Trening
Są takie dni gdy pierwszą myœlą tuż po przebudzeniu jest wyrzucić budzik przez okno. To zdecydowanie był właœnie jeden z takich dni. Budzik wył niemiłosiernie a ja marzyłam tylko o tym by przewrócić się na drugi bok i nakryć się kocem. Zamiast jednak pogrążyć się w ramionach morfeusza musiałam pójœć na bardzo realny trening z Dymitrem. Obiecał mi taki wycisk, ze moje mięœnie zawyją z bólu , znaczyło to mniej więcej tyle, że przez następny tydzień będę miała zdecydowane problemy z poruszaniem się, a moje zakwasy będą tego rozmiaru, ze spokojnie mogłyby tworzyć osobny organizm.
Niestety nie było rady, musiałam wstać i pójœć dać mu się zmasakrować. Moja szafa nadal ziała pustkami, więc nie miałam za dużego wyboru, zebrałam strój do ćwiczeń i poszłam wziąć prysznic.
15 minut póŸniej odrobinę bardziej przytomna starałam się ułożyć moje tak zwane włosy. To co aktualnie miałam na głowie wyglądało jakbym jakiœ czas temu poważnie pokłóciło się ze szczotką, jedyną rzeczą jaka mogła je choć trochę ujarzmić było splecenie ich w warkocz. Tak też zrobiłam i czym prędzej odwróciłam się od lustra by nie musieć patrzeć na tą fryzjerską porażkę.
Na trening oczywiœcie i tak się spóŸniłam. Dymitr jednak o dziwo bez zbędnego gadania przeszedł od razu do ćwiczeń. Przegonił mnie tak, ze po godzinie nie byłam pewna jak się nazywam. Zgodnie z jego wczeœniejszymi zapewnieniami moje mięœnie i to bardzo głoœno, ledwo trzymałam się na nogach.
A teraz poćwiczymy w sali, nie byłam w stanie nawet protestować.
Masz, powiedział rzucając we mnie gumowym kołkiem, gdy znaleŸliœmy się już pod dachem.
Na przeciwko mnie stał manekin kobiety, która miała być strzygą, ale jak ja do cholery miałam walczyć skoro nogi trzęsły mi się z wysiłku i ledwo łapałam oddech?!
Po trzech nieudanych próbach i jednym sukcesie Dymitr postanowił mi odpuœcić, przynajmniej tak mi się zdawało. Zanieœliœmy manekina do magazynku i już miałam wychodzić kiedy Dymitr zaborczo przycisnął mnie do siebie i zatrzasnął moje usta w namiętnym pocałunku.
Należy ci się nagroda, powiedział wsuwając dłonie pod moją bluzkę.
Jeœli istniałyby zawody w zdejmowaniu ubrań swoich i nie tylko na czas to Dymitr byłby niekwestionowanym zwycięzcą. Zazwyczaj był tak zniecierpliwiony moim guzdraniem się, ze sam rozbierał nas oboje. Nie mam pojęcia gdzie jemu zawsze się tak spieszyło. Dziœ także nie robił w tym względzie wyjątku. Po tym jak brutalnie zerwał ze mnie garderobę, pozwolił mi przez chwilę poznawać swoje ciało. Moje palce sunęły wzdłuż jego klatki piersiowej, a usta podążając ich œladem znaczyły mokrym œladem mapę moich podróży. Mój język zlizywał kropelki potu a zęby drażniły jego skórę. W magazynku nie był zbyt dużo miejsca, ale w tej chwili mi to nie przeszkadzało.
Teraz to Dymitr przejął kontrolę. Oparł... choć w właœciwszym słowem byłoby przyparł, ważne, ze w efekcie zostałam rozpłaszczona na œcianie. Teraz to jego usta poznawały topografię mojego ciała. Drażniły stwardniałe sutki i pobudzały i tak już wœciekle bijący puls. Moje ciało zalewały fale ognia, którego przyczyną nie był ból mięœni po treningu jaki zafundował mi Dymitr, a raczej jego usta, które pocałunkami spychały mnie wprost w otchłań. Kto by pomyœlał, ze jego usta mogą mieć tyle zastosowań, które o niebo przebijały słuchanie głosu wydobywającego się z nich. Nie żebym nie lubiła głosu mojego kochanka. Miał twardy wschodni akcent ale to nie odbierało brzmieniu jego głosu miękkoœci. Jeœli tylko chciał słowa płynące z jego ust były jak melasa, otaczały mój umysł szczelnym kokonem nie pozostawiając w nim żadnych myœli prócz tych dotyczących jego właœciciela.
Roza, wyszeptał gdzieœ przy moim uchu.
Czułam jego zniecierpliwienie. Był gotowy. Nasze usta znowu się spotkały, poczułam pulsowanie wewnątrz siebie i œwiat został zalany przez czekoladowy kolor jego oczu. Pamiętam tylko, ze krzyczałam jego imię a on szeptał moje. Potem była już tylko ta lepka przyjemnoœć, która rozlewała się po moim ciele zmieniając koœci w żelki. Osunęliœmy się po œcianie na podłogę <na podłodze było Linoleum, wiem że to już nudne ale obiecał, że w którymœ opowiadanku się pokarze> wtuliłam się w jego ramiona i pozwoliłam myœlą dryfować. Dobrze było mieć takie silne ramiona, które podtrzymają cię gdy opadniesz z sił, przytulą kiedy jest ci Ÿle i kiedy drżysz z zimna. Tak Dymitr miał naprawdę genialne ramiona, jakby dopasowane specjalnie do obejmowania mojego ciała
Nie wiem ile czasu spędziliœmy w magazynku, wierzcie wcale nie miałam ochoty stamtąd wychodzić i przerywać drobnych pieszczot mojego seksownego mentora ale prawdopodobnie niedługo ktoœ zorientuje się, ze gdzieœ się zawieruszyliœmy i zacznie nas szukać. Kiedy dopasowałam już wszystkie fragmenty mojej garderoby przeciągnęłam się leniwie. Wszechobecny zapach seksu przyciągał mnie do tego miejsca. Niby skromny, zagracony pokoik, a atmosfera w nim sprawiała, że nie byłam w stanie go opuœcić.
Ugh, wyjąkałam wreszcie opierając się o framugę drzwi. Jeœli wszystkie, następne treningi zamierzasz tak kończyć towarzyszu to obiecuję więcej nie narzekać, uœmiechnęłam się radoœnie i w o wiele lepszym humorze niż rano opuœciłam sale ćwiczeń.