Ironia, groteska i tragizm w literaturze międzywojennej
Ironia, groteska i tragizm, mimo iż są bardzo różnymi od siebie środkami literackimi, w literaturze międzywojennej miały podobną funkcję. Służyły one wszystkie do ukazywania mankamentów polskiej rzeczywistości. Były one tylko różnymi orężami w walce o ten sam cel - o poprawę życia w odrodzonej Rzeczypospolitej. Używając ich, pisarze przedstawiali swe troski i niepokoje. O tym, jakiego chwytali się środka artystycznego, decydowało ich wewnętrzne przekonanie, że ten właśnie zabieg literacki najlepiej dotrze do wyobraźni czytelników.
W konwencji ironicznej drwiny z realiów międzywojennych utrzymana jest powieść Witolda Gombrowicza "Ferdydurke". Wiele jej scen nasyconych jest zabarwieniem komicznym. Perypetie narratora, trzydziestoletniego Józia, z którego inni bohaterowie starają się na siłę uczynić niesfornego, kilkunastoletniego chłopca, w wielu miejscach są bardzo zabawne. Ironia w powieści używana jest niemalże wszędzie. Gombrowicz stosuje ją w opisach postaci, sytuacji czy przede wszystkim w dialogach i słownictwie.
W sposób ironiczny opisane są środowiska, które stanowią tło dla akcji powieści. Szkoła wypełniona jest przerośniętymi nastolatkami, którym nauczyciele ładują do głowy masę niepotrzebnych, sprowadzających się do pustych frazesów informacji. Ironiczny jest sposób, w jaki szacowni pedagodzy traktują dorosłych uczniów. Nauczyciele, przekonani o dziecięcej niewinności swych podopiecznych, traktują ich patriarchalnie i z pobłażaniem, tak jak traktuje się dzieci w przedszkolu. Dobrym tego obrazem jest komentarz profesora Pimki do awantury wybuchłej między uczniami na szkolnym boisku. Pimko nie zauważa napięcia. Dla niego chłopcy bardzo ładnie bawią się piłeczką. Ostry konflikt Pimko uśmierza słowami "O, jak ładnie jeden drugiemu podrzuca piłeczkę!"
Szkoła, prócz tego, że jest miejscem wtórnego zdziecinnienia uczniów, tłoczy w ich głowy wątpliwą wiedzę. Bardzo zabawna jest scena, w której nauczyciel polskiego usilnie przekonuje wychowanków, iż "Słowacki wielkim poetą był". Dlaczego? Gdyż nas zachwyca. I musi nas zachwycać, bo wielkim poetą był. Innego stosunku do dzieł Słowackiego nauczyciel nie dopuszcza do swej świadomości.
Równie ironicznie jak szkoła ukazany jest nowoczesny dom Młodziaków. Panująca w nim swoboda obyczajów, partnerskie stosunki między Zutą a jej rodzicami są tylko wyrazem mody. Z głoszonymi przy każdej okazji liberalnymi i postępowymi hasłami przez panią Młodziakową nie licuje jej postępowanie. Za fasadą postępu i nowoczesności skrywa się jej drobnomieszczańska moralność. Zastawszy w sypialni Zuty profesora Pimkę i ucznia Kopyrdę, rodzice dają wyraz swemu głębokiemu oburzeniu. Ta sytuacja przerasta już granice ich "nowoczesności" i obyczajowej swobody.
W krzywym zwierciadle pokazana jest także szlachta, w środowisko której trafia Józio po ucieczce z domu Młodziaków. Państwo wciąż rozmawiają o swych chorobach, wręcz licytują się swymi dolegliwościami. Są oni sztywni i nadęci, ich tradycjonalizm razi daleko posuniętym społecznym konserwatyzmem. Szlachta traktuje służbę jak swą własność. Ulubionym zajęciem wuja jest upuszczanie papierośnicy, aby kamerdyner mu ją w uniżonym i służalczym geście podawał.
Wszystko to może wydawać się na pierwszy rzut oka śmieszne. Jednakże po głębszym zastanowieniu, czytelnik dochodzi do wniosku, że śmiać się tu raczej nie ma z czego. Tak przecież wyglądała międzywojenna rzeczywistość. Po takiej refleksji miejsca i ludzie wykpione w powieści budzą nie śmiech, a grozę. Zdarza się przecież i dziś często, że ktoś nam wmawia swe poglądy, uważając je za jedynie słuszne, iż ktoś wbrew naszej woli przyprawia nam gombrowiczowską gębę.
