Adam Czarnocki, znany bardziej jako Zorian Dołęga-Chodakowski, zasłynął dzięki pracy: „O Słowiańszczyźnie przed chrześcijaństwem”. Jest uważany za jednego z prekursorów badań nad Słowiańszczyzną. Autorzy dziewiętnastowiecznych publikacji podają sprzeczne informacje na temat jego niewątpliwie ciekawego życia.
Adam, syn Sekundyny i Jakuba Czarnockich, urodził się 4 kwietnia 1784 roku w miejscowości Podhajna koło Nieświeża1. Dzieciństwo spędzał najpierw przenosząc się z rodziną od majątku do majątku, późnej trafił pod opiekę krewnych, którzy zadbali o jego wykształcenie2.
Po zarzuceniu praktyk prawniczych przyjął posadę zastępcy pełnomocnika w dobrach Józefa hr. Niesiołowskiego, wojewody nowogródzkiego. Dowiedziawszy się o planach utworzenia armii w nowo powstałym Księstwie Warszawskim, szybko zdecydował się na wyjazd. Chciał o tym pisemnie powiadomić przyjaciela, lecz jego list wpadł w ręce Rosjan. Efektem tego było aresztowanie A. Czarnockiego w marcu 1808 roku, a następnie pozbawienie go szlachectwa i nałożenie kary dożywotniej służby wojskowej3.
Dywizja, do której został przydzielony Czarnocki, została skierowana na Litwę. Zakwaterowano ją w Bobrujsku. Wtedy właśnie Adam zdecydował się zdezerterować. Jego ucieczka zakończyła się sukcesem (prawdopodobnie upozorował własną śmierć, gdyż w urzędowych dokumentach figurował jako zmarły)4.
Zbieg udał się do Warszawy. Aby zatrzeć za sobą, ślady zmienił imię (a może i nazwisko). Od tej pory znany był jako Zorian Czarnocki (lub Lubrański). Wstąpił do armii Napoleona. Po jej klęsce w 1812 roku udał się w rodzinne strony, w nowogródzkie, ale nie pozostał tam długo. Co działo się z Czarnockim pomiędzy rokiem 1812 a 1813, nie wiadomo. Jego biograf z końca XIX wieku, Franciszek Rawita-Gawroński, przypuszcza, że w tym czasie po raz kolejny zmienił on nazwisko (z Czarnockiego lub Lubrańskiego na Chrzanowskiego)5.
Nieznane są również jego poczynania w przeciągu kolejnych czterech lat. Prawdopodobnie udał się na Wołyń, przebywał także na Podolu. W tracie swoich podróży nie pominął Krzemieńca. Czarnocki zawarł tu wiele znajomości, które ułatwiły mu nawiązanie kontaktu z księciem Adamem Czartoryskim - znanym mecenasem kultury i nauki6.
Budynek dawnego kolegium jezuickiego, w którym mieściło się Liceum Krzemienieckie (fot. Daniel Baránek, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)
Po zaprezentowaniu przez Zoriana Dołęgę-Chodakowskiego (najprawdopodobniej dał się poznać pod tym nazwiskiem już w Krzemieńcu) dotychczasowych rezultatów swych badań (zboru pieśni i rozpoczętej pracy nad „Słownikiem historyczno-geograficznym”), Czartoryski zdecydował się otoczyć go opieką i wesprzeć jego działalność naukową. W 1817 roku na polecenie Czartoryskiego Chodakowski wyruszył do Galicji, by tam badać starożytności słowiańskie7.
