Prawda i Kłamstwa o Marcu 1968
Co roku z różnym nasileniem pojawiał się temat marzec 1968 i sprowadzany wyłącznie do antysemityzmu jaki rzekomo miał miejsce w tym czasie w Polsce. Kolejna rocznica tamtych wydarzeń uruchomiła nową falę przeinaczeń i fałszów. Wydawało się, że także w tym roku odezwą się demony antypolskie. Co prawda w tym roku nie miało to większego nasilenia propagandowego, ale nie odbyło się zupełnie bez zgrzytów. Ukazała się książka Marka Nowakowskiego nawiązująca do wydarzeń marcowych 1968 roku (Syjoniści do Syjamu) oraz recenzja tej książki w „Gazecie Wyborczej” (24 marzec 2009). Ponieważ, co prawda pod koniec marca, ale jednak ruszony został ten temat, dlatego warto przypomnieć niektóre fakty prawdziwe i fałszywe, które próbuje się ukryć albo przeinaczyć.
Fakty
Od roku 1968 po dziś dzień z uporem i premedytacją siły nieżyczliwe Polsce i Polakom utrwalają w świadomości opinii publicznej w kraju i na świecie pogląd jakoby wydarzenia mające miejsce w Polsce w tym czasie były wyłącznie, a przynajmniej głównie, przejawem tkwiącego w Polakach antysemityzmu, zaś występujące także wówczas konflikty między społeczeństwem, a zwłaszcza młodzieżą akademicką, inteligencją, intelektualistami, a władzą stanowić miały tylko tło i margines nie mający istotnego znaczenia.
Do podtrzymania takiego fałszywego mitu przyczyniła się w niemałym stopniu nieudolna i nieskuteczna urzędowa propaganda, która miast zwalczać i obalać owe fałszywe poglądy, przedstawiać prawdziwą wersję wydarzeń, przyjęła narzucona metodę przemilczania niesłusznych inkryminacji torując w ten sposób drogę kłamstwom i oszczerstwom.
Podobną praktykę stosuje się nadal wychodząc z błędnego założenia, że jeśli o jakichś sprawach się nie mówi, to one nie istnieją. W rezultacie takiej postawy w świadomości wielu młodych Polaków utrwala się rzeczywiście przekonanie, że w marcu 1968 roku, i w miesiącach następnych, doszło w kraju do fali antysemityzmu wywołanej przez rodzimych szowinistów, czego skutkiem miałyby być szykany, represje, zwalniania z pracy i wypędzanie z Polski wielu wartościowych obywateli pochodzenia żydowskiego. Takie przedstawianie wydarzeń marcowych jest ordynarnym kłamstwem, prymitywnym, bezczelnym przeinaczaniem faktów i dlatego trzeba się temu stanowczo sprzeciwiać. Przede wszystkim nie wolno rozpatrywać wydarzeń tamtych miesięcy w oderwaniu od istniejących wówczas warunków politycznych, społecznych, gospodarczych w Polsce i na świecie. Był to, bowiem rok buntów społecznych, a szczególnie młodzieży, na całym świecie, a nie tylko w Polsce. W Polsce trwał już dwunasty rok rządów Władysława Gomułki. Wyraźnie odczuwalne stawały się tendencję nawrotu do stalinowskich praktyk rządzenia, do dyktatury „ciemniaków. Tępiono wszelką nieprawomyślność, wszędzie węszono rewizjonizm, antykomunizm, kontrrewolucję, działania agentów imperializmu. Toteż każdy, kto sprzeciwiał się rządzącej ekipie, kto krytykował istniejący system rządzenia, nawoływał do przeprowadzenia zmian, do demokratyzacji życia, rozszerzenia swobód obywatelskich, wolności, był prześladowany, szykanowany, niszczony. Każdy, a nie tylko obywatele polscy pochodzenia żydowskiego. Przykład Władysław Bieńkowski, Stefan Kisielewski, Melchior Wańkowicz, Nepomucen Miller. Trzeba więc dowodzić na podstawie niezaprzeczalnych faktów prawdy, że wydarzenia marcowe w Polsce były wynikiem wielu przyczyn, a także echem wydarzeń światowych, a nie specyficznie polskich.
