- 1 -
Podczas mojej ostatniej wycieczki z ministrantami, w Krakowie, zdarzyła się ciekawa historia. Prezes grupy, Rysiu, doskonale zorientowany w trasie wycieczki - przed wyjazdem przestudiował bowiem wszystkie mapy i plany miast - zwrócił się do pana kierowcy z propozycją, by ten zajrzał w swoją mapę, bo prawdopodobnie pomylił drogi. Kierowca, który od wielu lat pracował w swoim zawodzie, uśmiechnął się tylko i powiedział, że w Polsce nie ma takiej drogi, której by on nie znał i że Rysiu ma spokojnie siedzieć i podziwiać przez okno uroki przyrody, a prowadzenie zostawić jemu. Pamiętam, że lekko urażony Rysiu przeszedł na tył autobusu, rozciągnął swoją mapę i po chwili jeszcze raz zaatakował kierowcę: - niech pan zawraca, jedziemy niewłaściwą drogą!
Pan kierowca zdenerwowany znowu mu coś odpowiedział, ale Rysiu nie zrażony ciągnie swoje. Rozmowa trwała jeszcze chwilę, aż za Krakowem drogowskaz rozstrzygnął problem - pan kierowca musiał zawrócić, bo rzeczywiście pomylił drugi, musiał też przyznać Rysiowi rację. Przecież i najlepsi mogą się pomylić!
Ks. Molenda B., "Nawrócenie - warunkiem zjednoczenia", BK 6 /1987/, s. 338
- 2 -
Dziewiąty dzień rekolekcji oazowych stoi pod znakiem Drogi Krzyżowej odprawianej w plenerze. W tradycji ruchu oazowego samorzutnie wytworzył się w ciągu lat swoisty styl kształtowania i przeżywania Drogi Krzyżowej nacechowanej bogactwem inicjatyw, różnych pomysłów i głębią przeżycia, często notowanego w ankietach jako jedno ze szczególnych przeżyć oazy. Zwykle wybiera się taką trasę w pielgrzymce, która przez trudne warunki terenowe stwarza naturalne tło do wczuwania się w realizm Chrystusowej drogi wiodącej na Kalwarię.
W tym roku podczas narady animatorów w przeddzień Drogi Krzyżowej padła inna propozycja. Animatorka Basia zaproponowała, żeby odprawić Drogę Krzyżową wśród ludzi, za których Chrystus oddał życie na krzyżu.
Poszliśmy więc na Drogę Krzyżową na robotnicze osiedle. Młodzież sama przygotowała rozważania i modlitwy do poszczególnych stacji. Jedna stacja wypadła na przystanku autobusowym, inna przy sklepie, jeszcze inna przy barze, gdzie było wielu pijących piwo... Nieśliśmy duży krzyż. Krzyż stanął przy stolikach tych którzy pili. Stacja 5: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi..., rozważanie, modlitwy a potem piosenka: "To przykazanie Ja dziś daję wam, byście się wzajemnie miłowali". Uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy odpowiedzialni za zbawienie tych naszych braci i sióstr... Potem następne stacje wśród bloków i modlitwa za mieszkańców - Ludzie przystawali, żegnali się, zastanawiali, w pewnym momencie dołączył się mężczyzna, który ze łzami w oczach szedł z nami do końca Drogi Krzyżowej. To było wielkie przeżycie z tych rekolekcji stwierdzili potem uczestnicy rekolekcji. Bóg rzeczywiście pragnie, "Aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy.
Ks. Kolarz W., Nasze powołanie, BK 5-6 /1990/, s. 344
- 3 -
Kilka lat temu przeszedł do mnie Adam, mój dawny ministrant i lektor.
- "Proszę księdza, byłem na studiach, ale je przerywałem, chcę iść do seminarium, chcę zostać kapłanem". Potem sprawa ucichła. W tym roku przyjechał do mnie na początku sierpnia. - Proszę księdza wróciłem ze Stanów. Przez rok tam pracowałem. Zarobiłem sporo dolarów. Przypatrywałem się życiu tam, w Nowym Jorku, tam się liczy tylko biznes, pieniądze. Mogłem tam zostać, ale tam nie było moje miejsce, tam nie byłbym szczęśliwy. Wróciłem do Polski - idę do nowicjatu, chcę zostać kapłanem, niech mi ksiądz napisze opinię".