Celem jego podróży był Kraków. Tam skupił się na głównie na kwerendzie archiwalnej i bibliotecznej, jednocześnie zaczął zabiegać o dodatkowe fundusze na badania z Uniwersytetu Wileńskiego. Za namową Czartoryskiego w 1818 roku napisał pracę: „O Słowiańszczyźnie przed chrześcijaństwem”, która stanowiła podsumowanie jego dotychczasowych dociekań. Przesłał ją profesorom wileńskiej uczelni wraz z memoriałem, w którym przedstawił plan dalszych poszukiwań i metodę, jaką chciał się posłużyć. Nie przyznano mu jednak subsydiów, a on sam został uznany za dyletanta. Było to spowodowane brakiem wykształcenia kierunkowego, ale i pokory. Chodakowski chciał wykroczyć poza obowiązujący schemat badań naukowych8.
Wobec tych niepowodzeń uczony-amator zwrócił się w stronę Petersburga, gdzie od razu zainteresowano się jego badaniami. W marcu 1820 roku zaprezentował tam „Projekt uczonej podróży po Rosyi w celu wyjaśnienia starożytnych dziejów Słowiańszczyzny”. Zatwierdzenie planu jego wyprawy naukowej przez cara Aleksandra I9 nastąpiło na początku lipca 1820 roku10. W kolejnym miesiącu Czarnocki wyruszył z Petersburga na wschód, a po roku pracy napisał sprawozdanie z przeprowadzonych badań. Spotkało się ono z negatywnymi ocenami rosyjskich sfer naukowych, co spowodowało utratę subwencji rządowych11.
Ciężki to był czas dla Chodakowskiego. Ostatecznie zdecydował się na wyjazd z Moskwy12 i przyjął posadę zarządcy dóbr w Pietrowskoje13. Zmarł 17 listopada 1825 roku w guberni twerskiej14.
Za życia działalność Z. Dołęga-Chodakowskiego nie została doceniona w kręgach naukowych. Dużo jednak większe zainteresowanie wzbudziła wśród młodzieży, która rychło podążyła za wzorem niestrudzonego badacza, by poznawać kulturę ludową i dzieje Słowiańszczyzny15.
Chodakowski nie był pierwszym badaczem, którego Słowiańszczyzna zafascynowała. Niewątpliwie zainteresowanie tą problematyką sięga czasów znacznie wcześniejszych, dopiero jednak w okresie Oświecenia podjęto pierwsze próby naukowej odpowiedzi na dotyczące jej pytania. Utrata niepodległości wpłynęła na chwilowe zahamowanie tych tendencji, ale na początku XIX wieku nurt ten odrodził się z jeszcze większą siłą. Początkowo badania takie były zajęciem pasjonatów, zbieraczy-amatorów, by stopniowo stawać się domeną uczonych-naukowców16.
Ruch słowianoznawczy, czy raczej słowianofilski, reprezentowali na początku XIX wieku na ziemiach polskich przede wszystkim trzej uczeni. Oprócz Adama Czarnockiego byli to Wawrzyniec Surowiecki i Ignacy Benedykt Rakowiecki17, prezentowali oni jednak zgoła odmienne podejście do badań nad Słowiańszczyzną. Byli oni „historykami gabinetowymi” i również Czarnockiemu zalecali studia nad źródłami pisanymi18.
Mnie oczywiście najbardziej interesują badania Chodakowskiego, zwłaszcza jego prace wykopaliskowe, gdyż ta sfera jego działalności jest najmniej znana, a to z powodu szczupłości źródeł na ten temat. O wiele lepiej zbadana jest działalność uczonego w zakresie etnografii i językoznawstwa19.
Zainteresowania Czarnockiego kulturą ludową (ich początków niektórzy dopatrują się już w okresie jego dzieciństwa, kiedy wspólnie z ojcem przenosił się od majątku do majątku20), są o tyle ciekawe, że przebywanie wśród ludu pozwoliło mu dostrzec to, że zachowywał on elementy kultury słowiańskiej z epoki przedchrześcijańskiej21. W „Projekcie naukowej podróży po Rosji w celu objaśnienia starożytnych dziejów Słowian” pisał: „Nasi wieśniacy nigdy nie zaznali nagłej przemiany obyczajów; oni w prostocie, obrzędach i zabawach zachowali jeszcze to, co zostawili nam przodkowie”22.
