U czy Ó
Na wielkiej górze stał zamek. Mieszkał w nim król. Już siódmą noc śniły mu się koszmary. Wybrał się więc dróżką pośród pól i lasów do wróżki po wróżbę. Śpiew ptaków doprowadził go na polanę, gdzie stała stara leśniczówka. Tam usłyszał, że jego córkę Różę porwie zły czarnoksiężnik z powodu jej złocistych włosów. Król wrócił na skróty do zamku. Ukrył włosy królewny pod czepkiem, wsiadł z nią do karety i tak rozpoczęła się ich długa wędrówka.
Zuzia ma zły humor, ponieważ choruje od kilku dni. Ma wysoką temperaturę, ból gardła, katar i suchy kaszel. Zużyła już pół pudełka chusteczek. Mamusia każe jej pić napój z róży i miód z gorącym mlekiem. Niedługo wrócą ze szkoły przyjaciółki Zuzi i pocieszą dziewczynkę. Wspólnie obejrzą albumy ze zdjęciami i poczęstują się kruchym ciastem. Później posłuchają muzyki. O ósmej godzinie wrócą do swoich domów. Podwórko jest smutne. Na dworze jest szaruga, a kałuże chlupią pod nogami. Nie słychać śpiewu ptaków. Wróble i jemiołuszki otulone w puch i piórka przytulają się do siebie. Królik w grubym futerku skulił się w rogu klatki. Ruda wiewiórka wystawiła tylko pyszczek z dziupli. Kiedy Zuzia wyzdrowieje, rzuci ptakom garść grochu, ziarna zbóż i kukurydzy.
Tatuś, mamusia i ich córka wybrali się do lasu na grzyby. Jesienną porą czuć już chłód, więc cała trójka ubrała się cieplutko. Tatuś ubrał się w skórzane buty, mamusia w długi płaszcz i chustkę na głowę, a Julka w kurtkę z futerkiem. W dobrych humorach ruszyli na zachód. Po krótkiej wędrówce ujrzeli wielki bór. Nikt nie mówił zbyt wiele, gdyż grzybów było mnóstwo. Julka podziwiała trujące muchomory, a zwłaszcza ich różnokolorowe kapelusze. Wkrótce wszyscy poczuli głód. Na polanie pełnej wrzosów tatuś rozbił obóz. Julka zjadła bułkę z szynką, musztardą i ogórkiem, a na deser jabłuszko i borówki zerwane z krzaków w lesie. Po krótkim odpoczynku postanowili wrócić do domu. Szczególnie Julka czuła ból w swoich malutkich nóżkach. Na szczęście tatuś znał drogę na skróty. Późnym popołudniem byli już w domu.
W pewnym królestwie mieszkał smutny król. Dobra wróżka przepowiedziała mu wróżbę. Jego córka Róża miała być porwana. O ósmej godzinie ktoś zadął w róg. To wróg zbliżał się od północy do murów zamku. Wielka łódź o kruczym dziobie przycumowała do brzegu rzeki. Straszny to był naród, okrutny i dziki. Ich dowódca długą włócznią dał sygnał do ataku. Armatnia kula zafurkotała w powietrzu i zrobiła otwór w bramie zamku. Król i córka rzucili się do ucieczki na skróty wprost do lochów zamku, a stamtąd tunelem, na południe do bezpiecznej kryjówki.
Za oknem prószy śnieg. Mróz skuł wodę w rzekach i jeziorach w lód. Bez kurtki na futerku lub kożucha lepiej nie wychodzić z domu. Ptaki dawno już odleciały do południowych krajów. Tylko niektóre z nich ubrane w cieplutki puch i piórka czekają na okruchy suchego chleba. Wróble i jemiołuszki przesiadują na parapetach naszych domów. Żeby nie poczuły co to głód, ludzie dbają o nie. Rzucą im garść grochu, ziarna zbóż i kukurydzy. Dzieci suną na sankach i nartach po zboczu dużego pagórka. Rzucają się śnieżnymi kulami. Urządzają też kulig. Sznurkami łączą sanki, które przywiązują do dużych sań. Humor dopisuje wszystkim. Dzieci są uśmiechnięte i rumiane na buziach. Niech żyje zima!
Król i królowa mieli wielki kłopot. Ich córka była bardzo kłótliwa. Kłóciła się o wszystko. O to, że uciekł jej królik, że jej różowa sukienka jest niemodna, że wieczór tak szybko zapada. O to, że pszczółka daje za słodki miód, że ogórek jest za długi, a gruszka zbyt gruba, że pękła struna przy jej nowiutkiej lutni. O to, że sól jest za słona, a krasnoludków nie ma, że struś za szybko ucieka, a papuga ma za krótki dziób. Na próżno królewna obiecywała poprawę. Król zawołał więc wróżkę na ratunek. Ta, czarodziejska różdżką zamieniła królewnę w ropuchę. Dopóki królewska córka będzie się kłócić bez końca, dopóty zostanie uwięziona w skórze ropuchy.
Ż CZY RZ
Andrzej chce zostać w przyszłości rzeźbiarzem. Nie rzemieślnikiem, lecz wielkim artystą jak jego tata. Na razie tworzy w glinie. Marzy jednak, by tak jak tata rzeźbić w marmurze i drewnie. Narzędziem rzeźbiarza jest dłuto, ale najwspanialsze rzeźby tworzy sama przyroda. Tata chłopca powtarza, że można tam spotkać wielu rzeźbiarzy. Są to siły natury takie jak: woda, wiatr, wybuchy wulkanów, przemieszczające się lodowce. One zmieniły i nadal zmieniają powierzchnię ziemi.
