Odprawa posłów greckich - Jan Kochanowski
Rzecz dzieje się w Troi, na placu przed pałacem królewskim.
Antenor mówi, że spełniły się jego przewidywania - Grecy przybyli odebrać Helenę, żonę Menelaosa, uprowadzoną ze Sparty przez Aleksandra. Mówi też, że Aleksander pragnął go przekupić - jak uczynił to wcześniej z innymi dostojnikami - aby Antenor przeciwstawił się na radzie wydaniu Heleny. Wchodzi Parys i namawia Antenora do poparcia rzeczonej sprawy. Powołuje się przy tym na przyjaźń, jaka panuje między nimi. Antenor trwa przy swoim zdaniu i stwierdza, że ponad przyjaźnią jest prawda i jej bardziej wypada służyć niż przyjaźni, szczególnie wtedy, gdy przyjaciel prosi o pomoc w nieprawości. Na to Aleksander zarzuca mu zazdrość i przychylność dla Greków (u Antenora bowiem zatrzymali się greccy posłowie). Po ostrej wymianie zdań obaj odchodzą.
Następuje pieśń chóru, która zawiera stwierdzenie, że gdyby rozum występował w parze z młodością, to wówczas byłoby na świecie mniej trosk, natomiast młodzi ludzie nie marnowaliby swego zdrowia, majątku i honoru na zaspokajanie swych próżnych zachcianek i żądz.
Pojawia się Helena, która przeżywa rozterkę i żałuje swej pochopnej decyzji. Nadchodzi Pani Stara. Helena skarży się na przepełniający ją żal, na co starsza kobieta odpowiada słowami pociechy, przez które przebija doświadczenie i wielka mądrość życiowa. Obie odchodzą do pałacu.
Następuje pieśń chóru, zawierająca napomnienie dla rządzących państwem, aby na uwadze mieli oni dobro narodu. a nie swoje własne, ponieważ kiedyś zdadzą ze swego zarządu sprawę przed Bogiem, z którego łaski otrzymali swe stanowiska i urzędy.
Pojawiają się Poseł i Helena. Poseł przynosi wiadomość, że Grecy zostali odprawieni, natomiast Helena pozostanie w Troi. Opowiada też przebieg rady, w której brali udział: król Priam, Aleksander. Antenor i liczni dostojnicy trojańscy. Radę rozpoczął król, deklarując swoją troskę o dobro kraju i stwierdzając, że pomimo więzów krwi łączących go z Aleksandrem będzie sądził sprawę według opinii dostojników. Jako pierwszy zabrał głos Aleksander i powołał się na słowa bogini Wenus, która - w zamian za rozstrzygnięcie na jej korzyść sporu pomiędzy nią a Ateną i Herą - poleciła mu Helenę, jako najpiękniejszą z kobiet i pomogła mu zdobyć ją i pojąć za żonę. Parys przypomina też minione czasy, kiedy Grecy prowadzili wojnę z Troją i pozostawili po sobie śmierć i zniszczenie, a wśród jeńców uprowadzili siostrę Priama - Medeę. Po nim przemawiał Antenor, który określił postępowanie Aleksandra jako nikczemne, ponieważ będąc gościem u Greków Parys uprowadził w podstępny sposób żonę ich króla. Antenor przypomniał również, że wojna z Grekami, o której była mowa, była wynikiem nieprawości, jakich dopuszczali się sami Trojanie. Ostrzegł króla i zebranych przed nową wojną, którą wywoła odmowa wydania Heleny. Ze zdaniem Antenora zgodziło się kilku dostojników, (Eneasz, Pantus, Tymetes, Lampon i Ukalegon), jednak po nich powstał Iketaon, który w porywczych słowach wyraził zdanie, że Grecy nie mają prawa narzucać swej woli Trojanom i że tylko wojna może rozstrzygnąć, kto jest silniejszy (co w pojęciu Iketaona było dowodem racji strony zwycięskiej i uzasadnieniem wszelkich jej postępków). Kiedy skończył, za jego zdaniem opowiedziała się większość obecnych i na próżno próbował jeszcze oponować Ukalegon, zagłuszony przez stronników Iketaona. Ktoś zaproponował głosowanie, na co wszyscy obecni natychmiast przystali. Okazało się, że przy Antenorze stanęło kilku dostojników, natomiast zdecydowana większość zgromadziła się wokół Aleksandra. Król widząc to zawyrokował, że Helena pozostanie w Troi. Po tym wezwano Ulissesa i Menelaosa i ogłoszono im wolę króla. Helena po wysłuchaniu tych wieści podążyła wraz z Posłem do domu Aleksandra.
Następuje pieśń chóru, wyrażająca dezaprobatę dla radości Heleny i mówiąca o rozgoryczeniu posłów greckich, którzy odchodzą z niczym.
Zjawiają się Ulisses i Menelaos. Ulisses wypowiada znamienne słowa:
„O nierządne królestwo i zginienia bliskie,
Gdzie ani prawa ważą, ani sprawiedliwość,
Ma miejsca, ale wszytko złotem kupić trzeba!”.
Dalej wyraża opinię, że państwo, w którym młodzież jest leniwa, rozpustna i pogrążona w pijaństwie, jest od wewnątrz zepsute i bliskie upadku, a przykładem tego będzie Troja. Menelaos natomiast skarży się na krzywdę, którą wyrządzili mu Trojanie i na hańbę, która stała się jego udziałem. Prosi bogów o pomoc w zemście, której pragnie dokonać. Później obaj odchodzą.
Następuje pieśń chóru mówiąca o tym, że małżeństwo Parysa doszło do skutku w wyniku niezgody i nieprawości i że skończy się ono wojną, która dotknie Troję i wyrządzi wiele krzywdy całemu państwu. Chór wyraża też opinię, że "oczy łakome" zawiodły już wielu ludzi, natomiast ten, kto potrafił ująć swe namiętności w karby, będzie żył w spokoju i radości.
Wchodzą Antenor i Priam. Antenor ostrzega króla przed wojną i radzi, aby władca przygotował miasto do obrony. Ich uwagę zwraca nagłe przybycie Kasandry. Na początku swego monologu skarży się ona Apollinowi, że dał on jej wprawdzie dar jasnowidzenia, ale jednocześnie sprawił, że nikt nie wierzy w jej przepowiednie. Później opisuje okropności wojny i klęski, jakie nawiedzą niedługo Troję. Między innymi przepowiada ona śmierć Hektora i Achillesa oraz podstęp, jakim Grecy zdobędą miasto - "konia trojańskiego.
Chór dziewcząt odprowadza Kasandrę do komnat pałacowych.
Antenor i Priam poruszeni słowami Kasandry wspominają przepowiednie, jakie wieszczowie wygłaszali o Parysie przed jego urodzeniem.
Przybywa Rotmistrz z Więźniem. Oznajmia, że do brzegu przybiły okręty greckie i że wojska nieprzyjaciela pustoszą już kraj. Doszło też do pierwszych potyczek z wrogiem. Król i Antenor dowiadują się również, że jest to dopiero przednia straż grecka, która przybywa, aby odebrać Helenę, ale jeśli powróci z niczym, wówczas przybędą wielkie oddziały wojsk greckich, którymi dowodzi Agamemnon, brat Menelaosa. Priam poleca pilnować więźnia i zwołać na następny dzień radę wojenną. Antenor wypowiada na koniec następujące słowa:
„Na każdy rok nam każą radzić o obronie;
Ba, radźmy też o wojnie, nie wszytko się brońmy:
Radźmy, jako kogo bić; lepiej niż go czekać!”.