Czy ksiądz może przestać być księdzem?
Mówiąc najprościej: tak i nie. Czy jednak mówiąc: "ksiądz", dobrze rozumiemy, że tytuł ten wskazuje na coś, co trudno zmierzyć tylko tradycją i konwenansem? Powiedzmy sobie, że "ksiądz" to określenie grzecznościowe, przyjęte w naszym kraju przez wiernych, zwracających się w ten sposób do osób duchownych. Jest w nim zawarty szacunek i cześć, nie tyle dla osoby, co właśnie tej rzeczywistości, którą osoba uobecnia. Dobrze więc, że tak mówimy, lecz czy zawsze poprawnie i świadomie?
Kiedy człowiek staje się księdzem naprawdę, kiedy natomiast za takiego zaczyna być uważany? Potocznie, gdy założy strój duchowny. Wtedy ludzie zaczynają go tak nazywać. Już kleryk w seminarium, po trzecim lub po czwartym roku, kiedy przyjedzie do parafii w nowej czarnej sutannie, słyszy pełne oddania: "Szczęść Boże proszę księdza!" Ale uwaga. Taki kleryk nie jest jeszcze wcale osobą duchowną. W każdej chwili może powiedzieć: przepraszam, w sumieniu doszedłem do przekonania, że chcę pełnić wolę Bożą w inny sposób. I taką decyzję trzeba uszanować, bo ma do niej prawo i jego obowiązkiem jest, dobrze się zastanowić.
Więc może przestać być księdzem? Nie. On księdzem nigdy nie był. Nie został przyjęty do stanu duchownego, choć ludzie tak myśleli, ze względu na strój duchowny, jaki przywdziewał. Strój kościelny, potocznie zwany duchownym, wskazywał w tym wypadku na gotowość poświęcenia się Bogu młodego kandydata do kapłaństwa, nie był jednak oznaką przynależności do stanu, nazwijmy go prowizorycznie kapłańskiego. A zatem, osobę, którą nazywaliśmy przez grzeczność księdzem, choć nigdy nim nie była, możemy spokojnie nazywać znów panem Mirosławem lub Grzegorzem. Taki "ksiądz" może przestać nim być.
Dlaczego więc klerycy noszą strój duchowny i mylą w ten sposób ludzi, a ci czy muszą nazywać ich księżmi? Po pierwsze, może rzeczywiście lepiej byłoby mówić o stroju kościelnym, a nie duchownym. Gdy natomiast chodzi o tradycję nazywania ich księżmi, to wiąże się to zapewne z przynależnością do stanu duchownego, którą dawniej Kościół określał trochę inaczej niż dziś.
Co to właściwie jest ów stan duchowny? Otóż z ustanowienia Bożego są w Kościele dwa stany: stan duchowny i świecki. Kościół ustanowił także jak gdyby trzeci stan, stan zakonny, do którego przynależą zarówno świeccy (siostry, bracia zakonni) oraz duchowni (kapłani zakonnicy). Jaka jest różnica, na bazie samej przynależności do stanu bądź duchownego, bądź świeckiego, teolodzy współcześni nie są do końca zgodni. Jedni mówią, że różnica dotyka samej istoty, a więc tego, kim się jest, inni, że chodzi o różnicę naznaczoną poprzez podejmowane zadania, czyli co się robi. Dla nas jednak - w tym miejscu - sposób w jaki wyjaśnimy różnicę między stanami w Kościele nie ma większego znaczenia. Trzeba tylko pamiętać, że różnica ta jest fundamentalna, bowiem chodzi o naturę Kościoła, tzn. że jest on z ustanowienia Bożego, instytucją hierarchiczną.
Kościół od niedawna określił, że do stanu duchownego wchodzi się z chwilą przyjęcia święceń diakonatu. Według praktyki przedsoborowej dokonywało się to jeszcze przed święceniami. A zatem do stanu duchownego należały osoby nie wyświęcone, czyli według naszych dzisiejszych pojęć, po prostu świeckie. Nie ma zatem równości między dwoma pojęciami: wyświęcony i duchowny. Mógł ktoś nie być naznaczony niezatartym znamieniem sakramentu święceń i przynależeć do stanu duchownego. Rzecz jasna nie było istotnych przeciwwskazań, by ktoś taki ten stan opuścił.
