WSTĘP DO PAŃSTWA I PRAWA ćwiczenia ne 5, Wstęp do nauki o państwie i prawie


LEKTURA DO KONWERSATORIUM

Narodziny społeczeństwa, spór o stan przedspołeczny

Thomas Hobbes

Wybrane fragmenty pochodzą z Lewiatana.

Tak więc w naturze człowieka znajdujemy trzy zasadnicze przyczyny waśni. Pierwsza, to rywalizacja; druga, to nieufność; trzecia, to żądza sławy. Pierwsza sprawia, że ludzie dokonują napadów dla zysku; druga, że czynią to dla swego bezpieczeństwa; trzecia zaś, że czynią to dla sławy. Pierwsza posługuje się gwałtem, ażeby uczynić się panem innych mężczyzn, kobiet dzieci i trzody; druga, ażeby tych samych rzeczy bronić; trzecia czyni użytek z gwałtu dla takich drobnostek jak słowo, uśmiech odmienna opinia czy też jakiś inny znak niedostatecznego uważania, bądź bezpośrednio własnej napadającego osoby, bądź pośrednio przez niedostateczną ocenę krewnych, przyjaciół, jego narodu, zawodu czy imienia.

Jest więc oczywiste, że gdy ludzie żyją nie mając nad sobą mocy, która by ich wszystkich trzymała w strachu, to znajdują się w stanie, który się zwie wojną; i to w stanie takiej wojny, jak gdyby każdy był w wojnie z każdym innym. Albowiem wojna polega nie tylko na walce czy też na rzeczywistym zmaganiu; czasem wojny jest odcinek czasu, w którym dostatecznie jest wyraźne zdecydowanie na walkę. A wobec tego pojęcie czasu należy włączyć do natury wojny tak, jak włącza się je do natury pogody. Istota złej pogody nie polega bowiem na jednej nawałnicy czy też na dwóch, lecz na tym, że się na nią zanosi w ciągu wielu kolejnych dni. Podobnie natura wojny polega nie na rzeczywistym zmaganiu, lecz na widocznej do tego gotowości w ciągu całego tego czasu, w którym nie ma pewności, że jest przeciwnie. Wszelki inny czas zaś jest czasem pokoju.

Tak więc wszystko, co się odnosi do czasu wojny, w którym każdy człowiek jest nieprzyjacielem każdego innego, to odnosi to się również do czasu, w którym ludzie żyją bez żadnego innego zabezpieczenia niż to, jakie im daje własna siła i własna inwencja. W takim stanie nie masz miejsca na pracowitość, albowiem niepewny jest owoc pracy; i co za tym idzie, nie masz miejsca na odrabianie ziemi ani na żeglowanie, nie ma bowiem żadnego pożytku z dóbr, które mogą być przywiezione morzem; nie ma wygodnego budownictwa; nie ma narzędzi do poruszania i przesuwania rzeczy, co wymaga wiele siły; nie ma wiedzy o powierzchni ziemi ani obliczania czasu, ani sztuki, ani umiejętności, ani sztuki słowa, ani społeczności. A co najgorsze, jest bezustanny strach i niebezpieczeństwo gwałtownej śmierci. I życie człowieka jest samotne, biedne, bez słońca, zwierzęce i krótkie.

Może się to wydać dziwne komuś, kto niedostatecznie zważył te rzeczy, że natura tak rozdzieliła ludzi i że dała im możność napadać się wzajemnie i niszczyć; i może on wobec tego, nie zawierzając temu wnioskowi opartemu na uczuciach, chcieć, być może, ażeby to potwierdziło doświadczenie. Niechaj więc zważy sam, że się uzbraja, gdy udaje się w podróż, i że stara się znaleźć w dobrym towarzystwie; że zamyka szczelnie swe drzwi, gdy idzie spać; że nawet pozostając w domu zamyka swe skrzynie; i to wtedy, gdy wie, że są prawa i że są uzbrojeni przedstawiciele władzy, których zadaniem jest karać za wszelkie krzywdy, jakie by mu uczyniono. Niechaj rozważy, co myśli o swoich współobywatelach, gdy tak podróżuje uzbrojony; i co myśli o mieszkańcach miasta, gdy zaryglowuje drzwi; i o swoich dzieciach i sługach, gdy zamyka swe skrzynie. Czy nie oskarża on tu całego rodzaju ludzkiego w równej mierze swoim postępowaniem, jak ja to czynię mymi słowami? Ale ani on, ani ja, nie oskarżamy natury człowieka samej przez się. Pragnienia człowieka i inne jego uczucia same przez się nie są grzechem. I nie są również grzechem działania, jakie wypływają z tych uczuć, póki człowiek nie zna prawa, które ich zakazuje. Nie może zaś znać takich praw, póki nie zostaną ustanowione; i nie może być ustanowione żadne prawo, póki wszyscy ludzie nie zgodzą się co do osoby, która ma je stanowić.

