dwa następne tomy Carte już wydał sam). Kazimierz Michałowski wspomina też o nagłych zgonach współpracującego z misją archeologiczną amerykańskiego historyka - Jamesa Breasteda, oraz lady Carnarvon. To wystarczyło, aby prasa zaczęła rozpisywać się na temat "zemsty faraona" i jego wyroku na tych, którzy zakłócili jego spokój. Mówiono także o nie znanych bakteriach lub wirusach, które zostały uwolnione z grobu, o tajemniczej truciźnie, którą miały być rzekomo powleczone znalezione w grobie przedmioty. Mówiono i nadal mówi się o wielu innych tajemniczych okolicznościach.
Można przedstawić długą listę nazwisk osób, które związane w jakiś sposób z odkryciem grobu Tutanchamona dożyły pięknego wieku. Carter zmarł w 1939 roku mając 65 lat. Zaś Pierre Lacau i sir Alan Gadiner - który zajmował się opracowaniem grobowych inskrypcji - odeszli w chwal ze świata egiptologii grubo po osiemdziesiątce. "Chodzącą kpiną" zemsty faraona, jak wspomina Michałowski, była królowa Elżbieta, która zmarła kilkadziesiąt lat po odkryciu, mając niemal dziewięćdziesiątkę.
Obyś przeżył miliony lat - głosiła jedna ze znalezionych w grobie inskrypcji, Żaden monarcha nie doczekał się tylu dokumentów, w których jego imię jest powtarzane wielekroć. Książki, artykuły w prasie, nazwy hoteli, kawiarni, restauracji, i łodzi i statków, nazwy różnorakich przedmiotów wymienia imię "Tutanchamon" na wszystkich kontynentach, Wizerunki słynnego króla zdobią tkaniny, okna sklepów, serwisy kawy, korpusy samolotów i spinki do krawatów. Tysiące tu stów ogląda jego podobiznę w muzeach i odwiedza grobowi wielu z nich oddaje mu cześć religijną.
Zatem elementy jego jestestwa konieczne do życia wiecznego zostały zachowane. Król może odradzać się, może w "drugim świecie", bowiem przetrwało jego imię, wizerunek, statua, ciało, przedmioty potrzebne w życiu codziennym amulety i teksty magiczne. Sprawili to Howard Carter i l Carnarvon, czyniło to i czyni wielu egiptologów oraz mili ludzi na całym świecie. Dlaczegóż miałby więc mścić się chłopiec, "złoty faraon"?
Wydaje się, że pamięć o Tutanchamonie trwać będzie wiecznie. Przyczyniła się do tego przed siedemdziesięciu laty "Wiedza i Życie", wspominając jego imię - i robi to również teraz.