"Bajka o Jasiu i Małgosi"
N- narrator
M- Małgosia
J- Jaś
B- Baba Jaga
N: Był sobie drwal. Miał dwoje dzieci. Gdy jedna żona zmarła, wziął sobie drugą. Macocha nie lubiła dzieci bardzo. Wysłała więc dzieci do lasu, żeby zabłądziły. No i zabłądziły- zdolne dzieci!
J: Małgosia, byliśmy tu kiedyś?
M: Nie!
J: No to idziemy.
N: I nachodziły się dzieci po lesie zdrowo. No bo to zdrowo chodzić po lesie!
J: Małgosia, byliśmy tu kiedyś?
M: Tak, przed chwilą.
J: No, nareszcie jakieś znajome miejsce!
M: Oj, Jasiu, jesteśmy zgubieni!
J: Małgosia, nie histeryzuj, jesteśmy tylko zabłądzeni. Tu nawet jest ładnie, popatrz- kwiatek, grzybek, baba Jaga, drzewko, baba Jaga... Małgosia!!! Baba Jaga!!!
M: Gdzie?! Gdzie?!
B: Tuuuuu
M: Czego od nas chcesz? Chcesz pieniędzy, chcesz złota?
J: Chcesz w ryj?
M: Jasiu, a co to jest ryj?
J: To to, co ona ma pomiędzy kołnierzykiem a peruką.
M: Faktycznie ryj!
B: Dawno w tym lesie nie było tak znakomitych kości, znaczy- tak smakowitych gości... znaczy- jedno i drugie. Witam was chlebem i solą.
J: O, fajna baba Jaga... A gdzie z tą gębą!
M: Zęby precz od Jasia!
B: Ja tylko kawałeczek.
M: Ani kawałeczka, to nasza ręka.
J: Moja!
M: No!
B: Nie kłóćcie się dzieci. Babcia Jaga nie zrobi wam krzywdy. Babcia Jaga lubi dzieci.
M: Naprawdę lubisz?
B: Kocham! (Jak to się mówi- "przez żołądek do serca"). Odwagi! Każdy kiedyś musi być zjedzony. Lepiej, żeby was zjadła Babcia Jaga, niż miałyby to zrobić robaki. Robaki są takie brzydkie, tfu, tfu...
M: A brzydkie, brzydkie, ale tobie też niewiele brakuje!
J: Dobrze Małgosia! Ty pasztecie!
M: Teraz ja, teraz ja! Ty kupo!
B: Już ja was urządzę. Mam nawet taką książkę: "Sto potraw z Jasia i Małgosi". No dobra, pośmialiśmy się, pogadaliśmy- do pieca...
J: Ale tam chyba jest gorąco...
B: Nie wiem, nie wiem...
J: To może byś skoczyła i zobaczyła, jaka jest temperatura?
B: Czemu nie? Do pieca, do pieca, do...
M: Jasiu! Jak ty to świetnie wymyśliłeś!
B: Z pieca, z pieca... 245 stopni.
J: Małgosia... Co ja takiego świetnie wymyśliłem?
M: Oj Jasiu! Teraz to ona na pewno nas już zje!
B: Z musztardą.
M: Co?! Ja nie chcę być w musztardzie!
J: No. W musztardzie jej nie do twarzy.
M: Ja chcę być przyrządzona po grecku!
B: Ale ja nie umiem po grecku.
J: To my ci pokażemy... Do pyska- marchewka, na głowę- wieniec laurowy. Rodowity Grek! I do pieca na 40 minut!
N: Jako, że dzieci nie miały zegarka, to baba Jaga im się przypaliła i dzieci głodne wróciły do domu.
Koniec :-)