Donald C. Williams - „Mit upływu czasu”
Williams występuje w swoim artykule przeciwko teorii głoszącej, że oprócz tego, że zdarzenia wraz z ich właściwościami rozkładają się wzdłuż osi czasu, istnieje coś jeszcze - aktywnego i dynamicznego, co najczęściej nazywane jest „mijaniem”.
Ruch, żeby był ruchem, musi zachodzić jednocześnie w czasie i przestrzeni. Sam czas nie może się „poruszać”, tak samo, jak nie może się „poruszać” sama przestrzeń. Czas płynie tylko w takim sensie, w jakim ciągnie się linia; jest uporządkowaną rozciągłością. Termin „teraźniejszy” w umowny sposób wyraża ogół zdarzeń równoczesnych wypowiedzeniu go.
Nie można wprowadzać do opisu rzeczywistości jakiegoś „mijania” (czas 1), które musiałoby zachodzić w czasie (czas 2).Doprowadziłoby to do tworzenia coraz to nowych, wyższych wymiarów czasu, ożywianych na kolejnych poziomach „mijania”.
Williams usprawiedliwia powstanie idei „mijania” następująco:
ludzie łatwiej potrafią uchwycić i zrozumieć struktury geometryczne - ruch jest znacznie trudniejszy i bardziej niejasny;
założenie, że do wymiaru czasu trzeba koniecznie dodać jakiś wewnętrzny sens następstwa od momentu wcześniejszego do późniejszego, którym czas ma się różnić od dowolnego wymiaru przestrzeni; oczywiste jest, jednak, że sensem czasu jest następstwo od wcześniejszego do późniejszego (relacja asymetryczna) i nie potrzeba wprowadzać zasady absolutnego mijania, która miałaby znieść symetrię samego wymiaru czasu za pomocą „strzałki czasu”;
to, co ludzie nazywają „nieodwołalnością przeszłości” sprowadza się do uwarunkowania kauzalnego, do tego, że możemy oddziaływać na przyszłość w sposób, w jaki nie możemy oddziaływać na przeszłość;
najbardziej mętnym, a zarazem niepodważalnym motywem prób wyrugowania czwartego wymiaru jest fakt, że ludzie bezpośrednio doświadczają przemijania, odczuwają przepływanie jednego momentu w następny;
John M. E. McTaggart - „Nierealność czasu”
McTaggart rozpoczyna artykuł od tezy, że nic istniejącego nie może mieć cechy bycia w czasie. Nastąpią argumenty przemawiające za tą tezą:
Położenia w czasie są rozróżniane na dwa sposoby.
Po pierwsze, każde z położeń jest od pewnych wcześniejsze, od innych - późniejsze. Do utworzenia tej serii potrzebna jest relacja przechodnia i asymetryczna oraz taki zbiór jej członów, by dla dowolnej pary członów jeden pozostawał w relacji do drugiego lub drugi do pierwszego.
Po drugie, każde położenie jest albo przeszłe, albo teraźniejsze, albo przyszłe.
Rozróżnienia pierwszego rodzaju są stałe, drugiego - nie. Dlatego właśnie, że rozróżnienie drugie jest dla McTaggarta bardziej dla czasu istotne od pierwszego, uważa on czas za nierealny. Serię położeń, która biegnie od przeszłości do przyszłości lub odwrotnie, nazywa serią A. Serię, która biegnie od wcześniej do później lub odwrotnie - serią B. Zawartości dowolnego położenia w czasie tworzą zdarzenie.
Jeśli istnieje jakakolwiek zmiana, trzeba jej szukać w serii A (McTaggart upatruje wszelkiej zmiany w zmieniającej się według serii A charakterystyce zdarzeń). Jeśli nie ma realnej serii A, nie ma zmiany. Czas wymaga zmiany, więc sama seria B nie wystarczy do utworzenia czasu. Nastąpią zarzuty wobec tego stanowiska:
Russell: przyszłość, teraźniejszość i przeszłość należą do czasu jedynie w relacji do poznającego podmiotu (czas jest więc możliwy bez serii A). McTaggart odpowiada, że jeżeli odrzucimy serię A, to de facto odrzucimy też zmianę, a wobec tego - także czas. Russell pojmuje jednak zmianę inaczej: zmiana istnieje tylko wtedy, gdy pewne stwierdzenia są czasem prawdziwe, a czasem fałszywe.
McTaggart, podobnie jak Russell, uważa, że seria A nie istnieje. Tyle, że dla Russella odrzucenie serii A nie jest tożsame z odrzuceniem serii B i czasu w ogóle, a dla McTaggarta - owszem. Nastąpi uzasadnienie postawy McTaggarta:
Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są określeniami wzajemnie się wykluczającymi, niezgodnymi ze sobą. A z drugiej strony, wszystkie trzy przysługują każdemu zdarzeniu. Jednakże należy pamiętać, że te określenia wykluczają się tylko w odniesieniu do jednoczesności.
Mimo wszystko: przypisanie określeń: przeszły, teraźniejszy i przyszły elementom jakiejś serii prowadzi do sprzeczności, jeśli nie uwzględni się tego, że mają je kolejno. To znaczy, że mają je w odniesieniu do elementów określonych jako przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. I tak dalej - taka nieskończoność jest błędnym kołem.
Nie do pomyślenia byłaby także sytuacja, w której przeszłość, teraźniejszość i przyszłość byłyby jakościami, a nie relacjami. Także w tym przypadku nie dałoby się ich pogodzić.
Realność serii A prowadzi do sprzeczności i musi być odrzucona, a za nią realność serii B (która wymaga istnienia czasu) i realność czasu w ogóle.
J. J. C. Smart - „Uprzestrzennianie czasu”
Smart rozważa dwa systemy stereometrii: trój- i czterowymiarową. W obu tych systemach mówimy o tym, co jest stałe. W pierwszym przypadku, to, co stałe, ma logikę trójwymiarową, w drugim - czterowymiarową. Ponadto, w obu systemach geometrii, to, co stałe, jest pojęciem bezczasowym (nie odnosi się do pojęcia zmiany ani bycia tym samym).
Istnieją dwa możliwe sensy, w jakich można mówić o uprzestrzennianiu czasu. Dwu sposobom użycia wyrażenia „to, co stałe”, odpowiadają dwa sposoby użycia słowa „przestrzeń”:
W pierwszym znaczeniu przestrzeń jest czymś, co trwa i o czym można powiedzieć, że się zmienia lub nie. Tu przestrzeń jest czymś, co trwa w czasie i właśnie w tym znaczeniu nie wolno „uprzestrzenniać” czasu (myśleć o nim jako o czymś, wzdłuż czego można się poruszać).
W drugim, matematycznym znaczeniu, przestrzeń jest bezczasową realnością. Nie istnieją żadne zarzuty wobec uprzestrzenniania czasu w tym znaczeniu.