Antropologia wyborcza, antropologia polityczna


Wyborcze hasła, czyli przykład antropologii politycznej

Mamy teraz kampanię wyborczą. Taka kampania jest oparta na reklamowych hasłach wyborczych. Pojawiło się kilka takich haseł, na które warto zwrócić uwagę, przedstawionych przez różne ugrupowania polityczne.

  1. Gospodarka jest najważniejsza.

  2. Człowiek jest najważniejszy.

  3. Polska jest najważniejsza.

Są to hasła reklamowe, ale wydają się promować i reprezentować pewne wartości. Jeżeli mówimy o czymś, że jest najważniejsze, to wskazujemy w ten sposób, że chodzi o pewną najważniejszą wartość społeczną alba wartość ważną dla społeczeństwa.

Spróbujemy poddać te hasła analizie filozoficznej. Pierwsze z przytoczonych haseł na pierwszym miejscu stawia gospodarkę. Ale to znaczy, że całość życia społecznego będzie wyznaczała gospodarka, a raczej ekonomia jako teoria gospodarki. W ten sposób wszystkie inne kwestie społeczne zostają podporządkowane sprawom gospodarczym. W tym układzie społeczeństwem zaczynają rządzić prawa ekonomiczne (podaży i popytu). Głównym osiągnięciem staje się wzrost PKB (produktu krajowego brutto). Taka perspektywa wydaje się racjonalna dla rządzących państwem, ponieważ w działalności gospodarczej państwo nadal zarządza całością tej sfery poprzez system prawny i podatkowy. Można zatem postawić tezę, że gospodarka jest najważniejsza dla państwa. Ale czy to dotyczy każdego zwykłego obywatela jako konkretnego człowieka?

Wyborcze hasło powinno trafić do zwykłego człowieka. Jak więc na takie hasło ma zareagować człowiek-obywatel? Czy w ogóle interesuje go gospodarka jako całość? Człowieka interesuje przede wszystkim jego własna praca zawodowa. Interesuje go fakt, czy będzie w stanie utrzymać za to rodzinę. Poza ekonomistami i pewnie politykami nikt nie patrzy na całość gospodarki danego kraju. Jeżeli jednak zgodzilibyśmy się, że w wymiarze społecznym gospodarka jest najważniejsza, to konsekwentnie powinniśmy zabiegać o to, żeby rządzili nami ekonomiści (albo np. przedsiębiorcy). Ale wtedy życie społeczne zostałoby sprowadzone do zarządzania gospodarką i do prawidłowego funkcjonowania tej gospodarki. Wydaje się, że polscy przedsiębiorcy marzą o czymś takim.

Trzeba jednak zapytać, czy ludzie chcieliby żyć i działać wyłącznie w sferze gospodarczej. Przecież wtedy całe życie człowieka sprowadzałoby się do pracy zawodowej. Każdy musiałby nieustannie walczyć o swój status ekonomiczny. Relacje społeczne zostałyby zredukowane do zależności pracownik - pracodawca, czyli przedsiębiorca. Wszystko byłoby sprowadzone do poziomu ekonomicznego (podaży i popytu, zysku i straty). Nawet rodzina stałaby się dobrze lub źle zarządzanym przedsiębiorstwem, gdzie wszyscy powinni przynosić dochód (kto nie pracuje, ten nie je). Przecież w różnych krajach właśnie ekonomia zmusza dzieci do podejmowania pracy zarobkowej.

Życie społeczne nie ogranicza się do gospodarki i ekonomii. Ekonomia jest ważna dla funkcjonowania państwa, ale życie społeczne to coś więcej. To przede wszystkim uczestnictwo we wspólnocie. Dla człowieka najbliższą wspólnotą jest rodzina. Dalej idzie wspólnota lokalna albo regionalna (kiedyś to była wieś lub małe miasteczko, dziś może to być osiedle lub dzielnica większego miasta). Wspólnota regionalna stanowi naszą „małą ojczyznę”, z którą identyfikujemy się na co dzień. Na koniec mamy wreszcie szeroką wspólnotę narodową, która dzisiaj pojawia się tak trochę od święta. Są jednak takie momenty, kiedy doświadczamy dumy lub upokorzenia z powodu przynależności do swojego narodu.