Rok 1968 można bez przesady nazwać wiosną buntów młodzieży na świecie, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, choć ich przyczyny były różne. O co innego chodziło młodzieży protestującej w RFN, Francji, Hiszpanii, we Włoszech, w USA, a czego innego domagała się młodzież polska, czechosłowacka i innych krajów socjalistycznych. Wspólne było jednak niezadowolenie z istniejącego porządku świata i braku dla niego jasnych perspektyw. Młodzież Zachodu odrzucała model konsumpcyjny, zaś młodzież Wschodu domagała się większych swobód, wolności, praw obywatelskich. Dlatego na Zachodzie młodzież sympatyzowała z ruchami lewicowymi, a nawet lewackimi, maoistowskimi. W lutym tegoż roku młodzież Europy Zachodniej wypowiadała się po stronie Demokratycznej Republiki Wietnamu, a przeciw Stanom Zjednoczonym toczącym wojnę z DRW. W czasie tych manifestacji wyrażano często sympatie, poparcie, akceptację działalności Czerwonych Brygad i grup terrorystycznych typu Baader Meinhoff. W marcu studenci włoscy domagali się większego wpływu na zarządzanie uniwersytetami. Bunty te przybrały szerokie rozmiary. 3 marca doszło do bardzo ostrych starć w Rzymie między studentami, a policją, W kwietniu w USA zginął z rąk zamachowca Martin Luter King, co spowodowało zamieszki w większych miastach USA, zwłaszcza wśród Murzynów. Bardzo silne było wrzenie wśród studentów w RFN. Szczególnie ostre starcia miały miejsce 12 kwietnia w Berlinie Zachodnim. W maju nasiliło się niezadowolenie młodzieży akademickiej we Francji.
Powodem manifestacji w Paryżu była decyzja rządu o likwidacji wydziału humanistycznego Sorbony liczącego 12 tys. studentów. Szczególnie ostre walki z policją miały miejsce w dzielnicy Łacińskiej Paryża. Zaburzenia we Francji stały się powodem manifestacji i protestów solidarnościowych studentów Berlina Zachodniego i Frankfurtu.
Buntowali się także robotnicy. 18 kwietnia robotnicy zakładów Renault i ogłosili strajk okupacyjny. Niezadowolenie z rządu, postępowaniu władz wobec studentów powodowało nowe strajki i manifestacje. 21 maja strajkowało we Francji 8 milionów pracowników, 28 maja liczba strajkujących doszła do 10 mln, natomiast w początkach czerwca przekroczyła 15 milionów.
Owe wrzenia społeczne, manifestacje studenckie miały miejsce w wielu krajach europejskich.
22 maja manifestowali studenci w Madrycie, w Rzymie, Turynie, Belgradzie, Brukseli, Sztokholmie i przeniosły się na kontynent amerykański.
We Francji napięcie doszło do takiego stanu, że 16 czerwca rząd Francji prezydenta de Gaulla`a zapowiedział wprowadzenie stanu wojennego. Zapowiedź ta wcale nie uspokoiła nastrojów i już 16 czerwca wybuchła nowa fala demonstracji studenckich w Paryżu. Rząd dał rozkaz policji wkroczenia na teren Sorbony i usunięcia studentów okupujących uczelnię siłą. Władze rozwiązały też wiele organizacji studenckich. W wyniku ostrych walk między policją i demonstrującą młodzieżą, tylko w Paryżu było rannych 1910 policjantów i 1459 demonstrantów.
Z 20 na 21 sierpnia o godz. 23:40 nastąpiła inwazja wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowacje w celu przerwania podjętych wiosną reform przez ekipę zbuntowanego przywódcę partii Aleksandra Dubczeka. W tej haniebnej akcji udział wzięło także wojsko polskie. Wydarzenia te wywołały falę protestu w całym demokratycznym świecie oraz silny opór w Czechosłowacji. Do najostrzejszych protestów doszło 28 i 29 października w Pradze, gdzie manifestowało ponad 40 tys. studentów, pracowników naukowych, inteligencji, młodzieży. Podobne manifestacje powtórzyły się 7 listopada i później. Spektakularnym gestem protestu i rozpaczy było samospalenie się studenta Jana Palacha w centrum Pragi na Waclawskich Namestiach.
