Rozmowy ze stanowiska kierowania lotów w Smoleńsku
18-01-2011
Fragment zapisu rozmów na wieży w Smoleńsku. 09:40:29 Krasnokutski: Według moich danych polski Tu wylatuje, ale nie melduje się nam. Sami lecą. Trzeba im przekazać, że nas zakryło. Skąd się wzięła ta mgła? Widocznośc wynosi teraz 400 m maksimum. Krasnokutski: Kontrolne podejście to on zrobi, bez wątpienia, do swego minimum, ale u nas nie ma nawet minimum... nic nie ma.
To odpowiedź na ujawnione w Warszawie po południu części tych rozmów i pokazanie, że kontrolerzy popełnili szereg błędów, które zostały zignorowane przez MAK w końcowym raporcie o przebiegu i przyczynach katastrofy.
Poniżej I część to przetłumaczone przez nas rozmowy telefoniczne z wieży. II część - to rozmowy zarejestrowane przez otwarty mikrofon. III część to rozmowy prowadzone przez radio - z załogami samolotów - te zostały ujawnione już w lipcu ubiegłego roku. Czas miejscowy, dwie godziny różnicy w stosunku do czasu polskiego.
ppłk Paweł Plusnin - dowódca grupy kierowania lotami, odpowiadał za sprowadzenie tupolewa
płk Nikołaj Krasnokutski - zastępca dowódcy grupy kierowania lotami, były dowódca stacjonującego w Smoleńsku pułku transportowego
Sypko - osoba z regionalnego centrum kierowania lotami w Twerze
OD - osoba z centrum kierowania lotami w Moskwie
D - dyspozytor na lotnisku w Smoleńsku
Rozmowy telefoniczne na stanowisku kierowania lotów w Smoleńsku.
09.20.00 Krasnokutski: Znaczy zgodnie z planem, teraz wylądował Jak-40 z delegacją i dziennikarzami. A teraz nasz Ił-76, Frołowa, na podejściu. Tam będą samochody dla prezydenta. A o 10.30 lądowanie głównego prezydenta.
09.20.21 Sypko: Aha.
09:20:22 Krasnokutski: A dalej są tu obchody, które oni organizują i wstępnie planują o 17.30 wylot głównego prezydenta, a o 17.45 wylatuje Jak-40 i po nim, moim zdaniem, o 21 odlatuje Ił-76.
09.20.40 Sypko: A ten Jak-40 to nasz czy Polacy?
09.20.41 Krasnokutski: Polacy, Polacy.
Potem rozmowa dotyczy tego, czy na lotnisku jest odpowiednia ilość trapów. Krasnokutski mówi, że tak, i stwierdza, że ok. 21 wszystko się skończy.
09.21.03 Sypko: A co mówisz, że siadła mgła?
09.21.05 Krasnokutski: Lądował o 8.50, ale teraz widoczność już się poprawia. Nikt mgły nie zapowiadał. Rano było w porządku, teraz dopiero o 9 się jakoś zaciągnęło, widoczność ok. 1200. Ale dobrze podszedł. Myślę, że ma tam jakiś sprzęt, niezły samolot i w ogóle dobrze podeszli. Myślałem, żeby [odesłać ich] na drugi krąg. Myślę, że o 10.30 temperatura podwyższy się, w każdym razie gorzej niż 1500 nie powinno być.
Potem rozmawiają o własnych sprawach i o tym, żeby wieczorem Ił-76 zabrał cały przywieziony sprzęt.
09.39.55 Krasnokutski dzwoni do oficera operacyjnego w centrum kontroli lotów, prawdopodobnie w Moskwie: - Smoleńsk zasłoniło.
09.39.59 OD: Przyczyna?
09.40.00 Krasnokutski: Mgła.
09.40.02 OD: Na długo?
09.40.03 Krasnokutski: Nie wiem, na razie nie jestem gotowy, w prognozie jej nie było. W ciągu 20 min wszystko zasłoniło. Teraz Frołowa wysyłamy na zapasowe [lotnisko] w Twerze.
Chwilę rozmawiają o tym.
09.40.29 Krasnokutski: Według moich danych polski Tu wylatuje, ale nie melduje się nam. Sami lecą. Trzeba im przekazać, że nas zakryło.
09.40.38 OD: Zaraz podpowiem w głównym centrum i wyjaśnię, o co chodzi.
09.40.39 Krasnokutski: Powiedzcie, tak, bo w prognozie nie było. Skąd się wzięła ta mgła? Widoczność wynosi teraz 400 m maksimum.
Rozmowa o pogodzie i o tym, że polski Tu wyleciał z Warszawy o 9.27.
09.41.06 Krasnokutski: Trzeba szukać mu lotniska zapasowego. Może Wnukowo [lotnisko w Moskwie] albo coś innego.
09.41.11 OD: Oczywiście Wnukowo.
09.41.12 Krasnokutski: Kontrolne podejście to on zrobi, bez wątpienia, do swego minimum, ale u nas nie ma nawet minimum... nic nie ma.
