Belli zakręciło się w głowie, więc musiała oprzeć się o ścianę.

-To... niemożliwe... -Wymamrotała przerażona. -Widziałam, że jest nieżywa!

-To była ona! -Zapewniał Burito.

-Nie...
Głos Mruczka przywrócił ją do rzeczywistości.

-Bella, uważaj, kociak!

Buria zbliżyła się niebezpiecznie do krawędzi. Bella chwyciła ją prędko za kark zębami i położyła obok reszty.

-Gdzie ona była? -Zapytała.

-W lesie, między drzewami. -Odpowiedział jej mąż, równie przejęty jak ona. Mimo że widział Nessę tylko raz, zapamiętał jej wizerunek. -Popatrzyła na mnie i zniknęła...

Bella zerwała się z miejsca.

-Muszę tam iść! -Zadecydowała. Burito jednak sprzeciwił się.

- Nie, kochanie, odpoczywaj... Pójdziesz sobie za parę dni... Teraz leż...

Bella położyła się na sianie i westchnęła.

Trzy dni potem Bella popatrzyła z radością na dzieci. Były troszkę większe i ładniejsze niż po urodzeniu.

Burito był na polowaniu. Mruczek wskoczył na strych i przywitał się z Bellą. Wtedy kocica postanowiła skorzystać z okazji i rzekła:

- Pilnuj dzieciaków, ja idę na... Zewnątrz.
-Ok, ale nie na długo, bo dzieci mogą zgłodnieć. A ja nie umiem karmić kociąt!

Bella roześmiała się i wyszła. Zaczęła biec ku laskowi, który nie był zbyt blisko. To obok łąki, tam gdzie...

Przełknęła jakąś gulę, która stanęła jej na chwile w gardle. Nieważne...

Sądziła tak do tego czasu, w którym natknęła się na zamszony krzyż. Przetarła go łapką i zobaczyła napis: Zoja... Tu gdzieś powinny być krzyże Armetiego i Mruczka...

Przepatrzyła okolice grobu Zoi. Ani śladu krzyży. Nagle zobaczyła kawałek drewna z napisem "Arm". To kawałek krzyża jej ojca...

Pisnęła, ledwo ratując się od wpadnięcia do świeżo odkopanej dziury. Przypatrzyła się tej dziurze. To połowa odległości do ciała Armetiego. To znaczy, że...

-Ktoś próbował odkopać twojego ojca, tak?
Bella odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z czarną kotką.

-Nessa! -Warknęła.

Kotka roześmiała się. Miała głos delikatniejszy niż Nessa. To nie jest ona!
-Nessa... pamiętam... -Powiedziała, udając że się zamyśla. -To była chyba moja matka... Ja jestem Tonia!

- To ty rozkopywałaś grób taty? -Belli wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Tonia pokiwała głową.

-A któżby inny? Chciałam wrzucić ich szczątki do rzeki, jak to zrobiłaś ty z moją mamą!

-Jesteś okrutna...

Bardziej okrutna niż ty? -Syknęła kotka. -Ja nie zabiłam nikogo do tej pory. A ty? Cóż, będę się mścić, nie tylko na tobie...

-Nessa, spadaj od mojej żony! -To Burito przybiegł za żoną.

Tonia wybuchnęła śmiechem i odbiegła. Bella zmarkotniała.

-To nie koniec... -Stwierdziła, kiedy Burito pojawił się tuż przy niej. To początek kłopotów...

Popatrzyła na dziurę.

-Zakopmy to... -Poprosiła.