Zdaniem Czarnowskiego Słowiańszczyzna była całością, której nie można było badać fragmentami. Już w czasie wędrówek po Wołyniu i Podolu (1813/1814-1817) Chodakowski zaczął zwracać uwagę na horodyszcza (grodziska) i żalniki, które według niego były wyznacznikami obecności Słowian i wskazywały na rezultaty, jakie mogą przynieść badania tajemnic skrywanych przez ziemię23. W swej programowej rozprawie „O Słowiańszczyźnie przed chrześcijaństwem”, opublikowanej w 1818 roku, pisał:
Kiedy mniej będziemy oczekiwać od wieszczych pisarzów zagranicznych, mniej na nich polegać, a przedsięweźmiem wśród siebie, na własnej przestrzeni, w gnieździe ojców naszych szukać o wszystkim wiadomości, znajdziemy może więcej niźli dotąd gdziekolwiek pisano. Wpatrzmy się tylko w ziemię naszę. Może Słowianie zostawili ją dla nas jako najtrwalszą księgę, może ją zaklęli, aby nigdy z dziedzictwa potomków nie wychodziła i w tym celu urzekli owoczesnym sposobem, by mogła służyć za świadectwo odwiecznej własności najpóźniejszym wnukom24.
Dalej zaś dodał:
Zabezpieczmy przypadkowe i dość częste odkrycia z ziemi, te różne małe posągi, obrazki i narzędzia kruszczowe, naczynia, garnki z popiołami. Zliczmy i poznajmy wymiarem dokładnym wszystkie potężne mogiły, które na cześć jednej osobie sypane samotnie wieki przetrwały. Ochrońmy od zniszczenia w podziemnych pieczarach wykute na skale pisma, nam większą częścią nieznane. Zdejmijmy plany z położeń miejsc zaleconych znakomitością starodawną dla objaśnienia starego sta, nie pozwalając żadnemu uroczysku pójść w zapomnienie25.
Pierwsze wykopaliska Chodakowski przeprowadził najprawdopodobniej w 1820 roku. W obrębie jego zainteresowań znalazły się tak zwane sopki i żalniki. Pierwsze to nasypy ziemne (i stąd też ich nazwa), które dziś nazywa się kurhanami. Dla Czarnockiego były one świadectwem kultu zmarłych i wyrazem szacunku dla ich pamięci. Badacz zauważył, że wszędzie wyglądały tak samo: „mają one kształt stożka, wysokość niektórych dochodzi do 4-5 sążni i zewnętrznie różnią się one jedynie tym, że jedne ocalały całkowicie, inne pozbawione są zielonej nawierzchni darniowej, a jeszcze inne zniszczone zostały przez czas i inne okoliczności”26. Lokowane były blisko rzek, jezior, ponieważ przy ciekach znajdowały się osady i same obrzędy pogrzebowe nie mogły obejść się bez wody27.
Kurhan (grafika z XIX wieku)
Chodakowski rozkopał kilka tego typu mogił w Ładodze, pod Nowogrodem i Bieżycach. W wyniku tych prac stwierdził, że do usypania kurhanu wykorzystywano: ziemię, piasek i kamienie z brzegu rzeki, nad którą się znajdowały. Kamienie układane były w wieniec. W Ładodze w środku pierwszego nasypu znaleziono: węgle jodłowe i olchowe, popiół i ułamki ceramiki. W drugiej mogile, oprócz tego co znaleziono w pierwszym kurhanie, były także spalone kości, niedopalona część ręki, żelazna strzała, której długość łącznie z grotem wynosiła 13,5 cala oraz kawałek żelaza podobny do „zasuwki w zamku”28.
W położonym także w okolicach Nowogrodu Wołotowie w rozkopanej sopce znaleziono: dwie szczęki końskie, dwie szczęki psie, gęsią główkę i nóżki, wołowe żebro i szczęki niezidentyfikowanego przez Chodakowskiego zwierzęcia. Nie odkryto natomiast żadnych ludzkich szczątków29.
