8734


- 1 -

Kilka lat temu miałem rekolekcje dla młodzieży. Jedna z uczestniczek sprawiła mi wiele kłopotu swym zachowaniem nacechowanym egoizmem i histerią. Odetchnąłem z ulgą, gdy rekolekcje się zakończyły, a ona wyjechała, jak sądzę, denerwować innych. Lecz po trzech latach, gdy pracowałem już w innej parafii, zawiadamiają mnie, że jakaś panienka chce z księdzem rozmawiać. Otwieram drzwi, poznaję moje rekolekcyjne utrapienie, które prosi: "Czy mógłby mi ksiądz poświęcić chwilę czasu?"

"Mógłbym", odpowiadam i wprowadzam do kancelarii. Gdy usiedliśmy, mówi: "Przyjechałam, gdyż chciałam księdza przeprosić za tamto moje zachowanie sprzed trzech lat." -"Cieszę się z tego gestu", odpowiedziałem, lecz zapytałem potem, czy ktoś kazał jej pojechać świat drogi z przeprosinami. "Tak" - padła odpowiedź. - "Wybacz, że jestem ciekawski, ale jeśli uważasz za stosowne, to powiedz kto?" - "Kazało mi sumienie, które nie dawało mi spokoju."

  Ks. Ryszka K., Czy mnie kochasz?, BK 3-4 /1986/, s.142-143

- 2 -

Pewne małe dziecko płakało rozpaczliwie wskazując na nóżkę. wzięła je na ręce, zdjęła bucik, w którym znalazła kamyczek. "O, s! - zawołała - to on ci zrobił tyle przykrości. Wyrzućmy go". Widziała to matka i powiedziała niańce: "Włóż mu bucik z kamyczkiem. Powiedziała poważnie". Niania posłuchała i włożyła kamyk do bucika i włożyła go na nóżkę dziecka. Wtedy matka odeszła na koniec pokoju, pochyliła się z serdecznym uśmiechem i zawołała dziecko do siebie.

"Ty mnie kochasz, więc przyjdź mnie uściskać, z kamykiem w bucie, tylko nie płacz". I dziecko poszło bez płaczu nieco utykając. Matka biorąc je na ręce, wypowiedziała słowa, których ono wówczas nie rozumiało, ale które mu często potem przypominała: masz zawsze postępować tak, jak teraz. Idź swoją drogą nie patrząc na przeszkody i cierpienia, których ci nigdy nie zabraknie w życiu. Pamiętaj na słowa matki: "Do nieba idzie się zawsze z kamykiem w bucie!" /Niedziela dzień Pański, Kalendarz "Rycerza Niepokalanej" 1987 r.).

O. Jackiewicz K. O. Cist., Godnie cierpieć dla Chrystusa, BK 3-4 / 1989/, s.133

- 3 -

Ania została sama w domu na niedzielę. Na dworze była zimna, wietrzna i deszczowa aura. Pół godziny przed Mszą św. przychodzi do niej koleżanka i mówi: „Zostańmy dziś u ciebie. Jest fajny program w telewizji. Nikt się nie dowie że nie byłyśmy w kościele. Popatrz jaka pogoda, nawet psa żal z domu wypędzić". Na te sugestie Ania odpaliła: "A jaka wtedy będzie niepogoda w sercu! Jak tam będzie ciemno i zimno. Nie chcę Pana Jezusa wypędzać na pole". - Ona bardziej słuchała Boga niż ludzi.

Czy mnie kochasz? BK 86/3

- 4 -

Gdy Joasia była w II klasie Liceum im. Królowej Jadwigi w Warszawie , przyszła niespodziewanie choroba - zapalenie rdzenia. Wskutek zmian, jakie zaszły po stanie zapalnym, nastąpił stopniowy paraliż. Porażenie objęło nogi, potem ręce, a po pewnym czasie przeponę płucną, co uniemożliwiło oddychanie. Nastąpiło wreszcie porażenie wzroku. Najpierw zaniewidziała na jedno oko. Aby zapobiec całkowitej ślepocie, prof. Altenberg zalecił bardzo bolesne zastrzyki pod gałkę oczną, które Joasia bez zastrzeżeń przyjęła. Znosiła okropny ból, byle ocalić wzrok. Mimo serii zastrzyków z oczami było coraz gorzej. Najcięższe chwile przychodziły wówczas, gdy musiała pogodzić się z tym, że nie będzie widziała. Obawialiśmy się, że popadnie w depresję, że załamie się, bo w tym czasie często płakała. Kapelan szpitalny często odwiedzał Joasię, przynosił jej Komunię św. i stąd czerpała siły. Po pewnym czasie odzyskała równowagę ducha. Pogoda i spokój znów zajaśniały na jej twarzy (Wspomnienia o Joasi Krypajtis napisane przez jej matkę, Jadwigę).

