Babcia Lipa
Andrzej Niedźwiedź, Natalia Usenko
Był sobie chłopiec Jędrek, który miał mamę, tatę, ale nie miał babci. Pewnego dnia zobaczył nad brzegiem strumienia wielkie drzewo z ciemną korą i nisko zwisającymi gałęziami.
- Na tych gałęziach można się bujać - powiedział Jędrek sam do siebie.
- Pewnie - odrzekło drzewo. - Siadaj, ja cię podtrzymam, żebyś nie spadł.
Tak się zaczęła ich przyjaźń. Chłopiec często odwiedzał Babcię Lipę, opowiadał jej, jak walczył w przedszkolu ze starszakami, jak włożył Zuzi glistę do kieszeni - o swoich przygodach i zmartwieniach. A Babcia Lipa opowiadała mu niezwykłe historie. Pamiętała przecież czasy, kiedy rycerze na noc zatrzymywali się pod jej gałęziami, kiedy księżniczki kryły się przed smokami w jej dziupli.
- Gdzie oni wszyscy są? - spytał pewnego dnia Jędrek.
- Bardzo daleko - powiedziała Babcia Lipa. - Jesienią, kiedy robi mi się smutno, wysyłam do nich listy, o takie! - i pokazała Jędrusiowi kolorowy liść z niezwykłym wzorem, podobnym do tajemniczych liter.
Od tej pory wysyłali takie listy razem. Robili z kory małe żaglówki, przyczepiali do nich liście i wrzucali do strumienia. A przy tym nucili sobie piosenkę:
Płyną żaglówki,
tam gdzie mieszkają księżniczki
i całkiem dobre smoki,
i rycerze też...
Śpiewali za każdym razem inaczej, ale zawsze o tym samym. Aż pewnej burzliwej nocy Jędrek usłyszał potężny grzmot, tak jakby pękło niebo, a rano, kiedy poszedł nad strumień, Babci Lipy nie było. Zamiast niej sterczało kilka ogromnych, zwęglonych szczap. Nie zostało ani jednej gałązki, ani jednego liścia... Tego dnia Jędrek zachorował. Płakał, nie chciał jeść i miał wysoką gorączkę. Najmądrzejsi lekarze zaglądali mu do gardła, wypisywali maści, syropy i tabletki, ale nic nie mogło mu pomóc. Biedny chłopiec schudł i stał się prawie przezroczysty, aż któregoś dnia zobaczył przy swoim łóżku anioła z wielką torbą.
- Cześć - wyszeptał chłopiec.
- Cześć - powiedział nieznajomy. - Jestem aniołem listonoszem i mam dla ciebie pocztówkę - pogrzebał w torbie i wyjął duży kolorowy liść z niezwykłym wzorem, podobnym do tajemniczych liter.
- Twoja Babcia Lipa niepokoi się o ciebie - powiedział. - Pyta, jak radzisz sobie ze starszakami w przedszkolu i czy pogodziłeś się z Zuzią.
- Byłem trochę chory, ale już jest mi lepiej! - zawołał chłopiec - Na pewno sobie ze wszystkim poradzę. I ze starszakami też.
I rzeczywiście, Jędrek szybko wyzdrowiał. Zrobił się jeszcze silniejszy niż przed chorobą i nawet urósł cztery centymetry! Od tej pory każdej jesieni chodzi nad brzeg strumienia, robi łódkę z kory z karteczką zamiast żagla, puszcza ją na wodę i śpiewa:
Płynie żaglówka,
tam gdzie mieszkają księżniczki,
rycerze i smoki
i moja Babcia Lipa też!
Śpiewa za każdym razem inaczej, ale zawsze o tym samym.