2. Port Moresby
Port Moresby zaczął swą historię jako mała, senna, rybacka wioska o nazwie Dobodura. Przypadek sprawił, że to właśnie tam hrabia Cornelius Threepwood Hawkwood postanowił stoczyć swój lotniczy pojedynek. Gdy Liga zwąchała interes, do miasta zaczęły spływać pieniądze. Zaczęto budować restauracje, hotele i całą infrastrukturę potrzebną do ich utrzymania. Do Wojen o Tron populacja Port Moresby (ta nazwa wydała się tuzom Ligii bardziej marketingowa) wzrosła do 300 tysięcy, a w czasie zawodów bywała nawet dwu-trzykrotnie większa. Wokół miasta wyrosły setki rezydencji żądnej wrażeń szlachty wszystkich rodów, a teren, na którym stoją, jest najdroższą ziemią na planecie.
Port Kosmiczny
Miasto posiada własny port kosmiczny (używany głównie przez skoczki pasażerskie), magistralę kolejową i zwykły port lotniczy. Port kosmiczny posiada 144 prywatne doki i kilkudziesięciohektarową płytę lądowiska ogólnego. Codziennie przybywają pasażerskie liniowce przywożące tu turystów z całego Cesarstwa. W czasie poprzedzającym Puchar lądowiska są bardzo zatłoczone (głównie ze względu na dużą ilość prywatnych jachtów kosmicznych), lecz profesjonalna obsługa rekrutująca się z Przewoźników sprawia, że czas oczekiwania na wektor podejścia i miejsce do lądowania prawie nigdy nie przekracza kilkudziesięciu minut. W porcie można łatwo wynająć jedną ze stu taksówek repulsorowych lub zwykłych kołowych, albo też pojechać podziemną kolejką, która dowozi turystów prosto do hotelu.
Centrum
Na placu Siedemnastu z Ikony znajduje się wybudowana ze składek pilotów katedra pod wezwaniem apostoła Paulusa Lotnika. W tym miejscu zaczyna się też trzykilometrowa Cornelius Avenue, najważniejsza ulica miasta. Po obu jej stronach można znaleźć doskonałe restauracje (na czele z tutejszą filią bizantyjskiego "Rain's" oraz serwującym dania lihalańskie - w tym jaja fungsh — "Zielonym Smokiem") oraz puby podające najdroższe trunki Znanych Światów. Na samym końcu alei znajduje się Plac Ratuszowy, gdzie urzęduje burmistrz Royden Toray (z hongi Toray rządzącej całą planeta) i dwa razy w miesiącu spotyka się Rada Miejska. W pewnym oddaleniu od Cornelius Avenue i obu placów można znaleźć lokale o rozsądniejszych cenach (takie jak przewoźnicze "Złamane Śmigło", hazacka "La Confesa", czy almalickie „Sirocco”).
Dzielnica nadbrzeżna
Nad samym brzegiem zatoki, w pobliżu trybun wybudowano liczne, działające przez cały rok hotele i pensjonaty. Prawdziwe oblężenie przeżywają one w okresie pucharu, jednak i w trakcie „sezonu ogórkowego” nie narzekają na brak klientów. Przybywający na wakacje turyści mogą zatrzymać się w jednym ze 148 hoteli znajdujących się w tej dzielnicy (w tym cesarskim "Feniksie" albo superluksusowym "Cornelius Plaza"). W dzień można wylegiwać się na jednej z piaszczystych plaż, a wieczorem zabawić się można w jednym z licznych kasyn, czy działających tu oficjalnie domów publicznych gildii Kurtyzan, pozwalających rozerwać się w naprawdę nietypowym stylu (jak choćby w znanym na całej planecie "Domu Bólu Madame Rosaline") lub ewentualnie wypić kilka kolorowych drinków i potańczyć w jednym z palmowych barów rozstawionych na plażach
W północnej, odległej od brzegu części dzielnicy znajdują się też gildijne centra handlowe, gdzie bez problemu w ciągu kilku godzin można pozbyć się nadmiaru gotówki.
Przy brzegu znajduje się spory port jachtowy. Swoje łodzie trzyma tu wielu zacnych szlachciców i potężnych urzędników gildyjnych. W porcie można też oczywiście wynająć jacht i udać się na pełne morze, by połowić ryby lub ponurkować przy madockich rafach. Wielu przewoźników organizuje dla swoich pasażerów symulowane ataki piratów lub wyprawy do miejsc pełnych podmorskich skarbów.
