Ks. B. Chełmiński
NIEOMYLNOŚĆ Kościoła Katolickiego
ZAKOŃCZENIE.
„Kościół Boga żywego” (I Tym. 3, 15) musi być tylko żywym organizmem, którym żywa rządzi powaga. Kościół katolicki jest tym żywym organizmem czyli wedle słów apostoła Ciałem Chrystusowem, którego Głową jest Chrystus sam a my członkami jego. Jako taki nie jest i nie może być ten Kościół Chrystusowy, jak sekciarze różni twierdzili mylnie i twierdzą do dziś dnia, li duchowem zespoleniem o indywidualnej samowoli co do myśli i wiary; przeciwnie jest on jednolitem, żywem i widzialnem zgromadzeniem; zgromadzenia czyli społeczności widzialne rządzone być mogą li powagą żywą i to bezwarunkową; pisane lub przekazane prawo bez autorytetu żywego musi prowadzić do sporów i rozdwojenia. Przyznać to muszą, bo i nie mogą inaczej, nawet ci, którzy nie z przekonania, ale z nienawiści przeciw wspaniałej organizacyi Kościoła katolickiego wciąż marzą i piszą o czysto duchowym kościele, nie krępującym żadnymi dogmatami nienaruszalnej osobistej wolności człowieka; stąd ów żywy autorytet uznaje również Harnack (Historya dogmatów I. 4, 416) za niezbędny:
„Widzialna społeczność nie może być rządzona przekazanem i pisanem słowem, ale tylko przez osoby; litera bowiem sama zawsze będzie rozdwajała i rozłączała.”
Apostołowie byli w pierwszych czasach chrześcijańskich, kiedy wszystko spoczywało na słowie żywem - Pismo św. Nowego Zakonu powoli powstawało - tem słowem autentycznem i wiarogodnem. Apostołowie nie przypisywali sobie tylko, ale zażywali powagi bezwzględnej tak dalece, iż bez tej absolutnej powagi żywej powstanie Nowego Testamentu byłoby zagadką niepojętą, tak samo jak idea składu wiary (depositum fidei), reguły wiary, tradycyi, urzędu nauczycielskiego i całej hierarchii kościelnej (Cfr. Batiffol - Seppelt 55. 56). „Dlatego i my dziękujemy Bogu bez przestanku, iż przyjąwszy od nas słowo słuchania Bożego, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale słowo Boga...”( I Thess. 2, 13) „...aleście posłuszni byli z serca tego sposobu nauki, do którego podani jesteście” (Rzym. 6, 17).
Ani apostołowie ani ich następcy nie byliby zdolni zjednać sobie u wiernych tego zaufania bez granic, tego bezwzględnego posłuszeństwa i tej silnej, niczem niezachwianej wiary w to, co głoszą i czego nauczają, gdyby nie żyło w sercach tych tysięcy i milionów ludzi przeświadczenie o zupełnej, absolutnej prawdziwości wszystkiego zgoła, co im Kościół przez usta posłanników swych do wierzenia podaje. Kościół, to nie szkoła filozofów, w której się dysputuje i rozprawia, jak się to działo w owych szkołach starożytnych filozofów; skoro filozof jaki się nie podobał, obierano sobie innego wedle upodobania. Kościół nie dysputuje i nie przemawia argumentacyami mądrości ludzkiej, ale żywem słowem Bożem, jako dzierżący powagę i władzę absolutną od Boga mu daną. W tem siła i potęga niespożyta Kościoła katolickiego i jego wszechpotężny wpływ na jednostki i cale narody! Naucza on bowiem i działa z rozkazu i w imieniu Chrystusa, o którym czytamy wyraźnie w Piśmie św.: „I zdumiewali się na naukę jego, albowiem je uczył jako władzę mający, a nie jako Doktorowie” (Mar. I, 22).
Zdumiewał się Pliniusz za panowania cesarza Trajana, zdumiewał się cesarz Decyusz, zdumiewają się również po dziś dzień myśliciele i uczeni nad tą niesłychaną powagą, jakiej Kościół u wiernych zażywa, nad jego wzrostem i wpływem; w oczach ich - i to słusznie - Kościół katolicki jest dziś pierwszą potęgą na całym świecie. Jeden z profesorów uniwersytetu berlińskiego Ferdynand Schmidt, pomimo że sam jest protestantem, tak pisze (cfr. Civita cattolica 1904 III. str. 248): „Z podziwem patrzymy dzisiaj, jak w czasach, gdy nasza literatura klasyczna tak zakwitła, a wielcy nasi filozofowie uprawiali filozofię, katolicyzm zyskał na sile i stał się najważniejszym czynnikiem w naszem życiu politycznem i umysłowem; i jakkolwiek fakt ten może się nie podobać nam protestantom, w każdym razie przeczyć mu nie można. Doszliśmy do tego, że patrzymy, jak protestantyzm musi się cofać poza katolicyzm. Więcej powiem: dzisiaj katolicyzm, a nie protestantyzm, stał się środowiskiem i obrońcą kultury, bo tylko Kościół rzymski zachował żywe poczucie potęgi, jaką posiada myśl, idea, jednem słowem duchowy pierwiastek w życiu. Protestantyzm zasnął, a katolicyzm ostał się jako jedyna ożywcza potęga duchowa.”
My wiemy, co jest tą „ożywczą potęgą duchową” w Kościele katolickim, nad którą świat się zdumiewa i której pojąć nie chce. Chrystus, który ten Kościół sarn zbudował, dał nam już dawno odpowiedź na to pytanie, kiedy do Apostołów powiedział: „A ja prosić będę Ojca, a innego pocieszyciela da wam, aby z wami mieszkał na wieki, Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi ani go zna. Lecz wy poznacie go, iż u was mieszkać będzie i w was będzie.” (Jan 14, 16, 17).
KONIEC.