Przynależność do danej wspólnoty wyznacza szczególny sposób łączności. Wspólnota rodzinna jest oparta na łączności osobowej i na relacjach osobowych. Osoby są bowiem powiązane najgłębszymi relacjami istnieniowymi (na poziomie istnienia osobowego człowieka), które znajdują swój zewnętrzny wyraz w działaniach moralnych i religijnych. Z kolei wspólnota lokalna lub regionalna tworzy naszą przestrzeń życiową. Tę wspólnotę wyznaczają powiązania sąsiedzkie zachodzące pomiędzy różnymi rodzinami. Dlatego wspólnota lokalna jest już przykładem więzi i zależności społecznych w pełnym wymiarze. Obejmuje ona różne płaszczyzny życia społecznego, a więc pracę zawodową, edukację i kulturę, przyrodę i krajobraz, żywność i sztukę kulinarną, czyli to wszystko, czym na co dzień żyje człowiek.

Natomiast wspólnota narodowa daje nam poczucie szerszej łączności historycznej i kulturowej. Tradycja kulturowa narodu tworzy przestrzeń dla rozwoju indywidualnej duchowości i twórczości człowieka. Pozwala to nam czerpać z dorobku dawnych pokoleń, a nie zaczynać wszystko od nowa. Najpierw rodzina a później naród stanowią najlepsze pole do popisu dla naszej osoby. Rozwój osobowy, który zaczyna się i przebiega w rodzinie, znajduje swoje spełnienie na polu kultury narodowej. Wszystko, co robimy, ma na celu rozwój tradycji narodowej.

Dlatego nie można ograniczać życia społecznego do samej działalności gospodarczej, ponieważ dla człowieka czymś nieodzownym jest zarówno aktywność moralna i religijna, jak też działalność kulturowa (czyli twórczość artystyczna). Człowiek powinien rozwijać się we wszystkich tych kierunkach. Otóż ograniczenie rozwoju człowieka wyłącznie do pracy zawodowej (do sukcesu zawodowego) jest poważnym naruszeniem równowagi i harmonii ludzkiego życia. Musimy zdać sobie sprawę, że człowiek nie żyje dla pracy zawodowej i sukcesów na tym polu. Człowiek ma żyć dla swojej własnej osoby i dla innych osób. To właśnie bycie dla innych najpełniej określa powołanie człowieka.

Praca jest konieczna dla człowieka w perspektywie społecznej. Człowiek pracuje przede wszystkim dla swojej rodziny i poprzez tak pojętą pracę uczestniczy w tworzeniu życia społecznego (uczestniczy w lokalnej wspólnocie społecznej). Ale to nie znaczy, że celem życiowym człowieka powinna być praca zawodowa. Człowiek jest istotą aktywną, powołaną do działania. Dlatego jego praca jest związana z samą ludzką naturą człowieka. Praca jest człowiekowi potrzebna, a nawet konieczna, ale to nie oznacza, że praca ma posiadać charakter zinstytucjonalizowany. Ważniejszy jest bowiem wspólnotowy i społeczny charakter pracy. Praca ma służyć człowiekowi. Powinna budować i tworzyć wspólnotę społeczną.

Praca rodziców powinna więc tworzyć wspólnotę rodzinną, natomiast dzisiaj praca rodziców raczej rozbija (a nawet zabija) tę wspólnotę niż ją tworzy. Jest to poważne nadużycie ludzkiej pracy, odebranie jej twórczego charakteru i skierowanie jej w przeciwną stronę ku społecznej destrukcji. Jest to wykorzystywanie ludzkiej pracy do celów niegodnych osoby człowieka. Prowadzi to do upokorzenia i skrzywdzenia człowieka. Dzisiaj praca przestała być zadaniem i własnością pracownika, zaś stała się towarem na rynku pracy wystawionym przez przedsiębiorcę. Zwykły i normalny człowiek powinien odrzucić taką pracę, aby przywrócić godność sobie i swojej pracy. Człowiek powinien tworzyć swoją własną pracę.

Okazuje się, że przy założeniu, że gospodarka jest najważniejsza, znika gdzieś zupełnie realny człowiek, a pojawia się teoretycznie pracownik, który ma przynosić ekonomiczne korzyści (zwłaszcza dla państwa), czyli jest zobowiązany pracować, jak najwięcej pracować i płacić podatki. Jeśli człowiek jest skłonny zgodzić się na taką propozycję, to powinien głosować na gospodarkę.