Przytoczone fakty stanowią tło, na którym należy rozpatrywać wydarzenia marcowe w Polsce. Dowodzą, że niezadowolenie z istniejącego porządku świata wyrażali wówczas, nie tylko polscy studenci, intelektualiści, inteligencja, ale również młodzież na Zachodzie, robotnicy we Francji, Murzyni w USA, przeciwnicy wojny w Wietnamie i agresji na Czechosłowację.
Studenci, intelektualiści, inteligencja i wiele innych grup społecznych w Polsce miało dość istotnych powodów do niezadowolenia z rządów Władysława Gomułki, który pod koniec swojego władania dążył tylko dotrzymania i utrwalenie istniejącego stanu rzeczy, sprzeciwiał się wprowadzeniu zmian, reform, postępu. Zbliżająca się fala wyżu demograficznego wymagała nowych miejsc w szkołach średnich, wyższych, nowych stanowisk pracy, mieszkań, żłobków, przedszkoli. Tymczasem w przemówieniach Gomułki obywatele, a zwłaszcza młodzież, słyszała w formie wyrzutu, jaki to ona sprawia kłopot władzy, która musi zabiegać o budowę nowych szkół, przedszkoli, tworzyć nowe, coraz droższe stanowiska pracy, zapewniać mieszkania, opiekę zdrowotną, i w ogóle rząd musi dopłacać do obywateli. Młodzieży uczącej się przy każdej okazji wypominano, jakich to doznaje dobrodziejstw mogąc uczyć się w bezpłatnych szkołach, natomiast obywatelom pracującym, że dzięki władzy ludowej, nie grozi im bezrobocie. Ponieważ te argumenty o rzekomych dobrodziejstwach władzy nie trafiały do przekonania światłej części społeczeństwa, zwłaszcza inteligencji, studentów, młodzieży, wzrastały napięcia społeczne, które wyzwalały tłumione przez lata protesty niezadowolenia. Niezadowolona z istniejącej sytuacji w kraju była, nie tylko młodzież i inteligencja, ale także aktyw partyjny wszystkich szczebli. Zwłaszcza kadra partyjna w średnim wieku oraz młodsza kadra aparatczyków w PZPR. SD, ZSL, Pax`ie, w organizacjach, młodzieżowych, społecznych, niecierpliwie oczekująca na awanse. Utrwalany przez 12 lat partyjno-rządowy establishment był przeciwny jakimkolwiek znaczącym zmianom obawiając się utraty swych stanowisk, wpływów, uprzywilejowanych pozycji. Podobnie jak na Kremlu, tak i w Polsce, nastąpiła petryfikacja systemu i kadr. Toteż młodzi, ambitni działacze partyjni, młodzieżowi (Jacek Kuroń, Adam Michnik, Henryk Szlajfer, Lipski, Dojczgewand, Antoni Zambrowski, Seweryn Blumsztajn, Karol Modzelewski i im podobni), mniej zdolna młodsza kadra naukowo-dydaktyczna dydaktyczna na uczelniach, pracownicy aparatu partyjnego, administracji państwowej byli zainteresowani wybuchem fali niezadowolenia, w których to warunkach mogliby się wykazać pewną sprawnością, operatywnością, przydatnością zaś wielu z dotychczasowych członków władzy skompromitowałoby się nieudolnością i nieprzydatnością. Wybuch niezadowolenia społecznego był im potrzebny do odbicia się w górę. Gdyby go nie wywołali studenci, to uczyniłyby to inne siły; mniej więcej w tym samym czasie. Innymi słowy wydarzenia marcowe były autentycznym wyrazem niezadowolenia obywatelskiego bardziej światłej części społeczeństwa wyrażone postawami studentów i intelektualistów, ale sprowokowane, manipulowane i wykorzystane przez graczy politycznych przepychających się do władzy przy pomocy SB. Było kilka grup pragnących wykorzystać niezadowolenie społeczne dla osiągnięcia osobistych lub grupowych celów. W rezultacie ludzie zgrupowani wokół gen. Moczara i Gierka dopchali się do władzy, natomiast grupa tzw. „Komandosów„ (późniejszych KOR-owców) Kuronia, Michnika, Modzelewskiego, Lipskiego by zrealizować swój cel, musiała poczekać do sierpnia 1980 roku, a zwieńczyła w pełni swój sukces dopiero w 1989 roku przy „okrągłym stole”.
