Niemożliwe, Fan Fiction, Dir en Gray


Niemożliwe

Ostatnie akordy, ciężkie, donośne uderzenia pałeczek Shinyi o talerze perkusji, wyciągnięty, przeszywający ton elektryka Die'a, pożegnalny, głośny okrzyk Kyo. Patrząc na niego, nie czuł zmęczenia, jakby energia, która otaczała, wypełniała go przez cały koncert, nadal nie chciała opuścić jego ciała. Jasne, sypkie włosy, sklejone kleistymi, różnokolorowymi maziami, szczupłe, ładnie umięśnione ciało, drżące rodzącym się powoli wyczerpaniem. Wykonując niedbały, pożegnalny ukłon w stronę rozszalałej publiki, szybko zszedł ze sceny, uśmiechając się do siebie, gdy kątem oka zobaczył roześmianego Die'a, rzucającego w zwarty, podekscytowany tłum, kostkami. Chwiejnym krokiem zza perkusji wstawał Shinya, nieobecny, jakby nadal płynący tym samym, dziwnym, niespokojnym rytmem, co jego szczupłe dłonie, wciąż odruchowo bijące lekko powietrze. Stanął tuż za sceną, niewidoczny dla innych, karmiąc się gorączką tego koncertu, nadal wyczuwalnymi emocjami, krzykiem tłumu, zmęczeniem zespołu, swoim wyczerpaniem. Żegnany piskiem, zszedł ze sceny cały Dir en Grey, zamykając ostatni w tej trasie koncert. Cztery miesiące, kilkanaście występów miesięcznie, setki godzin na scenie, zlewające się w jedno sesje, zdjęcia, wywiady. Kyo szedł na końcu, pocierając znużonym ruchem drobnej, silnej ręki, czoło. Złapał go w momencie, gdy byłby upadł, zaplątany w wijący się na podłodze, czarny kabel od wzmacniacza. Ciemne schody, niknąca, rzęsiście oświetlona, ogromna sala, oddalające się pokrzykiwania, wiwaty, mnogość głosów i wibrujące uczuciami pomieszczenia koncertowe, zadymiona wygłodniałymi nikotyny przebieralnia. Obejmując wokalistę ramieniem, machnął tylko do szczerzącego złośliwie zęby Toshiyi, wykonując lekki, przepraszający ruch dłonią i mocnym pchnięciem otworzył tylne drzwi, wychodzące na strzeżony parking. Ich szybkie kroki rozbrzmiały na betonowej podłodze, cicho trzasnęły drzwiczki od czarnego samochodu lidera, gdy wsiedli do niego pośpiesznie. Kaoru, wyprowadzając samochód na ciemną, boczną uliczkę, prowadzącą dziwnymi, pokręconymi objazdami do domu Kyo, uchylił szybę, wpuszczając rześkie, nocne powietrze. Przed nimi pięć godzin jazdy. Może i to było, jak twierdził zdumiony Totchi, bezsensowne, gnać samochodem przez noc, gdy obaj byli bardziej, niż zmęczeni. Może faktycznie łatwiej i przyjemniej było, czekając wraz z resztą na zamknięcie hali i przybycie mini-busa, zmyć z siebie ten koncert w hotelowej łazience, pożartować z technikami, ostatecznie, w samobójczych już porywach masochizmu, porozdawać autografy. I czasem tak robili, ale teraz... zaśmiał się cicho, patrząc na Kyo, który z dziką fascynacją szczerzył zęby do małego, wtłoczonego w czarny plastik lusterka. Zatrzymując się na światłach, odwrócił się w jego stronę, delikatnie przesuwając dłonią po szorstkim od zaschniętych mazideł policzku. Czekoladowe oczy Kyo błysnęły w pokrytej dziwaczną mozaiką skorup twarzy, zlepione, matowe włosy sterczały na wszystkie strony.
- Co tam, lider-sama? - zapytał zabawnym tonem niepodobny do niczego, umorusany i wymęczony chłopiec, na jakiego dokładnie teraz wyglądał.
- Wytłumacz mi raz jeszcze, skarbie, po jaką cholerę plujesz się tym wszystkim?...
- parsknęli śmiechem, lider po raz tysięczny zadając, Kyo ten sam raz słysząc pytanie. Wokalista wyciągnął ze schowka paczkę nawilżonych mleczkiem do zmywania makijażu chusteczek i powoli wycierał twarz. Nic sobie nie robiąc ze zdegustowanego spojrzenia Kaoru, wyrzucił zużytą chusteczkę za okno, drugą, trzecią. Chwytając drewnianą, solidną szczotkę, mocnymi ruchami szarpał posklejane pasma, mozolnie je rozczesując. Kaoru zerknął na niego przelotnie, wyciągając dłoń po spoczywające na kolanach blondyna papierosy.
