-Opowiedz, proszę... -Szepnęła Łatka. Buria zastanowiła się i zadała pytania:
-A czy to złe?
-Coś gorszego... Chyba... Jak mogę tak powiedzieć... Ciągle ten ból rozrywa moje serce i...
-Nie płacz... -Powiedziała Łatka i przytuliła go. -Jeśli nie chcesz to nic nie mów tylko odpocznij...
-Chcę. Słuchajcie...
Wróciłem do domu, wstrząśnięty jak nigdy... Więc chciałem pogadać z pozostałymi... Wyżalić im się... Mimo wszystko...
Ale raczej Sonia potrzebowała pomocy... Była zrozpaczona, jakby stało się coś strasznego.
-Klema... Zatruła się śledziem! -Wyznała zrozpaczona.
Gdy to usłyszałem, ruszyłem w stronę klatki. Miałem nadzieję, że kiepsko z nią, ale żyje. Gdy zastałem pustą klatkę, popłakałem się...
Parę dni później Rudy źle się poczuł. Ustąpiłem więc mu miejsca na fotelu Sonii...
Ludzie zaczęli mu pomagać-dawali jakieś leki, wodę...
W nocy czuwałem przy nim...
W końcu...
-Pusio, śpisz..? -Usłyszałem jego głosik. Natychmiast odrzekłem:
-Jasne że nie... Jestem przy tobie...
-Wiesz, kocham cię mimo wszystko...
Nie zdążyłem mu odpowiedzieć! Przestał oddychać, zamknął oczy...! Zawołałem Sonię a ta, i tak cierpiąca zaczęła okropnie szlochać! Poczułem się tragicznie... Wpatrzyłem się w Rudego... W pustą klatkę Klemci... I poczułem, że ich kocham!!! Kochałem!! To moja rodzina...
-Och, oni byli tacy wspaniali!! -Zmartwiła się Łatka.
-Może wróć na chwilę do Sonii... Może się o ciebie martwić... -Zaproponowała Buria, która choć nie znała towarzyszy Puszka, stwierdziła że musieli być bardzo dobrzy.
-Tak zrobię... Pa...
I zniknął za krzakiem.
Łatka ujrzała tymczasem, ze ktoś inny wychodzi z krzaków. Dilten!
-Pamiętasz mnie? -Zapytał. Łatka rozpromieniona roześmiała się.
-Jasne... Jak bym mogła zapomnieć?
-Byłem na grobach twoich bliskich, i je wyczyściłem, jeśli nie masz nic przeciwko...
Łatka i Buria zamarły.
-Przeciwko?! To cudowne z twojej strony!
Przytuliła go mocno. Zaraz potem zmieszała się.
-Um... Przepraszam...
-Nic się nie stało! -Zachichotał Dilten. Łatka uśmiechnęła się przepraszająco i powiedziała:
-Ja muszę wracać do domu... Pa...
-No to ja też idę! Pa, ślicznotko!
Gdy odszedł, Buria natychmiast przypadła do siostry.
-Kto to, kto to? Huh?
-Kumpel -odparła Łatka spokojnie. Buria wyszczerzyła zęby do niej.
-Niezły!
Łatka zamyśliła się...
Wtem podszedł do niej Burito. Uśmiechnął się wesoło.
-Wiesz, że jutro szukamy dla ciebie chłopaka?
-CO???!!!! -Zszokowała się koteczka. Burito wyjaśnił:
-W końcu musisz go mieć. Jesteś ładna, wesoła i dalej samotna...
Łatka spojrzała w kierunku drzew.
-Ja już chyba mam jednego na oku... -Szepnęła.
Następnego dnia Łatka wyjawiła mamie, o kogo chodzi.
-Dziś go zwołam! -Ucieszyła się dorosła kocica.
-Świetnie...
Wtem odwróciła się. Ujrzeli parę dorosłych kotów idącą w jej kierunku.
Ku zdziwieniu Łatki, na pyszczku Belli wymalowała się ogromna radość.
-Rita, Togo!