W Bieżycach Chodakowski rozkopał trzy sopki, w których znaleziono popiół, węgle i przepalone kości. W jednej z tych mogił odsłonięto warstwę przepalonych kości znajdującą się na stosie ulokowanym na linii wschód - zachód. Z boku, po północnej stronie, stał garnuszek. Jak zauważył Chodakowski, był to jedyny przypadek, w którym kurhan usypany był w tym samym miejscu, w jakim znajdował się również stos30.
Żalniki to wedle Chodakowskiego dawne cmentarzyska z grobami przeciętnych mieszkańców. Jeden z przebadanych żalników znajdował się na pagórku. Po zdjęciu wierzchniej warstwy ziemi badaczowi ukazały się węgle, które według niego miały pochodzić ze spalonej świątyni. Głębiej znaleziono czaszki i inne ludzkie kości, przy których leżał nożyk. W kolejnych rozkopanych żalnikach również znajdowano nożyki. Wszędzie miały tę samą wielkość i kształt. Trzy spośród jedenastu znalezionych posiadały zęby podobne do lancetów31.
Opisując badania żalników, Chodakowski krytykował teorię (choć sam nie przedstawił innej) mówiącą, że nazwa „żalnik” pochodzi z czasów litewskich rozbojów. Miała ona być wyrazem żalu rodzimych mieszkańców, którzy chowali swoich sąsiadów zabitych podczas najazdów litewskich32.
Zebrany w czasie prac wykopaliskowych materiał, czyli garnuszek z kośćmi i węglami oraz nożyki, przesłał Chodakowski do gimnazjum w Twerze, by tam stanowił pamiątkę minionych wieków33.
Nikołaj M. Karamzin (portret z 1818 r.) Badania Czarnowskiego zostały przerwane, gdyż w opinii Nikołaja I. Fussa (przedstawiciela Komitetu Naukowego Głównego Zarządu Szkół) to, co Chodakowski zaprezentował w sprawozdaniu, nie spełniało oczekiwań pokładanych w jego podróży, a koszta były nieproporcjonalne do rangi dokonanych odkryć. „Co się tyczy wykopalisk wykonanych przez Chodakowskiego, to one przyniosły bardzo nieznaczne plony starożytności. Żelazna strzałka, nożyk, serdolik z wyrytym jeźdźcą i pięć monet, przedstawiają się wszystkie zabytki dostarczone przez Chodakowskiego razem z pismem do P. Ministra, jako plony swoich podróży”34. Należy także podkreślić, że w sporządzonym przez Czarnowskiego opisie rezultatów dotychczasowych dociekań znalazła się krytyka rosyjskich historyków Nikołaja M. Karamzina i Konstantego F. Kałajdowicza oraz starszych przekazów, co zdecydowanie nie zjednywało mu przychylności opiniodawców. Drugie, poprawione sprawozdanie również nie zyskało uznania w oczach Fussa. Jego zdanie podzielał Karmazin, którego pogląd zaważył na ostatecznej decyzji władz o wstrzymaniu dotacji35.
Nie wiadomo czy w późniejszym czasie Chodakowski badał starożytne cmentarzyska. Z 25 maja 1824 roku pochodzi notatka:
Urna słowiańska - napis runiczny. Wład…syn Aw… wiec był. W środku pieniądz srebrny z postacią dziwną. Czy tylko napis dobrze czytam? Czy to nie greckie wazy? W dwóch innych żalnikach nic nie znaleziono, w trzecim urna gliniana bez napisu. W środku kości i jakieś zardzewiałe narzędzie żelazne małe36.
Mało prawdopodobne wydaje się, żeby w 1824 roku Czarnowski był inicjatorem wykopalisk, ponieważ w tym czasie nie posiadał odpowiednich funduszy, a wręcz był zadłużony, między innymi u swego przyjaciela M. Pagodina (wiemy, że na badania prowadzone przez miesiąc w 1820 roku wydał 400 rubli). Można przypuszczać, że ktoś mu pokazał swoje znalezisko, ponieważ nadsyłano do niego informacje o grodziskach i ich opisy37.
