Ballada
Pociąg jechał, a zimową noc
Koła darły na pół.
Zapach kurzu, a w przedziale strach,
Szyby skuł biały lód.
Mijał światła, na oślep, przez śnieg,
Bezszelestnie jak mgła,
Po torach we śnie...
Jeden facet co w kącie spał,
Nagle podniósł swój łeb,
Przebił wzrokiem moją przepitą twarz,
Zakłapał dziobem i rzekł:
Po co jedziesz, gdy nie wiesz gdzie cel,
Lepiej wyskocz już tu,
Wprost w biały puch...
Wyskoczyłem i objął mnie wiatr,
Niebo zimne jak głaz.
Jeszcze tylko usłyszałem śmiech,
Śmiech kilku martwych gwiazd.
Po co świecić gdy celu już brak,
Lepiej leżeć na dnie,
Gdy nie ma już szans...