Dzielnica willowa
Nazwa ta przyjęła się raczej w niższych warstwach społecznych - oznacza pięćdziesięciokilometrowy pas terenu wokół samego miasta, na którym rozłożyły się setki willi i pałacyków należących do bogatej szlachty z całych Znanych Światów. Najbardziej snobistyczne wille rozłożyły się wokół Klifów MacKellana (około 40 kilometrów od centrum Port Moresby). Wilgotna bryza i piękne, gwiaździste noce pozwalają arystokratom na odpoczynek, a jednocześnie umiejscowienie przy najbardziej malowniczej części trasy umożliwia oglądanie wyścigów z własnego ogrodu. Można tam znaleźć pałac należący do Hyrama Decadosa (choć sam arcyksiążę nigdy nie gościł na Madok, to podczas wyścigów pojawia się w Port Moresby jego syn Giorgij), a także rezydencje księcia Eryka, szambelana cesarskiego (książę bywa na każdym Pucharze, by dopingować swą stajnię).
Zasługującym na szczególną uwagę szlachcicem tu mieszkającym jest baron Fidelio Justynian, w którego olbrzymich ogrodach przez cały rok (zwłaszcza w czasie zawodów) odbywają się przyjęcia, bankiety i rauty uznawane za najlepsze na planecie (zwłaszcza bal maskowy odbywający się w przeddzień samego Pucharu).
Ceny pałaców i willi w tym rejonie wahają się od trzech do nawet osiemdziesięciu tysięcy feniksów (za tyle sprzedano w 4998 rezydencję hrabiego Corneliusa).
Dzielnice biedoty i slumsy
Po drugiej stronie lotniska, w Seagen, z dala od świateł wielkiego miasta rozciągają się dzielnice zamieszkałe przez poddanych i wolnych pracujących w centrum, a także tych którym się nie powiodło, gdy szukali szczęścia w mieście. Slumsy ciągną się aż do morza gdzie łączą się z dzielnicą oro'ymską (wcale nie bogatszą od dzielnicy ludzkiej).
W najbiedniejszej części Seagen znajduje się finansowana przez kasę miasta amalteańska misja pod wezwaniem św. Jeroma, gdzie biedacy uzyskują darmową opiekę medyczną.
Dzielnicami biedoty, jak wszędzie w Cesarstwie, rządzą gangi Pozyskiwaczy utrzymujące ludzi we względnym porządku. Miejscowi bossowie znani są z urządzania eskapad dla szlachty o bardziej ekstrawaganckich upodobaniach.
W tych dzielnicach znajduje się kilka barów o podłej reputacji, gdzie łatwiej dostać „po pysku” niż dowiedzieć się czegokolwiek; jednak gdy potrzebni są mięśniacy do mokrej roboty to ich poszukiwanie najlepiej zacząć od tamtejszych spelun.
Dzielnica Oro'ymska - Pysk
Dzielnica ta powstała "na dziko". Oro'mowie przybywający na brzeg osiedlali się w pewnej odległości od Dobrodury, w niewielkiej zatoczce zwanej Pyskiem. Miejsce, które wybrali jest wilgotne i raczej nieodpowiednie dla ludzi, więc początkowo pozwolono im się rozwijać w spokoju. Gdy jednak miasto dotarło do osady, próbowano wybić lub wygonić mieszkających tu oro'ymów. Krew polała się po obu stronach. Oro'ymowie okazali się jednak zaskakująco zaradni i wielu ludzkich najemników wysłanych przeciwko nim nigdy nie opuściło Pyska. Po jakimś czasie zrezygnowane władze miejskie zdecydowały się pozostawić płazy na swoim miejscu.
Oro'ymowie zamieszkujący Port Moresby to najczęściej wyrzutkowie z własnej społeczności zmuszeni do szukania pracy i jedzenia wśród ludzi. Są to najczęściej szumowiny najgorszego typu, dlatego ich dzielnica jest uznawana za najbardziej niebezpieczną w mieście. Tutejsi Oro'ymowie są bardzo zludczeni i trudno porównywać ich do innych przedstawicieli ich własnego gatunku. Większość z nich żyje z drobnych kradzieży lub wymuszeń na swych ziomkach, lecz niektórzy zajęli się "uczciwą pracą" - produkcją i sprzedażą „prawdziwych oro'ymskich ozdób” naiwnym turystom.
Miasto Hangarowe
Nad brzegiem morza wybudowano hangary, w których stajnie przygotowują swe maszyny przed Pucharem. Regulamin nakazuje wstawić je tam najpóźniej dwa tygodnie przed wyścigami. Tam też badane są przez specjalną komisję kwalifikacyjną, sprawdzającą ich zgodność z regulaminem.
Każdy hangar wyposażono w pokoje zdolne pomieścić do 30 osób i własne, podziemne generatory do ładowania ogniw. Niektóre hangary, należące do tych samych stajni od lat, wyposażone są w różne dodatkowe przybudówki mieszkalne i całą gamę wygód, których potrzebują piloci przed startem.
W mieście hangarowym znajduje się kilka barów, z których najpopularniejszy jest "Szczęściarz". Plotka głosi, że każdy tryumfator Pucharu w noc przed zwycięstwem wypił kufel „Old Gwynneth” (plotkę podtrzymują właściciele pubu, którzy podają wtedy pilotom "Old Gwynneth" za darmo).