Drugie hasło stawia z kolei na człowieka. Człowiek jest najważniejszy. Takie hasło wydaje się przemawiać bezpośrednio do ludzi. Przemawia wprost do każdego człowieka. Ale zawiera w sobie niebezpieczne uogólnienie, gdyż człowiek ujęty ogólnie nic nie znaczy. Trzeba więc dopytać, jaki człowiek? Czy chory i nieszczęśliwy? Czy ambitny i przebojowy? Człowiek sukcesu, czy człowiek zagubiony? Jeżeli wsadzimy ich wszystkich do jednego worka z napisem „człowiek”, to znowu zapominamy o realnym człowieku i mówimy jedynie o jakimś powszechniku (o ogólnej idei człowieka). Tak powstają różne niebezpieczne idealizmy.

Jak więc urealnić tego ogólnego człowieka tak, żeby każdy mógł w nim odnaleźć siebie? Co należałoby tutaj dodać? My powiemy, że najważniejszy jest człowiek w rodzinie. Wtedy każdy zdoła odnaleźć w nim siebie. Każdy człowiek konkretnie i realnie żyje w rodzinie. Człowiek rodzi się, wzrasta i dojrzewa w rodzinie. Tam się wychowuje i dorasta. Rodzina stanowi podstawowe środowisko człowieka. (zob. art. Rodzina jako podstawowe środowisko człowieka, w: „Studia nad Rodziną”, 24-25 (2009) s.117-128)

Człowiek żyjący w rodzinie jest kimś realnym i konkretnym. Taki człowiek żyje swoimi problemami. Ludzkie problemy nie dzieją się w gospodarce (w kryzysie lub we wzroście), lecz właśnie w rodzinie. To w rodzinie każdy człowiek jest sobą, a nie kimś wymyślonym. To tam odkrywamy swoją tożsamość. Człowiek żyjący w rodzinie jest przede wszystkim osobą. Osobą jest mężczyzna i kobieta. W rodzinie człowiek spełnia się jako mężczyzna i jako kobieta, a więc spełnia się jako osoba. Tylko w rodzinie człowiek wzrasta i rozwija się w całej pełni swojej osoby i osobowości. Nie musi tam być kimś obcym - kimś zajmującym takie czy inne stanowisko, pracownikiem takiej lub innej firmy. Tylko w rodzinie człowiek może być naprawdę sobą, gdyż rodzina stanowi wspólnotę osobową, którą tworzą osoby powiązane relacjami osobowymi wiary, miłości i nadziei.

Idąc jednak o krok dalej musimy zapytać, jaki człowiek jest najważniejszy w rodzinie? Odpowiedź nasuwa się sama. W rodzinie najważniejsze jest dziecko. A jeśli tak, to hasło powinno brzmieć: Najważniejsze są dzieci. Nasze dzieci. To o nich powinniśmy pomyśleć już dziś. Bo to, jaką politykę wybierzemy dzisiaj, będzie miało wpływ na los naszych dzieci.

Jeżeli będziemy jako państwo żyli na kredyt zaciągając dług publiczny, to obciążenia z tego tytułu zostawimy naszym dzieciom. Ktoś może powiedzieć, że z perspektywy jego rodziny nic takiego nie widać. Tego nie widać z dołu, ale to doskonale widać z perspektywy rządu siedzącego na górze. Widać, że zadłużenie wciąż rośnie. To politycy muszą pamiętać, że wydają pieniądze na nasz rachunek, a nie na swój. Dlatego można im zarzucić okradanie obywateli. Przecież to dzieci będą musiały spłacić długi zaciągnięte przez rodziców. Kto chciałby otrzymać spadek obciążony długami? Proszę spytać polityków, czy obciążyliby własne dzieci, a może nawet wnuki długiem 50 tys. złotych.

Na to kolejna partia głosi, że Polska jest najważniejsza. Dla Polaków jest to odwołanie się do wartości patriotycznych. Jednak pojawia się zastrzeżenie, że dzisiaj próbuje się podporządkować patriotyzm działalności państwa. W naszej historii patriotyzm był związany z walką o niepodległość Polski jako państwa. Jednak dzisiaj musimy się zastanowić, czy naszą ojczyzną jest państwo, czy raczej ojczyzna oznacza najbliższe nam środowisko (czyli rodzinę i dom rodzinny, przyrodę i krajobraz, naród i kulturę narodową). Przecież swoją małą ojczyzną nazywamy to, co jest nam bliskie.