Powstaje słuszne pytanie; skoro wydarzenia marcowe dotyczyły walki o władzę między poszczególnymi frakcjami politycznymi i nowymi pretendentami do władzy (grupa Kuronia i Modzelewskiego uważała się za ortodoksyjnych komunistów o ludzkim obliczu, za tzw. eurokomunistów), to, dlaczego łączy się te działania z postawami antysemickimi? Otóż w tej walce o władzę dużą rolę odgrywali obywatele polscy narodowości żydowskiej i każdy atak na nich traktowany był przez wrogą Polsce propagandę jako przejaw antysemityzmu.
Krytykowanie np. stalinowca, byłego sekretarza i wieloletniego członka Biura Politycznego KC PZPR Romana Zambrowskiego, albo młodszej generacji, Michnika, Modzelewskiego, Geremka, Baumana, Dojczgewanda, Szlajfera, Grudzińską, Toruńczyk, Lasotę, braci Smolarów i im podobnych traktowane było jako przejaw antysemityzmu.
Gdy Polaków wyrzucano z pracy za tzw. postawy rewizjonistyczne (sam tego doświadczyłem w marcu, usunięty na wniosek SB z Kuratorium Wrocławskiego Okręgu Szkolnego pod zarzutem wyznawania poglądów rewizjonistycznych), to nikt w ich obronie nie występował, gdy jednak to samo spotkało obywateli pochodzenia żydowskiego, to nazywano to antysemityzmem i odzywały się protesty międzynarodowe w ich obronie.
Czy jednak w czasie tych zamieszek nie ucierpieli także ludzie niewinni, w tym osoby pochodzenia żydowskiego? Owszem, zdarzały się także takie przypadki, ale były one rzadkie i w odniesieniu do osób pochodzenia żydowskiego szybko naprawiane. Ludzie ci, nie musieli opuszczać Polski, lecz cierpliwie czekać na naprawienie krzywd. Przykładami mogą być: Jerzy Urban, Daniel Passent, Artur Sandaer, Adam Schaff, Bronisław Geremek, Adam Michnik, Antoni Zambrowski i wielu innych, którzy nie opuścili Polski. Czy zatem wolno mówić, że w Polsce był lub jest antysemityzm. Otóż w Polsce nigdy nie było antysemityzmu i nie ma go także obecnie, a wszelkie przypisywanie Polakom postaw antyżydowskich jest oszczerstwem.
Liczby Nie Kłamią!
W obliczu ataków środowisk żydowskich na Polskę i Polaków konieczne jest ukazanie prawdy o stosunkach polsko-żydowskich zarówno w odległej, jak i niedawnej przeszłości. W atakach na Polskę Żydzi wysuwają zarzut rzekomego antysemityzmu Polaków i krzywd wyrządzanych rzekomo społeczności żydowskiej.
Tymczasem fakty przeczą tym zarzutom. W okresie przed wybuchem II wojny w żadnym państwie Europy nie mieszkało tylu Żydów, co w Polsce. Zarówno w liczbach bezwzględnych, jak i w procentach stanowili oni znaczącą część mieszkańców kraju. Na podstawie spisu ludności w 1931 roku wśród 32 milionów mieszkańców, 2,732 tys. stanowili Żydzi, z tym, że w ośrodkach miejskich aż 2.124,9 tys., czyli 24,3% ludności miejskiej. Żydzi w Polsce stanowili już w 1931 roku około 10 proc.(3 miliony, po uwzględnieniu tzw. przechrztów i niewierzących), ludności, gdy tymczasem w Niemczech, w których Żydzi w okresie hitlerowskim byli tak bardzo prześladowani stanowili w 1933 r. tylko 0,8 proc.(!), w faszystowskich Włoszech - 0,1 proc., w Czechosłowacji - 2,4 proc., na Węgrzech - 5,1 proc., w Austrii - 2,1 proc., na Litwie - 7,6 proc.. W samej Warszawie ludność żydowska stanowiła prawie 30 proc. mieszkańców, w Łodzi - 31,6 proc., w miasteczkach lubelskich prawie 43 proc., w krakowskich miastach prawie - 25 proc., w stanisławowskich miasteczkach - prawie - 35 proc.(1) Nasuwa się siłą rzeczy uparte pytanie - jeśli tak wysoki procent ludności żydowskiej wolało mieszkać w Polsce, a nie w innych krajach europejskich, to widocznie czuli się w tym państwie lepiej niż w innych. Gdyby w Polsce działa im się krzywda, to by usiłowali z niej emigrować.