09.41.18 OD: Zrozumiałem, ale to poniżej minimum lotniska.
09.41.21 Krasnokutski: Mam na myśli, do jakiej wysokości będziemy go zniżać, do jakiej wysokości.
09.41.25 OD: Tam jest dobre minimum lotniska cywilnego.
Uzgadniają, że samolot nie powinien schodzić poniżej 100 m. Potem Krasnokutski pyta, czy po odejściu na drugi krąg wysyłać Tu na Wnukowo, a OD odpowiada, że tak.
09.54.00 Plusnin: Trzeba wyjść na główne centrum, żeby głównemu Polakowi przekazali, żeby był gotów na odejście na lotnisko zapasowe. Dowiedzieć się, ile ma paliwa, dlatego że po rosyjsku praktycznie nic nie rozumie.
Rozmówca potwierdza, że centrum wie, że w Smoleńsku nie ma pogody i podejmie jakąś decyzję.
10.17.41 Plusnin: Potrzebna mi informacja, dokąd on idzie. Na Wnukowo czy gdzie? Gdzie on teraz?
10.17.41 OD: Albo na Wnukowo, albo do Tweru. Twer będzie główny.
Potem wyjaśnia się, że OD ma na myśli Iła-76, a Plusnin - polski samolot. Zapada decyzja, że polski samolot ma zostać odesłany na lotnisko Wnukowo, bo w Twerze nie ma izby celnej. Plusnin pyta, czy nie lepiej odesłać polski samolot do Mińska, i prosi OD, żeby zadzwonił do centrum MSW, czy mają czekać tu ("wisieć w powietrzu") lecieć do Mińska czy do Moskwy.
10.31.18 Plusnin: A jakie jest lotnisko zapasowe?
10.31.20 D: Witebsk, Mińsk. Na razie uzgadniamy ze strefą.
10.31.23 Plusnin: Anatoliju Iwanowiczu, pospieszcie się, on już jest na kręgu, trzeba go będzie gdzieś skierować, a tak będzie u nas latać, kurczę.
10.31.27 D: Dobrze, dobrze, dobrze.
"Zrobiło się jeszcze gorzej. On nie wyląduje"
Ostatni fragment nagrania z mikrofonu w wieży kontrolnej
10.36.50 Krasnokutski: Olegu Nikołajewiczu, na czwartym kręgu kontrolne podejście i potem odejście w strefę mińską albo Witebsk, albo Mińsk, tam mu określą lotnisko zapasowe.
10.37.23 101 [Tu-154]: Wypełniamy czwarty krąg, polski 101.
10.37.32 Krasnokutski: Zrobiło się jeszcze gorzej.
10.37.35 Krasnokutski: On nie wyląduje.
10.37.42 Krasnokutski: Najważniejsze to daj jemu na drugi krąg, znaczy drugi krąg i wszystko, a potem niech sam podejmuje decyzję...
10.38.17 Krasnokutski: Pojawił się, jest kurs zniżania.
10.38.26 Krasnokutski: Nie, nie dobrze, dobrze.
10.38.51 Krasnokutski: Waleriju Iwanowiczu [do dyspozytora], odległość 12... nie, nie widać 200 metrów, jak ma lądować.
10.39.37 Odpowiedzialny za stan pasa: Pas wolny.
10.39.40 Plusnin: Lądowanie warunkowo, 120, 3 metry.
10.39.50 Szef strefy lądowania: Podchodzicie do dalszej radiolatarni, jesteście na kursie, ścieżce, odległość 6 [km].
10.40.27 Szef strefy lotów: 3 [odległość 3 km, na kursie i ścieżce].
10.40.28 Krasnokutski: Włącz światła.
10.40.31 Plusnin: Światła włączcie.
10.40.34 101: Włączone.
10.40.39: Szef strefy lotów: 2, na kursie i ścieżce.
