Makrosocjologia
Katarzyna Głos Toruń, 27 IV 2009 r.
II rok, socjologia ogólna
Charakterystyka społeczności internetowej.
For@, cz@ty, komunik@tory jako przykłady przestrzeni funkcjonowania społeczności internetowych.
Nic pożądańszego a nic trudniejszego na ziemi jak prawdziwa rozmowa
Adam Mickiewicz
Nie bez powodu swoje rozważania zaczynam słowami wspaniałego poety epoki romantyzmu. Idealnie oddają one ponadczasową potrzebę komunikacji międzyludzkiej. Człowiek - istota społeczna, automatycznie, z natury dąży do kontaktu z innymi osobnikami ludzkimi. Jest to podstawa funkcjonowania jednostki w społeczeństwie, a także najważniejszy czynnik procesu socjalizacji. W okresie lat najwcześniejszych dziecko komunikuje się przede wszystkim ze swoimi rodzicami i najbliższymi osobami, które znajdują się w jego otoczeniu. To właśnie znaczący inni odgrywają podstawową i najważniejszą rolę w jego wychowaniu.
W miarę wzrostu osobnika w proces jego socjalizacji włączają się uogólnieni inni - społeczeństwo, w którym żyje. Żadna socjalizacja - ani pierwotna ani wtórna - nie miałaby miejsca, gdyby nie szereg wysyłanych komunikatów. Zatem doskonale widać, jakże ważną rolę odgrywa komunikacja w naszym życiu. W dzisiejszym świecie tradycyjne jej metody poddane zostały trudnej próbie. Próbują wyprzeć je elementy Internetu, rewolucyjnego wynalazku XX wieku: fora, czaty i komunikatory. Czy są one w stanie zastąpić nam tradycyjne formy kontaktu? Między innymi na to pytanie odpowiem w dalszej części pracy.
Internet - „śmiertelny wróg” książki i telewizora jest wynalazkiem młodym. Swą historię zapoczątkował ponad czterdzieści lat temu. Zgodnie z powiedzeniem: „potrzeba matką wynalazków”, narodziny tego przedsięwzięcia wymagały wyjątkowej „porodówki”. Tę potrzebę odczuły Stany Zjednoczone. Pierwsze sieci rozproszone utworzone zostały na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles 29 września 1969 roku. Zagłębiając się w nie należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest rzeczywistość wirtualna. Krzysztof Dzekoński w pracy Wpływ rozwoju sieci informatycznych na zmiany socjologiczne i kulturowe charakteryzuje ją jako sztuczne środowisko wykreowane w komputerze, które do złudzenia przypomina świat realny, a w pewnych przypadkach jest nawet bardziej realny od niego.
Dzisiejszy świat ucieka od naturalnych form komunikowania się ze sobą w obrębie grup i szerszych zbiorowości. Wydaje mi się, że jest to spowodowane szybkim rozwojem technologicznym. Dlatego też Internet wdarł się do naszego życia niemal niepostrzeżenie. „Okupuje” dosłownie każdą jego sferę. Mamy już do czynienia z procesem tworzenia się nowego typu społeczeństwa zwanego informatycznym. Członkowie tego typu społeczeństwa wykształcili specyficzne modele komunikacji w cyberprzestrzeni.
