My Only Love, Slayers fanfiction, Oneshot


Ohayo-o!!Mam 38 stopni gorączki,powinnam leżeć a mnie się w tej zakatarzonej łepetynie zachciało pisać ficka.Niezbadane są myśli chorego...Smark!

Mama właśnie wyszła do sklepu a ja korzystam z okazji.Ble,a ja i tak nie zażyję tego lekarstwa!

I żopa.

Przez te chorobę moja schizofrenia jest trochę teges....no...jak to się spricha....Aha!Uśpiona.

A skoro mowa o spaniu.....Patrzałki mi się kleją.Uuuuaaaaaach....

Ficka czas zacząć!

Akai Murasaki akai07@op.pl

 

*~<<<<<<Dla Akane Ikeda>>>>>>~*

 

````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````

 

 

Szedł powoli poprzez pustynię.Woda się skończyła,a on i tak nie miał już więcej sił....

Upadł.Piasek wdarł się pod poszarpane ubranie.Zelgadis zamknął oczy.

Koniec?Teraz?

Kiedy już jest tak daleko...

Już nigdy nie zobaczy swoich przyjaciół..?

Ani Amelii?

Zobaczył w głowie jej postać.

Miły uśmiech,roześmiane oczy,ciepły głos...

-Amelia...

Osunął się w ciemność.

 

`

Otworzył oczy.Pochylała się nad nim jakaś postać.Nieprzyzwyczajone do światła oczy z początku widziały tylko zarys postaci.Wyglądała jak...

-Amelia..?-spytał słabo.Wzrok przyzwyczaił się do światła.

Ujrzał dziewczynę o długich,ciemnych włosach i zielonych oczach.

-Sylpheel?-uśmiechnęła się.

-Wiedziałam,że to ktoś znajomy!Zaraz,ty masz na imię...Zelgadis!-kiwnął głową dla potwierdzenia.

Wszedł ktoś,kogo Zel pamiętał,ale...skąd?

-To jest Milgassia,mój małżonek.Po tym jak zobaczyłam,że Lina i Gourry się kochają,postanowiłam szukać swego szczęścia gdzie indziej.-mówiąc to bandażowała rękę Zela-I pewnego dnia spotkałam jego.

Zel zaczął sobie powoli wszystko przypominać.Milgassia,ten,który pokazał Linie Księgę Proroctw.

-Pamiętam cię.-odezwał się Złoty Smok.Zel dotknął głowy.Czuł,jakby świat wokół wirował.Zdołał jednak wydusić z siebie pytanie:

-Gdzie jestem..?

-W naszym domu.W górach Kataart.

-Przecież byłem na innym kontynencie...

-Xellos cię tu przyniósł.-powiedział Milgassia.

-Z własnej woli..?Nie wierzę...-Sylpheel spojrzała na niego jakby próbowała sobie coś przypomnieć.

-Mówił coś,że to na prośbę "takiej jednej księżniczki".Podobno się martwi.

Zel zacisnął pięści.Amelia?Martwi się o niego..?

-Hej,dobrze się czujesz..?

-Tak.Muszę iść...-próbował wstać,ale poczuł silny ból w nodze.Zacisnął zęby i wstał.

-Musisz odpoczywać!-uspokajała go Sylpheel.

Nie ważne.Wszystko nie ważne.Teraz liczy się tylko podróż do Seyruun.

Do Amelii.

-Poczekaj,pomogę ci...-Milgassia pomógł mu wstać.

 

`

W królewskiej jadalni panował charmider.Byłoby to moze zrozumiałe,gdyby urządzano bankiet lub coś w tym stylu.Jednak nie.Chaos wywołany był czym innym...

-LINA,ODDAWAJ MI MOJE MIESO!!!

-JAKIE TWOJE,JEST NA MOIM WIDELCU,ŚLEPOTO!!!

-ALE WCZEŚNIEJ BYŁO NA MOIM TALERZU!!!ODDAWAAAAAJ!!!!

-MOWY NIE MAAAAA!!!!

-Yare,yare...-westchnął Xellos i nalał Filii kolejną filiżankę herbatki.Amelia westchnęła.

Brakowało tylko Zelgadisa,który nie zwracał uwagi na brak manier....

-Gourry,podają deser!

-Widzę,Lina!-i rzucili się na biednego kelnera.

-Eeeeech...-westchnęli Xellos,Filia i Amelia.

Księżniczka spojrzała smętnie w okno.Xellos mówił,że zaniósł Zelgadisa w dobre ręce.Nie starczyło sił,aby przetransportować go tutaj...Podobno był w ciężkim stanie...

Czy nic mu nie jest..?

Czy jest bezpieczny..?

Czy wróci.....?

-Zelgadis-san...

 

`

Milgassia pomógł mu wstać.Zel nadal odczuwał ból w nodze.Sięgnął do kieszeni.Przeraził się.

Powinien mieć amulet Amelii!

Spojrzał na Sylpheel,która właśnie wyszła do nich przed dom.Podała mu bransoletkę.

-Wypadła ci,gdy cię tu zaniósł Xellos.-odetchnął.

Wciąż pamiętał chwilę,gdy mu ją wręczała...

 

"

Stali pod bramami Seyruun.Jak jej to powiedzieć?Że jednak z nią nie zostaje?

-Zelgadis-san,nie musi pan tam ze mną iść.-spojrzał na nią.

-Amelio...ja wrócę.Obiecuję.Przysięgam.-uśmiechnęła się.Zdjęła z ręki bransoletkę i podała mu ją.

-Na szczęście.I żeby pan o mnie nie zapomniał.-wspięła się na palce i cmoknęła go w policzek.

