HANIA SZUKA PRZYGÓD, Kabarety, Kabaret POTEM - teksty


HANIA SZUKA PRZYGÓD

Występują
Hania – żądna wrażeń (!)
Pan L. – spokojny człowiek (Lutek...?)

Pan L. (trzymając gazetę) – Faajna gazeta. Nic ciekawego nie ma. Nic. (czyta)

Hania – Życie w naszy miasteczku jest trochę strasznie nudne. Jak ja się nudzę. Lecz tam stoi oprych! (staje obok Nieznajomego, wymachując portfelem) ŻYWEJ DUSZY W PARKU, A JA WRACAM Z BANKU...

Pan L. (patrzy znad gazety i wraca do lektury)

Hania (wydziera dziurę w gazecie i zagaduje przez nią) – Ej pryszczaty, napadniesz mnie?

Pan L. – Ja? Nie, nie bój się.

Hania – Ja się nie boję się. Napadnij mnie!

Pan L. (przerażony) – Przepraszam. (powraca do lektury)

Hania (odkrywczo) – Aaaa! Lubisz napadać znienacka! To ja odwrócę swoją uwagę... O MOTYLEK MOTYLEK...

Pan L. (chce przerwać niezręczną sytuację) – Przepraszam...

Hania – O LECI LECI...

Pan L. – Ale o co chodzi?...

Hania (dalej śledząc motylka) – No, napadaj, napadaj!

Pan L. – Ja?! Ja nie. W życiu nikogo nie skrzywdziłem!

Hania (patrzy z niedowierzaniem) – Eeeeee...

Pan L. – Sąsiedzi poświadczą.

Hania – To po co w parku sterczysz?! Miejsce zbójom zajmujesz!

Pan L. – Lekarz zalecił mi ruch na świeżym powietrzu.

Hania (tryumfalnie) – O! (dĽga palcem w pierś) To się trochę rozruszasz, jak mnie napadniesz!

Pan L. (próbuje na litość brać) – Nije. Ja chorowity jestem. Jeszcze bym zadyszki dostał...

Hania – Co to za wykręty! Proszę garnitur podły, oczy zapadnięte, czoło niskie... (z wyrzutem) to grzech nie napadać z takim wyglądem! JUŻ!!! Proszę mnie chwycić za szyję!

Pan L. (chwyta nieśmiało, rozglądając się ze strachem)

Hania – I krzyczeć!

Pan L. – Co?

Hania – Byle co, ale groĽnie!

Pan L. (krzyczy groĽnie) – ĆWIERKAJˇ WRÓBELKI OD SAMEGO RANA!!! ĆWIR ĆWIR DOKˇD IDZIESZ MARYSIU KOCHANA!!!!!

Hania – Ale tumok!!! Aaale tumok! Zabierz chociaż pieniądze!

Pan L. (bierze nieśmiało portfel)

Hania (drze ryja... tak tak – ryja!) – RATUNKUUUU! RATUNKUUUU!

Pan L. (w panice) – Co robisz?!!! Co robisz?!!!

Hania – Ja się bronię się!

Pan L. – Nie trzeba, już się obroniłaś. (wciska Hani portfel z powrotem)

Hania – Ale mi fajnie poszło... Ty, pryszczaty! PrzyjdĽ jutro znów mnie napadnąć!

Pan L. – Jutro nie mogę. Ale przyślę sąsiada po 6 wyrokach!

KONIEC NA TEN DZIEŃ

Autor Władysław Sikora

0x01 graphic

Powrót



Wyszukiwarka