Ktoś może przypadkiem pomyśleć, że nigdy nie było takiego czasu ani takiego stanu wojny, o jakim tu jest mowa; i ja myślę, że taki stan nigdy nie istniał powszechnie na całym świecie; lecz wiele jest miejsc, gdzie ludzie żyją w takiej wojnie nawet i teraz. Oto bowiem ludy dzikie w różnych miejscach Ameryki nie mają żadnego rządu poza władzą w małych rodzinach, których zgoda zależy od przyrodzonych pożądań; i ludy te dzisiaj żyją jak zwierzęta, jak to już powiedziałem powyżej. Niemniej można sobie przedstawić, jaki byłby sposób życia ludzi, gdyby nie było jednej mocy, której by się bali; a to na podstawie tego, jak obniża się zazwyczaj w wojnie domowej sposób życia ludzi, którzy przedtem żyli pod rządami pokojowymi.

Lecz chociaż nigdy nie było takiego czasu, kiedy by ludzie poszczególni znajdowali się w stanie wojny jeden z drugim, to przecież po wszystkie czasy królowie i osoby posiadające władzę suwerenną, przez to, że są od siebie niezależni, wciąż sobie zazdroszczą wzajemnie i pozostają w stanie i postawie gladiatorów, którzy wysunęli swój oręż i mają oczy utkwione jeden w drugim; tą ich bronią są forty, garnizony i działa na granicach ich królestw oraz szpiedzy, których nieustannie utrzymują u sąsiadów; a to jest postawa wojenna. Lecz, że tym ochraniają pracę wytwórczą swoich poddanych, więc to nie pociąga za sobą tych nieszczęść, jakie towarzyszą wolności poszczególnych jednostek.

Ta wojna każdego człowieka z każdym innym ten ma jeszcze skutek, że nic tutaj nie może być niesprawiedliwe. Pojęcia tego, co słuszne i niesłuszne, sprawiedliwości i niesprawiedliwości, nie mają tu miejsca. Gdzie nie ma nad ludźmi jednej wspólnej mocy, tam nie ma prawa; a gdzie nie ma prawa, tam nie ma niesprawiedliwości. Siła i podstęp są w wojnie dwiema kardynalnymi cnotami. Sprawiedliwość i niesprawiedliwość nie są w ogóle władzami ani ciała, ani umysłu. Gdyby nimi były, to mogłyby być w człowieku, który by był sam na świecie, podobnie jak mogą być w nim wtedy zmysły i uczucia. Są to cechy, które przysługują ludziom w społeczeństwie, nie zaś w samotności. I z tego stanu wojny wypływa również, że nie ma w nim ani własności, ani władzy, ani różnicy między moim i twoim; do każdego człowieka należy tylko to, co może sam zdobyć, i na tak długo, jak długo może to utrzymać w swej mocy. Tyle o tej złej sytuacji, w jakiej sama natura stawia człowieka; niemniej daje mu ona możność wydobyć się z tego położenia; ta możność tkwi w części w jego uczuciach, w części w jego rozumie.

Uczucia, które skłaniają ludzi do pokoju to strach przed śmiercią, pragnienie takich rzeczy, jakie są niezbędne do wygodnego życia, oraz nadzieja, że swą pilnością i pracą człowiek będzie mógł je zdobyć. Rozum zaś poddaje wygodne warunki pokoju, na których ludzie mogą dojść do zgody. Te warunki pokoju to normy, które inaczej nazywają się prawami natury.

Uprawnieniem przyrodzonym, które pisarze nazywają zazwyczaj jus naturale, jest wolność, jaką ma każdy człowiek, używania swej własnej mocy wedle swojej własnej woli dla zachowania własnej istoty, to znaczy: swego własnego życia; i co za tym idzie, wolność czynienia wszystkiego, co w swoim własnym sądzie i rozumieniu będzie on uważał za najstosowniejszy środek do tego zachowania. [...]

Prawem natury (lex naturalis) jest przepis lub reguła ogólna, którą znajduje rozum i która człowiekowi zabrania czynić to, co jest niszczące dla jego życia lub co odbiera mu środki zachowania życia; i która nakazuje mu dbać o to, co w jego rozumieniu najlepiej może jego życie zachować. […]

Że zaś stanem człowieka jest stan wojny każdego z każdym, w którym to przypadku każdym człowiekiem rządzi jego własny rozum i nie ma rzeczy, jakiej by nie mógł użyć, jeśli może mu być pomocna dla obrony jego życia przeciw wrogom, przeto w takim stanie rzeczy każdy człowiek ma uprawnienie do każdej rzeczy, nawet do ciała drugiego człowieka. A wobec tego tak długo, jak trwa to naturalne uprawnienie każdego człowieka do każdej rzeczy, nie może być bezpieczeństwa dla żadnego poszczególnego człowieka (choćby nie wiedzieć jak był silny lub mądry) i żadnej pewności, że przeżyje czas, jaki zazwyczaj natura po- zwala przeżyć ludziom.

A stąd jest przepisem czy regułą ogólną rozumu, że każdy człowiek winien dążyć do pokoju, jak dalece tylko ma nadzieję go osiągnąć, a gdy go osiągnąć nie może, wolno mu szukać wszelkich środków i rzeczy dlań korzystnych w wojnie i ich używać. Pierwsza część tej reguły zawiera pierwsze i podstawowe prawo natury, którym jest: dążyć do pokoju i podtrzymywać go. Druga część tej reguły zawiera najwyższe uprawnienie przyrodzone, którym jest: bronić samego siebie wszelkimi środkami, jakie są możliwe.