-Nie mogliśmy przegapić tej okazji! -Mruknęła Rita wesoło. Bella wciąż szczerzyła zęby.
-Świetnie! Poczekajcie, idę po Diltena.
Burito słysząc to imię spojrzał na Mruczka.
-Idę na chwilę gdzieś, zaraz będę...
-Ok, tato ale się nie spóźnij! -Przypomniała Buria.
Burito tymczasem wyruszył na Zatorze. Miał ku temu jednak jakiś cel...
Dilten pojawił się z jakimś obcym kocurem. Byli do siebie bardzo podobni, tylko ten drugi był trochę grubszy.
-Witam państwa...-uśmiechnął się słodko, po czym spojrzał na brata dziwnie. -To jest mój brat...
Bella nie pytała się o imię brata.
-Hej, miło mi was poznać! Czy jesteś zainteresowany moją córką?
-Jak najbardziej... Ślicznotka taka jak pani!
-Dziękuję, Hehe... -Rozpromieniła się kocica.
Puszek miał właśnie zamiar odwiedzić Łatkę. To co zobaczył, sprawiło że nie mógł ruszyć z miejsca.... Stanął za krzakiem i obserwował...
-Mój braciszek jest zdolny do wszystkiego... Naprawdę! -Zaczął chwalić Diltena grubawy kocur.
Dilten odchrząknął.
-A do kobiet ma specjalne podejście! Każdą traktuje naprawdę z szacunkiem, a Łatkę zapewne będzie traktował jak boginię!!
Dilten wyszedł na przód.
-Nie zachwalaj mnie tak, kochany... Przecież Łatka wie jaki jestem... Nie chcę się chwalić... Jeśli mnie wybierzesz... Będziesz zawsze miała dobrze!
Puszek nie wytrzymał. Czas na niego!
Wyskoczył między Bellę a Ritę.
-Jeśli wybierzesz mnie, dam ci co chcesz, ja wiem czego pragniesz!
Bella i Buria zszokowały się. Bella jednak uradowała się na widok drugiego przybysza.
-No to mamy dwóch rywali! Świetnie!
Zaczęły śpiewać:
"Wybierz kogo chcesz, serce twoje wie, kogo kochać chce, kogo ci wybierze, ten będzie twój..."
-Jeśli wybierzesz mnie, dam ci słońca promień w moim uśmiechu, a ty będziesz moim słońcem, nigdy nie pójdę spać jeśli ty nie będziesz mogła zasnąć, Nie zdradzę, nie opuszczę póki nas nie rozłączy siła wyższa...
-Ty najlepiej wiesz, kogo chcesz! Choćby 150 kocurów stało i błagało, twe serce da ci znać, kogo brać... -Dodała Rita lirycznie.
-Wybierz mnie, jak błagam cię! -Szepnął Dilten. Łatka była zrozpaczona.
-SAMA NIE WIEM KOGO BRAĆ!!
-Musisz sięgać z nim nieba... Kto ci to da... Odkryj w sobie przeznaczenie... -Rzekła Buria swym jasnym, delikatnym głosem.
Burito podbiegł do znajomego, jasnego kocura w średnim wieku.
-Terkor? Co wiesz o kocie Diltenie? Szybko, mów!
-Ojej... -Zakłopotał się Terkor.
Łatka czekała, jakby na znak z nieba. Mijały chwile... Bella zaczęła się niecierpliwić.
-Teraz albo nigdy!
-Och!
-Wybierz szybko! -Dodała Buria. Łatka zastanowiła się.
-A więc...
Wtedy wybiegł Burito. Zdążył w sama porę. Krzyknął głośno:
-Nie, nie Dilten! Jego brat... Pochwalił wam się imieniem?
-Yh... Nie... -Warknął Dilten.
-Ma na imię Robinho!
Zapadła cisza. Imię Robinho nie było zbyt popularne. To mogło znaczyć tylko jedno...
-Ale Robinho nie żyje! -Przypomniała Rita.
-Wiem! To jego syn! Robinho Junior!
-A więc... -Zaczęła Bella.
-Oni są synami Nessy?!