Zrumienił się.Chwycił ją za rękę.

-Nie zapomnę.

 

"

Nie dawaj obietnic,których spełnić nie możesz...

Podziękował za opiekę i odszedł.

Góry Kataart.Walka z Fibrizzo.Amelia została wtedy ciężko ranna.

Każde miejsce mu ją przypominało.

Dlaczego?

Nigdy jej niczego nie powiedział,żadnych wyznań,okazywania uczuć albo coś w tym stylu.

Tylko ona starała się mu jakoś pokazać,że jej zależy.Że ją obchodzi jego los.

Martwiła się o niego?

To miłe,gdy ktoś się o ciebie troszczy.Gdy mu zależy.Dobrze jest wiedzieć,że ma się osobę,na której zawsze można polegać.I zawsze do niej wracać...

Jednak jego wygląd...

Dlaczego nie bała się tej niebieskiej skóry,spiczastych uszu i kamieni na całym ciele?

[Bo to sexownie wygląda?Dobra,już wam nie przeszkadzam,tylko nie mogłam się opanować...]

"Trzeba się zaakceptować!" -tak mówiła.

Może i ma rację..?

Tylko,że to takie trudne...

Zwłaszcza,jeżeli nie ma przy nim drugiej osoby...

Zatrzymał się.

A gdy już dojdzie do Seyruun,to co wtedy?

Idiota z niego.Podjął decyzję za sprawą emocji.

Trzeba najpierw pomyśleć!

Co robić?

Uśmiechnął się i ruszył dalej.

Tym razem szybciej.

 

`

W Seyruun zapadł wieczór.Lina i Gourry poszli spać.[Chociaż nie wiadomo czemu Gourry wszedł do pokoju Liny,ale...może to z głupoty?W każdym razie,ku ogólnemu zdziwieniu,nie potraktowała go Fire Ballem....Ja się tam nie znam... :]]

Filia zamknęła za sobą drzwi.Odwróciła się i ujrzała Xellosa siedzacego na jej łóżku.Uśmiechnęła się.Odwzajemnił uśmiech.Zniknął i pojawił się tuż obok niej.Objął ją w talii i pocałował.Zarzuciła mu ręce na szyję.

Od kiedy zaczęło jej na nim zależeć?

Faktem było,że jest mazoku.Jest zły,nie posiada uczuć...

Spojrzał jej głęboko w oczy.

...Ale czy to aby prawda?

Kiedy jest przy niej,emanuje jakimś takim...wewnętrznym ciepłem.

Wydaje się być inny,bliski...

Położył ją delikatnie na łóżku i pocałował.

Nie może się oszukiwać.

Choćby chciała,nie wyprze się miłości do niego...

-Filia...-usłyszała jego cichy głos.

-Hmm?-wymruczała.

-Nie ważne...-stopili się w jedno.

 

 

W pokoju panował półmrok.Stała w oknie i patrzyła w gwiazdy.Spojrzała na uśpione miasto.

Księżniczka.

Po co komu tytuł szlachecki?Same z nim kłopoty...

Westchnęła.

-Ciekawe,co robi teraz pan Zelgadis...?

 

`

Wszedł do gospody.Zjadł kolację i wynajął pokoik.Mały,ale zawsze...Położył się na łóżku.

Ile mu jeszcze drogi pozostało?

Z tydzień na pewno.

Od kiedy mu tak zależy?Na tamtym kontynencie poznał wiele dziewczyn.

Lubił je,podobnie jak Linę,ale...nie jak Amelię...

To czy on ją...?

Na początku poznał Linę i Gourrego.Lina od razu przypadła mu do gustu.

Sprytna,silna,zabawna i ładna.

Potem,za drugim spotkaniem,poznał Obrończynię Sprawiedliwości.

Uśmiechnął się.

W tej swojej zawziętości była nawet zabawna.I słodka zarazem.Walczyła dla górnolotnych ideei,nawet Linę w to wciagnęła...

Lina-Obrończyni Prawa i Sprawiedliwości.

Zaśmiał się.

Dawno się nie śmiał.

Fajnie było podróżować z Liną,Gourrym i Amelią.Zawsze było śmiesznie.No,może nie zawsze,ale czasami.

Wtedy nauczył się śmiać.

I chyba się nawet zaakceptował.

Polubił swój wygląd.

Dlaczego?

Bo ktoś polubił jego.

 

`

Poranek w pałacu.Jadalnia,w której jest nad wyraz głośno.To oczywiście Lina i Gourry jedzą śniadanie.Xellos i Filia piją herbatkę.

-Lina,oddawaj mi to mięso!!!

-A to niby dlaczego?!!!

-BO MI JE UKRADŁAŚ!!

-JA?!PRZECIEŻ JA NIE KRADNĘ!!!!

- -_-'

-No,może czasami,ale to co innego!-speszyła się czarodziejka.Gourry zrobił żałosną minkę.

Odkroiła połówkę i podała mu ją.

-Dziękuję!-a potem cmoknął ją w policzek.

Nikogo nie zdziwił fakt,że Lina nie dowaliła mu Fireballem.

-Yare,yare...-westchnęli równo Filia i Xellos i upili łyk herbatki.

-A gdzie jest Amelia?-spytała Lina czekając na deser.

-Pewnie gdzieś się kręci...Filia,kochanie,herbatki?^^

-Bardzo chętnie.

 

`

Już blisko...bardzo blisko!

Biegł nie oglądając się za innymi.Potrącał przechodniów,ale nie zwracał na to uwagi.

Przeskoczył przez ogrodzenie.