Przy takim składzie narodowościowym, zróżnicowaniu kulturowym, obyczajowym, religijnym, ideologicznym, świadomościowym, politycznym, społecznym, materialnym, jaki odziedziczyła Odrodzona Polska w 1918 roku, nie zawsze stosunki społeczne układały się idyllicznie. Było wiele powodów do konfliktów, animozji społecznych i narodowościowych. Dochodziło, więc niekiedy do różnych nieporozumień, spięć, a nawet do manifestacji wzajemnej wrogości. Ale nie można uznać tego tylko za fenomen Polski. Owe animozje i konflikty pojawiały się nie tylko między Polakami i Żydami. Było wiele animozji między Polakami i Ukraińcami, Litwinami, Czechosłowakami, Niemcami. Powody tych wzajemnych niechęci były różne, często zadawnione i bezzasadne. Zresztą tego rodzaju narodowościowe resentymenty miały miejsce także w innych krajach świata, a najbardziej spektakularne w nowo powstających państwach Europy: Czesi nie taili swoich pretensji i niechęci do Węgrów, Słowacy do Czechów, Węgrzy do Rumunów, do Bułgarów, Bawarczycy do Prusaków, Flamandowie do Walonów, Szkoci do Anglików, Irlandczycy do Anglików, Poznaniacy do Królewiaków, Galicjan, Ślązaków. Nic też dziwnego, że w nowym państwie polskim, były osoby lub grupy nielubiących Żydów, Rosjan, Niemców; podobnie jak w innych krajach nie lubiano, nie tylko Żydów, ale Arabów, Murzynów, Chińczyków, Cyganów, Turków.
Sami Żydzi stwierdzają, że tylko w Polsce czuli się bezpiecznie i pewnie. Wielu uczciwych Żydów, naukowców, pisarzy przyznaje, że Polska była zawsze dla ludności żydowskiej życzliwa i ostoją bezpieczeństwa. Uczony żydowski Szymon Detner pisze wprost - „Podczas, gdy w Europie Zachodniej w ciągu około 500 lat szaleją prześladowania antysemickie (getta, znaki hańby, rzezie, rugi, wygnania) Polska stała się dla nich oazą pokoju i spokoju.” (2)
Jak wielką niechęć, czy wręcz nienawiść (obrona przed pasożytniczym ludem/Polonuska) do Żydów wyrażały inne narody świadczą fakty.
Benjamin Franklin na zebraniu Kongresu Stanów Zjednoczonych w 1787, przestrzegał Amerykanów - „Gentlemani, największe niebezpieczeństwo, któremu Stany Zjednoczone będą musiały stanowczo się przeciwstawić, to Żydzi. W każdym kraju, w którym Żydzi się osiedlili w większej liczbie, obniżali stale, przede wszystkim jego poziom moralny, rozbijali jego spoistość i solidarność kupiecką, odosobniali się i nigdy i nigdzie się nie asymilowali, religię chrześcijańską, na której dany naród się opierał wyszydzali, starając się podkopać ją na każdym kroku i najwymyślniejszymi sposobami, tworzyli naród w narodzie, państwo w państwie.(…) I dalej - Jeżeli w przedłożonym tu projekcie konstytucji nie wyłączycie Żydów z granic Stanów Zjednoczonych, natenczas nie przeminą dwa stulecia, a Żydzi napłyną tu tak masowo, a kraj nasz opanują i pożrą. Jeśli wy ich nie wyłączycie, natenczas potomkowie wasi będą tymi, którzy tam na polach, w pocie czoła pracować będą w służbie u Żydów,(…) Ostrzegam was gentlemani, jeżeli wy Żydów nie wyłączycie z ziem naszych po wsze czasy, wtedy dzieci waszych przeklinać będą pamięć waszą. (…) Dusza ich, (Żydów, przyp. LS), jest i pozostanie zawsze obca i wroga duszy Amerykanina, choćby przez dziesięć i więcej generacji żyć mieli wśród nas. Żydzi są Azjatami i wyrosną na największe niebezpieczeństwo tego kraju, gdybyśmy ich tu wpuścili. I dlatego należy ich ustawowo raz na zawsze z granic Stanów Zjednoczonych wyłączyć.(…)"(4)
Świat od wieków nienawidził i prześladował Żydów. Świadczą o tym fakty - 15 lipca 1099 roku Krzyżowcy po zdobyciu Jerozolimy spędzili Żydów i Karaimów (wyznawcy mozaizmu w języku hebrajskim), do jednej synagogi i spalili ich żywcem.
