`
Spiskowa teoria dziejów - ta bardzo szczególna koncepcja historiozoficzna - nieodmiennie wywołuje uśmiech politowania na twarzach możnych tego świata: polityków, ekonomistów i ich dworskich biografów. „To śmieszne, skończcie z tym obłędem, kompromitacja, zazścianek, kołtuneria, buraczana filozofia” - zdają się mówić. Słusznie czynią. Głosy takie pochodzą ostatecznie ze środowiska jak najbardziej spiskowego, a jeszcze nie zdarzyło się, aby przestępca złapany nawet in flagranti dobrowolnie potwierdził zamiłowanie do szachrajstw. Na „złodzieju” czapka gore.
window.google_render_ad();
Gdybym miał w maksymalnym skrócie podać istotę spiskowej teorii dziejów (zajmowanie się nią w dzisiejszych czasach jest czynnością względnie bezpieczną; spiskowcy Cię nie uśmiercą, bo oni oczywiście „spiskowcami nie są”, a ponadto to kulturalni sybaryci), powiedziałbym tak: przeciętny zjadacz chleba średnio zainteresowany (nawet więcej niż średnio) życiem publicznym, dostrzega wprawdzie podstawowe działania polityczne, ale ich mechanizmy są przed nim głęboko ukryte. Przeważająca część ważnych decyzji i działań politycznych jest w pełni tajna, to jest w ogóle nieudokumentowana.
Zatrzymujemy się zatem przed bramą z napisem „tajemnica”, której wyważenie jest dla profanów prawie niemożliwe. W tym miejscu „oficjalny historyk” (na przykład Powstania Styczniowego, II Wojny Światowej, schyłkowego PRL-u) zrazu bezradnie rozkłada ręce i po chwili - jak na dworaka przystało - zaczyna łgać, posiłkując się naskórkowymi zródłami wypracowanymi przez mieszkańców „domu za bramą” - to jest właściwych spiskowców. W ten sposób sam staje się - mizerną wprawdzie, bo jedzącą okruchy z pańskiego stołu - cząstką misterium nieprawości. Natomiast badacz niepokorny stara się mimo wszystko dotrzeć do zródeł nieoficjalnych (ma się rozumieć: prawdziwie nieoficjalnych) i pośrednich, a nade wszystko logicznie (indukcyjnie) wnioskować z faktów. Wtedy przy okazji ustala swój los: wyśmiany, poniżony i obsobaczony kończy w starannie przygotowanym koszu na śmieci.
Taki już los nonkonformistów. Nie traćcie jednak ducha - ryjące, wiercące, skrobiące plemię. Dołączyliście do Waleriana Kalinki, Władysława Konopczyńskiego, Wacława Sobieskiego, Kazimierza Mariana Morawskiego, Jędrzeja Giertycha. A grunt to przebywać w zacnym towarzystwie.
Dariusz Ratajczak
`
Autor: Dariusz Ratajczak o 10:24