Liturgia to nie jest lista przebojów
Z jednej strony mamy precyzyjne określenie, jaka powinna być muzyka sakralna, z drugiej zaś... praktykę przeciwną ideałowi. - Społeczeństwo zaczyna traktować muzykę sakralną jak każdą inną, co wynika z braku kultury muzycznej - uważa ks. prof. Ireneusz Pawlak z Instytutu Muzykologii KUL. - Do liturgii nie można wkładać muzyki byle jakiej. Musimy trzymać się norm i starać się o muzykę kościelną najbardziej artystyczną. Dlatego uważam, że wielkim błędem jest kształcenie księży w dziedzinie muzyki tylko na poziomie seminaryjnym.
- Muzyka sakralna zawsze różniła się od pozostałej. Powinna być znakiem sprzeciwu, takim jak Ewangelia - mówi ks. Kazimierz Szymonik z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. - Jej poziom świadczy o poziomie naszej duchowości. Niestety, teraz „równa w dół”, czyli niekiedy podlizuje się modom i publiczności. A przecież to nie jest lista przebojów!
Zdarza się, że proboszczowie wolą, żeby w kościele młodzież „pobrzdąkała na gitarze”. Ze względów oszczędnościowych nie chcą zatrudniać zawodowych muzyków. - Proboszcza-gospodarza ceni się za postępy w budowie kościoła, nową posadzkę, zakup pięknych witraży itp. Muzyka, która jest dziedziną sztuki bardzo ulotną, schodzi na dalszy plan. Cegła wygrywa z dziełem muzycznym - to bolesna prawda - mówi ks. prof. Andrzej Filaber, proboszcz parafii archikatedralnej w Warszawie.
Lista innych przewinień wobec muzyki sakralnej jest długa: niski poziom kształcenia organistów, brak kantorów, scholi i chórów, nieprzygotowanie do liturgii, zaniedbanie piękna uroczystej celebracji... Powszechne jest śpiewanie dowolnych pieśni, np. w uroczystość maryjną pieśni o sercu Jezusa, albo wprowadzanie do liturgii pieśni niekościelnych (nagminne podczas ślubów). Brakuje też pieniędzy na dobre instrumenty oraz nuty, a mecenat w tej dziedzinie należy do rzadkości. - Organiści często mają zawężony repertuar, albo wręcz przeciwnie: wprowadzają innowacje, nie trzymając się ducha liturgii - mówi ks. Dariusz Smolarek, uczący muzyki w Wyższym Seminarium Duchownym Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Ołtarzewie. - Liturgia nie jest miejscem na subiektywne wyrażanie przeżyć i uczuć - dodaje ks. prof. Andrzej Filaber.
Z drugiej strony, jak zauważył w prasowych wypowiedziach abp Józef Życiński: „Kościół współcześnie rzadko potrzebuje nowoczesnych dzieł. Preferując przeciętność, infantylny kicz lub zimną, schematyczną, bez wyrazu, dekorację, nie stwarza przestrzeni do zrealizowania się osobowości artystycznej. (...) Księża zapominają, że dzieło uczestniczy w ewangelizacji i kształtowaniu człowieka nie tylko na poziomie werbalnym, ale znacznie głębiej, dotykając często nieuświadomionych pokładów wrażliwości”.