Z tego podstawowego prawa natury, które każe wszystkim ludziom szukać pokoju, wynika to drugie prawo, że człowiek winien być gotów, jeśli inni są również gotowi, zrezygnować z tego uprawnienia do wszelkich rzeczy, jak dalece będzie to uważał za konieczne dla pokoju i dla obrony własnej; i winien zadowolić się taką miarą wolności w stosunku do innych ludzi, jaką gotów jest przyznać innym ludziom w stosunku do samego siebie. Tak długo bowiem, jak każdy człowiek zachowuje to uprawnienie, by czynić j wszystko, co mu się podoba, wszyscy ludzie znajdują się w stanie wojny. Lecz jeżeli inni ludzie nie chcą zrezygnować ze swych praw tak, jak dany człowiek, to wówczas nie ma racji, by ktokolwiek wyzbywał się swych uprawnień. Byłoby to bowiem wystawić się raczej na pastwę innych (do czego żaden człowiek nie jest zobowiązany), niż wykazać swoje pragnienie pokoju. I to jest prawo sformułowane w Ewangelii: Cokolwiek chcecie, iżby inni dla was uczynili, to im czyńcie. I jest to prawo wszystkich ludzi: quod tibi fieri non vis, alteri ne feceris.

Zrezygnować z jakiegoś uprawnienia do jakiejś rzeczy, jest to wyzbyć się wolności przeszkadzania innemu człowiekowi w korzystaniu z jego uprawnienia do tej samej rzeczy. Ten bowiem, co się uprawnienia zrzeka lub je innemu oddaje, nie daje temu innemu uprawnienia, którego ten ostatni nie miałby przedtem, albowiem z natury nie ma rzeczy, do której każdy człowiek nie miałby uprawnienia. Rezygnując ze swego uprawnienia, człowiek tylko ustępuje z drogi temu drugiemu, iżby ten mógł korzystać ze swego własnego uprawnienia przyrodzonego bez przeszkody z jego strony, lecz nie bez przeszkody ze strony innych ludzi. Tak więc, gdy jeden człowiek zrzeka się swego uprawnienia, to wychodzi na korzyść drugiemu tylko to, że zmniejszają się dla niego przeszkody w korzystaniu z jego własnego przyrodzonego uprawnienia.

Człowiek zrzeka się swego uprawnienia bądź po prostu rezygnując z niego, bądź też przekazując je komuś innemu. Po prostu rezygnując, gdy nie troszczy się on o to, komu wyjdzie to na korzyść; przekazując zaś, gdy korzyść z tego oddaje jakiejś określonej osobie lub osobom. […]

Gdy człowiek przenosi swe uprawnienie lub się go zrzeka, to czyni to albo mając na widoku jakieś uprawnienie, które zostaje przeniesione na niego wzajemnie, albo jakieś inne dobro, które ma nadzieję przez to zdobyć. Jest to bowiem akt woli, a przedmiotem każdego aktu woli u każdego człowieka jest jakieś dobro własne. Toteż są pewne uprawnienia, o których nie można sobie pomyśleć, iżby jakiś człowiek zrzekł się ich lub je przekazał jakimikolwiek słowami czy znakami. A więc, po pierwsze, człowiek nie może zrezygnować z uprawnienia do stawiania oporu tym, którzy nastają na niego siłą, by mu odebrać życie; nie można by bowiem rozumieć, iż taką rezygnacją zmierza on do jakiegokolwiek dobra własnego. […] Wreszcie zaś motywem i celem, dla którego człowiek tak zrzeka się i przenosi uprawnienie, nie jest nic innego, niż bezpieczeństwo własnej osoby, życia i zabezpieczenia środków do zachowania życia tak, iżby nie stało się ono uciążliwe. Jeśli więc człowiek słowami lub innymi znakami zdaje się rezygnować sam z tego celu, któremu miały służyć te znaki, to nie należy rozumieć, iż on to miał na myśli lub że to była jego wola, lecz że nie wiedział, jak takie słowa i działania należy interpretować.

Wzajemne przenoszenie uprawnień ludzie nazywają umową.

Z tego prawa natury, wedle którego jesteśmy zobowiązani do przenoszenia na innych ludzi takich uprawnień, których zatrzymanie stanowi przeszkodę do ustalenia pokoju w rodzaju ludzkim, płynie prawo trzecie, a mianowicie, że ludzie winni dopełniać zawartych umów, bez czego umowy te są próżne i nie są niczym innym niż pustymi słowami; i wówczas uprawnienie wszystkich ludzi do wszelkich rzeczy pozostaje niezmienne i my znajdujemy się wciąż w stanie wojny.

To prawo natury jest źródłem i pierwowzorem sprawiedliwości. Gdzie bowiem nie została początkowo zawarta żadna ugoda, tam żadne uprawnienie nie zostało przeniesione i każdy człowiek ma prawo do każdej rzeczy, i co za tym idzie, żadne działanie nie może być niesprawiedliwe. Lecz gdy zostanie zawarta ugoda, wówczas złamać ją jest rzeczą niesprawiedliwą. I definicją niesprawiedliwości nie jest nic innego niż: niedopełnienie ugody. Wszystko zaś, co nie jest niesprawiedliwe, jest sprawiedliwe.