Pierwszy przykład - różnego rodzaju komunikatory. Bardzo popularną metodą kontaktowania się internautów jest użytkowanie programów Gadu-Gadu oraz Skype. Jego obsługa jest bardzo prosta. Wystarczy kliknąć na pole z listą znajomych, by otworzyło się okno do prowadzenia rozmowy. W dyskusji mogą uczestniczyć liczne grupy, nawet stuosobowe. W trakcie rejestracji tego typu programu możemy podać do bazy danych przynajmniej kilka szczegółowych informacji o sobie. Dzięki obszernemu opisowi każdej osoby możemy błyskawicznie sprawdzić, jakie są jej zainteresowania, cechy charakteru, status społeczny czy preferowany język. Mówiąc prościej to, do jakiej grupy można ją zakwalifikować. To znacznie ułatwia kontakty. Oczywiście tylko wtedy, gdy określeni użytkownicy podali prawdziwe dane. Istnieje jeszcze możliwość rozpoznania ich poprzez ustawiane opisy. Dla przykładu, członkowie grupy identyfikującej się ze stylem emo rozpoznamy po specyficznych opisach dotyczących poczucia fatalizmu i beznadziei. Nie ulega wątpliwości, że forma rozmowy elektronicznej jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Nie musimy wychodzić z domu, aby nawiązać kontakt ze znajomymi. Nie wycieramy kropel potu z czoła na samą myśl o wysokości rachunku po trywialnej rozmowie telefonicznej. Czy są zatem jakieś wady? Zasmucę zagorzałych fanów Gadu-Gadu… Jest ich sporo. Niestety, wielu internautów nie zdaje sobie z nich sprawy.
Przede wszystkim brakuje tu bezpośredniego kontaktu wzrokowego użytkowników, choć dla tych nieśmiałych to zaleta. Mowa ciała jest bardzo ważnym czynnikiem regulującym zasady poprawnej komunikacji. Skutki jej braku często bywają negatywne. Następuje brak zrozumienia rozmówców, a nawet konflikt interesów, który prowadzi do kłótni. Rzeczywistość wirtualna próbuje bronić się przed tego typu zjawiskami. W tym celu wprowadziła system ikon popularnie zwanych emotikonami. Są to graficzne znaki („buźki” - , , itd.) charakteryzujące obecną kondycję psychiczną oraz nastrój użytkowników. Pełnią one przede wszystkim funkcję informacyjną. Dzięki nim rozmówcom jest łatwiej wczuć się w rozmowę i zrozumieć jej uczestników.
Minusem komunikatora (choć w wielkim stopniu również jego użytkowników) jest fakt, że może prowadzić do uzależnienia. Regularnie wzrasta liczba osób, które z wyostrzonym wzrokiem godzinami czekają na pojawienie się „żółtego słoneczka” w tabeli znajomych. Historia Gadu-Gadu - najpopularniejszego polskiego komunikatora internetowego - rozpoczęła się […] w 2000 roku[…] Tylko w pierwszym dniu rejestruje się ponad 10 tysięcy użytkowników. […] Po roku od uruchomienia z Gadu-Gadu korzysta już
250 tysięcy internautów. Dzisiaj z Gadu-Gadu korzysta blisko 6 milionów osób. Nie mamy tu już do czynienia z chęcią przekazu ważnych informacji, lecz sposobem na spędzenie wolnego czasu. Jednak - czy aby na pewno wolnego?
Niejednokrotnie rodzic usłyszał z ust dziecka prośbę o włączenie komputera motywowaną potrzebą odrobienia lekcji. Tymczasem, przesiaduje ono bezczynnie przed pulpitem, na którym dla niepoznaki widnieje edukacyjna witryna. Jednak nie ona skupia jego uwagę. Małe, żółte słoneczko… Oto sprawca nagłego przypływu pseudoedukacyjnych dziecięcych zapędów.
Ciekawym przykładem komunikacji szerszych zbiorowości w cyberprzestrzeni są także rożnego rodzaju fora internetowe. Ich tematyka jest bardzo urozmaicona. Każdy użytkownik Internetu może być ich uczestnikiem. Zakładają je pasjonaci poszczególnych dyscyplin, zagadnień, zjawisk w celu podzielenia się własną opinią na dany temat z innymi bądź po prostu odczytania tylko ich opinii i myśli. Niestety, ta forma komunikacji ma sporo wad.
