Jazda po śmierć
Z kraju; 2010-05-06; "Rzeczpospolita"
Choć liczba zabitych na drogach maleje, to Polska wciąż zawyża średnią w Unii Europejskiej.
W 2009 r. liczba osób, które zginęły w Polsce w wypadkach samochodowych, spadła o 16 proc. (dane Banku Światowego).
Bank Światowy przedstawił polską część raportu "Śmierć na kółkach". Badanie dotyczy bezpieczeństwa na drogach. - Zajmujemy się tą sprawą dlatego, że wciąż wypadki drogowe są jedną z głównych przyczyn śmierci ludzi. Ma to decydujący wpływ na rozwój gospodarki - tłumaczył na konferencji w Warszawie Thomas Laursen, przedstawiciel BŚ w Polsce.
Ekonomiści obliczyli, że w 2008 r. Polska straciła z powodu wypadków drogowych równowartość 10 mld dolarów. Zginęło wtedy 5437 osób.
W ubiegłym roku wskaźniki się poprawiły: na polskich drogach zginęło 4564 osób. - Oczywiście, zadowoleni bylibyśmy, gdybyśmy dostali informację, że ofiar nie ma w ogóle - komentuje Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury.
Gdyby Polska miała wskaźniki takie jak średnia Unii, ginęłoby rocznie dwa tysiące ludzi mniej
Także eksperci banku przestrzegają przed optymizmem.
- Polska powinna ograniczyć liczbę wypadków przynajmniej o połowę w stosunku do roku 2008 r. - czytamy w raporcie. - Gdyby wskaźniki śmiertelności były w Polsce takie, jak w UE, to w wypadkach ginęłoby rocznie nawet 2 tysiące osób mniej - wylicza Patricio Marquez, jeden z autorów badania.
W całej Europie giną głównie ludzie młodzi, przede wszystkim mężczyźni. - Grupa podwyższonego ryzyka to wiek 15 - 29 lat - mówił na konferencji Patricio Marquez. W tej grupie zdarza się aż jedna piąta wypadków śmiertelnych.
- Liczby są anonimowe, statystyki nie budzą emocji. By zrozumieć, co one znaczą, proszę wyobrazić sobie konkretny wypadek, który zdarza się właśnie wam - podkreślał Marquez.
Bank Światowy zaznacza, że Polska jest jednym z tych krajów, które "ciągną" europejskie statystyki bezpieczeństwa w dół.
Porównano liczbę wypadków śmiertelnych na milion mieszkańców w 2008 r. Polska wraz z Litwą i Bułgarią znalazła się w tym zestawieniu wśród trzech krajów, gdzie jazda jest najbardziej niebezpieczna.
W przeliczeniu na milion mieszkańców zdarzało się u nas 145 wypadków śmiertelnych. Średnia dla całej Unii wynosiła 79 ofiar.
Nasze wyniki są porównywalne z ukraińskimi, gdzie na każdy milion mieszkańców na drogach giną rocznie 152 osoby. Najgorszy wynik w Europie ma Rosja - 246 ofiar.
Co jest przyczyną wypadków w Polsce?
Eksperci twierdzą zgodnie, że nadmierna szybkość. - Budowa dobrych dróg zwiększa bezpieczeństwo, ale nie w takim stopniu, jak skuteczny system kontroli prędkości - uważa Marquez. - W Stanach Zjednoczonych wybudowano dobre drogi i liczba ofiar wypadków nie spadła. Dlatego, że były to drogi szybkie - przekonuje.
Krzysztof Kondraciuk, dyrektor Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, przyznaje, że zaraz po wybudowaniu nowego odcinka drogi szybkiego ruchu, liczba wypadków w tym miejscu rośnie. - Dobra, prosta droga zachęca do brawury - twierdzi. - Dopiero po pewnym czasie sytuacja się stabilizuje.
Resort infrastruktury zapowiada kampanię informacyjną na ten temat.
- Chcemy, by nastawienie do zbyt szybkiej jazdy było tak samo negatywne, jak do jazdy po pijanemu - tłumaczy wiceminister Stępień. - Wiadomo, że niewielkie przekroczenia prędkości mogą wynikać z nieuwagi czy zmęczenia. Ale pasażerowie powinni ostro reagować, gdy widzą, że ktoś kilkakrotnie przekracza dozwoloną prędkość.
Stępień zapowiedział również, że państwo będzie rozwijało system kontroli radarowych na drogach. ("Rzeczpospolita")