[…] Dlatego też, nim nazwy „sprawiedliwy” i „niesprawiedliwy” będą mogły się zjawić, musi już istnieć jakaś moc, wywierająca przymus, która by zmuszała ludzi w równym stopniu do dopełnienia ich ugód strachem przed jakąś karą, większą niż korzyść, jakiej się spodziewają, o ile złamią swą ugodę; i która by zabezpieczała tę własność, jaką ludzie zdobywają przez umowę, w zamian za ogólne uprawnienie do wszystkiego, z którego rezygnują; ale takiej mocy nie ma, nim powstanie państwo. To samo można również wyprowadzić ze zwykłej definicji sprawiedliwości, jaką dają Szkoły. Mówią one bowiem, że sprawiedliwość jest trwałą wolą dawania każdemu człowiekowi tego, co mu się należy. Ale tam, gdzie jeszcze do człowieka nic nie należy, to znaczy: gdzie nie ma własności, nie ma również niesprawiedliwości. I gdzie na mocy, która wywiera przy- mus, to znaczy: gdzie nie ma jeszcze państwa, tam nie ma i własności, jako że tam wszyscy ludzie mają uprawnienie do wszystkich rzeczy. Stąd więc tam, gdzie nie ma państwa, nic me jest niesprawiedliwe. Tak więc istota sprawiedliwości polega na dotrzymywaniu ważnych ugód; ważność zaś ugód zaczyna się dopiero z ustanowieniem mocy państwowej wystarczającej do tego, iżby zmuszać ludzi do zachowania ugód; i dopiero wówczas również zaczyna się własność.

John Locke

Wybrane fragmenty pochodzą z Drugiego traktatu o rządzie

O stanie natury

§ 4. By właściwie zrozumieć władzę polityczną i wyprowadzić ją z jej źródła, musimy rozważyć stan, w jakim wszyscy ludzie znajdują się naturalnie, a więc stan zupełnej wolności w działaniu oraz rozporządzaniu swymi majątkami i osobami, tak jak oni uznają za właściwe, w granicach prawa natury nie pytając nikogo o zezwolenie, bez zależności od woli innego człowieka.

Musimy też rozważyć stan równości, w którym cała władza i jurysdykcja jest wzajemna, nikt nie ma jej więcej od innych. Nie ma bowiem nic bardziej oczywistego niż to, że istoty tego samego rzędu i gatunku, które rodzą się, by wykorzystać takie same udogodnienia natury i takie same zdolności, powinny być także równe między sobą bez podporządkowania i podległości, chyba że wszystkie one ustanowiły w sposób oczywisty i dobrowolny władzę jednego nad drugim, a nad wszystkimi pana i władcę, na mocy jasnej i przekonywającej nominacji, jaka stanowi jego niewątpliwe uprawnienie do panowania i suwerenności.

§ 5. Tę naturalną równość rozumny Hooker uważa za tak oczywistą samą w sobie i pozostającą poza wszelką dyskusją, że czyni ją podstawą zobowiązania do wzajemnej miłości między ludźmi, na której opiera obowiązki jednych wobec drugich i wyprowadza z niej wielkie zasady sprawiedliwości i miłości bliźniego. (...)

O celach społeczeństwa politycznego i rządu

§ 123. Jeśli człowiek jest, jak to zostało już powiedziane, wolny w stanie natury, jeśli jest absolutnym panem własnej osoby i majątku, równy najpotężniejszym i nie podlega nikomu, to dlaczego chce zrezygnować ze swej wolności? Dlaczego chce przekazać swe imperium i podporządkować się panowaniu i kontroli jakiejś innej władzy? Odpowiedź na to jest oczywista: chociaż w stanie natury ma on takie uprawnienia, to już korzystanie z nich jest bardzo niepewne, albowiem jest on nieustannie narażony na napady innych. Skoro wszyscy, tak jak i on, są królami, a jeden człowiek jest równy drugiemu, nikt zaś ściśle nie przestrzega zasad słuszności i sprawiedliwości, to korzystanie z własności w tym stanie jest bardzo ryzykowne, bardzo niebezpieczne. To zaś powoduje, że chce on zmienić stan, który jakkolwiek cechuje wolność, jest jednak także pełen strachu i ciągłych niebezpieczeństw. Oto przyczyna, dla której szuka on społeczeństwa i chce przystąpić do niego wraz z innymi, którzy już się zjednoczyli albo mają zamiar się zjednoczyć dla wzajemnego zachowania swego życia, wolności i majątku, które określam wspólnym mianem własności.

§ 124. Tym wielkim i naczelnym celem, dla którego ludzie łączą się we wspólnotach i sami podporządkowują się rządowi, jest zachowanie ich własności. Do tego zaś w stanie natury brakuje wielu rzeczy:

Po pierwsze, brakuje w nim ustanowionego, znormalizowanego, znanego prawa, powstałego i akceptowanego przez powszechną zgodę, takiego, by było ono miernikiem dobra i zła, powszechną podstawą do orzekania we wszystkich sporach między nimi. Bo chociaż prawo natury jest proste i zrozumiałe dla wszystkich rozumnych istot, to ludzie, pochłonięci własnymi interesami, nie studiują go, nie wiedzą o nim zbyt wiele i zwykli nie uznawać go za prawo, które miałoby zastosowanie do ich własnych spraw.