Często na dany temat wypowiadają się osoby nie do końca „świadome intelektualnie” tego, o czym jest powszechnie mowa na danym forum. Posty (w internetowej terminologii: wpisy danego użytkownika) odbiegają merytorycznie od zainicjowanego tematu. Daje nam to negatywny efekt w postaci chaosu i braku logicznego porządku na forum. Niezamierzona wielowątkowość wypowiedzeń niszczy pierwotne założenie jego twórcy. To dosyć przykra perspektywa. Jaki jest cel internatów, którzy na forum o tytule: Pies - poradnik kynologiczny, piszą o posiadaniu przez nich świnki morskiej lub niejadowitego węża? Może jest to forma żartu lub bezpodstawnej ironii? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi. Trzeba jednak tej metodzie komunikacji w sieci oddać to, że skupia niezliczoną liczbę entuzjastów chętnych do podzielenia się własnymi spostrzeżeniami i opiniami. Różnorodność wypowiedzeń pozwala na ciekawą konfrontację zindywidualizowanych przemyśleń. Jest to jak najbardziej pozytywne zjawisko regulujące nasze wewnętrzne przekonania o istnieniu innych sądów i wzorów myślowych. To bardzo ważne, bowiem przynależność do społeczeństwa obywatelskiego, a teraz także i informacyjnego, wiąże się z respektowaniem, szanowaniem i dopuszczaniem możliwości występowania aktywności wszystkich jego członków. Tak jak odbywa się to w każdym społeczeństwie demokratycznym.
Najbardziej powszechną, dla niektórych społeczności, formą kontaktu w cyberprzestrzeni jest czat. Witryna umożliwia prowadzenie swobodnej rozmowy z każdym jego uczestnikiem. Sama obsługa czata jest bardzo prosta: przypomina znane komunikatory, dlatego korzysta z niego ogromna liczba osób (1 milion 618 tysięcy), bez względu na wiek czy poziom umiejętności obsługi komputera.
Na czatach można rozmawiać o wszystkim. Specjalne tematyczne okna umożliwiają komunikację użytkowników, których interesuje wyłącznie jeden określony temat, dziedzina wiedzy czy rodzaj stosunków w grupach społecznych, do których należą. Bardzo istotne jest tutaj nadmienienie, że kontakt międzygrupowy poprzez czaty jest częstym zjawiskiem, podczas którego następuje wymiana opinii, oczekiwań i wzajemnych relacji. A grup tych jest bardzo wiele: począwszy od uczniów szkoły podstawowej aż do studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku, entuzjastów sportów motorowerowych czy zwolenników danego języka obcego. To oczywiście tylko przykłady. W praktyce nie ma takich grup, dla których nie można byłoby odnaleźć miejsca na czacie. Jest to jednak stwierdzenie dość uogólnione, bowiem nie każda „czatująca” zbiorowość czuje się zobowiązana do przebywania w pokojach przeznaczonych de facto na przykład dla jej przedziału wiekowego. Może ona uczestniczyć w rozmowach we wszystkich pokojach, co zwiększa szanse przemieszania się i komunikacji pomiędzy różnymi grupami. Nikt również nie zabroni studentom UTW wejścia do „nie swojego” pokoju, bo kto zaprzeczy ich fizycznej i psychicznej witalności? Przecież o to właśnie chodzi w kontaktach makro, aby komunikowały się pomiędzy sobą zróżnicowane społeczności.
Dość automatycznie i zaskakująco narodziła się pierwsza wada komunikacji za pomocą czata - jego dostępność. Mamy tu do czynienia z przemieszaniem grup, o czym wspomniałam już wcześniej. Należy też nadmienić brak spójnego systemu kontroli, a w konsekwencji - dostatecznych sankcji. Jedynym elementem kontroli społecznej może być tu własne sumienie lub ktoś, kto będzie czuwał nad nienagannym przebiegiem komunikacji (w przypadku dzieci - rodzice, męża - żona itp.).