Papież Urban II w latach 1096-1099 zainicjował krucjatę przeciwko gminom żydowskim nad Renem. W wyniku silnych prześladowań i rzezi upadły niemal zupełnie bogate gminy i ośrodki kultury żydowskiej w Wormacji (Południowa Nadrenia) i Moguncji. W roku 1096 w Moguncji zaczęto nawracać Żydów siłą na wiarę katolicką. Żydzi jednak odmówili zgody na chrzest i popełniali zbiorowe samobójstwa, zabijając najpierw swoje dzieci. W Paryżu w 1171 roku przeprowadzono pierwszy proces przeciwko Żydom oskarżając ich o tzw. mord rytualny w Blois. Także w Paryżu w 1242 roku dokonano pierwszego masowego niszczenia Talmudu (żydowskiej ewangelii) paląc publicznie zebrane egzemplarze na stosie.
Za wybuch epidemii dżumy w latach 1347-1348 oskarżono Żydów i dokonano na nich pogromów we Francji i w Niemczech. Europa dążyła cały czas do pozbycia się Żydów. W roku 1290 wygnano wszystkich Żydów z Anglii, w 1394 z Francji, 1492 edyktem królewskim wypędzono ich z Hiszpanii, gdzie żyli ponad tysiąc lat, w 1498 wypędzono ich także z Portugalii. Pod koniec XV wieku wegetowały jeszcze ośrodki żydowskie we Włoszech i pojawiały się słabe ośrodki żydowskie w Niderlandach oraz najsilniejsze w Polsce. (5) Tylko Polska była zawsze dla Żydów przyjazna. Żydzi zaczęli się osiedlać na ziemiach Polan już w XI wieku uciekając od śmierci, zagłady, prześladowań doznawanych na Zachodzie. Polska przyjmowała ich życzliwie, bez uprzedzeń i gwarantowała prawa, jakich nie mieli, gdzie indziej. Statut Kaliski Bolesława Pobożnego, sprawiedliwe rządy Kazimierza Wielkiego (1333-1370) zapewniały nawet znaczną autonomię gminom żydowskim. Pomyślny dla Żydów w Polsce był wiek XV i XVI. Zwłaszcza życzliwość Jagiellonów, Stefana Batorego i Zygmunta Wazy. W okresie tym powstały w Polsce silne ośrodki kultury żydowskiej, szkoły, placówki naukowe promieniujące na całą Europę. I tak było do upadku państwa polskiego w roku 1795. Później losy ludności żydowskiej na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej układały się różnie w poszczególnych zaborach, ale mimo jawnych niechęci do Żydów, a nawet szykan i prześladowań przez carskie władze (pogromy, wypędzenia, rugi, zakaz zamieszkania w niektórych regionach i miastach państwa rosyjskiego, limitowania liczby osiedlających się Żydów, Polacy zachowali życzliwy stosunek do tej grupy ludności. Zwłaszcza w wieku XIX. W okresie pozytywizmu powstał silny ruch zmierzający do swego rodzaju asymilacji, spolszczenia ludności żydowskiej przy jednoczesnym zachowaniu jej odrębności kulturowej i tradycji. Wśród pisarzy, dziennikarzy zaczęły też pojawiać się postawy filosemickie. Rzecznikami asymilacji Żydów byli m.in. Aleksander Świętochowski, Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa, Adam Szymańki i wielu innych. W rezultacie tych działań wielu Żydów uczestniczyło aktywnie w tworzeniu kultury polskiej, nauki, działalności obywatelskiej, zwłaszcza w ruchach społecznych, także i niepodległościowych.