§ 125. Po drugie, w stanie natury brakuje znanego i bezstronnego sędziego, którego autorytet rozstrzygałby wszelkie spory zgodnie z postanowieniami prawa. W stanie tym każdy jest sędzią i wykonawcą prawa natury, a ludzie w stosunku do siebie samych - stronniczy, stąd bardzo prawdopodobne, że namiętności i chęć odwetu mogą ich zaprowadzić za daleko we własnej sprawie - mogą przesadzić w uniesieniu, w sprawach natomiast innych ludzi, opieszałość czy niefrasobliwość może uczynić ich obojętnymi.

§ 126. Po trzecie, w stanie natury często brakuje władzy, która wspierałaby i podtrzymywała słuszne wyroki, a także wykonywałaby je. Ci bowiem, którzy krzywdząc kogoś dokonali przestępstwa, rzadko zostaną poskromieni, jeśli tylko będą dysponować siłą chroniącą ich postępek. Ich opór może uczynić czasami wykonanie kary niebezpiecznym, a często zgubnym dla tego, kto próbuje tego dokonać.

§ 127. Tak więc, mimo wszelkich przywilejów stanu natury, ludzie unikając niedogodności położenia, w jakim się dotąd znajdowali, przystępują pospiesznie do społeczeństwa. To tłumaczy, dlaczego tak rzadko możemy spotkać jakąś grupę ludzi żyjących razem w tym stanie przez pewien czas. Niedogodności, na jakie są oni w nim narażeni, sprowadzają się do tego, że nieregularne i wątpliwe korzystanie z władzy, jaką każdy człowiek posiada w stosunku do innych, by karać przestępców, skłania ich do schronienia się pod opiekę ustanowionych przez rząd praw i szukania tam sposobu zachowania swej własności. To również powoduje, że każdy z nich jest gotów przekazać swą osobistą władzę karania w ten sposób, by jeden wyznaczony spośród nich sprawował ją tak, jakby czyniła to cała wspólnota, oraz by został upoważniony do realizacji wspólnie ustalonego celu. I tutaj mamy pierwotne uprawnienie i genezę powstania obydwu władz - ustawodawczej i wykonawczej, a także rządów i samych społeczeństw.

§ 128. Pomijając wolność, którą człowiek pierwotnie delektuje się w stanie natury, ma on jeszcze dwie władze:

Pierwsza jest władzą czynienia wszystkiego, co uzna on za słuszne dla zachowania siebie i innych, jak zezwala na to prawo natury. Ono bowiem jest powszechnym prawem wszystkich, mocą którego on, wraz z pozostałą częścią rodzaju ludzkiego, stanowi jedną wspólnotę, tworzy społeczność wyróżnioną od pozostałych istot. I gdyby nie zepsucie i rozpusta zwyrodniałych ludzi, nikt nie odczuwałby potrzeby ani konieczności odejścia z tej wielkiej naturalnej wspólnoty i przyłączenia się w wyniku pozytywnej ugody do innych, mniejszych i podzielonych wspólnot.

Drugą władzą człowieka w stanie natury jest władza karania przestępstw przeciwko temu prawu. Obie te władze przekazuje on, kiedy przyłącza się - jeśli tak można powiedzieć - do prywatnego, a szczególnie politycznego społeczeństwa, i wstępuje do odłączonej od reszty rodzaju ludzkiego wspólnoty.

§ 129. Pierwszą władzę, a więc czynienia wszystkiego, co uzna za słuszne dla zachowania siebie i reszty rodzaju ludzkiego, przekazuje on, by określiły ją prawa panujące w społeczeństwie tak dalece, jak tego będzie wymagać zachowanie jego i pozostałej części społeczeństwa. Prawa tego społeczeństwa w wielu wypadkach ograniczają wolność, którą dysponował on uprzednio na mocy prawa natury.

§ 130. Po drugie, przekazuje on w całości władzę karania i zobowiązuje się używając własnej naturalnej siły (której uprzednio mógł używać wykonując postanowienia prawa natury tak, jak uznawał to za stosowne na mocy osobistego autorytetu) wesprzeć władzę wykonawczą społeczeństwa, kiedy tego będzie wymagać prawo. Znajduje się on teraz w nowym stanie, w którym odnosi wiele korzyści z pracy, pomocy i towarzystwa innych należących do tej społeczności, a także z ochrony połączonych jej sił. Stąd też musi ze swej strony tak dalece zrezygnować z naturalnej wolności zabezpieczenia samego siebie, jak tego wymaga dobro, pomyślność i bezpieczeństwo wspólnoty. Jest to nie tylko konieczne, ale i sprawiedliwe, gdyż inni jej członkowie postępują tak samo.