Każdy jest wolny w cyberprzestrzeni- przynajmniej teoretycznie. Z przestrzeni wirtualnej korzystają rzesze użytkowników zainteresowanych również jakimś szczególnym zagadnieniem. Posłużmy się przykładem bazującym na ostatnich wydarzeniach - proces namierzania osoby, która wstawiła do sieci testy gimnazjalne przed terminem ich przeprowadzenia (tzw. przeciek). Zbiorowość samych zainteresowanych, czyli uczniów trzeciej klasy gimnazjum, w przeddzień egzaminu zaglądała do Internetu, wpisując w wyszukiwarce Google słowo-klucz, które naprowadziłoby ją na stronę zawierającą „przeciek”. Istniała również możliwość, że osoba, która posiadała informacje o „przecieku”, przesyłała je samym zainteresowanym poprzez komunikatory. „Informatora” zlokalizowały jednak odpowiednie organy, potwierdzając, że pełna anonimowość w sieci to mit.
W świecie wirtualnym nie ma już kompleksów związanych z wyglądem. Jednak dla entuzjastów mowy ciała (o powadze której już wspomniałam) pojawia się wygodne rozwiązanie - kamerki internetowe. Posiadacze tego urządzenia mogą zrobić z niego pożytek. Między innymi - właśnie na czacie. Przekazują one obustronnie obraz, na którym widnieją uczestnicy rozmowy lub konferencji (rozmowa większej liczby osób niż dwie). To także bardzo ułatwia kontakty między jednostkami lub grupami. Nie ma tu również fizycznego strachu przed drugim człowiekiem. Nie ma braku śmiałości, a także odwagi. Internauci przebywają w swojej domowej (lub innej) przestrzeni pozwalającej im się zrelaksować, rozluźnić. Doskonale znają milieu - realne otoczenie, środowisko, w którym znajdują się w trakcie wirtualnej komunikacji. Nie muszą go opuszczać, aby zawierać nowe znajomości w innych miejscach.
Takie poczucie bezpieczeństwa i komfortu sprawia, że proces komunikacji przebiega swobodnie. Bez większych technicznych trudności i ograniczeń (pomijając te przeze mnie wymienione). W tym celu wykształcił specyficzny system znaków, skrótów i zwrotów, które w znacznym stopniu go ułatwiają. Znamy już emotikony, zatem czas na akronimy.
Akronimy w rozumieniu właściwym dla języka Internetu definiowane są jako wyrazy utworzone z pierwszych liter danego zwrotu (Szumilas 2005, s.70). Są one stosowane przez bardziej zaawansowanych użytkowników i służą skróceniu wypowiedzi rytualnych. Trochę praktyki… ROTFL (ang. Rolling On The Floor Laughing - tarzam się ze śmiechu po podłodze) lub z/w (zaraz wracam) itp. Idealny przykład skrajnego lenistwa i ucieczki od wyrafinowanych form stylistycznych? Niekoniecznie. Netykieta (zbiór zasad obowiązujący w kontaktach sieciowych) dopuszcza stosowanie takich rozwiązań. Nie noszą one znamion lekceważenia rozmówcy ani nie powinny być traktowane jako przejaw zubożenia języka pisanego.
Każdy internauta przed wejściem na czat ustala własny, indywidualny nick. Jest to charakterystyczna nazwa użytkownika, która w pewnym sensie manifestuje i reklamuje jego osobowość i po jakimś czasie jest rozpoznawana przez członków grupy własnej, jak i obcej. Pełni funkcję informacyjną. Często zdarza się, że do imienia dopisywana jest liczba określająca wiek, jakaś cecha charakteru bądź wyglądu (np. mistrz_patelni, leciutki_zboczek, mala_blondyneczka itp.).
Komunikowanie się ludzi za pomocą komputera jest zjawiskiem stosunkowo nowym.
Jednak umiejętnie wkomponowało się w życie milionów osób (na świecie jest już ponad miliard użytkowników Internetu). Niewątpliwie, to nowe medium wywiera istotny wpływ na stosunki międzygrupowe i zachowania całych społeczeństw. Pojawia się pytanie: czy taka forma komunikacji jest idealna?