10.40.50 Plusnin: Nieczytelne.
10.40.53 Szef strefy lotów: Horyzont, 101.
10.40.55 Plusnin: Kontrola wysokości, horyzont.
10.40.59 Plusnin: Ile trzeba czekać?
10.41.02 Plusnin: Odejście na drugi krąg.
10.41.07 Plusnin: Odejście na drugi krąg.
10.41.09 Plusnin: Gdzie on jest?
10.41.11 Plusnin: Odejście na drugi krąg?
10.41.14 Plusnin: K..., gdzie on jest?
10.41.18 Plusnin: [Wywołuje polski samolot] 101.
10.41.20 Plusnin: K..., twoja maaaaać!
10.41.21 Krasnokutski: W mordę j..., k...
10.41.24 Plusnin: Odejście na drugi krąg, 101.
10.41.27 Krasnokutski: Moim zdaniem, k...
10.41.31 Plusnin: K...!
10.41.34 Plusnin: 101.
10.41.38 Krasnokutski: K...!
10.41.44 Plusnin: 101.
10.41.48 Krasnokutski: Dawajcie tam staż pożarną, k...!
10.42.30 Plusnin: PLF, 101.
10.42.38 Anonim: Sprawdź, czy doleciał do bliższej radiolatarni, gdzie jest.
10.42.42 Anonim: Latarnię przeszedł, tak?
10.42.45 Anonim: Wszystko, przeszedł bliższą latarnię, bardziej na lewo... gdzieś koło drogi, tam.
10.42.48 Plusnin: PLF, 101.
10.42.49 Judin: Spadł za bliższą, na lewo od drogi.
10.42.56 Anonim: Zaczął odchodzić na drugi krąg, a potem zniknął.
10.43.03 Plusnin: K...!
Źródło: Gazeta Wyborcza
Spóźnione działania załogi
rozmawiała Agnieszka Kublik
2011-01-19, ostatnia aktualizacja 2011-01-18 20:12
Rozmowa z płk. Piotrem Łukaszewiczem, pilotem, ekspertem ds. lotnictwa
O godz. 8.40.47 pierwszy pilot Tu-154 wydaje komendę "odchodzimy", czyli rezygnuje z lądowania. Czy ta komenda padła za późno?
To trafne pytanie. Komenda pada, gdy radiowysokościomierz pokazuje wysokość 100 m i to przez kilka minut. Wiemy, że wtedy samolot zniżał się, lecąc równolegle do obniżającego się zbocza jaru. Naprawdę byli niżej, ok. 60-70 m.
Z badań wynika, że bezpiecznie dałoby się odejść z wysokości 40 m, nie uwzględniając oczywiście przeszkód terenowych.
Gdyby zatem niemal w tym samym czasie, w którym pierwszy pilot wydał komendę "odchodzimy", natychmiast przeszedł na wznoszenie się samolotu i zwiększył obroty silnika, to byłaby znacząco większa szansa na bezpieczne odejście na drugi krąg.
Drugi pilot po sekundzie powtórzył "odchodzimy", a pierwszy wyłączył autopilota i przeszedł na ręczne sterowanie, pociągnął gwałtownie wolant i zwiększył moc silników.
- Po pierwszej komendzie pilota przez chwilę nic się nie działo. Po komendzie drugiego pilota został odnotowany nieznaczny ruch sterami, ale taki, który nie przerwał pracy autopilota. I dopiero na 6 s przed zderzeniem z drzewem dowódca pociągnął wolant na siebie, co spowodowało zerwanie autopilota w kanale podłużnym. Sekundę potem manetki silników zostały przestawione na położenie startowe, czyli na maksymalną moc. Ale to było już 6 s przed zderzeniem i wtedy było za późno, by samolot poderwać.
Dlaczego tak późno reagowali na tę komendę "odchodzimy"?
- Możemy tylko spekulować. Czy załoga coś wtedy zobaczyła i zorientowała się, jak jest nisko? Albo chodziło o autopilota, bo wcześniej dowódca mówił, że będzie "odejście w automacie", czyli po słowie "odchodzimy" nacisnął autopilota na odejście. Ale ponieważ nie było na tym lotnisku systemu ILS, autopilot nie zareagował, nie wszedł na odejście, bo nie mógł. I dlatego upłynęło te parę sekund, zanim załoga uświadomiła sobie, że autopilot nie działa w reżimie odejścia i przeszła na sterowanie ręczne.
Przecież załoga wiedziała, że tam nie było ILS.
- Gdyby mieli świadomość wszystkiego, co się dzieje, to nie powinni dokonywać zejścia w autopilocie, bo przepisy tego zabraniają. Tu przepisy są jasne: tzw. podejście nieprecyzyjne na lotniskach bez ILS wykonuje się tylko ręcznie, bez autopilota. A tu autopilot był wykorzystywany podczas całego zejścia. A dowódca uprzedził załogę, że przejście na drugi krąg będzie w automacie.
I to być może było kluczowym błędem, jaki został popełniony.
To przechodzenie z autopilota ukradło cenne sekundy potrzebne do odejścia?
- Tak, sama czynność przejścia na drugi krąg została wykonana zbyt późno.
Komisja Jerzego Millera trafnie wypunktowała błędy po stronie rosyjskiej?
- Tak. Te błędy prawdopodobnie miały wpływ na zaistnienie katastrofy. Począwszy od tego, że Smoleńsk nas przyjął, nie odesłał na zapasowe lotnisko w ogóle przed podejściem do lądowania, przez szereg błędów podczas podejścia do lądowania, np. podawanie nieprawidłowych danych o kursie i ścieżce, to były duże przekłamania.
I spóźniona komenda "horyzont".
- Ona była spóźniona, ale to jest wtórne do spóźnionego działania załogi.
Źródło: Gazeta Wyborcza