§ 131. Ludzie wstępując do społeczeństwa przekazują w jego ręce równość, wolność i władzę wykonawczą, którą posiadali w stanie natury, by legislatywa dysponowała nią tak dalece, jak tego będzie wymagać dobro społeczeństwa. Czynią tak w tym celu, by każdy mógł lepiej zachować siebie samego, swoją wolność i własność (żadna bowiem myśląca istota nie mogłaby przypuszczać, że ktoś będzie zmieniał swe położenie z zamiarem pogorszenia go). Nie można więc sądzić, iż tak ukonstytuowana przez nich władza społeczeństwa bądź legislatywy mogłaby sięgać dalej, niż nakazuje wspólne dobro. Jest ona zobowiązana tylko do zabezpieczenia własności każdego z nich przed tymi trzema wskazanymi wyżej niedogodnościami, które czynią stan natury tak niebezpiecznym i trudnym. A więc ten, do kogo należy legislatywa czy najwyższa władza jakiejś wspólnoty, zobowiązany jest do rządzenia na mocy niezmiennych, stanowionych, ogłaszanych i znanych ludowi praw, a nie w oparciu o sporządzane na poczekaniu dekrety. Ma on rządzić przy pomocy bezstronnych i prawych sędziów, którzy muszą według tych praw rozstrzygać spory. Ponadto jest on zobowiązany do użycia siły wewnątrz wspólnoty tylko w celu wykonania tych praw, a na zewnątrz, by nie dopuścić do wyrządzania krzywd przez obcych, karać ich oraz ochraniać wspólnotę przed atakami i napadami. Czyniąc to wszystko nie może on zmierzać do żadnego innego celu niż pokój, bezpieczeństwo i dobro publiczne ludu.

O początkach społeczeństw politycznych

§ 95. Skoro wszyscy ludzie są, jak to już zostało powiedziane, wolni, równi i niezależni w stanie natury, nikt nie może bez własnej zgody zostać tego stanu pozbawiony i poddany władzy politycznej innego. Jedyny sposób, w jaki można oddać swą naturalną wolność i nałożyć okowy społeczeństwa obywatelskiego, jest ugoda z innymi dotycząca połączenia i zjednoczenia się z nimi w społeczności, zawarta dla zapewnienia im wygody, bezpieczeństwa i pokojowego współżycia, a także dla zabezpieczenia prawa korzystania z ich własności oraz lepszej ochrony przed wszystkimi, którzy nie należą do wspólnoty. Taka grupa ludzi, zawiązując wspólnotę, nie narusza wolności pozostałych, gdyż ci trwają, jak poprzednio, w wolności stanu natury. Kiedy jakaś grupa ludzi porozumiała się co do zawiązania wspólnoty bądź powołania rządu, wówczas przyłączają się oni do niej równocześnie i tworzą jedno ciało polityczne, w którym większość posiada uprawnienie do działania i pociągnięcia za sobą reszty.

§ 96. Stąd też, kiedy grupa ludzi za zgodą każdej jednostki utworzyła wspólnotę, to przez tę wspólnotę utworzyli oni jedno ciało z władzą działania jak jedno ciało, zgodnie z ustaleniami i wolą większości. Konieczne jest, by powstała za zgodą tworzących ją jednostek wspólnota, która jest jednym ciałem, zmierzała w działaniach swych w jednym kierunku, czyli tam, gdzie niesie ją większa siła, jaką jest zgoda większości. Byłoby niemożliwe, by wspólnota mogła działać i przetrwać jako jedno ciało, jedna społeczność inaczej, niż zostało to postanowione za zgodą wszystkich należących do niej jednostek. W wyniku tej zgody każdy jest zobowiązany do podlegania większości. I tak widzimy, że tam, gdzie jakieś zgromadzenie jest upoważnione do działania na podstawie prawa pozytywnego, jak też tam, gdzie żadna grupa ludzi nie została do tego w ten sposób upoważniona, postanowienia większości oznaczają postanowienia całej wspólnoty, tak jak na mocy prawa natury i rozumu wyrażałyby władzę całości.

Jean Jaques Rousseau

Wybrane fragmenty pochodzą z Umowy społecznej.

ks. I, r. VII

O ustroju społecznym

To przejście ze stanu natury do stanu społecznego wywołuje w człowieku zmianę bardzo wybitną, zastępuje bowiem w jego postępowaniu instynkt sprawiedliwością i nadaje jego czynom charakter moralny, którego przedtem brakło. Wówczas dopiero głos obowiązku zastępuje popęd fizyczny, prawo zastępuje apetyty, i człowiek, który dotychczas brał pod uwagę tylko samego siebie, widzi się zmuszonym działać według innych zasad i radzić się rozumu, zanim posłucha skłonności. Jakkolwiek pozbawia się w tym stanie niektórych korzyści posiadanych z natury, zyskuje za to inne tak wielkie, zdolności jego ćwiczą się i rozwijają, pojęcia rozszerzają się, uczucia szlachetnieją, cała dusza wznosi się do tego stopnia, że, gdyby nadużycia tej nowej sytuacji nie sprowadzały jej często poniżej tej, z której wyszedł, powinien by on błogosławić bez ustanku tę szczęśliwą chwilę, co wyrwała go z owego stanu na zawsze i ze zwierzęcia głupiego i ograniczonego uczyniła go istotą rozumną i człowiekiem.

