W jaki sposób mózg produkuje uprzedzenia ?
Niewykluczone, że ludzki mózg jest wyposażony w mechanizm separujący myślenie o różniących się między sobą rasowo lub politycznie grupach. Taki wniosek można wysnuć z nowych badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Harvarda.
Amerykańscy badacze obserwowali aktywność mózgu liberalnych studentów, których poproszono o myślenie o chrześcijańskich konserwatystach. Podczas tej czynności, rejon mózgu odpowiedzialny za poczucie „ja” i empatię praktycznie się wyłączył, podczas gdy inny ośrodek, być może odpowiedzialny za myślenie stereotypowe, wkroczył do akcji.
|
- Tak jakbyśmy byli przekonani, że „oni” myślą w inny sposób niż my. Jakbyśmy wierzyli, że podczas myślenia rządzą nimi inne zasady - wyjaśnia autor badania, dr Jason Mitchell, naukowiec z wydziału psychologii Uniwersytetu Harvarda.
Jego zespół opublikował swoje odkrycia w czasopiśmie „Neuron”. Według Mitchella, psychologowie społeczni od dawna wiedzieli, że ludzie stosują odmienne kryteria, kiedy przewidują myśli albo działania ludzi należących do ich własnej grupy etnicznej, kulturowej albo politycznej, a odmienne w przypadku ludzi spoza grupy. Mechanizmy neurologiczne rządzące tym procesem były jednak o wiele mniej jasne.
- Nasza praca dotyczy inności - mówi Mitchell. - Pojawia się pytanie: „W jaki sposób mogę się dowiedzieć, co dzieje się w twojej głowie? Jak mogę wywnioskować, co czujesz?”
Jedna z teorii cieszących się poparciem wśród neurologów społecznych głosi, że ludzie odwołują się do samych siebie, kiedy myślą o osobach, które uważają za członków własnej „grupy”.
- Jeśli jesteśmy podobni, to wykorzystuję wiedzę o sobie, żeby wywnioskować, co myślisz ty (...) - wyjaśnia dr Mitchell.
Wcześniejsze badania wykazały, że obszar z przodu mózgu zwany korą przyśrodkową przedczołową (mPFC), zawsze włącza się u ludzi myślących o sobie, albo o osobach, które uważają za podobne do siebie. Ale która część mPFC aktywuje się podczas myślenia o kimś spoza własnej grupy?
Żeby się tego dowiedzieć, harwardzki zespół zwerbował grupę liberalnych studentów z Bostonu, i poddał ich badaniu metodą rezonansu magnetycznego, która pozwala obserwować w czasie rzeczywistym energetyczne zmiany zachodzące w mózgu. Studenci zostali poproszeni o przeczytanie szczegółowych informacji dotyczących dwóch osób: jedna z nich miała poglądy liberalne, podobne jak badani, a druga konserwatywne, fundamentalistycznie chrześcijańskie, bardzo różniące się od poglądów badanych.
- Wykazaliśmy, że zależnie od poglądów politycznych przedmiotu rozważań, włączały się różne obszary mPFC. - Kiedy studenci myśleli o osobie liberalnej, bardzo aktywny stawał się obszar brzuszny mPFC, silnie związany z myśleniem o sobie. Obszar ten wyłączał się, kiedy przedmiotem stawał się chrześcijański konserwatysta - aktywność podejmował wówczas obszar grzbietowy mPFC.
- Obszar grzbietowy jest o wiele bardziej tajemniczy. Jest zaangażowany, kiedy myślimy o niepodobnych do nas obcych.
- Te dane kwestionują naiwny pogląd, jakobyśmy myśleli w ten sam sposób o ludziach do nas podobnych, i różniących się od nas, - mówi współautor opracowania, dr Mahzarin Banaji, profesor etyki społecznej harwardzkiego wydziału psychologii. - To szczególnie skłania do rozważań, kto kogo, obiektywnie rzecz biorąc, ma prawo osądzać.
Dr. Mitchell podkreśla, że obecnie naukowcy nie są w stanie określić, jakiego rodzaju myśli są przetwarzane przez grzbietowy obszar mPFC. Podejrzewa jednak, że może on być odpowiedzialny za myślenie stereotypowe, które nie bierze pod uwagę podobieństw między ludźmi, zamiast tego akcentując różnice. Ludzie mogą się więc używać grzbietowego rejonu kory przedczołowej, kiedy formułują pochopne opinie zakładając, że „inny” nie myśli, albo nie działa tak, jak oni.
Mitchell uważa to za niefortunne, ponieważ kiedy ludzie pochodzący z różnych środowisk politycznych, rasowych albo kulturowych koncentrują się na podobieństwach, spada między nimi napięcie. - Jeśli możemy znaleźć coś, co nas łączy (na przykład, jeśli oboje lubimy baseball), może to przeważyć nad tym, co nas dzieli.
Inna neurolog społeczna, która zajmowała się tą problematyką, chwali opracowanie. - Wiemy już na ten temat sporo z psychologii, ale teraz dowiedzieliśmy się więcej o tym, jak te zjawiska odzwierciedlają się w korze przedczołowej - mówi dr Elizabeth Phelps, profesor psychologii i neurologii na Uniwersytecie Nowojorskim. Według niej to naturalne, że ludzie skłaniają się ku stereotypom, kiedy myślą o kimś spoza własnego kręgu. - Wyewoluowaliśmy do życia w grupach, i ktoś, kto należy do naszej grupy jest postrzegany jako mniejsze zagrożenie, niż ktoś spoza niej. Jest więc naturalne, że zakładamy, że ludzie do nas niepodobni mogą mieć inny zestaw cech.
Phelps jest jednak przekonana, że możemy pokonać nasze przyrodzone „grzbietowe” reakcje wobec obcych. - Myślę, że można się odwołać do współodczuwania, podkreślając podobieństwa między nami, a kimś obcym, tym samym zmieniając naszą interpretację jego działań.
Mitchell podziela ten pogląd. Mówi, że wkrótce zostanie przeprowadzona nowa seria eksperymentów z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego, w celu ustalenia, jak łatwo dochodzi do takiego neurologicznego „przełączenia”. Podkreśla jednak, że oczywiście empatia ma swoje granice. Na przykład, dla większości ludzi informacja o tym, że Adolf Hitler kochał psy nie wystarczy, żeby go mentalnie przyjąć do swojej grupy, nawet, jeśli jest się wyjątkowo zapalonym miłośnikiem tych zwierząt.
- Na szczęście, kontakty z Hitlerem nie zdarzają się często. Miejmy nadzieję, że w codziennym życiu będziemy się natykać na mniej ekstremalnych interlokutorów - podsumowuje.