5x10 (78) Psy Szczury cz.1, Książka pisana przez Asię (14 lat)


Szczur zobaczył kociczki. Uśmiechnął się szeroko.

-O, a więc mam jak widać jakieś towarzystwo? Cóż, lepsze to niż nic!

Zaczął biec w stronę przestraszonej Meg, ale Kanis zwaliła na niego jeden z płotów.

-Co to było? -Zapytał jeden z psów drugiego, stojącego blisko niego.

-E, pewnie nasi jak zwykle coś zepsuli... -Odparł obojętnie pytany.

Tymczasem Meg patrzyła osłupiała na płot.

-Kobieta musi się umieć bronić -mruknęła Kanis, także patrząc na płot. -Mam nadzieję, że nie żyje. Będzie o jednego mniej. Gdyby nas zabił, byłaby porażka!

Meg pokiwała lekko głową w osłupieniu. Gdy oderwała wzrok z ziemi, wstała trochę pewniej i podeszła do szpary.

-Rozłażą się po całym terenie. -Skrzywiła się. -Jak pasożyty! Boję się, Kanis.

Kanis była jednak pozytywnie nastawiona.

Wtem usłyszeli czyjeś krzyki, głośne rozmowy i zdenerwowanie mieszane ze strachem...

-Reszta zapewne wróciła!

-Nic nie widzę. -Powiedziała Meg, wytężając wzrok przy szparze.

-Wejście do Tokarza jest przecież z boku. -Powiedziała Kanis. -Musimy iść do nich!

Tymczasem Łatka wykrzykiwała do złych:

-Wynocha stąd! Dalej wam się nie znudziły kłótnie o teren?! Zabraliście nam już naszą Dżafę! Nie możecie nam dać świętego spokoju?!

Psi przywódca stał naprzeciw kotów. Ponadto zebrali się już pozostali, ale szczurów tylko 7 już stało przy najgroźniejszym z psów. Przywódca nie odpowiedział nic na temat Dżafy, ale nawiązał do drugiego zdania:

-Owszem. Znudziło nam się już nakłanianie was do dobrowolnego oddania nam tego miejsca, więc pozostało nam użycie siły. Atak!

Wszyscy ruszyli do bitki.


-Och, Kanis! -Meg napierała na drzwi z całych sił. -Zatrzaśnięte!

-Nic się nie bój. Szybka jest zatkana, ale można wybić tę drugą!

-Myślisz...? -Zdziwiła się czarna kotka, ale Kanis rozpędziła się już i wyleciała przez szybkę. Meg wyskoczyła za nią.

-Co za wejście! -Roześmiała się wesoło Strzałka. Ona także tu przybyła, w zamiarze miała wpaść w odwiedziny, lecz teraz walczyła z pozostałymi.

Kanis starła resztki szkła z futerka i puściła do niej oczko. W tym momencie podbiegł do nich szczur, podobny do pierwszego którego zabiła Kanis, lecz większy.

-Za naszą Dżafę? -Zaproponowała Kanis bojowo.

-Za Dżafę! -Przytaknęły pozostałe siostry i całą trójką zaatakowały napastnika.

Rita i Togo walczyli osobno, Łatka wraz z Mister, Puszek z Brandem. Siostry całą trójką. Wkrótce zostały już tylko 3 szczury, i 5 psów. Wszystko szło coraz lepiej...

Wtem Rita syknęła z bólem.

-Skurcz... -Jęknęła cicho. Jeden z psów wykorzystał okazję i rzucił się na nią.

-Nie -pisnął Togo i pobiegł jej pomóc.

Psi przywódca spojrzał na Łatkę, która właśnie walczyła z jego najlepszym sługą.

-No, to już po tobie... -Mruknął zadowolony i podszedł do niej. Ugryzł ją w kark.

-AAA! -Krzyknęła głośno kotka.

-Z naszą dwójką nie wygrasz. Królowo Tokarza. -Wycedził przez zęby pies, wciąż trzymając kotkę za kark, uniemożliwiając jej jakiekolwiek ruchy.

-Atakuj. -Syknął do towarzysza.

Rita zostawiła Toga walczącego z szczurem i pobiegła do Łatki.

