I wojna punicka
30.08.2004 r., 19:47
Wstęp
W toku IV wieku p.n.e. na Półwyspie Apenińskim narodziła się potęga, która w przyszłości miała władać całym basenem Morza Śródziemnego, a pod rządami jej władców żyć i umierać miało ponad ćwierć ludzkiej populacji. Rzym, bo o nim mowa, na początku III wieku p.n.e. kończył podbój plemion Italików, rozciągając swą władzę na cały niemal obszar Półwyspu. Odparcie najazdu Pyrrusa i skuteczna likwidacja niezależności kolonii greckich dodatkowo wzmocniły Republikę, dla której naturalnym następstwem wytworzenia się mocarstwowej pozycji była ekspansja na zewnątrz. Przez następne stulecia Rzym miał dokonać podboju słabo skonsolidowanych państw Wschodu i barbarzyńskich plemion Europy Zachodniej. Po przeciwległej stronie Morza Śródziemnego istniało jednak państwo, założone według tradycji wcześniej nawet niż Rzym, bo w 814 roku p.n.e. przez Fenicjan, które mogło poszyczycić się nie gorszym zapleczem ekonomicznym od wszechwładnej Republiki i, dzięki rozległości swoich wpływów, nie mniejszymi zasobami ludzkimi. Wkrótce między tymi dwoma potęgami miało dojść do starcia, które dla Rzymu okazało się swoistym finalnym testem, sprawdzającym jego możliwości przed podbojem świata, albowiem ani poskromienie Celtów na Zachodzie, ani miast-państw greckich i Azji Mniejszej nie kosztowało Rzym tyle, co zmagania z Kartaginą. Pokonując zamorskiego kolosa, Rzym nie miał już sobie równych w znanym świecie i śmiało mógł przystąpić do systematycznego podboju Europy. Historycy wielokrotnie zastanawiają się dziś, jak wyglądałaby przyszłość nie tylko Italii, ale i całego świata, gdyby z tych zmagań to Kartagińczycy wyszli zwycięsko. W swoich opisach trzech kolejnych wojen punickich postaram się przybliżyć wypadki tamtych lat i odpowiedzieć jednocześnie na pytanie, co zadecydowało, że to właśnie Rzym wyszedł z opresji zwycięsko, choć w pewnym momencie mogło się wydawać, że nic już nie zdoła uratować Republiki.
Mocarstwowa pozycja Rzymu przed wojną
Po zwycięskim zakończeniu wojen z Pyrrusem Rzym, pokonawszy wcześniej w tzw. trzech wojnach samnickich swoich głównych rywali spośród plemion Italików - Samnitów, stanął na Półwyspie Apenińskim silniej niż kiedykolwiek przedtem. Ostatnie niezależne miasto italskie poddało się możnemu sąsiadowi w 264 roku p.n.e. Wtedy też miała wybuchnąć pierwsza wojna Republiki z Kartaginą, rozpoczynając zmagania tych państw, które zadecydowały o przyszłości nie tylko samych zainteresowanych, ale i całego świata.
Dla Rzymu, który swoje panowanie rozciągnął już na cały obszar Półwyspu, otwierały się zupełnie nowe możliwości ekspansji: na północ, celem zabezpieczenia swych granic przed najazdami Gallów, oraz na Sycylię, wyspę nieopodal południowej części Italii, opanowaną przez Kartagińczyków, z którymi boje w imieniu greckich kolonii prowadził także Pyrrus. Po opanowaniu miasta Region w południowej Italii, wyspa znalazła się w orbicie bezpośrednich zainteresowań państwa rzymskiego.
Kartagina
Kartagina została założona jako kolonia handlowa jeszcze przez Fenicjan w 814 roku p.n.e. W toku następnych wieków stała się jedną z największych potęg morskich. Wchodząc w przymierze z Etruskami w VII wieku p.n.e. pozwoliła tym ostatnim ograniczyć wpływy greckiej kolonizacji w Italii. W V i IV wieku p.n.e., kiedy Etruskowie zaczęli tracić przodownictwo na Półwyspie Apenińskim na rzecz Rzymian i Samnitów, Kartagińczycy opanowali trzy ważne strategicznie wyspy: Sardynię, Korsykę i Sycylię, kilkukrotnie zawierając układy z Rzymem, określające sfery wpływów obu już wówczas mocarstw. Na początku III wieku p.n.e. Kartaginę śmiało można było uznać za największą potęgę morską w całym basenie Morza Śródziemnego. Jej sfery wpływów obejmowały północną Afrykę od Cieśniny Gibraltarskiej po Cyrenaikę, południową Hiszpanię oraz wyspy w zachodniej części Morza: Sardynię, Korsykę, Baleary i właśnie Sycylię, zwłaszcza jej zachodnią część. Początkowo fenickie kolonie miały charatekr handlowy. Przewodnictwo nad związkiem objęły Kartagina i Utyka, które sprowadziły inne miasta wprost do roli swoich wasali. Równolegle postępował podbój północnoafrykańskich plemion libijskiego pochodzenia: Zaueków (w dolinie rzeki Bagradas), Byzantów i Maksyowów nad Małą Syrtą (Byzacium). W zależności od Kartaginy pozostawały też koczownicze plemiona Numidów w dzisiejszej Algierii i Maroku.