Sprowadźmy całe to zestawienie do określeń łatwo zrozumiałych. Przez umowę społeczną traci człowiek swoją wolność przyrodzoną i nieograniczone prawo do wszystkiego, co go nęci i co może osiągnąć; zyskuje natomiast wolność społeczną i własność nad wszystkim, co posiada. Ażeby nie mylić się co do tej zamiany, trzeba dobrze rozróżniać wolność przyrodzoną, której granicą są tylko siły jednostki, od wolności społecznej, ograniczonej przez wolę powszechną, oraz posiadanie, będące tylko wynikiem siły lub prawa pierwszego zaborcy, od własności, która może być oparta tylko na tytule rzeczywistym.

Można by, prócz powyższego, dodać do korzyści stanu społecznego wolność moralną, która jedynie czyni człowieka naprawdę własnym panem; bo kierowanie się tylko apetytami jest niewolą, a posłuszeństwo prawu, które się sobie przepisało, jest wolnością. (...)

O ustroju społecznym

a) ks. l,

Pragnę zbadać, czy może istnieć w ustroju społecznym jakaś reguła rządzenia prawowita i pewna, biorąc ludzi takimi, jak są, a prawa takimi, jak być mogą. Będę się zawsze starał przy tym badaniu łączyć to, na co prawo zezwala, z tym, co nakazuje interes, ażeby sprawiedliwość i użyteczność nie zostały wcale rozdzielone.

b) ks. l, r. VI

Ponieważ ludzie nie mogą tworzyć nowych sił, ale tylko łączyć i kierować tymi, które istnieją, nie mają przeto innego sposobu samozachowania, jak utworzyć drogą skupienia sumę sił, które by mogły przełamać przeszkody, wprawić w ruch za pomocą jednej sprężyny, i spowodować ich zgodne współdziałanie.

Taka suma sił może powstać tylko z połączenia wielu ludzi; ale, jeżeli siła i wolność każdego człowieka są pierwszymi narzędziami jego zachowania, czy może je ograniczyć, nie szkodząc sobie i nie zaniedbując starań, które względem siebie jest winien? Trudność ta, zastosowana do mego przedmiotu, może być wyrażona w następujących słowach:

„Znaleźć formę zrzeszenia, która by broniła i chroniła całą siłą wspólną osobę i dobra każdego członka, i przy której każdy, łącząc się ze wszystkimi, słuchałby jednak tylko siebie i pozostał równie wolnym jak poprzednio”. Oto jest problem zasadniczy, który rozwiązuje umowa społeczna (contrat social).

Warunki tej umowy są tak określone przez naturę samego aktu, że najmniejsza ich zmiana spowodowałaby ich nieważność i bezskuteczność; jakkolwiek więc może nie zostały nigdy wyraźnie wypowiedziane, pozostają one wszędzie takie same, wszędzie milcząco przyjęte i uznane, tak dalece, że w razie złamania umowy społecznej każdy wraca do swoich praw pierwotnych i odzyskuje wolność naturalną, tracąc wolność umowną, dla której zrzekł się tamtej.

Warunki te, należycie rozumiane, sprowadzają się wszystkie do jednego, mianowicie: zupełne oddanie się każdego członka ze wszystkimi jego prawami całemu społeczeństwu; ponieważ każdy oddaje się w zupełności, sytuacja jest równa dla wszystkich; a skoro sytuacja jest jednakowa dla wszystkich, nikt nie ma interesu czynić ją uciążliwą dla innych.

Co więcej, ponieważ oddanie się następuje bez zastrzeżeń, związek jest tak doskonały ,jak tylko być może i żaden członek nie ma nic do żądania; gdyby bowiem pozostawione zostały jakiekolwiek prawa jednostkom poszczególnym, to w braku wspólnego przełożonego, który by mógł rozstrzygnąć między nimi a ogółem, każdy, będąc w pewnym kierunku swoim własnym sędzią, pretendowałby wkrótce zostać nim we wszystkich; stan natury utrzymałby się nadal i zrzeszenie stałoby się z konieczności tyraniczne lub daremne.

Wreszcie, każdy oddając się wszystkim, nie oddaje się nikomu; ponieważ nie ma żadnego członka, nad którym by nie nabyło się tych samych praw, które mu się względem siebie odstępuje, uzyskuje się ekwiwalent wszystkiego, co się traci i więcej siły dla zachowania tego, co zostaje.

Jeżeli więc usuniemy z umowy społecznej to, co nie stanowi jej istoty, zobaczymy, że sprowadza się ona do następującej treści: "Każdy z nas społem oddaje swoją osobę i całą swą potęgę pod naczelne kierownictwo woli powszechnej i traktujemy każdego członka, jako część niepodzielną całości".