Jednakże w okresie rozbiorów problem żydowski większości Polakom nie jawił się jako ważny. Tym bardziej, że ludność żydowska nie angażowała się masowo i aktywnie w sprawy polskie, narodowe, walkę o niepodległość. Jednakże po odzyskaniu niepodległości sytuacja się zmieniła. Tym bardziej, że złagodniały też tendencje izolacyjne hermetyzmu żydowskiego. Była to zjawisko dostrzegalne w całej diasporze żydowskiej. Toteż po odzyskaniu niepodległości w 1918 rola ludności żydowskiej w Polsce, w sferze kultury, nauki, gospodarki, w polityce społecznej, obywatelskiej stawała się coraz większa i znacząca. Polakom wciąż przypisuje się szczególną niechęć do Żydów, jednocześnie przemilcza się autentycznie negatywne postawy do tej nacji w Europie. Potwierdzają to badania przeprowadzone we współczesnej Europie.
Antysemityzm w Europie
Cytat:
„Prawie połowa mieszkańców Europy Zachodniej uważa, że Żydzi mieszkający na tym kontynencie są bardziej lojalni wobec Izraela niż wobec państw, w których żyją na co dzień(…)"
Badania wykonała firma Taylor Nelson Sofres na zlecenie amerykańskiej organizacji żydowskiej Liga Przeciw Zniesławianiu (ADL), która od 1913 roku walczy z antysemityzmem. Sondaż przeprowadzono w Belgii, Danii, Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii pomiędzy 16 maja a 4 czerwca 2002. Przeankietowano 2.500 osób. Wyniki opublikował francuski dziennik „Le Monde”.
Wyniki badań ogłosił Abraham Foxman, dyrektor ADL. Wyraził swe ubolewanie nad „trwaniem antysemityzmu” w Europie mimo doświadczeń holokaustu z okresu II wojny światowej.
Foxman przekazał, że w pięciu badanych krajach żyje łącznie milion Żydów. 45 procent ankietowanych uznało, że są oni bardziej lojalni wobec Izraela niż wobec krajów, w których mają swe domy. W Niemczech w ten sposób myśli 55 procent osób, a we Francji 42 procent. Dla porównania podobnie uważa 33 procent Amerykanów.
30 procent Europejczyków sądzi, że „Żydzi mają zbyt dużo władzy na świecie”. W ten sposób myśli 42 procent Francuzów oraz 44 procent Belgów. W Stanach Zjednoczonych ten pogląd podziela 24 procent ankietowanych.
ADL przeprowadził podobny sondaż w USA na początku tego roku. Pokazał on wzrost poziomu antysemityzmu w tym kraju. Obecnie 48 procent Amerykanów nie ma uprzedzeń antysemickich, podczas gdy w 1998 roku nie miało ich 53 procent. Z kolei 17 procent ankietowanych żywi silne uczucia antysemickie, co oznacza wzrost o pięć procent w porównaniu z sondażem sprzed czterech lat.” (zob. Bezpłatny Dziennik Internetowy PAP, 2.07.2002).
Przyczyną takiej postawy badanych jest także nieuczciwość, nielojalność i niewdzięczność Żydów wobec społeczeństw, które w czasie ostatniej wojny okazały życzliwość, pomoc i współczucie ofiarom nazizmu. Żydzi wykazali po wojnie nie tylko postawy agresywne wobec narodów arabskich, a także zaborczość wobec innych nacji. Warto przytoczyć przykład zaborczość Żydów także w Europie, i to nie tylko wobec Polski.
Ronen Eidelman jest żydowskim artystą, działaczem społecznym i pisarzem. Urodził się w Nowym Jorku, ale większość życia spędził w Tel Awiwie. Teraz mieszka w Turyngii, gdzie studiuje sztukę. To właśnie tu wpadł na pomysł utworzenia drugiego żydowskiego państwa. - Nie jest wcale powiedziane, że Izrael może być tylko na Bliskim Wschodzie. Wielu Żydów tęskni za Europą - powiedział „Rzeczpospolitej”. Eidelman założył Ruch na rzecz Żydowskiego Państwa w Turyngii. Napisał manifest, zaprojektował herb i rozpoczął zbieranie podpisów w Internecie. Na 22 czerwca zaplanował wielki wiec w Weimarze. - Chciałbym, żeby mój ruch przerodził się w poważną polityczną inicjatywę - podkreślił.