Na początek kilka podstawowych plusów. Przede wszystkim umożliwia kontaktowanie się ludzi na odległość. Jest to wygodna alternatywa dla poczty czy telefonów. Zapewnia poczucie bezpieczeństwa, względnej anonimowości i komfort tego, że zawsze znajdzie się osoba gotowa na rozmowę. Internet to wspaniały wynalazek niosący ludziom szczęście, satysfakcję i rozrywkę, ale również - niestety - pasmo problemów.
Można zauważyć, że pełni on rolę sceny, na której część osób zachowuje się w sposób co najmniej dziwny, jeśli nie patologiczny. Wielu internautów nie zachowywałoby się tak w tradycyjnie pojmowanych formach kontaktów interpersonalnych. Można by tu zauważyć, że podczas komunikowania się międzygrupowego na przykład na forach internetowych mamy również do czynienia z elementem psychologii tłumu Le Bona. Patologia ta przejawia się między innymi mówieniem nieprawdy, oszukiwaniem innych, stawianiem siebie w lepszym świetle, a także manipulacją, co wiem z obserwacji forów. Często Internet wyzwala tłumioną w realnym środowisku agresję, która kierowana jest w stronę innych użytkowników. Często zdarza się również tak, że po kontakcie wirtualnym, który pielęgnujemy poprzez czaty czy komunikatory, nie potrafimy ze sobą rozmawiać „na żywo”. Możliwości, jakie daje nam istnienie społeczeństwa obywatelskiego, są w moim odczuciu zakłócane przez Internet. Nie aktywizujemy się i nie angażujemy się w „realu”, ponieważ wolimy organizować się w rzeczywistości wirtualnej. Musimy pamiętać, że kształtowanie się stosunków pomiędzy ludźmi zależy wyłącznie od nas samych. Nie wolno nam tracić zmysłów w cyberprzestrzeni. Nie możemy pozwolić, aby rzeczywistość wirtualna wtargnęła do naszego umysłu i wprowadzała tam własne wartości, normy i wzory postępowania. Uważajmy na członków internetowego społeczności. Czasami szalone, wariackie relacje szybko mogą zmienić się w desperackie próby przywrócenia miłej znajomości…
Szczególne niebezpieczeństwo ze strony Internetu czyha na dzieci, które pełne ufności i ciekawości świata bardzo łatwo uzależniają się od cyberprzestrzeni i wirtualnych przyjaciół. Najczęściej to one, z natury swej proste, niewykalkulowane korzystają z czatów czy też Gadu-Gadu. Powodowane jest to pragnieniem znalezienia nowych znajomych, którym łatwiej zdradzają swoje tajemnice i chętniej opowiadają o sobie. Poprzez to stają się ofiarami spaczonych użytkowników, wykorzystujących Internet do zaspokojenia wszelkich żądz.
Konserwatyści wykreowali obraz Internetu jako siedliska zła oraz wszechobecnych pułapek. Media to spojrzenie uwypuklają. Brak prezentacji różnych aspektów cyberżycia prowadzi do zakrzywienia wspomnianego już obrazu.
Dlaczego? Trudno podważyć tezę, że patologie w Internecie występują. Natomiast, moim zdaniem, dobudowywanie do nich szerokich skrzydeł jest bezzasadne. Najważniejszym aspektem powiązanym z tym twierdzeniem jest samokontrola i zdolność do oddzielenia funkcjonowania w e-społeczeństwie od życia w realnym świecie. Kilka lat temu właściciel wyszukiwarki Google zaprezentował badania, w których - w skali światowej - najczęściej pojawiającym się słowem kluczowym był „seks”. Czyżby dostarczył w ten sposób argumentu dla przeciwników nowych mediów? Myślę, że to teza nie tylko zbyt ogólna, ale - jak pokazują inne badania - nie do końca trafna.