Ta duchowa łączność z Panem przez Komunię św. pomogła Joasi zaakceptować cierpienie.

Ks. Jan Gdapiak GODNYM CIERPIEĆ DLA CHRYSTUSA BK 89

- 5 -

Iwan Mojsiejew był żołnierzem Armii Czerwonej. Według oficjalnych meldunków utonął w 1972 roku. Starano się wszelkimi sposobami nie dopuścić, by rodzice zobaczyli przed pogrzebem swego zabitego syna. Jednakże rodzice nie dali za wygraną, trumna została otwarta. Stało się jasne, że nie utonął, ale zmarł w wyniku zadanych mu ciosów i okrutnych tortur. Co się wydarzyło? - Szczególnie dużo światła na całą sprawę rzucają ostatnie listy Iwana do rodziców.

- Dnia 14 lipca 1972 roku pisze on: Głoszenie Dobrej Nowiny przez waszego syna zostanie wkrótce przerwane. Zakazali mi rozmawiać o Jezusie Chrystusie.

- Innym razem informuje: Przez pięć dni nie dawali mi nic do jedzenia. Poczym spytali: No i jak tam, zmieniłeś swoje poglądy?

- W ostatnim jeszcze liście napisanym przed śmiercią czytamy: Przede mną jest chrześcijańska walka, a ja walczę w niej na rozkaz Chrystusa. Muszę pokazać, jaki jest człowiek wierzący i jak winien żyć. Dokąd mnie ta droga doprowadzi, tego nie wiem (Pierre Lefevre, Jak zmienić swe życie, Poznań 1994, s. 61 )

Męstwo w głoszeniu swojej wiary doprowadziło tego młodego człowieka do męczeńskiej śmierci. - W rozumieniu chrześcijańskim męstwo to nadprzyrodzona zdolność, dzięki której podejmujemy się wielkich rzeczy dla Boga, mimo grożących nieraz niebezpieczeństw, a nawet śmierci. Męstwo to szczególna moc wewnętrzna, której źródłem jest Duch Święty. Człowiek prawdziwie mężny to taki, który jest gotowy poświęcić wszystko, nawet swoje własne życie i zdrowie dla Chrystusa.

Ks. Bolesław Domagała - DUCH ŚWIĘTY ŹRÓDŁEM MĘSTWA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(140) 1998

- 6 -

Pamiętam ze swojej pracy duszpasterskiej takie oto wydarzenie, o którym chcę wam dzisiaj opowiedzieć. Było to na jednej z lekcji religii w klasie I. Na tablicy napisałem dużymi literami słowo "męstwo" i zapytałem: Z czym wam się kojarzy ten wyraz? - Ujrzałem las rąk uniesionych w górę. Dzieci jedno przez drugie chciały odpowiedzieć na to pytanie.

- Wojtek: Męstwo to Chuck Norris jako strażnik Teksasu, który nieustraszenie walczy z bandytami broni słabszych, opowiada się po stronie skrzywdzonych.

- Przemek: Męstwo to Sylwester Stallone, który jest wysportowany, ma wytrzymałe mięśnie i dobrze bije złych ludzi.

- Małgosia: Męstwo to codzienna praca mojej mamusi, która wciąż chodzi po mieszkaniu i wykonuje wiele prac. A tatuś to powiedział kiedyś do nas o mamie, że jest bardzo mężna.

- Piotrek: Męstwo to Superman, który ratuje z niebezpieczeństwa wielu ludzi w wielu miastach na świecie.

"Męstwo" - nie wytrzymała Justyna - to postawa naszego kolegi Łukasza! A było to tak... W naszej klasie jest Mateusz, który nie usiedzi na lekcji ani jednej chwili. Wszyscy nauczyciele mają go już dosyć. Na przerwach dokucza innym, podkłada nogi dziewczynkom, ciągnie za włosy. Wszystko, co się stanie złego, to wiadomo, że to Mateusz. Kiedyś w czasie przerwy w naszej klasie została stłuczona szyba w szafie z książkami. Oczywiście, nasza pani wiedziała, że to na pewno Mateusz. Mówi do niego, że kolejny już raz źle postąpił. Ale Mateusz tłumaczy się, że to nie on stłukł szybę. Pani nie wierzy, ponieważ zawsze psoty trzymały się Mateusza. Wtedy wstaje Łukasz i mówi: "Proszę pani, Mateusz mówi prawdę, to ja stłukłem szybę i bardzo przepraszam".