Ten akt zrzeszenia tworzy natychmiast, w miejsce prywatnej osoby każdego kontrahenta, ciało moralne i zbiorowe, które złożone jest z tylu członków, ile zgromadzenie liczy głosów, które uzyskuje przez ten akt swoją jedność, swoje ja wspólne, swoje życie i swą wolę. Ta osoba publiczna, utworzona w ten sposób przez połączenie wszystkich, otrzymywała dawniej miano civitas, obecnie republiki czyli ciała politycznego, które członkowie nazywają państwem, gdy jest biernym, zwierzchnikiem (souverain), gdy jest czynnym, mocarstwem, gdy je porównują z innymi. Co do członków, to przybierają oni ogólne miano ludu (peuple), w szczególności nazywają się obywatelami, jako uczestnicy władzy zwierzchniczej, i poddanymi, jako podlegli ustawom państwowym. Ale nazwy te są mieszane i brane jedne za drugie; wystarczy umieć je rozróżniać, gdy są użyte z całą ścisłością.

c) ks. I, r. VII

Ale ciało polityczne, czyli zwierzchnik, opierając swój byt jedynie na świętości umowy, nie może się zobowiązywać, nawet wobec obcych, do niczego, co by zmieniało układ pierwotny, jak np. do odstąpienia części siebie samego albo do poddania się innemu zwierzchnikowi. Pogwałcić akt, na którym się swój byt opiera, to znaczy unicestwić się; a co jest niczem, nie może nic wytwarzać.

Skoro tylko ta masa zostaje w ten sposób w jedno ciało połączona, nie można krzywdzić żadnego członka bez naruszenia ciała, tym bardziej krzywdzić ciała bez uszkodzenia członków. Tak więc zarówno obowiązek jak interes skłaniają obie strony do wzajemnej pomocy; ci sami ludzie winni starać się połączyć w tym podwójnym stosunku wszystkie wynikające zeń korzyści!.

Otóż zwierzchnik, który składa się tylko z jednostek, nie ma i nie może mieć interesów im przeciwnych; skutkiem tego władza zwierzchnicza nie wymaga wcale gwarancji wobec jednostek, gdyż jest niemożliwym, ażeby ciało chciało szkodzić wszystkim swym członkom; a zobaczymy dalej, że nie można szkodzić żadnemu z nich z osobna. Zwierzchnik, przez to samo że istnieje, jest zawsze w zupełności tym, czym być powinien.

Ale inaczej rzecz się ma ze stosunkiem poddanych do zwierzchnika, który, mimo interesu wspólnego, nie miałby żadnej gwarancji co do zobowiązań, gdyby nie rozporządzał środkami zapewnienia sobie ich wierności.

Istotnie, każda jednostka może mieć, jako człowiek, wolę prywatną przeciwną lub odmienną od woli powszechnej, którą posiada jako obywatel. Jej interes prywatny może przemawiać zupełnie inaczej, niż interes wspólny; jej byt absolutny i z natury niezależny może sprawić, że uważać będzie swą powinność wobec sprawy wspólnej za przyczynek bezinteresowny, którego zaniechanie będzie mniej szkodliwe dla innych, niż spełnienie byłoby ciężkie dla niej; uważałaby ona osobę moralną, stanowiącą państwo, za byt rozumowy, bo nie jest człowiekiem, i korzystałaby z praw obywatelskich, nie chcąc spełniać obowiązków poddanego, co byłoby niesprawiedliwością, której rozwój sprowadziłby upadek ciała politycznego.

Ażeby więc umowa społeczna nie była próżną formułą, zawiera ona zobowiązanie domyślne, które jedynie może nadać moc obowiązkom innym, że ktokolwiek odmówi posłuszeństwa woli powszechnej, będzie do tego zmuszony przez całe ciało; co nie oznacza nic innego, jak że będzie zmuszony do wolności; bo ten właśnie warunek, oddając każdego obywatela ojczyźnie, gwarantuje mu niezależność osobistą; warunek który stanowi sztukę działania maszyny politycznej, i który jedynie nadaje zobowiązaniom społecznym charakter prawowity, bez czego byłyby one niedorzeczne, tyraniczne i narażone na ogromne nadużycia.

Kierunek: stosunki międzynarodowe, Marcin Romanowski, wstęp do nauki o państwie - ćwiczenia.

Materiały na zajęcia 26.03.2008.

2

Kierunek: stosunki międzynarodowe, Marcin Romanowski, wstęp do nauki o państwie - ćwiczenia.

Materiały na zajęcia 26.03.2008.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
kolo wstp do nauki o pastwie i prawie
X Wykładnia prawa ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
VIII System prawa ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
I Pojęcie i funkcja prawa ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
WSTĘP DO PAŃSTWA I PRAWA ćwiczenia nr 3, Wstęp do nauki o państwie i prawie
WSTĘP DO PAŃSTWA I PRAWA - ćwiczenia 16 kwietnia 2007, Wstęp do nauki o państwie i prawie
XI Przestrzeganie i stosowanie prawa ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
V Język prawa ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
XIV Sprawiedliwość i rządy prawa ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
IX Tworzenie prawa ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
WSTĘP DO PAŃSTWA I PRAWA ćwiczenia nr 4, Wstęp do nauki o państwie i prawie
VII Obowiązywanie prawa ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
X Wykładnia prawa ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
VI Normy i przepisy prawne ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
II Prawo jako przedmiot badań naukowych ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczen
III Prawo i inne regulatory zachowań ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia
ŚCIĄGA Kierunki prawa, Technik Administracji, WSTĘP DO NAUKI O PAŃSTWIE I PRAWIE, Wstęp do nopip, Ws
WSTĘP DO PAŃSTWA I PRAWA 12 dobro wspólne, Wstęp do nauki o państwie i prawie
XIII Odpowiedzialność prawna ćw, Politologia, Wstęp do nauki o państwie a prawie, Ćwiczenia

więcej podobnych podstron