Argumentów należy poszukiwać w danych statystycznych właścicieli innych wyszukiwarek. Jak się okazuje, użytkowników NetSprintu najczęściej absorbowały wydarzenia sportowe (Euro 2008 i Euro 2012), polityczne (Unia Europejska i proces jej integracji) czy kulturalne (zarówno przez duże, jak i małe „k”).
Próba zbudowania jednego, spójnego obrazu internauty jest karkołomna, by nie powiedzieć - niemożliwa. Dostępność Internetu, jego zasięg i brak granic zewnętrznych sprawia, że najskuteczniejsze wydaje się stwierdzenie: „Ile osób, tyle terenów poszukiwań”. Te ostatnie są bardzo rozległe. Dlatego też skala zagrożeń, jak i szans, jest duża. Globalna sieć umożliwia bowiem nawiązywanie kontaktów czy pozyskiwanie wiadomości w wymiarze ponadjednostkowym, międzykulturowym i nieuwarunkowanym czasowo, co jest dla nas bardzo istotne. Możliwość komunikacji z ludźmi z różnych zakątków świata ma bez wątpienia walor poznawczy, a co się z tym wiąże - rozwojowy. Oczywiste jest, że nie należy tego traktować jak aksjomatu, ale równolegle nie można tej koncepcji odrzucić w całości.
Niepodważalną rzeczą jest to, że „okno na świat” otworzy się tak mocno, jak będzie sobie tego życzyła dana społeczność. To potwierdzenie słów o konieczności wytyczania sobie wewnętrznych, wobec braku zewnętrznych, granic. Nowe media otworzyły przed ludźmi szansę na szybki dostęp do wiadomości z całego świata. Depesze agencyjne trafiają na łamy portali internetowych w błyskawicznym czasie. Selekcja tego materiału może spędzać sen z powiek każdemu. Umiejętność ta jest, w mojej ocenie, kluczowym elementem „socjalizacji” przez Internet.
W jej ramach można by moim zdaniem wymienić: dbałość o interesy własnej grupy, swobodę wypowiedzi i utrzymywanie ich względnie wysokiego poziomu, minimalizację zagrożeń, szacunek do zdania innych użytkowników, podział informacji na potrzebne i kompletnie zbędne, umiarkowanie czasowe, a także zdolność do krytycznej analizy znalezionych materiałów. Również tych, uznanych jako „potrzebne”.
Oczywiście, zauważone przeze mnie czynniki nie wyczerpują całego spektrum internetowych sposobów radzenia sobie z sieciowymi pułapkami. Mogą stanowić jedynie szkielet, który następnie należy umacniać kolejnymi, bardziej specjalistycznymi określeniami i cechami. Ich różnorodność jest, jak już wspominałam, trudna do zbadania. W skali makro jest to, jak sądzę, zadanie obarczone klauzulą niedokładności.
Nie chcąc pozostać gołosłowną, muszę zwrócić uwagę na polaryzację rodzimej przestrzeni internetowej. Obok wartościowych witryn, specjalistycznych forów o wysokiej jakości dyskusji pojawiają się te, w przypadku których słowo „jakość” jest nieudolnym sposobem wartościowania. O tym każdy uczestnik życia w cyberprzestrzeni mógł, a nawet powinien, się przekonać. Trudno bowiem nie porównać internetowego rekonesansu do poszukiwania perły w zalewie tandety, uproszczeń i stereotypów. Kłótnie, do których dochodzi pomiędzy zbiorem pseudokibiców dwóch rywalizujących ze sobą klubów, są dobrym przykładem dyskusji o wątpliwej jakości.
Przeszłość… Choć, jak już wspomniałam, pierwsze kroki ku połączeniu w sieć kilku komputerów pojawiły się 40 lat temu, to okres największej dynamiki rozwoju Internetu przypada na pierwszą dekadę XXI wieku. Nie wszystko, co w Internecie jest „past”, musi mieć wpływ na „present”. Z drugiej strony, pewne fundamenty, kanon zachowań pozostał niezmienny i korzystają z niego zarówno użytkownicy pamiętający czasy pierwszych list dyskusyjnych, jak i współczesnych czatów czy forów.