Dziś robimy jesienne porządki. Grześ sprząta podwórze. Razem z Bożenką grabią grządki. Mama przycina nożycami gałązki wierzby i przykrywa słomą różnokolorowe róże. Tak przygotowuje drzewka i krzewy do przymrozków. Jeszcze tylko wyrwie krzak porzeczki i wszystko będzie w porządku. Na dworze jest jeszcze przyjemnie. Słońce lekko przygrzewa w twarze. Tylko chłodny wietrzyk zapowiada jesień. Dzieci żartują i przekomarzają się. Grażyna schowała się za krzakiem jarzębiny, a Krzyś krzyczy i udaję syrenę strażacką. Wkrótce wszyscy udają się na przekąskę. Za rzetelną pracę otrzymają smaczne orzechy.
Deszcz mocno pada. Dróżki przykryły duże kałuże. Zimny wietrzyk przechyla wierzchołki drzew. Zbliża się jesienna burza. Słychać już grzmoty. Błyskawica rozświetliła podwórze. Złamana brzózka z wielkim trzaskiem upadła na ziemię. O powierzchnię pobliskiej rzeki uderzają pioruny. Duże fale podmywają jej brzegi. Jak tak dalej będzie zaleją przystań.
Grażynka nie ma ochoty do żartów. Z przyjaciółką miała wybrać się na wycieczkę. Podróż na dwuosobowym rowerze zapowiadała się wspaniale. Bagaż z prowiantem był już przygotowany, kiedy niebo przykryły czarne chmurzyska. Przyroda lubi płatać przeróżne figle. Rządzi się jak chce i w każdej chwili z pogodnego nieba może lunąć deszcz. Grażynka marzy, by przybyła dobra wróżka i swoją czarodziejską różdżką zamieniła burzę w słoneczny dzień.
We wrześniu na moim osiedlu zawsze urządzamy bieg na przełaj. Może w nim uczestniczyć każdy, kto zechce. Nie biegam zbyt szybko, wolę więc grać w piłkę nożną. Moi koledzy i koleżanki stanęli na starcie. Nie wierzyłem własnym oczom. W pobliżu zawodników stał Krzysztof. Chociaż mały i słaby odważył się wziąć udział w biegu. Zawodnicy najpierw biegli po bieżni, potem skręcili na dróżkę w parku. Stałem na szczycie wzgórza, kiedy zauważyłem leżąca na ziemi postać. Przestraszyłem się i z drżącym sercem pobiegłem tam. Krzyś nie krzyczał, tylko skarżył się, że potknął się o krawężnik. Strużka krwi spływała mu ze skaleczonej ręki. Chłopiec wstał, otrzepał się i znów ruszył. Dla mnie Krzyś nie przegrał, lecz zwyciężył. Od tej pory zawsze biorę udział w biegu przełajowym. Przecież pierwsze miejsce nie jest najważniejsze.
Zapadł już zmierzch i na niebie pojawił się księżyc. Mimo to jeszcze słychać żarty i śmiech dzieci. Nikt nie chce się żegnać. Krzyś urządził na łagodnym zboczu niewielkiego wzgórza narciarski slalom. Andrzej i Bożenka zjeżdżają na sankach. Przemek i Grzegorz rzucają śnieżkami i tarzają się w śniegu. Grażynka ślizga się na łyżwach, a Marzenka lepi śnieżnego bałwana. Ale czas już wracać do domów i zmienić przemoczoną odzież.
Dzieci w przedszkolu poznają zwierzęta. Z żołędzi i kasztanów robią jeża, żabę, żółwia i żuka. Potem malują dużego żubra, który żyje w puszczy w Polsce. Na koniec każdy ma wyrzeźbić w glinie swojego przyjaciela. Przemek ulepił jeszcze z plasteliny nosorożca, Jerzy węża, a Bożenka żyrafę. Przyjemnie jest spędzać czas w przedszkolu.
H CZY CH
Bohdan huśtał się na hamaku, kiedy usłyszał dziwny hałas. Hania krzyknęła, że zbliża się wichura albo huragan. Dzieci schroniły się w domu. Huk był coraz potężniejszy. Ciemne chmury zakryły niebo. Wiatr zrywał dachówki z dachów domów. Wierzchołki drzew chwiały się na wszystkie strony. Hania zasłoniła uszy chusteczką i przytuliła się do małego chomika. Po chwili wszystko ucichło.
Heniek lubił oglądać filmy o żołnierzach, zwłaszcza tych, którzy walczyli w dawnych czasach. Historia była jego hobby. Podziwiał wielkich hetmanów, którzy walczyli na czele chorągwi husarzy. Bez wahania sam wziąłby udział w bitwach o wolność ojczyzny. Podziwiał również silnych gladiatorów, którzy bohatersko walczyli na starożytnych arenach. Wykazywali przy tym wielki hart ducha, bowiem często ich przeciwnikami byli przyjaciele. Heniek jest harcerzem. Opiekuje się grupą zuchów. Często opowiada im historie z dawnych czasów. Uczy małych druhów hojności, pracowitości i bohaterstwa. Dla małych chłopców Heniek to chluba całej drużyny harcerskiej.