Eksperyment pierwszy To bodaj najbardziej znany spośród trzech analizowanych doświadczeń. Chodzi o tak zwany eksperyment więzienny Philipa Zimbardo. W piwnicy Uniwersytetu Stanforda zbudował on atrapę więzienia, a potem zaprosił studentów do udziału w eksperymencie. Losowo przydzielono im funkcje strażników i więźniów. Sam Zimbardo obsadził siebie w roli naczelnika więzienia, co było błędem, bo pozbawiło go dystansu do całego projektu. Niepokój wzbudza także fakt, że po latach mówił „Kiedy rozpoczynaliśmy eksperyment, nie mieliśmy pojęcia, co odkryjemy.”. Tymczasem eksperyment z założenia ma weryfikować jakieś hipotezy, przystawać do jakiejś teorii w ramach której będą interpretowane jego wyniki. Niestety, już po dwóch dniach badania uczestnicy wręcz za bardzo wczuli się w swoje role i zaczęli przejawiać patologiczne zachowania.„Strażnicy” wyposażeni w ciemne okulary i pałki pastwili się nad „więźniami”, zaś ci byli totalnie bezradni i zdali się zapomnieć, że to eksperyment i w każdej chwili mogą zrezygnować. Mimo założonego wcześniej znacznie dłuższego czasu badania, eksperyment przerwano już po 6 dniach i to w dużej mierze pod naciskiem opinii publicznej. Nietrudno się domyślić, że tak trudne doświadczenie musiało odcisnąć swe piętno zarówno na tych, którzy odgrywali strażników, jak i na więźniach. Obie te grupy doświadczyły na własnej skórze, na jak wiele okrucieństwa może się zdobyć na co dzień ułożony i szczęśliwy młody człowiek. Nie zadbał o nich także eksperymentator, ponieważ nie wykazał dostatecznej czujności, by przewidzieć lub przeciwdziałać przejawianej patologii, a ostatecznie by w porę przerwać eksperyment. Wydaje się raczej, że celowo manipulował on badanymi i chciał jedynie zaspokoić swoją ciekawość zamiast czynić istotną kontrybucję na rzecz nauki w ogóle. Eksperyment drugi Ten znany eksperyment to badanie Solomona Ascha nad konformizmem. Osobom badanym przedstawił on go jako „badanie percepcji” (czyli sposobu odbierania wrażeń za pomocą zmysłów). Uczestnikom badania przedstawiano tablicę z narysowanymi na niej trzema równoległymi odcinkami i drugą z jedną linią. Zadanie polegało na dobraniu z pierwszej tablicy takiego odcinka, który był identyczny z tym przedstawionym na drugiej tablicy. Polecenie było proste do wykonania, ponieważ trzy odcinki wyraźnie się różniły.Manipulacja polegała na tym, że badany odpowiadał jako ostatni z grupy ośmiu osób. Nie był on poinformowany o tym, że udzielający odpowiedzi przed nim byli pomocnikami eksperymentatora, którzy zostali wcześniej pouczeni, by odpowiadać fałszywie. Badany był w rozterce, miał wyraźnie odmienne zdanie, tymczasem siedem osób przed nim konsekwentnie najwyraźniej widziało co innego. W takiej sytuacji aż 1/3 badanych ulegała ich wpływowi i odpowiadała sprzecznie ze swoim przekonaniem. Zdaniem autora, badanie to dowodziło ulegania wpływowi grupy. Jednak nie zastanowił się on nad aspektami etycznymi swojego eksperymentu. Wprowadzał badanych w błąd co do celu badania, a także tożsamości osób oceniających odcinki razem z nimi. Dodatkowo, udział w takim eksperymencie mógł przekonać uczestników o tym, że w gruncie rzeczy są jednostkami uległymi i nie mającymi własnego zdania. Eksperyment trzeci Kolejny kontrowersyjny eksperyment został przeprowadzony przez ucznia Ascha - Stanleya Milgrama. Tym razem badanie zostało przedstawione jako dotyczące uczenia się. Rekrutowano uczestników, a potem wskutek sfałszowanego losowania jednemu z nich powierzano rolę nauczyciela, a drugiemu ucznia. Prawdziwi badani nie wiedzieli, że rola ucznia zawsze dostaje się pomocnikowi eksperymentatora. Po losowaniu umieszczano ich w osobnych pomieszczeniach, a nauczycielowi przedstawiano zasady. Miał on uczyć par słów, a potem odpytywać swojego ucznia. Przed nauczycielem stało groźnie wyglądające urządzenie (w istocie atrapa) z wypisanymi wartościami od 15 do 450 V. Za każdą pomyłkę uczeń miał być karany kolejno wzrastającymi wartościami prądu. Reakcje ucznia były słyszalne dla badanego. Protestował, narzekał na ból, po otrzymaniu 300V uderzał w ścianę pomieszczenia, a potem nie reagował. Szokujące, że wszystkich 40 uczestników doszło do poziomu 300 V. Jedynie 5 osób zrezygnowało zaraz potem, a kolejne 9 na wyższych poziomach. A zatem aż 26 osób było posłusznych do końca! I to mimo świadomości spowodowania zagrożenia życia. W tym eksperymencie również postąpiono nieetycznie wprowadzając w błąd badanych i skłaniając ich do zadawania bólu drugiemu człowiekowi (nie wiedzieli, że urządzenie nie działa). Z pewnością jest to traumatyczne doświadczenie ciążące na dalszym życiu badanych, którzy wchodzili do laboratorium z intencją przysłużenia się nauce. Wnioski: Współcześnie w części eksperymentów psychologicznych nadal wprowadza się czasem badanych w błąd. Dzieje się tak wówczas, gdy powiedzenie im wprost o celu badania wpływałoby na wyniki (na przykład nie mówi się badanym, że sprawdzany jest wpływ krytyki na samoocenę, ponieważ wówczas wszyscy zachowywaliby się tak, by udowodnić, że to nieprawda). Jednak obecnie wszelkie projekty badawcze muszą być zatwierdzane przez komisję bioetyczną, która cierpliwie rozważa wszelkie za i przeciw.
Dodatkowo, po uczestniczeniu w takim projekcie, badanym należy się rozmowa z autorem badania i rozwianie wszelkich ich wątpliwości. Standardem jest informowanie o prawdziwym celu badania jeśli wcześniej pozostawał on ukryty. Po uzyskaniu takiej informacji, uczestnicy mają prawo się wycofać, a uzyskane od nich dane nie będą analizowane. Warto jest wiedzieć o tych zasadach, ponieważ szczególnie łatwo jest ulec autorytetowi badacza. Tymczasem autorytet ten wymaga stałego budowania i umacniania, a także stania na straży zarówno metodologicznych jak i etycznych standardów eksperymentów.