Zatrzymał się.Był w pałacowym ogrodzie.Zobaczył postać w białej,długiej sukni.Diadem lśnił w promieniach słońca.

Nie myślał o tym,co robi.

Uczucia bywają silniejsze niż rozum...

Podszedł bliżej.Amelia odwróciła się.

Nie powiedziała nic,tylko zobaczył w jej oczach coś jakby...łzy?

Płakała?

Dlaczego?

Może nie powinien był przychodzić?

Może to nie ona martwiła się o niego?

A co tam,do cholery!

Podszedł jeszcze bliżej i przytulił ją mocno do siebie.Założyła mu ręce na szyję.

Chciałby,aby ta chwila trwała wiecznie.

Żeby już nigdy go nie zostawiła.

Żeby zawsze mógł z nią być...

Spojrzał jej głęboko w oczy.

 

Lina i Gourry stali w oknie i patrzyli na całujących się w ogrodzie.Lina zagwizdała cicho.

-No,no,nooo....Ale Murasaki scenkę walnęła....

-Ej,bo zrobię jakąś opiskę twojej nocy z Gourrym!-wkurzyłam się.Co jak co,ale z Zela i Ame nie pozwolę się nabijać!>_<

-Dobra,po co te nerwy...^^'

-Niom.Tak lepiej.Ale,wracając do...Ej?GDZIE ONI SĄ?!

 

`

*Next morning*

Przeciągnął się leniwie.Spojrzał w okno.Wstał nowy,słoneczny dzień.Spojrzał na śpiącą jeszcze Amelię.Uśmiechnął się i odgarnął jej grzywkę.Pocałował ją w policzek.Uśmiechnęła się przez sen.

-Nie udawaj,co?-powiedział.Jeszcze bardziej się uśmiechnęła.

Kocha ten uśmiech.

-Ame,pora wstawać...-znowu ją pocałował.Otworzyła niebieskie,roześmiane oczka.

-Dzień dobry.-uśmiechnął się.

-Dobry,dobry.^^

Przytulił ją mocno do siebie.

-Zelgadisie...

-Hmm?

-A zostaniesz tutaj?Na zawsze?-uśmiechnął się.

-Głupie pytanie.Oczywiście,że tak.-uśmiechnęła się i wtuliła się w niego.

Jak on ją kocha...Nigdy,za nic w świecie jej nie odda.Nikomu.

-Jesteś moja.

 

`

 

W jadalni znowu panował chaos.

-Chaos?^^

-ZAMKNIJ SIĘ XELLOS!!!!!

-Milczę^^'

Jak już mówiłam...Nasza gromadka jadła śniadanie.Brakowało tylko Zela,który,oczywiście,siedział gdzie?No,pewno,że w bibliotece! [A co wyście myśleli?-_-']

-No,Zel to ma tupet!Najpierw nie ma go przez szmat czasu,a teraz znowu znika tyle,że w bibliotece!!-wściekała się Lina.

-Panno Lino,pan Zelgadis jest zmęczony,dajmy mu trochę odpocząć.

-Od czytania książek tylko go głowa rozboli.

-Niektórzy lubią taki relaks.^^-zabłysnął Gourry.

-Ty na pewno nie.-stwierdziła krótko Lina i mrugnęła zalotnie do szermierza. [Oto moja zemsta!!]

 

W bibliotece królewskiej...

Amelia pokazała mu księgozbiór,który niedawno odkryła.Oczywiście powiedziała mu,że jej nie przeszkadza jego wygląd,ale on nie chciał,aby musiała się wstydzić za niego.Poszedł więc to sprawdzić.

Przewertował jakieś dziesięć knig i nagle....

Psiknął.

[Ale jestem wredna,nie?dobra,nie wydurniam się.]

Nie znalazł niczego.Niestety...

Amelia...będzie musiała....Do końca życia....

Rzucił książką za siebie.Zacisnął bezradnie pięści.

Poczuł,jak ciepłe ręce obejmują go od tyłu.

-Amelia..?Co ty tu....

-Kiedy zrozumiesz,że mnie to naprawdę nie przeszkadza..?-odwrócił się w jej stronę.Objął ją w talii.

-Nie chcę,abyś musiała sie wstydzić tego,że tak...wyglądam....

-Zelgadisie...ja się ciebie nie wstydzę...jak mogłeś nawet o czymś takim pomyśleć..?

-Amelio...Wybacz,ale ja....ja się tu chyba nie nadaję.

-....Chcesz odejść...?-spuściła smutno głowę.

-Nie,nigdy!Nie zostawię cię...Rozumiesz?Za nic w świecie!Chcę być z tobą....ale...

-Ale...?

-......Boję się.

-Czego..?

-....Że...kiedyś ciebie nie będzie i...zostanę sam....Nie chcę....

-Nie stracisz mnie,głuptasie.Sam powiedziałeś,że jestem twoja.I tu miałeś rację.

Pocałował ją,a potem przytulił do siebie mocno.

-Kocham cię.-wyszeptał jej czule do ucha.

-Wiem.Ja ciebie też....-przylgnęła mocniej do niego.

 

*

Parę miesięcy później odbyły się zaślubiny Amelii i Zela.

Zel jest dobrym królem,bardzo kocha swoją żonkę.Ich para jest wzorem dla wszystkich.

 

Stał na balkonie.Miły wietrzyk bawił się jego srebrnymi włosami.Podeszła do niego cicho i cmoknęła nagle w policzek.Wyrwała go z zamyślenia.

-Co?Aha,to ty...

-A co?Zawiedziony?-spytała przekornie.Objął ją i przytulił.

-Nie-e.Zadowolony.

 

 

~The End~

 