Do groteski, jako literackiego tworzywa, sięga Witkacy w "Szewcach". W groteskowy sposób opisuje on w nich współczesną cywilizację i kierunki, w jakich się ona rozwija.
Współczesny świat niesie wiele zagrożeń dla ludzi. Jego ewolucja, wedle Witkacego, postępuje w niepożądanym kierunku. Następujące po sobie polityczne ustroje niosą coraz więcej zła i żyje się w nich ludziom coraz to gorzej. W kapitalizmie lud wyzyskiwany był przez burżuazję. Totalitaryzm zagraża ludzkiej wolności, pozbawia ludzi ich przyrodzonych praw. Ludowa rewolucja jest krwawa i nietrwała. Na dobrą sprawę odwraca tylko role. Uprzywilejowana dawniej burżuazja zostaje swych przywilejów pozbawiona, a upośledzony ekonomicznie lud zyskuje władzę. Rozwój techniki zaś zagraża dotychczasowemu społeczeństwu we wszystkich jego formach ustrojowych. Postęp techniki, według Witkacego, zepchnie człowieka do roli niewielkiego elementu w niszczącej wszelką indywidualność machinie technokratycznego społeczeństwa.
Treść taką ubiera Witkacy w strój groteski. Jego świat nie jest realny. Zaskakują gwałtowne zwroty akcji, dalekie od prawdopodobieństwa przemiany postaci. Uderza także ich język, daleki od tego, jakim posługujemy się na co dzień. W zwierciadle groteski ukazane są postaci i ich czyny. Księżna zachowuje się jak kolorowa papuga (z końcem dramatu nakrywana jest nawet klatką dla ptaków), prokurator Scurvy w pewnym momencie otrzymuje rolę psa łańcuchowego. Mistrz szewski Sajetan Tempe podczas trwania akcji zostaje dwukrotnie zabity. Raz przez swych czeladników, raz przez Hiper-Robociarza. Mimo tego nie umiera, wciąż wygłasza filozoficzne tyrady, których raczej nie należałoby się spodziewać z ust zwykłego szewca. Cały świat dramatu przesiąknięty jest duchem groteski.
Za groteskowością "Szewców" kryje się jednak bardzo ważna wymowa ideowa. Zatrważa perspektywa rozwoju cywilizacji, jaką w swym dramacie przedstawił Witkacy. Świat stawał się coraz gorszy, nabierał wciąż więcej znamion makabrycznej groteski, a ludziom okresu międzywojennego przyszło w takim świecie żyć.
Tragizmu w literaturze międzywojennej można się dopatrywać w "Przedwiośniu" Żeromskiego. Powieść była głosem w dyskusji o polskiej rzeczywistości lat międzywojennych. Autor "Przedwiośnia" dostrzega wiele zagrożeń dla młodego państwa polskiego, jednak nie widzi żadnych stuprocentowo skutecznych środków dla zapobieżenia tym niebezpieczeństwom. Tragizm powieści podnosi jej zakończenie. Jest to finał otwarty. Nie wiadomo, jak dalej potoczą się losy głównego bohatera. Nie wiadomo też, co dziać się będzie w Polsce, która stanęła na historycznym rozdrożu. Sytuacja jest na tyle skomplikowana, że Żeromski nie chce prorokować rozwoju wydarzeń. Stara się on tylko uczulić czytelników na problemy, z jakimi boryka się nasz kraj, chce uzmysłowić im powagę sytuacji, pozostawiając im jednocześnie wybór metody działania w tych niewesołych czasach. Tragiczny finał powieści ma pobudzić do myślenia. Jest on punktem wyjścia do rozważań o przyszłości kraju i jego obywateli.
Czy to więc ironia, czy groteska, czy wreszcie tragizm, w literaturze międzywojennej ich cel był wspólny. Miały one służyć poprawie rzeczywistości, która w wielu miejscach wymagała natychmiastowych przemian. Potrzebę tych zmian akcentowali twórcy w różny sposób. Jedni kpili z wypaczeń, inni sięgali po groteskę, jeszcze inni celowo dramatyzowali polską rzeczywistość, aby ukazać palącą potrzebę jej natychmiastowej naprawy.