- Wyrwiesz sobie je wszystkie. Będziesz łysy - dobitne stwierdzenie rozśmieszyło Kyo, który z pozorną irytacją parsknął przez zęby.
- I co, przestaniesz mnie kochać?
- Jasne, chciałabyś. Dasz mi wreszcie zapalniczkę?
- Szukam. Czy ty przypadkiem nie podpalałeś papierosa Daisuke, w przerwie koncertu?
Dziwne, zaskoczone i rozbawione spojrzenie, nie spodobało się Kyo. Nastroszył się momentalnie, zaprzestając grzebania w odmętach kieszeni płaszcza.
- No, co?...
- Czy ty mnie pilnujesz, Kyo? - skrzący się drobinkami śmiechu, głęboki głos lidera zawibrował przy jego twarzy, gdy Kaoru, zjeżdżając na pobocze, szybkim, mocnym ruchem wplątał dłoń w jego włosy, silnym naciskiem na kark przyciągając go do pocałunku. Łapczywie całowali swoje usta, niemal gryząc wargi w drapieżnym, ostrym pożądaniu. Niechętny pomruk wyrzutu wyrwał się z ust Kyo, gdy lider oderwał się od niego, przytulając go mocno. Silna dłoń gładziła jego plecy, szczupłe palce bawiły się kosmykami jasnych włosów. Westchnął, przysuwając się bliżej.
- Tęskniłem za tobą, wiesz? Mam serdecznie dość grzecznego spania w hotelowych pokojach, pojedynczych, niebiesko-białych pryszniców. I mam serdecznie dość ukradkowego gapienia się na twój tyłek, już nie wspominając o nie dotykaniu go przez tyle czasu!...
- Biedactwo moje - wymruczał lider, pieszcząc ustami szyję Kyo. - Ale nie musiałeś aż tak ostentacyjnie się gapić, jednak było parę osób, które nie wiedziały, co robimy po kątach.
- A teraz wiedzą? - z ust Kyo wyrwał się zduszony jęk, gdy lekko przygryzł zębami jego skórę. - K... Kaoru!
- Wiedzą. Nawet nasz wykazujący spostrzegawczość godną kreta Die się zorientował.
- Powiedzmy im w takim razie o rocznicy, będziemy dostawać prezenty... i dni wolne.
- To ja w tym zespole daję dni wolne, Maleństwo - parsknął śmiechem Kaoru.
- I przez to się z tobą związałem, od małego umiałem się dobrze ustawić - Kyo jęknął, gdy kochanek czubkami palców musnął widoczne w jego spodniach wybrzuszenie. - Kaoru, nie baw się ze mną! - syknął z frustracją. - Lepiej dociśnij gaz i jedźmy do domu.
- Nie bawię się z tobą - stwierdził lider kpiąco. - Poza tym, ta trasa jest mało używana... wysiadaj.
- Zwariowałeś - wyszeptał wokalista i umilkł, gdy Kaoru pochylił się nad nim, patrząc mu w oczy bez mrugnięcia. Wstrzymał oddech, gdy złapał palcami poły jego koszuli, rozrywając ją gwałtownie. Kilka guzików uderzyło w szybę, by potoczyć się pod siedzenie.
- Wysiadaj - powtórzył nienaturalnie spokojnym głosem Kaoru. - Albo cię sam wyniosę.
Kyo drżącymi palcami chwycił za klamkę, otwierając drzwiczki. Stał przed samochodem z głową lekko przechyloną w bok, kątem oka obserwując jak Kaoru gasi światła, by za chwilę znaleźć się tuż przy nim. Jęknął mimowolnie, gdy złapał go za nadgarstki, popychając jednocześnie tak, by oparł się plecami o samochód.
Na ustach wokalisty błąkał się krzywy uśmieszek. Och, tak naprawdę chciał tego. Chciał czuć ciało kochanka w każdy najbardziej dotkliwy, ostry sposób. Chciał być uległy i zdominowany, brany ostro i mocno, tak, jak lubił, jak obaj to lubili. I Kaoru świetnie o tym wiedział. On nie pytał - on brał. Kyo jęknął poddańczo, gdy gorące usta dotknęły jego warg a język kochanka wdarł się do środka. Lider gorączkowo przesuwał dłońmi po jego ciele, sprawnym ruchem rozpinając mu spodnie i opuszczając je w dół razem z bielizną. Nagle odwrócił go tyłem do siebie, przyciskając do samochodu i unieruchamiając mu dłonie za plecami. Kyo skrzywił się z bólu, czując nieprzyjemne mrowienie w skrępowanych rękach. Jednocześnie Kaoru pochylił się nad nim, gryząc go mocno w szyję, zostawiając na niej zaczerwieniony, podbiegły krwią ślad.