Nie można utożsamiać Polski tylko z samą państwowością, bo może się okazać, że państwo nie spełnia naszych oczekiwań narodowych lub politycznych. Ale to nie znaczy, że nie mamy kochać Polski. Każdy obywatel powinien znaleźć swoje rozumienie Polski jako Ojczyzny. Ojczyzna określa przede wszystkim wspólnotę, która jest nam najbliższa. Dlatego dla jednych będzie to wspólnota rodzinna albo szerzej wspólnota regionalna jako „mała ojczyzna”. Natomiast dla innych będzie to wspólnota narodowa jako „wielka Ojczyzna”. Ale w tym patriotycznym zaangażowaniu najważniejsze jest odniesienie do wspólnoty, a nie struktury politycznej państwa. Człowiek może kochać wspólnotę rodzinną lub narodową, lecz nie da się kochać ustroju państwowego. Patriotyzm jest zatem uczestnictwem we wspólnocie, z którą identyfikuje się człowiek i z którą czuje się mocno związany, a nie jest służeniem strukturom organizacyjnym.

Mówiąc o Polsce trzeba jasno określić, co zamierzamy rozumieć pod pojęciem Polski. Czy Polska to ludzie tworzący wspólnotę narodową lub społeczną, czy Polska to ustrojowe struktury organizacyjne stanowiące państwowość? A zatem czy najważniejsze jest państwo, czy najważniejsze jest społeczeństwo jako wspólnota ludzi?

Patriotyzm nie jest kwestią abstrakcyjnego myślenia. To musi być realna łączność z istniejącą wspólnotą społeczna. Dlatego patriotyzm rodzi się na gruncie rodziny, która jest podstawową wspólnotą osobowa i stanowi pierwsze środowisko człowieka. Szerszym kręgiem wspólnoty patriotycznej jest wspólnota lokalna lub regionalna (moja wieś lub miasto, moje osiedle lub dzielnica). Dopiero kolejny krąg stanowi wspólnota narodowa, która wyraża się w organizmie państwowym, ale przecież może również funkcjonować jako regionalna autonomia.

Ludzie są powołani do życia społecznego, czyli do uczestnictwa w różnych kręgach wspólnotowych. Ważny więc jest patriotyzm działania na rzecz wspólnoty, którą tworzą konkretni ludzie. Jeśli teraz spojrzymy na ten wymiar wspólnotowy, to nasuwa się prosty wniosek, że ten układ wspólnotowy zatacza coraz szersze kręgi rozpoczynając od rodziny, która jest fundamentem wszystkich relacji i powiązań osobowych. Z kolei wspólnoty regionalne są oparte na wzajemnych powiązaniach między rodzinami, które żyją i mieszkają w danym regionie. Mamy wreszcie wspólnotę narodową, którą wyznaczają pokoleniowe więzi kulturowe. Wzrastamy i wychowujemy się w tradycji narodowej, w języku ojczystym i w całym dorobku kulturalnym wielu minionych pokoleń. W ten sposób nawiązujemy więź historyczną z dorobkiem ludzi dawnych czasów otwierając się jednocześnie na działalność przyszłych pokoleń. Pozwala to nam czerpać z minionego dorobku oraz pozostawić własny dorobek dla naszych dzieci i wnuków.

Ten historyczny proces zmusza nas do etycznego podejścia w tworzeniu kultury, czyli dbałości o moralność wspólnoty narodowej, ponieważ uczestniczenie w ciągłości kulturalnej narodu zobowiązuje nas do odpowiedzialności za nasze wspólne środowisko przyrodnicze, kulturowe i ludzkie (rodzinne). Polska to przede wszystkim ludzie. Co więcej, Polska oznacza cały ciąg pokoleń ludzkich tworzących wspólnotę narodową. Polska nie oznacza zaś struktur państwowych takich czy innych. Polska to nie jest ustrój polityczny, lecz wspólnota pokoleń przyszłych i minionych. To właśnie jest tradycja narodowa. Powinniśmy umieć wpisać się w ten ciąg tradycji, aby z godnością i honorem móc przekazać pałeczkę dokonań społecznych przyszłym pokoleniom. Nie wolno zostawiać na przyszłość pobojowiska, na którym zginęły już wszystkie wartości moralne, rodzinne i narodowe.



Wyszukiwarka