Zaproszenie - I. Landan
Zosia usiadła przy stoliku, położyła przed sobą kartę pocztową i napisała tak:
„Kochana Jadziu!
Bardzo się cieszę, bo w sobotę są moje imieniny. Przyjdź koniecznie - Zosia”
Przykleiła znaczek i wrzuciła list do skrzynki.
Panna Jadwiga, która pracuje na poczcie w Gąsowicach, następnego dnia długo oglądała kartkę Zosi.
- Do kogo przyszedł ten list? Imię adresata jest - Jadwiga, a gdzie nazwisko? Może to do mnie? Zaraz, zaraz, ja chyba znam Zosię, która mieszka w Liskowie. Ale czy nazywa się Nowak? Bardzo możliwe! Trzeba będzie pojechać! To bardzo blisko.
Panna Jadwiga zapisała adres Zosi, ale list oddała listonoszowi. Na wszelki wypadek. Bo może jednak to do innej Jadzi?
Listonosz, pan Antoni, podrapał się po głowie. Do kogo ten list? Może do Jadzi Stokrockiej? A może do Dziuni Goździckiej, która także jest przecież Jadwigą....
Poszedł pan Antoni najpierw do Dziuni, bo mieszkała najbliżej. Otworzył drzwi i mówi:
- Mam taką kartkę bez adresu, może to do ciebie?
Czyta Dziunia list. I coś się jej przypomina.
- Znałam taką Zosię na koloniach letnich. Ale jej nazwiska nie pamiętam. Ona wie, że mieszkam w Gąsowicach. Może też zapomniała mojego nazwiska? To chyba ona! Pojadę! Lisków przecież niedaleko. Ale nich pan pokaże ten list Jadzi Stokrackiej! Na wszelki wypadek.
Jadzie Stokracka mieszkała trochę dalej. Pan Antoni zmęczył się po drodze, więc usiadł na ławce pod drzewem. Kiedy odpoczywał, Jadzia czytała kartkę.
- Już wiem! To może być jedna z tych dziewczynek, które przyjechały tu latem z wycieczką harcerską! Poczęstowałam je wtedy zsiadłym mlekiem! Jadę do Liskowa.
To był poniedziałek. A w sobotę rano zwiadowca stacji w Gąsowicach złapał się za głowę.
- Co to? Pani Jadwiga, Dziunia, Jadzia Stokrotka - wszystkie Jadzie wyjeżdżają z Gąsowic? A dokąd się wybieracie z tymi paczkami?
- Do Zosi na imieniny!- krzyknęły trzy Jadwigi i szybko wsiadły do pociągu. Zwiadowca dał znak i pociąg ruszył.
A tymczasem w Liskowie Zosia nakrywała do stołu i myślała:
„Marysia przyjedzie na pewno, Krysia też. Nie wiem, czy Jadzia Różycka przyjedzie z Gąsowa, bo mi nie odpisała. Ale może przyjedzie. To razem ze mną będą cztery osoby.”
Postawiła Zosia talerzyki, pokrajała tort i czeka. Wkrótce przyszła Marysia i Krysia. O, jest i Jadzia Różycka.
- Dlaczego mi nie odpisałaś?- pyta Zosia
- Przecież nie dostałam żadnego listu od ciebie. Sama pamiętałam!
- Jak to? Zresztą, wszystko jedno. Już jesteśmy wszystkie. Proszę siadajcie.
Nagle słychać dzwonek.
- Kto to może być?- dziwi się Zosia. A w drzwiach stoi jakaś pani i dwie dziewczynki - obie z warkoczykami.
- Czy tu mieszka Zosia Nowak?
- Taaaaaaak... To ja...
Trzy Jadzie spojrzały na siebie. Wszystkie pokręciły przecząco głowami. I już chciały przeprosić i odejść, kiedy panna Jadwiga z poczty zapytała:
- To ty obchodzisz imieniny?
- Taaak....
- Więc życzymy ci wszystkiego najlepszego. Przyjmij prezenty od nas.
- Dzię- dziękuję - jąka się Zosia.- Bar- bardzo się cieszę. Ale nic nie rozumiem.
- Teraz widzę, że wcale się nie znamy! - śmieje się panna Jadwiga. - Ale wydawało się nam, że sama nas zaprosiłaś.
- Jaaaa?
- Ty. Pisałaś do Jadzi do Gąsowic?
- Nie do Gąsowic! Do Gąsowa. Do Jadzi Różyckiej!
- To spójrz!
Ogląda Zosia kartkę. Długo się śmiała, śmiali się goście. Zaprosiła wszystkie Jadzie do stołu. Tort był wspaniały.
A następnego roku wysłała aż 4 kartki. Po jednej stronie napisała tak:
Lisków, 9 maja 1965r
Kochana Jadziu!
Zapraszam Cię serdecznie na moje imieniny, w sobotę o piątej. Czekam! Zosia.