Teraźniejszość… To okres nieustannych przemian, które niejednokrotnie nie są dostrzegalne gołym okiem. Nawet dogłębne, dokładne śledzenie wydarzeń w cyberprzestrzeni nie prowadzi do stworzenia pełnego obrazu współczesnego Internetu jako przestrzeni dla funkcjonowania społeczności internetowych. W tym wypadku odpowiedź będzie zawsze niepełna. Dlatego też należy uwzględniać globalną sieć w lokalnym, bardziej skomasowanym kontekście. W ten sposób możemy uniknąć bezpodstawnych ocen, które mają negatywny wpływ na obraz Internetu i jego użytkowników. Komunikatory, fora i czaty, może i są według niektórych bardziej prymitywną formą aktywizacji społeczeństw do organizowania się, ale przynajmniej nie wymagają poświęcenia dużej ilości czasu, który w dzisiejszych czasach jest tak cenny dla każdego członka szerszej zbiorowości.
Przyszłość… Rzeczywistość wirtualna wcale nie musi stać się katem tradycyjnych form komunikacji międzygrupowych. Nawet najdoskonalszy wynalazek, w moim odczuciu, nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z innymi ludźmi. Gesty, mimika nie muszą być reliktem, o którym możemy czytać na kartach historii. Co prawda, sami ją piszemy, ale wierzę głęboko w rozsądek człowieka w jej stylistyce.
Spis literatury:
Adamczyk, Michał. 2001. Czatmania: dzięki internetowi coraz więcej rozmawiamy, „Wprost”
nr 5 (19067): 51-55.
Bobrowicz, Wojciech. 2006. Internet - kultura - edukacja, Lublin: Uniwersytet Marii Curie
Skłodowskiej w Lublinie. Wydawnictwo Lublina i Verba.
Dzekoński, Krzysztof. 2001. Wpływ rozwoju sieci informatycznych na zmiany socjologiczne i kulturowe, „Zeszyty Naukowe Politechniki Białostockiej. Ekonomia i Zarządzanie”
Nr 6 (145): 51:56.
Lasom, Piotr. 2000. Człowiek w cyberprzestrzeni, dostępny:
http://www.open-mind.pl/Ideas/PsychI.php#Człowiek%20w%20cyberprzestrzeni
[22 IV 2009].
Mickiewicz, Artur. 2006. Reprezentacja i kreacja własnej osoby w pseudonimach interneto-
Pytlakowska, Krystyna. 2005. Zaczatowani, Warszawa: Jacek Santorski & Co Agencja
Wydawnicza.
Radochoński, Mieczysław i Barbara Przywara (red.). 2004. Jednostka, grupa, cybersieć: psy-
chologiczne, społeczno-kulturowe i edukacyjne aspekty społeczeństwa informacyjnego,
Rzeszów: Wydawnictwo Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania.
Sztompka, Piotr. 2007. Socjologia. Analiza społeczeństwa, Kraków: Wydawnictwo Znak.
Dzekoński, Krzysztof. 2001. Wpływ rozwoju sieci informatycznych na zmiany socjologiczne i kulturowe, „Zeszyty Naukowe Politechniki Białostockiej. Ekonomia i Zarządzanie” Nr 6 (145): 51:56
http://info.gadu-gadu.pl/producent/historia [dostępny: 28 V 2009]
http://firma.interia.pl/badania/4874/ [dostępny: 28 V 2009]
http://www.ikeris.com/pl/liczba-ilosc-uzytkownikow-internetu-na-swiecie/ [dostępny: 28 V 2009]
http://www.egospodarka.pl/25572, Ranking-slow-kluczowych-Google,1,39, 1.html [dostępny: 28 V 2009]
http://interaktywnie.com/newsy/1328-najpopularniejsze-slowa-kluczowe-w-wyszukiwarce-netsprintpl
[dostępny: 28 V 2009]
5