To było prawdziwe męstwo, które okazał Łukasz! Nie sprawność fizyczna, wielkość mięśni, czy umiejętność pokonywania przeciwników w walce wręcz świadczą o męstwie, lecz to, co kryje ludzkie, dziecięce serce. Mężnym można być w domu, w szkole, na ulicy pamiętając o słowach Jezusa: "Coście uczynili jednemu z tych moich najmniejszych, Mnieście uczynili". W naszej pamięci wciąż pozostaje niezwykła postać z okresu II wojny światowej - św. Maksymilian Kolbe, który w obozie oświęcimskim oddaje swoje życie, aby mógł żyć współwięzień będący mężem i ojcem rodziny. To jest przykład prawdziwego męstwa, które powinno być na nasz sposób naśladowane w codziennym życiu.

Ks. Krzysztof Maj - DUCH ŚWIĘTY ŹRÓDŁEM MĘSTWA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(140) 1998

- 7 -

W ostatnim czasie powstały na polskiej ziemi dwa ciekawe sanktuaria: kościół św. Piotra w Wadowicach, mieście urodzenia Papieża, oraz kościół Matki Bożej Fatimskiej Księży Pallotynów na Krzeptówkach w Zakopanem. Oba sanktuaria są wotum Narodu za ocalenie życia Papieża w czasie pamiętnego zamachu na Placu Św. Piotra w Rzymie 13. maja 1981 roku. Wielu ludzi modli się w nich za Jana Pawła II.

W październiku 1993 roku z okazji 15. rocznicy pontyfikatu Jan Paweł II przyjął propozycję stacji RAI, by z tej okazji udzielić wywiadu telewizyjnego. Miał to być absolutny precedens, bo jeszcze nigdy następca św. Piotra nie zasiadł przed kamerami telewizyjnymi, aby przez godzinę odpowiadać na krzyżowy ogień pytań ciekawych dziennikarzy. Zamiar nie został zrealizowany do końca ze względu na ogrom zajęć Ojca Św. Powstała natomiast książka Przekroczyć próg nadziei, w której Papież odpowiada na piśmie na pytania nurtujące człowieka końca XX wieku. Książka stała się wydarzeniem na rynku wydawniczym w wielu krajach. Pierwsze pytanie w tej książce, to pytanie o to, kim jest papież. Spróbujmy w świetle dzisiejszego słowa Bożego zastanowić się nad tym pytaniem.

Ks. Władysław Kolorz - PAPIEŻ NASTĘPCĄ ŚW. PIOTRA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(134) 1995

- 8 -

Zdarzyło się to na początku Adwentu. Dzieci zaczęły już chodzić na Roraty przygotowując się do świąt Bożego Narodzenia. Zbliżał się 30. listopada, w którym wielu ludzi obchodzi Andrzejki. W klasie pierwszej, do której chodzi Paulinka, pani wychowawczyni ogłosiła, że odbędzie się zabawa andrzejkowa. Paulinka bardzo ucieszona wróciła do domu i opowiedziała o tym swojej mamie. Ku zdziwieniu Paulinki mama wcale się nie ucieszyła tylko zamyśliła się na chwilę i zapytała: "A co będziecie robić w czasie tej zabawy?" - "Będziemy się bawić we wróżby z wosku i ustawiać buty jeden za drugim" - odpowiedziała dziewczynka. "A czy będziecie tańczyć?" - Nie wiem, mamusiu..." - "A co pani kazała przynieść?"

Magnetofon i taśmy z ładnymi piosenkami".- "Widzę więc, że będziecie tańczyć, Paulinko. A czy wiesz, że w Adwencie chrześcijanin nie bierze udziału w zabawach tanecznych, żeby się przygotować na przyjście Pana Jezusa?" - "Ależ mamo, wszystkie dzieci przyjdą na tę zabawę!" - "Nie szkodzi, Paulinko. Jeżeli kochasz Pana Jezusa, powstrzymasz się od udziału w zabawie. Myślę, że potrafisz to zrobić!"

Paulinka była bardzo przygnębiona. Ale codziennie chodziła na Roraty i wiedziała, że dla kochającego Pana Jezusa trzeba nieraz czegoś się wyrzec. Nawet jeśli sama pani wychowawczyni coś proponuje. Gdy dzieci zostały w szkole po lekcjach, aby wziąć udział w zabawie, ona poszła do domu. Było jej smutno aż do chwili, gdy uklękła do wieczornego pacierza. Wtedy odczuła w sercu wielką miłość Pana Jezusa, który wynagradza ludzi Jemu posłusznych.