Ks. Kolarz W., Nasze powołanie, BK 5-6 /1990/, s. 345
- 4 -
W tym tygodniu do domu Marka przyszedł pan listonosz i przyniósł urzędowe pismo dla Jurka, który jest starszym bratem Marka. Jurka nie było w domu, a Markowi nie wolno było tego pisma odebrać, bo konieczny był podpis adresata. Jurek musiał pójść po nie osobiście na pocztę a Marek nie mógł z ciekawości doczekać się powrotu brata z poczty. Co to za pismo? - myślał. Dotychczas pan listonosz wszystkie przesyłki zostawiał Markowi. Wkrótce jednak jego ciekawość została zaspokojona. Okazało się, że było to wezwanie z wojska po odbiór karty powołania. Za kilka dni jego brat Jurek zostanie żołnierzem.
Ks. Molenda B., Nasze powołanie, BK 5-6 /1990/, s. 346
- 5 -
11 lutego 1858 r. w małej mieścinie francuskiej, zwanej Lourdes, położonej u stóp gór Massabielskich na stokach Pirenejów, a więc prawie na granicy Hiszpanii, objawiła się biednej 14-letniej dziewczynce, Bernadetcie Soubirous, Matka Boska jako Niepokalanie Poczęta. I wezwała ją do odmawiania modlitwy różańcowej o nawrócenie grzeszników, za których nikt się nie modli; do czynienia pokuty, picia wady oraz mycia się w niej, by oczyściła w życiu naszym to, co jest nieczyste, a w ten sposób upodobniła nas do Boga.
Podobnie i my włączmy się czynnie, każdy na miarę swoich możliwości, w ten nurt ekumeniczny Kościoła, wołając słowami modlitwy franciszkańskiej:
"O Panie, uczyń z nas narzędzia Twego pokoju, abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść; wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda; jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;
nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;
światło tam, gdzie panuje mrok;
radość tam, gdzie panuje smutek.
Spraw, abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć; albowiem dając - otrzymujemy;
wybaczając - zyskujemy przebaczenie; a umierając, rodzimy się do wiecznego życia, przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego".
Ks. Aleksander Dobrucki NAWRÓCENIE WARUNKIEM ZJEDNOCZENIA BK 87
- 6 -
Swego czasu dziennikarz zapytał tramwajarza warszawskiego czy jest ze swej pracy zadowolony. Pracuję około 30 lat służę ludziom. Cieszę się, że mogę ich dowozić do pracy na spacer do kina do kościoła. Lubię moją pracę bo czuję się potrzebny dla ludzi". Kiedyś Anna Jantar (zginęła w katastrofie w Warszawie w 1980 r.) śpiewała: tak mało trzeba nam a warto dużo dać, aby szczęśliwym być, drugiemu szczęście dać".
Różne są powołania, lecz ten sam cel. Realizacja powołania rozprzestrzenia się do szczęścia ludzi, do chwały Bożej i zbawienia człowieka.
Ks. Władysław Kolorz NASZE POWOŁANIE BK 90
- 7 -
Czym jest nawrócenie? Może lepiej zrozumiemy ten proces na podstawie doświadczenia ojca Jana Grande z zakonu bonifratrów, o którym opowiedział w codziennej prasie. Mówił on tak: Przypomina mi się pewne zdarzenie z miłości. Umierał na gruźlicę 25-letni młodzieniec, mój rówieśnik, taki życiowy dziwak - trochę filozof, trochę histeryk, ateista. Był to chłopak z domu dziecka, ktoś absolutnie samotny, kto nie zaznał w życiu odrobiny ciepła. I do końca nie pogodził się ze śmiercią. Klęczałem przy jego łóżku, trzymałem go za ręce, próbowałem wesprzeć modlitwą. Nic, żadnego uspokojenia, miotał się tylko i spazmował. A kiedy przyszedł ten ostatni moment, wbił się paznokciami w moje ręce z taką determinacją, że nie można było nas potem przez długi czas rozłączyć. Noszę to zdarzenie w pamięci przez całe życie...
I dalej refleksja o. Jana: Inaczej umierają ludzie, którzy mają świadomość, że czegoś w życiu dokonali. Ktoś leczył ludzi przez dziesiątki lat, ktoś godnie wychował dzieci, inny służył ludziom uczciwą pracą... Jeśli swoim życiem zrobiliśmy jakieś dobro innym, to lżej umieramy. Ważne jest także, aby przed śmiercią uporządkować sprawy doczesne. Pogodzić się z kim trzeba, kogo trzeba - przeprosić, uregulować sprawy finansowe. Przygotowanie do śmierci to także rachunek sumienia według dekalogu, spowiedź, która daje wewnętrzny spokój i nawet ból fizyczny łagodzi. Człowiek, który nie rozliczył się z ziemskich spraw i nie przygotował - umiera rozpaczliwie ("Gazeta Krakowska" z 24 V 1996 r.).
Mowa w tym wypadku o nawróceniu w ostatniej godzinie życia, ale Jezus wychowuje nas do takiego traktowania życia i każdego dnia, jakby to był dzień ostatni.