-Ej, gracie nie fair! -Krzyknęła ze złością i ruszyła na pomoc kotce. Przywódca wypuścił Łatkę i ruszył na zdezorientowaną Ritę...

-Rita! -Jęknęła Łatka, ale powalił ją walczący z nią kundel.

-Ofiary nieść trzeba..

Przywódca po Ricie zajął się Togiem. Tymczasem innego psa zainteresowały trzy kocie siostry.

-O, trzy piękne kicie! -Wyszczerzył zęby złowieszczo. Kanis, jak zawsze na słowo `piękne' wbiła wzrok w podłoże, ale Strzałka z Meg popatrzyły na niego groźnie.

-Przyjemnością będzie ukręcić wam te młode śliczne szyjki-zakończył i skoczył ku Meg. Ale ona wskoczyła na niego i wbiła mu kiełki w skórę.

-Auć, puszczaj ty młoda... -Warknął pies, ale Strzałka z Kanis błyskawicznie znalazły się przy siostrze. Teraz całą trójką atakowały kundla.

-Szybko, na stryszek! -Pisnęła Strzałka. -Tylko tyłem, żeby nas nie zobaczył!

Pognały prędko na stryszek, aby umknąć na chwilę i odetchnąć. Gdy tam się znalazły, padły na posadzkę dysząc ciężko.

-Och... Udało nam się na chwilkę zwiać... -Powiedziała Kanis. -Ale musimy zaraz wrócić i pomóc reszcie...

Wtem do ich uszu dobiegło skrzypienie. Ich spojrzenia pomknęły ku właśnie drzwiom. Ale one nie otwierały się, lecz zamykały. A za nimi stał...

-Witajcie... -Zaśmiał się złowieszczo psi przywódca.

-Wszyscy pokonani...-Odetchnęła Łatka, wciąż ze łzami w oczach. Wszyscy byli bardzo poszkodowani, a dokoła spoczywało mnóstwo zwłok... Nie tylko psich i szczurzych.

Po dziesięciu latach wesołego życia odeszli na zawsze Togo z Ritą. Wszyscy płakali teraz, ale wciąż martwili się o jedno-gdzie trzy córki Łatki?

-Przywódca uciekł. -Oznajmił Brando. -Nigdzie tu ani jego śladu.

Lecz w tym momencie na stryszku panowało piekło...


-Takie młode. Takie śliczne. Takie czyste, schludne. -Mówił pies. -Nie zbrukane żadnymi występkami, a jednak czeka ich śmierć. Tylko dlaczego?

-Bo ty nas zabijesz-nie wytrzymała Strzałka. -Więc po co się nas o to pytasz?!

-Macie szansę... -Uśmiechnął się pies. -Możecie zostać moimi żonami. Ale będziecie wtedy po mojej stronie.

Strzałka, najodważniejsza i najbardziej buntownicza wydała dźwięk obrzydzenia.

-Bleee! Ty?! Za ciebie?! Nigdy w życiu! Mąż... Pies... Bleee...

-Skoro nie, to liczcie na śmierć! -Syknął urażony kundel groźnie i rozegrała się walka...

Strzałka skoczyła na psa, ale on ją zwalił ze strychu.

Nie, myślała w duchu Meg. Oby spadła na tą połowę z sianem...

-Nie uda wam się to... -Warknął zaciekle pies.

-Powtarzasz się... -Skwitowała Kanis drwiąco.

Pies spojrzał na nią i zdzielił z głowę. Gdy upadła bez przytomności, spojrzał na struchlałą Meg.

-Teraz twoja kolej-oznajmił i rzucił się na kotkę. Meg uskoczyła.

Myśl, myśl... -Denerwowała się. Wtem wpadła na pewien plan...

Spojrzała w dół stryszku. Strzałka leżała na sianie, nieprzytomna.

-Całe szczęście... -Szepnęła pod nosem, patrząc na różne graty i ostre rzeczy po drugiej stronie. Pies zauważył ją i podbiegł. Popchnął ją. Kotka zawisła nad niebezpiecznym miejscem.

-Powodzenia -uśmiechnął się pies, ale Meg wskoczyła z powrotem i orzekła.

-Tobie się przyda!

Po tych słowach wbiła zęby z psi ogon. Pies zatoczył się próbując ją odpędzić i stracił równowagę...