Powstanie żydowskiego państwa ma leżeć w interesie zarówno Żydów, jak i Niemców. Tereny byłej NRD z powodu wysokiego bezrobocia i braku perspektyw powoli się wyludniają, gospodarka podupada. Duża żydowska imigracja rozwiązałaby te problemy. Poza tym, jak podkreśla Eidelman, Turyngia jest zamieszkana niemal przez samym rodowitych Niemców i trochę etnicznej różnorodności dobrze by jej zrobiło.
Istnienie Izraela jest zaś poważnie zagrożone. Kraj ten otaczają sami wrogowie, a prezydent Iranu wzywa do „wymazania go z mapy świata”. Gdyby istniało drugie żydowskie państwo, Izraelczycy mieliby gdzie uciekać w razie spełnienia gróźb Mahmuda Ahmadineżada. - Oczywiście mam nadzieję, że nic takiego nigdy się nie stanie. Trzeba jednak przygotować sobie wyjście awaryjne - podkreślił Eidelman.
Jaki miałby być status drugiego Izraela? - Na początek autonomia. Moglibyśmy funkcjonować tak jak Katalonia - podkreśla Eidelman. - Zresztą obecnie Europa się jednoczy, granice zanikają i niedługo państwa narodowe nie będą miały znaczenia. Żydzi mieszkają tu od tysięcy lat. Powinniśmy wziąć udział w procesie jednoczenia się kontynentu.
Gdyby pomysł nie wypalił, na przykład wskutek obiekcji niemieckich władz, Eidelman nie wyklucza, że mógłby zrealizować go w Polsce. Bodźcem do działania był bowiem dla niego film Sławomira Sierakowskiego z „Krytyki Politycznej”, w którym wezwał on Żydów do powrotu do Polski.
- Nie znam dobrze waszego kraju. Ale jeśli więcej osób tęskni za Żydami, to czemu nie? Gdybyśmy dostali zaproszenie, to drugi Izrael mógłby powstać w Polsce - mówi „Rzeczpospolitej” Eidelman. Wskazuje, że przed wojną to właśnie w Polsce mieszkała najliczniejsza żydowska społeczność. Miejsce, w którym mogłoby powstać żydowskie państwo, mogłoby zostać wykrojone z byłych niemieckich terenów, które Polska otrzymała po wojnie.
Podobne pomysły wywołują jednak oburzenie wśród Izraelczyków. - W każdym narodzie znajdą się wariaci. Izrael jest jedynym żydowskim państwem i zamiast przygotowywać sobie ucieczkę, powinniśmy go bronić - powiedział „Rz” prof. Gerald Steinberg z Uniwersytetu Bar-Ilan w Tel Awiwie. - To tak, jakby ktoś powiedział, że trzeba przenieść Polskę do Afryki, bo ile można się użerać z Rosją i Niemcami - dodał.
Eidelman przypomina jednak, że zaraz po wojnie wcale nie było oczywiste, gdzie powstanie żydowskie państwo. Podobno brano pod uwagę osiedlenie Żydów właśnie gdzieś na terenie Niemiec. Brytyjczycy mieli zaś zaproponować odstąpienie im jednej ze swoich afrykańskich kolonii.
Forpoczta żydowska już od kilkudziesięciu lat działa w Polsce. Desygnował jej skład sam Stalin i ciągle jest aktywna, reprezentowana przez takich żydo-polaków jak bracia, Smolarowie, Adam Michnik, Karol Modzelewski, Jan Lityński, Seweryn Blumsztajn, Aleksander Gleichgewicht, Paweł Śpiewak, Waldemar Kuczyński, Czesław Bielecki, Konstanty Gebert, Bronisław Geremek, Szlajfer, Edelman, Bronisław Wildsztein, Jan Gross, i tysiące im podobnych, także filosemici na czele z szabesgojem (żydem/Polonuska) Władysławem Bartoszewskim.
Dr Leszek Skonka 19 marzec 2009
Za: http://skonka-leszek.blog.onet.pl/2009/03/26/prawda-i-klamstwa-o-marcu-1968/
Za: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/prawda-klamstwa-o-marcu-1968-2013-10
1