Zastanówmy się jednak, czy możliwa jest sytuacja odwrotna, mianowicie, że ktoś po przyjęciu sakramentu święceń, opuszcza stan duchowny, przestając być księdzem? Otóż na pierwszą część pytania łatwo dać odpowiedź twierdzącą. Tak, może się zdarzyć, że ktoś, z różnych powodów, utraci przynależność do stanu duchownego. Może się to dokonać na skutek jego własnej prośby, umotywowanej najpoważniejszymi racjami, np. poważną niezdolnością do spełniania funkcji kapłańskich, połączoną ze skomplikowaną sytuacją życiową.
Inny powód wiąże się z faktem, iż ktoś nie okazał się zdolny, by podołać istotnym obowiązkom związanym z pełnioną funkcją, i Kościół sam uwalnia go od pełnionej odpowiedzialności, wydalając ze stanu duchownego. Trzecia możliwość ma miejsce wówczas, gdyby okazało się, że ktoś nie został ważnie wyświęcony. Wówczas, gdy nie ma przeciwwskazań, udziela mu się ważnych święceń albo wydala ze stanu duchownego.
Osoba, która opuściła stan duchowny przestaje pełnić funkcje kapłańskie. Czy jednak przestaje być księdzem? Owszem, traci wszelkie honory, również ów grzecznościowy tytuł: "ksiądz", którym tradycyjnie zwracamy się do osób duchownych. Czy jednak przestaje być kapłanem?
Jak wiemy z katechezy, sakrament święceń wyciska na duszy człowieka niezatarte znamię. Podobnie jest ze chrztem i bierzmowaniem. Można z tego wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze, o ile inne sakramenty przyjmuje się wielokrotnie, tych nigdy się nie powtarza. Po drugie, jeśli ktoś raz je przyjął, to pozostają one na zawsze i nie da się ich wymazać. Innymi słowy, człowiek raz wyświęcony nigdy nie może utracić znamienia sakramentu święceń. W tym znaczeniu nigdy nie może przestać być księdzem.
Każdy kapłan, nawet gdyby przestał pełnić swoje funkcje czy wręcz oddalił się od Kościoła, mógłby osobie, która znalazłaby się w niebezpieczeństwie śmierci, udzielić sakramentalnego rozgrzeszenia i to nawet wówczas, gdyby był obecny inny kapłan. Nie zapominajmy też, że wiele czynności kapłańskich, w tym celebrację Mszy św. kapłan taki mógłby sprawować ważnie, choć rzecz jasna niegodziwie.
Jeśli ktoś został wyświęcony na kapłana, to nie przestaje nim być nigdy. Spróbujmy jednak wyrazić się ściśle: jeśli ktoś otrzymał sakrament święceń, to żadna siła, moc czy władza nie jest w stanie pozbawić go tego znamienia. Nie chodzi tu tylko o wymazanie faktu z historii życia, ale o niemożność pozbawienia go rzeczywistości wciąż obecnej w jego sercu.
Ważne jest, by zdać sobie sprawę z nieodwołalnego charakteru sakramentu święceń; nie można ich utracić, ale też że nie jest łatwo je otrzymać. Kościół bardzo dokładnie przygląda się i sam ostatecznie osądza wiarygodność osób, które odczuwają w sobie dar wezwania Bożego. Tylko takich Kościół obdarza godnością ministrów, czyli sług ołtarza, kapłanów celebrujących najświętszą ofiarę, szafarzy sakramentów, głosicieli Słowa Bożego i Pasterzy Owczarni Chrystusa. Znamię, jakie otrzymują oni w momencie sakramentu święceń jest niezatarte. Może właśnie dlatego, pomimo trudów kapłańskiego życia i posługi, sekularyzacji świata, kryzysu wartości, stosunkowo niewielki procent odchodzi od kapłaństwa, to znaczy przestaje żyć skutkami przyjętego sakramentu.
A zatem czy ksiądz może przestać być księdzem? Może... utracić tytuł, honor i godność. Niezatarte znamię sakramentu pozostanie jednak na zawsze.