LECH WAŁĘSA I NIEZALECZONA POMROCZNOŚĆ JASNA
Posted in ■ aktualności, ■ odkłamujemy HISTORIĘ, Zborowski Lech by Maciejewski Kazimierz on 1 Grudzień 2011
Od kiedy wykryto nieznaną wcześniej chorobową przypadłość w cesarskiej rodzinie Wałęsów, próbuję zorientować się na czym tak naprawdę polegają jej symptomy.
Zaczęło się u synka, któremu „pomroczność jasna” nakazywała się uchlać, po czym wsiąść w samochód i przejeżdżać wszystko i wszystkich co się tylko da. Potem naszło córeczkę, która dotknięta chorobą poczuła nieodpartą potrzebę biegania po wszelkich sądach, skarżąc kogo popadnie. Kiedy wreszcie opanowano jej objawy wówczas przeszło
na najsłynniejszą z Danut, która nie mogła pohamować literackich zapędów, wylewając na papier łzy rozpaczy
nad swym ciężkim losem. Jeszcze nie doczekaliśmy się informacji o poprawie jej stanu zdrowia, a tu - sru!
- i znów wszystko wróciło do tego, od którego się zaczęło czyli głowy (albo jak kto woli innej wybranej części ciała) wałęsowego rodu. Tenże rażony ponownym napływem „pomroczności” postanowił znów otworzyć swe złote usta
i uraczyć nas kolejnym chorobliwym bełkotem. Tym razem pluje na pamięć ofiar bestialskich, komunistycznych oprawców z grudnia 1970 roku, domagając się zapomnienia krzywd i nie rozliczania ich sprawców.
Nasz eksportowy Bolek stwierdził właśnie, że Polacy nie powinni się już zajmować rozliczaniem komunistów za masakrę w grudniu 1970.
Ja rozumiem, że są oni dzisiaj honorowymi gośćmi na wszelkiego rodzaju imieninach, urodzinach i innych pałacowych imprezach naszego narodowego kapusia. W tym momencie jednak objawy „pomroczności” stają się nadzwyczaj niepokojące. Muszę więc zasugerować rodzinnemu lekarzowi jego cesarskiej mości, aby wrócił
do starych sprawdzonych metod leczenia i po kuble zimnej wody założył pacjentowi odpowiedni kaftan.
„Pomroczność jasna” rzuca się również wyraźnie na pamięć naszego „mędrca”. Pomiędzy innymi kompletnymi bzdurami raczył on stwierdzić: „Ja, prowadząc strajk w grudniu, zauważyłem, że nie mamy szans
na zwycięstwo”.
„Drogi” Lechu, pragnę zauważyć, że zwycięstwo miałeś zapewnione, bo to właśnie strona której służyłeś miała czołgi, broń, pały, bezpiekę, zomo i brak jakichkolwiek ludzkich cech. Co jednak ważniejsze, chcę ci w tym miejscu przypomnieć, że w grudniu 1970 roku nie prowadziłeś żadnego strajku o czym pamiętają twoi stoczniowi koledzy.
Ci sami, którzy ten strajk zrobili i prowadzili. Ci sami, do których strzelali na ulicach twoi dzisiejsi koledzy. Ci sami, których torturowano w aresztach i których później przez lata prześladowano. Jeśli jeszcze nie pamiętasz o kim mówię, to są to ci sami, których właśnie wówczas sprzedawałeś bezpiece za judaszowe pieniądze.
To do nich, a nie do ciebie należy decyzja o ewentualnym zapomnieniu krzywd. To prawo przysługuje rodzinom zabitych, których nie pozwalano pochować z należytym szacunkiem.
O tym decydować będziemy my Polacy, których sumienie nie jest obciążone plamą zdrady.
Dla ciebie mam jednak inną propozycję. Ty nam, Polakom opowiedz wszystko o tym jak donosiłeś na innych,
jak sprzedałeś nasz kraj i naszą wolność. Uczyń to w szczegółach i ze szczerą skruchą, a my zastanowimy się
czy zechcemy ci to wszystko kiedyś wybaczyć. A tymczasem niech cię o nasze rozliczanie innych bandytów
głowa nie boli.
Lech Zborowski