5820


Wiele lat po kataklizmie, który bogowie zesłali na ludzi, gdy ci odeszli od nich (ewentualnie przed którym bogowie nie uchronili ludzi), w krainie Abanasinii panuje spokój. Większość dawnych bogów została zapomniana, jedynie niektóre długowieczne rasy jak elfy i krasnoludy przechowują wspomnienia o nich. Jednak trudno jest żyć bez bogów, dlatego wśród ludzi pojawili się szlachetni poszukiwacze, których celem jest odnalezienie nowych bogów, sprawują oni niejako władze na podległych im terenach mówiąc w co wierzyć należy, a co jest tylko bajką.

Właśnie w tej krainie w miasteczku Solace w całości zbudowanym między konarami drzew znajduje się gospoda, w której rozpoczyna się akcja powieści "Smoki jesiennego zmierzchu".

Do tej właśnie gospody jeszcze przed jej otwarciem wchodzi dziwny staruszek, wydaje się być niespełna rozumu, gdyż zaczyna przestawiać stół i krzesła mamrocząc coś do siebie. Gospodarz uznaje, że starzec jest nieszkodliwy i pozwala mu na tą niewielka zmianę wystroju. W tej samej gospodzie wieczorem, po pięciu latach rozłąki spotyka się szóstka przyjaciół stanowiąca typową mieszaninę ras i charakterów. Mamy więc Flinta - krasnoluda, który cierpi na reumatyzm, Tanisa - półelfa, przywódcę grupy, który nie do końca wie czy bardziej się czuje elfem czy człowiekiem, Tasslehoffa - kendera ze skłonnościami do kleptomani, Sturma - rycerza solamnijskiego kierującego się zawsze rycerskim kodeksem honorowym, Caramona - olbrzymiego, wiecznie głodnego wojownika i jego niepozornego brata bliźniaka - Raistlina, początkującego maga, którego wygląd przeraża nawet jego przyjaciół. Z ekipy sprzed pięciu lat brakuje tyko starszej siostry bliźniaków - Kitary, którą zatrzymały obowiązki. Poza tłumem mieszkańców Solace w gospodzie pojawia się także para barbarzyńców - wysoki mężczyzna i piękna kobieta trzymająca w ręku laskę. Całkiem przypadkiem okazuje się, że ta laska ma uzdrawiające zdolności, a jednocześnie jest poszukiwana w całej krainie. Przyjaciele stają w obronie barbarzyńców i tak rozpoczynają się ich przygody...

Książka powstała na podstawie gry fabularnej "DragonLance" i poniekąd ma być zachętą do grania. Nigdy nie grałam w tą grę, a po przeczytaniu tej książki wcale nie czuję się zachęcona. Osobiście uważam, że po fabule można poznać, że została stworzona na podstawie gry komputerowej. Bohaterowie mają przed sobą kolejne misje do wykonania, a po drodze muszą się zmierzyć z najprzeróżniejszymi przeszkodami i potworami, podróżują z jednego końca krainy na drugi nie mając właściwie wytchnienia pomiędzy kolejnymi przygodami i potyczkami.

Fabuła jest dobra, czyta się szybko i przyjemnie, ale brakuje mi tu jakiejś oryginalności. Tyle jest książek pisanych na tą samą modłę - fantastyczna kraina, grupa przyjaciół, podróż w dążeniu do znalezienia czegoś i uratowania świata. Sięgając po ten tom spodziewałam się czegoś lepszego, a może to po prostu mi się zmieniły tak gusta i wybrzydzam.

Książka ma też sporo plusów, przede wszystkim postacie. Mimo, że jest ich w drużynie sporo autorzy świetnie potrafią od początku do końca oddać ich charaktery. Flint jest marudny i nie ufa krasnoludom żlebowym, Raistlin - mroczny tajemniczy i nikt do końca nie wie jaki jest jego cel itd. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu Tasslehoff, jest po prostu nie do pobicia z tym swoim wścibstwem i podkradaniem wszystkiego co się świeci.

Równie dobre są opisy miejsc, a jak to zwykle bywa w podróży jest co opisywać. Równie wyraźnie rysuje się nam w wyobraźni Solace zbudowane na drzewach, Mroczna Puszcza, czy kraina elfów. Każde miejsce ma w sobie coś pięknego, ewentualnie strasznego i zapada w pamięć.

Za plus można również uznać ilustracje poprzedzające każdy rozdział, choć żeby dojrzeć coś na niektórych trzeba się uważnie przyjrzeć, na innych wyraźnie narysowane są takie drobiazgi jak pierścień w trawie czy zawartość sakiewki kendera. Pozwalają nam one zatrzymać się przed kolejnym rozdziałem i zastanowić się jakie znaczenie dla fabuły będą mieć narysowane przedmioty, postacie czy miejsca.

Podsumowując, książkę "Smoki jesiennego zmierzchu" można przeczytać, lecz nie straci się zbyt wiele na jej nieznajomości. Polecić ją mogę tym, którzy lubią czytać fantastykę dla czystej przyjemności, bo jeśli szukają czegoś osobliwego i jakiegoś niecodziennego podejścia to na pewno nie w tym świecie. Choć być może w kolejnych tomach będzie ciekawiej.

W skali od 1 do 6 oceniam tę książkę na 4, głownie za wspaniałe charaktery postaci i pięknie opisane miejsca, a także przyjemność z jaką się to czyta.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5820
5820
5820
5820
5820

więcej podobnych podstron