- Teraz? - zapytał, zniżając głos do szeptu. Kyo pokiwał głową, z gardłem tak ściśniętym, że nie mógł mówić. Nacisk na jego nadgarstkach stał się mocniejszy i syknął, czując wbijające się w jego ciało paznokcie. - Teraz? - powtórzył Kaoru.
- Teraz - jęknął wokalista, starając się nie wypychać bioder tak bardzo upokarzająco, nie być tak poddanym woli Kaoru.
- Powiedz to, Kyo - zażądał w tym momencie jego kochanek, zaciskając dłoń na jego palącej potrzebie. Wola Kyo topniała z każdym ruchem, jego umysł zamroczony, skupiony tylko na ofiarowanej pieszczocie.
- Tak... długo - wyjęczał, opierając głowę na dachu samochodu. W skroniach czuł wirujący ból, jego ciało domagało się więcej i jeszcze wcześniej, niż zdołały wypowiedzieć to usta. Och, pieprzyć to. Po co odmierzać sekundy pozornej wytrzymałości? - Weź mnie, Kaoru - prawie krzyknął, czując jak lider rozsuwa mu nogi, opuszkami palców pieszcząc leniwie jego ciało. - Teraz!
Wszedł w niego mocno, ostro, zupełnie nagle. Wszystkie racjonalne myśli wyparowały z głowy wokalisty, który mógł już tylko jęczeć, zaciskając mocno powieki i odpowiadając na każdy, najlżejszy ruch kochanka. Kaoru zagryzł wargi, wbijając palce w biodra wokalisty, kiedy jego pchnięcia stały się krótsze, mniej regularne. Zlizał z jego karku krople potu, czując na języku ostry, słony smak. Smak jego ciała, delikatna barwa skóry, ciepło, siła... doszedł z cichym okrzykiem, nieruchomiejąc w jego wnętrzu. Kyo szczytował tuż za nim, prowadzony ruchem jego dłoni, wytryskując na jego palce. Opadł na samochód, czując jak Kaoru przylega do niego ciasno, opierając się łokciami na dachu. Milczeli, uspokajając swoje oddechy. Kyo dopiero teraz zwrócił uwagę na przejeżdżające od czasu do czasu samochody, zastanawiając się przelotnie, czy widać ich z trasy. Ale Kaoru zjechał na pobocze, ustawiając samochód tuż zjeździe w leśną głuszę. Wokalista odwrócił się do niego, podnosząc głowę i szukając wargami jego ust. Całowali się leniwie, nieśpiesznie smakując siebie.
Kyo westchnął, układając głowę na ramieniu kochanka. To było... dobre. I sto razy bardziej męczące niż wszystkie koncerty. Więc czemu czuł, jak zawsze zresztą przy Kaoru, że mógłby robić to tak często, jak było to możliwe?
Albo i niemożliwe, szepnął złośliwy głosik w jego głowie, wyobrażając sobie wóz fotoreporterów, przyczajony za najbliższym drzewem.
Zupełnie niemożliwe...



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gdy coś we mnie umiera, Fan Fiction, Dir en Gray
Sweet, Fan Fiction, Dir en Gray
Umysł typowo humanistyczny, Fan Fiction, Dir en Gray
Miłość Gorąca Jak Benzyna Płonąca, Fan Fiction, Dir en Gray
Die uświadomiony, Fan Fiction, Dir en Gray
Cena, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwsze wyjście z mroku, Fan Fiction, Dir en Gray
Po prostu odszedł, Fan Fiction, Dir en Gray
Na skrzyżowaniu słów, Fan Fiction, Dir en Gray
Platinum Egoist, Fan Fiction, Dir en Gray
Fever, Fan Fiction, Dir en Gray
Drain Away, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwszy pocałunek, Fan Fiction, Dir en Gray
W naszym zawodzie, Fan Fiction, Dir en Gray
Są takie noce, Fan Fiction, Dir en Gray
Perwersja o smaku truskawek, Fan Fiction, Dir en Gray
No nie, Fan Fiction, Dir en Gray
Wszystko inaczej, Fan Fiction, Dir en Gray
Sprawdź mnie, Fan Fiction, Dir en Gray

więcej podobnych podstron