Poleciał w dół wraz z Meg, uczepioną jego ogona.


-Co to?! Na stryszku...? -Zdziwiła się Łatka słysząc dziwny huk.

-Nie wiem... Sprawdźmy to...-Powiedział jej mąż i uchylił drzwi. Widok był przerażający!

-Tatusiu... Udało mi się... -Uśmiechnęła się Meg słabo i straciła przytomność.


Meg była naprawdę mocno ranna. Musiała leżeć wiele dni na sianie przy stryszku i odpoczywać. Wraz ze Strzałką i Kanis. Reszta kotów szybko wyzdrowiała.

Trupy zostały usunięte. Przywódcy psów i szczura spod płotu także. Rita i Togo mieli fantastyczny pogrzeb na łące przy innych kotach tam leżących. Meg i Brando w bliskim czasie wzięli ślub.

W niedługim czasie Łatka znów oczekiwała potomstwa.

-Urodzi się na wiosnę-mówiła kotka córkom.

Tymczasem Rita z Togiem wędrowali gdzieś... Dalekooo...

-Jaka jestem młoda, Togo! I piękna... -Uśmiechnęła się kotka przyglądając się swemu odbiciu w tafli wodnej. Miała wspaniałą jasną szatę na sobie. Togo także.

-Wyglądamy jak dwulatkowie... Po tym jak ten najgorszy pies wbił zęby, poczułem ciepło... To nie jest już Tokarz!

-Oczywiście że nie.

-Armeti! -Ucieszyła się Rita na widok przyjaciela.

-Witajcie! -Kocur również miał na oko dwa lata, choć co prawda w tym wieku przecież zmarł. Wyglądał cudownie. Przytulił ich i orzekł:

-Jesteście jednymi z najważniejszych dla rodu kotów. Jest nas teraz niewiele, bo tylko sześciu prócz was, ale z czasem trafią tu także inni ważni...

Przy Armetim pojawiła się oślepiająco piękna Zoja. Wyglądała wprost bajecznie z swej szacie ze złotym szlaczkiem i emanującą od niej poświatą.

-A więc jest nas już osiem. -Puściła oczko do przybyszów z Ziemi. -A więc my, wy, Szarka, Mruczek, Bella, Franko.

-Cudnie! -Rita kipiała młodzieńczą radością. -Wiecie, że Łatka jest znów w ciąży?

-Tak... -Powiedziała Zoja.

-Może ród zwiększy się teraz w nadchodzącym 2007 roku?

-Będą aż trzy mioty. Wiosenny, jesienny i letni. Ten letni należeć będzie do Meg. Ale obawiam się że żaden z nich nie powiększy rodu.

-Dlaczego? -Zdziwiła się Rita, a Zoja natychmiast odpowiedziała cicho.

-Bo rok 2007 to fałszywy ślad.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5x09 (77) Psy szczury cz.1, Książka pisana przez Asię (14 lat)
5x06 (74) Przygoda Kanis cz.2, Książka pisana przez Asię (14 lat)
5x05 (73) Przygoda Kanis cz.1, Książka pisana przez Asię (14 lat)
1x28, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x18 (55) Puszek odwiedzil rodzinne strony, Książka pisana przez Asię (14 lat)
13x04 (139) Sledztwo, Książka pisana przez Asię (14 lat)
1x26, Książka pisana przez Asię (14 lat)
6x06 (84) Inne spojrzenie na Lare, Książka pisana przez Asię (14 lat)
5x02 (70) Pierwszy atak psow, Książka pisana przez Asię (14 lat)
6x03 (81) Apacz w sidlach, Książka pisana przez Asię (14 lat)
1x29, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x07 (44) Wyprawa, Książka pisana przez Asię (14 lat)
1x11, Książka pisana przez Asię (14 lat)
10x08 (105) Kociaki W Bój!, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x19 (56) Trudna decyzja, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x02 (39) I znow niedobrze, Książka pisana przez Asię (14 lat)
12x12 (134) Gotowa Na Wszystko, Książka pisana przez Asię (14 lat)
4x10 (67) Slowa gorsze niz czyny, Książka pisana przez Asię (14 lat)
12x09 (131) Epitafium, Książka pisana przez Asię (14 lat)

więcej podobnych podstron