Susan Forward : Toksyczni rodzice.
Autorką książki jest amerykańska terapeutka, która podjęła walkę z „toksycznymi rodzicami”. W swoim 18 - letnim stażu pracy zetknęła się z wieloma dorosłymi już, zagubionymi ludźmi, w których żyją ciągle zmory dzieciństwa - prześladujące poczucie winy, od którego nie mogą się uwolnić. Ludzie ci przychodzili do niej po pomoc, bo nie mogli sobie poradzić z dręczącymi wyrzutami sumienia, z poczuciem winy mającym korzenie w dzieciństwie, co prowadziło ich do załamań i depresji. Zły duch przeszłości odbija piętno na ich życiu. Kim są „toksyczni rodzice”? Są nimi rodzice, których negatywne wzorce zachowań w sposób stały i dominujący wpływają na życie dziecka. Są to rodzice, którzy wyrządzają krzywdę dziecku. Emocjonalne wyniszczenie spowodowane przez rodziców, podobnie jak chemiczna trucizna rozchodzi się w dziecku. Wraz z rozwojem dziecka rośnie odczuwany przez nie ból. Toksyczni rodzice - nadmiernie kontrolujący, nadopiekuńczy, alkoholicy, dewianci seksualni i inni - zaszczepiają w dziecku wieczną traumę, poczucie znieważenia, poniżenia i nie przestają tego robić nawet wtedy, kiedy dzieci są już dorosłe. Toksyczni rodzice działają pod wpływem głębokiego poczucia braku satysfakcji z własnego życia i jak najdłużej chcą utrzymać kontrolę nad swoim dzieckiem. Potrzebują kozła ofiarnego, którym najczęściej staje się najwrażliwsze dziecko w rodzinie. Dzieci te są zazwyczaj posłuszne (bez względu na wszystko) nie z wyboru, lecz postępują według norm narzuconych przez rodziców. Autorka ciekawie definiuje rodzinę, według niej to „skomplikowana sieć miłości, zazdrości, dumy, zmartwień, radości, winy - nieustanne falowanie - przypływy i odpływy ludzkich emocji w najszerszej gamie. Z rodziną jest tak jak z morzem, gdy sięgasz głębiej, gdy zanurzasz się w jego toń jesteś w stanie dotrzeć do jego tajemnic”. Ile tajemnic kryje się w nie jednej rodzinie przekonała się autorka książki wysłuchując zwierzeń swoich pacjentów, którzy nosili w sobie brzemię wstydu po alkoholizmie w rodzinie, ojcu tyranie, porzuceniu, znieważeniu, słownej i fizycznej przemocy, kazirodztwie i innych. Osoby, które były w dzieciństwie wykorzystywane czują się winne za słabość, nieudolność życiową swoich opiekunów, nie układa im się w życiu. W dzieciństwie wmówiono im, ze są źli, leniwi, gorsi, a oni w to uwierzyli, teraz nie potrafią uwierzyć w siebie, mają zaniżone poczucie samooceny, chociaż często piastują ważne funkcje (lekarze, prezesi firm).
W czasie swojej terapii i na łamach tej książki autorka uświadamia swoim pacjentom, że nie są niczemu winni, winni są ich rodzice, którzy zniszczyli im dzieciństwo. Obarcza winą „czynnego tyrana” i „biernego tyrana”, jakim często bywa milcząca - świadoma lub nieświadoma matka.
Zrozumienie jest początkiem zmiany. Otwiera nowe możliwości wyboru, ale widzenie rzeczy w inny sposób nie wystarcza. Prawdziwa wolność przychodzi wtedy, gdy zaczynamy działać. Po uświadomieniu podopiecznym tego, w jaki sposób rodzice odcisnęli piętno na ich życiu, autorka udostępnia im szereg specjalnych technik oraz strategii zachowań służących zmianie destrukcyjnych wzorców życia oraz umożliwiających im stanie się takim człowiekiem, jakim się chcą być. Druga cześć książki zatytułowana „Ku zmianie” omawia krok po kroku jak pozbyć się ciężaru odpowiedzialności są tam wskazówki, kiedy przebaczyć; ważny jest spokój i opanowanie. Autorka pisze:, „ Jeśli potrafisz zachować spokój i nie popadasz w popłoch wówczas zachowujesz siłę”. Uczy jak „niedefensywnie” reagować, jak postępować z gniewem. Omawia ćwiczenia np. pisanie listów, psychodrama, ćwiczenia z fotografią, które prowadzą do nieuchronnej konfrontacji z rodzicami, która jest niezbędna dla całkowitego oczyszczenia się i wyzbycia się winy. Książka przeznaczona jest dla dzieci toksycznych rodziców (jest dla nich ogromnym wsparciem i drogą do oczyszczenia) i nie tylko. Poleciłabym ją wszystkim zachwianym emocjonalnie rodzicom nieradzącym sobie z sobą i dziećmi. Ku przestrodze, aby uświadomili sobie, jaką ogromną krzywdę mogą wyrządzić swoim dzieciom. Lekturę czyta się „jednym tchem”.