Komu była posłuszna Paulinka? - Mamusi i Jezusowi. Kogo nie posłuchała? Pani wychowawczyni, która zapraszała dzieci na zabawę. Pani wychowawczyni trzeba słuchać ale nie wtedy, gdy nakazuje nam co innego niż Pan Jezus. Bo Pana Jezusa trzeba bardziej słuchać niż ludzi.

Ks. Rafał Czerniejewski - PAPIEŻ NASTĘPCĄ ŚW. PIOTRA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(134) 1995

- 9 -

W "czwartej a" ksiądz katecheta zaprosił chłopców na spotkanie ministranckie. Mówił o tym, że warto służyć Chrystusowi przy ołtarzu, że warto zdobywać się na wysiłek rannego wstawania i częstych spotkań z Panem Jezusem. Zgłosiło się kilku chętnych. W klasie rozgorzała dyskusja. Jedni cieszyli się, że ich koledzy zostali ministrantami. Innym było wszystko jedno. Byli i tacy, którzy kręcili nosami i wybrzydzali: "Po co masz biegać do kościoła? Szkoda czasu". Jeszcze inni wyśmiewali się z kolegów w białych komżach, a nawet grozili wyrzuceniem świętoszków ze szkolnej drużyny piłkarskiej.

Nowi ministranci zupełnie się w tym wszystkim pogubili. Komu tu uwierzyć? Księdzu, który zachęcał do służby? Może kolegom, którzy twierdzili, że nie warto marnować czasu i zostawać "świętoszkiem"?

Ks. Andrzej Kołek - JAK WIERZYĆ? Współczesna Ambona 1998

- 10 -

Pewien katecheta zapytał dzieci: Dlaczego Pan Jezus, który wszystko wie, pytał świętego Piotra, czy Go miłuje? Po chwili milczenia wstał dziewięcioletni chłopiec i powiedział: To było tak jak w szkole. Nauczyciel również zna odpowiedź, a jednak wciąż nas pyta. Ten chłopiec dał dobrą odpowiedź. My moglibyśmy ją jeszcze uzupełnić dodając, że Pan Jezus chciał uświadomić Piotrowi, jak wielką sprawą jest miłość, jak bardzo jest ona konieczna zwłaszcza dla tych, którzy mają rządzić Kościołem.

Ks. S Klimaszewski  MIC Ewangelia w życiu dziecka Rok C Wyd. Księży Marianów Warszawa 1988

- 11 -

We Włoszech dziesięcioletni Łukasz z dobrej chrześcijańskiej rodziny chodził do czwartej klasy. Pewnego dnia podczas długiej przerwy spostrzegł on siedzącego samotnie w kącie chłopca z drugiej klasy. Ten chłopiec był kimś nowym w szkole, przyszedł do niej z innego miasta. Nie miał jeszcze kolegów ani przyjaciół. Łukaszowi zrobiło się go żal. Zamierzał poprzednio urządzić wesołą grę, połączoną z biegami, w gronie kolegów swej klasy. Jednak zrezygnował z tego zamiaru. Podszedł do samotnie siedzącego i zaproponował mu wspólną zabawę. Okazało się nadto, że ten nowy uczeń nie może biegać, bo niedawno miał operację. Łukasz znalazł wówczas ilustrowane pismo dla dzieci i przez całą przerwę wspólnie je oglądali.

To było takie tylko chwilę trwające zajęcie się kimś, takie małe naśladowanie w miłości świętego Piotra.

Następnego dnia Łukasz chciał znów spędzić długą przerwę z tym chłopcem. Uprzedzili go jednak inni, młodsi, z drugiej klasy. Gdy rozpoczęła się przerwa zauważył, że rozmawiają oni wesoło z jego wczorajszym przyjacielem. To były dobre, chrześcijańskie dzieci.

Kto ma dobre serce i kocha Pana Jezusa, znajdzie wiele okazji, zarówno w domu jak i w szkole, do okazania komuś pomocy i opieki. Każdy taki dobry uczynek będzie odpowiedzią: "Panie Jezu, staram się kochać Ciebie".

Ks. S Klimaszewski  MIC Ewangelia w życiu dziecka Rok C Wyd. Księży Marianów Warszawa 1988

 



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
8734
8734
1 Wprowadzenie do psychologii pracy (17)id 8734 ppt
8734
8734
Multi 8734 8799

więcej podobnych podstron