Ks. Stanisław Tulin - EWANGELIA BOŻA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(137) 1996
- 8 -
W naszych czasach spotykamy ludzi, którzy na serio odpowiedzieli Jezusowi na Jego wezwanie. Nie myślą i nie postępują po świecku. Na pierwszym miejscu stawiają sprawy Królestwa Bożego, swą przynależność do Chrystusa i Jego Kościoła. Jest ich wielu. Kilku można by tu wspomnieć...
- Ci, którzy interesują się muzyką rockową, znają Tomasza Budzyńskiego, lidera zespołu "Armia". On tak wspomina swoją odpowiedź Chrystusowi na Jego zaproszenie... "Zetknięcie się z o. Krzysztofem sprawiło, że pojechałem na rekolekcje do Częstochowy i tam oddałem swoje życie Jezusowi. (...) Obecnie dostrzegam swoja grzeszność: to jest przede wszystkim owoc mojego nawrócenia. Ja uznaję wyższość Boga nade mną. Wspólnota umacnia mnie bardzo mocno w wierze. (...) Muzyka rockowa jest z pewnością uniwersalnym językiem młodzieży na całym świecie, sposobem komunikowania się. Ze smutkiem muszę powiedzieć, że większość muzyki rockowej niesie jakiś demoniczny przekaz". Piosenkarz ten wyznał dziennikarzom, że z racji swoich przekonań, wiary w Chrystusa i przynależności do Jego Kościoła, jest represjonowany a zespół "Armia", który swego czasu był zespołem roku, nie ma gdzie nagrać kolejnej płyty: "Jestem pewien, że odmowy spotykają nas z powodu naszego chrześcijaństwa i Jezusa. Firmy fonograficzne nie chcą propagować i promować takich wartości. Okazuje się, że lepiej jest wydawać płyty zespołów satanistycznych. Czyjeś uszy boli słowo Jezus. (...) Raz nawet pobili mnie skinheadzi. Zapytali mnie, czy wierzę w Jezusa. Odpowiedziałem, że tak i wtedy otrzymałem cios w twarz. Potem zapytali, czy wierzę dalej, odpowiedziałem, że wierzę. Zdarza się, że niektórzy plują mi w twarz na koncercie" ("Słowo" nr 109, 1996) Taka jest czasem cena przynależności do grona uczniów Chrystusa...
Ks. Edward Nawrot - EWANGELIA BOŻA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(137) 1996
- 9 -
- Ci, którzy interesują się lekkoatletyką, znają fenomenalnego trójskoczka brytyjskiego J. Edwardsa. Zapytano go, dlaczego nie startował na Lekkoatletycznych Mistrzostwach Świata w Tokio. Zawodnik ten odpowiedział, że nie mógł, ponieważ finał trójskoku odbywał się w niedzielę, a on w ten dzień świętuje. W taki oto sposób być może stracił dolary i kolejny medal w swej karierze.
- Ci, którzy interesują się kolarstwem wiedza, że w wyścigu "Tour de France" największy sukces z Polaków odniósł Zenon Jaskuła. Kiedy kolarz ten w końcowej klasyfikacji tego prestiżowego wyścigu na Polach Elizejskich zajął zaszczytne trzecie miejsce, dziennikarz Polskiego Radia zadał mu pytanie o to, co na wyścigu wozi ze sobą? Olimpijczyk odpowiedział, że od wielu lat na wyścigi zabiera ze sobą różaniec, który podarował mu swego czasu w Watykanie Ojciec Święty. Na Placu Zwycięstwa wybitny kolarz zawodowy mówi o różańcu... Czy nie jest to piękne świadectwo wiary?
Ks. Edward Nawrot - EWANGELIA BOŻA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(137) 1996
- 10 -
Odwiedziłem kiedyś w szpitalu leżącą tam osobę. Poszukując jej przemierzałem szpitalne korytarze. W ostatnim z nich uderzył mnie widok policjanta, jak się później okazało - strażnika więziennego. Był służbowo. Pod stołkiem leżała policyjna pałka. Za chwilę pojawił się drugi strażnik. Obok, na szpitalnym łóżku, leżał młody człowiek. Kamienna twarz nie zdradzała żadnego uczucia. Był to więzień po operacji, jedną ręką przykuty kajdankami do łóżka. Na odsłoniętej piersi, w okolicy serca mogłem przeczytać napis: "Boża miłość". Czy w nią wierzył? Czy z niej korzystał? Czy był naprawdę jej świadomy? Czy była w jego sercu, czy tylko na zewnątrz?
Ks. Tadeusz Śmiech - PROWADŹ MNIE DROGĄ ODWIECZNĄ Współczesna Ambona 1997