````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````

Niom,to koniec tego ficka.Jest sobota,godzina 23:40 a ja zaczynam kolejnego ficka.Ale ze mnie schizofrenia!Niahiahiahiahiahiahiahiahia smark! Boshe,gdzie moje chusteczki?

Do next spotkania!

Akai Murasaki akai07@op.pl

P.S. Tia.Nie mam pomysłu.

P.S.2. O,już mam!Wszystkie prawa zastrzeżone!

P.S.3. Podobało się? Jesu,chcę spać =_=

5

5



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
My Love, Slayers fanfiction, Oneshot
The One I Love, Slayers fanfiction, Oneshot
My Dream, Slayers fanfiction, Oneshot
Domek z kart, Slayers fanfiction, Oneshot
Kiblowe perypetie, Slayers fanfiction, Oneshot
Szkarłat, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajka bez tytułu, Slayers fanfiction, Oneshot
Przeznaczenie, Slayers fanfiction, Oneshot
Familiada, Slayers fanfiction, Oneshot
1+1+1=2, Slayers fanfiction, Oneshot
W domu Xella, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajarz, Slayers fanfiction, Oneshot
Reakcja, Slayers fanfiction, Oneshot
Droga, Slayers fanfiction, Oneshot
Królowa Gołębi, Slayers fanfiction, Oneshot
Die, Slayers fanfiction, Oneshot
Wielki - Większy Dzień, Slayers fanfiction, Oneshot
Czekolada, Slayers fanfiction, Oneshot
Związki Zawodowe, Slayers fanfiction, Oneshot

więcej podobnych podstron