O pracach terenowych Czarnockiego nie wiemy nic więcej poza tym, co pozostawił w dwóch krótkich artykułach, liście i jednej notatce. Niestety nie zatroszczył się on o odpowiednie utrwalenie rezultatów swoich badań, co wydaje się zastanawiające, gdyż często wykonywał rysunki, a w przytoczonym przeze mnie wcześniej fragmencie zwracał uwagę na odpowiednią dokumentację dokonywanych odkryć38.
Konstanty Tyszkiewicz, badacz najdawniejszych dziejów Litwy i Białorusi, słusznie podkreślał:
Zoryan Dołęga Chodakowski w Słowiańszczyźnie niepospolite położył zasługi dla archeologii, lecz trochę za wcześnie wziął się on do tego: bo gdy umysły jeszcze z potrzebą tej nauki w kraju oswojonemi nie były, Chodakowski musiał walczyć bezskutecznie z myślą podniesienia tej gałęzi całkiem dotąd nieuprawianej i jak żołnierz, wierny swej sprawie, w boju za nią zginął. Ziarno, rzucone przez Chodakowskiego, wzeszło później dopiero, gdy on już nie żył - uznano za prawdę jego słowa i ważność jego pomysłów39.
Kontynuatorem prac Chodakowskiego był Wadim W. Passek, statystyk, folklorysta i etnograf, który uważał, że dla poznania historii Słowian ważne są materialne wyznaczniki ich obecności uzyskiwane drogą prac wykopaliskowych40.
Kierunek badań zapoczątkowany przez Zoriana Dołęgę-Chodakowskiego był podejmowany w kolejnych latach. Uwaga badaczy skupiła się na kurhanach i cmentarzyskach, uczonych fascynowały także grodziskowe wały ziemne. Pracę Czarnockiego docenił, podkreślając jego zasługi dla rozwoju wiedzy na temat Słowiańszczyzny, Aleksjej Uwarow, założyciel i wieloletni prezes Moskiewskiego Towarzystwa Archeologicznego. W opinii Aleksandra Formozowa Uwarow był kontynuatorem Chodakowskiego w kwestii pojmowania historycznych zadań archeologii i kierunku jej badań41.
Adam Czarnocki był jednym z prekursorów badań nad Słowianami, ale również jako pierwszy wyruszył „w teren”. Nie tylko, by jak Jan Potocki oglądać pozostałości przodków, ale przede wszystkim, by je badać. Dla niego liczyły się materialne wyznaczniki obecności Słowian. Słusznie podkreśla Wincenty Pol odmienność metod badawczych Czarnockiego od dotychczas wykorzystywanych: „Zoryan Chodakowski różni się tem od wszystkich innych badaczy słowiańskich, że inną jest zupełnie metoda jego studiów; bo kiedy aż po te czasy były tylko dokumenta pergaminowe, księgi pomniki i starożytne zbiory przedchrześcijańskiej słowiańszczyzny materyałem, to on pierwszy poczyna się rozpatrywać po ziemiach słowińskich, i czyta w nich jak w księdze dzieje pisane”42.
Choć zarzucano Chodakowskiemu dyletantyzm, to należy podkreślić jego erudycję. Sięgał nie tylko po opracowania, ale także po źródła. Po przygotowane przez niego mapy grodzisk i osadnictwa jeszcze pół wieku później sięgali uczeni, podkreślając ich wartość. Przypuszcza się, że część notatek z podróży wraz z informacjami o prowadzonych przez niego wykopaliskach zaginęła43. Można jedynie mieć nadzieję, że zostaną one jeszcze odnalezione i pozwoli to na poszerzenie naszej wiedzy o działalności badawczej Zoriana Dołęga-Chodakowskiego.