Po obaleniu monarchii prawdopodobnie pod koniec IV wieku na czele państwa stali tzw. sufetowie (sędziowie) - dwaj corocznie wybierani urzędnicy, których władza była jednak niewielka, wszystkie decyzje bowiem w kwestii polityki państwa podejmowała rada złożona z 30 członków, również wybieranych co roku. Odrębny był urząd naczelnego wodza, kierującego armią (był nim np. Hamilkar Barkas czy jego syn Hannibal). Funkcję kontrolną nad "radą 30" sprawowała tzw. "rada 104", która zajmowała się m.in. rozpatrywaniem oskarżeń o nadużycia i zdradę państwa określonego członka "rady 30". Teoretycznie nadrzędną rolę odgrywało zgromadzenie ludowe, w praktyce jednak, zwoływane dosyć rzadko, zatwierdzało tylko wnioski opracowane przez radę.
O wierzeniach Kartagińczyków wiemy niewiele, znane są jednak fakty składania ofiar z ludzi dla przechylenia na swoją stronę sympatii bogów. Na uwagę zasługuje fakt kompletnego wręcz zacofania kulturalnego wśród pochłoniętego handlem społeczeństwa kartagińskiego. Mogłoby się wydawać, że przy kontaktach z kulturą hellenistyczną i orientalną społeczeństwo, które w toku rozwoju nie wytworzyło praktycznie własnej kultury, będzie łatwo przejmować obce tendencje, tymczasem ich wpływ zaznaczał się w Kartaginie w minimalnym stopniu. Nie było mowy o jakiejkolwiek twórczości literackiej. Swoistym paradoksem był fakt, iż społeczeństwo, w przytłaczającej większości trudniące się handlem, przez dłuższy czas nie znało bitej monety, która została wprowadzona dopiero w toku IV wieku p.n.e., dla opłacenia żołdu armii stacjonującej na Sycylii.
W obliczeniach zasobów ludzkich samego miasta istnieją duże rozbieżności: od 120 do nawet 400 tys. ludzi. Grecki historyk Polibiusz podaje, że w 146 roku p.n.e., w ostatnich dniach oblężenia miasta, jego ludność wynosiła ok. 50 tys. ludzi, co przy wzięciu pod uwagę strat daje liczbę w przybliżeniu ok. 200 tys. ludzi w III wieku p.n.e. Pozwala to stwierdzić, że Kartagina była ówcześnie jednym z największych miast świata środziemnomorskiego. Podobną liczbą mieszkańców mogły pochwalić się tylko Aleksandria, Seleucja i Antiochia, Rzym zaś zamieszkiwało wtedy najwyżej 100 tys. ludzi. Wraz z innymi koloniami fenickimi państwo mogło liczyć ok. 400 tys. obywateli. Do tego dochodzi podbita ludność libijska, którą oblicza się na ok. 600-700 tys. ludzi, oraz podporządkowane po I wojnie punickiej plemiona Iberów (ok. 1.5-2 mln), w sumie więc całkowita liczba ludności państwa kartagińskiego wynosiła ok. 4 mln ludzi. Liczba obywateli Związku Italskiego z Rzymem na czele wynosiła wtedy ok. 3.5 mln ludzi, jednak dzięki powszechnemu obowiązkowi służby wojskowej rywal Kartaginy teoretycznie mógł wystawić armię o astronomicznej na tamte czasy wielkości ok. 650 tys. żołnierzy (licząc wszystkie plemiona Italików, poddane Rzymowi). Teoretycznie Kartagina miała podobne możliwości mobilizacyjne, w armii służyli jednak prawie wyłącznie cudzoziemcy: ludność libijska oraz najemnicy, werbowani w Iberii, Grecji, Ligurii, a nawet Italii. Utrzymywanie takich armii wymagało ogromnych nakładów finansowych, dlatego też ich wielkość rzadko kiedy przekraczała 20-30 tys. ludzi. Przy niewyczerpanych wręcz możliwościach rekrutacyjnych Rzymu była to więc liczba bardzo niewielka. Do tego dochodziło ryzyko buntu najemnych żołnierzy i fakt, iż najczęściej sprawa, o którą walczyli, była dla nich zupełnie obca. Po opanowaniu Półwyspu Iberyjskiego udało się jednak stworzyć silną armię zaprawionych w boju weteranów, z którymi Hannibal pustoszył Italię.
Sycylia
Punktem zapalnym I wojny punickiej była Sycylia, dawniej obiekt rywalizacji między kolonizacją grecką i fenicką. Przez 200 lat (480-280 p.n.e.) trwały walki, które jednak nie dały wyraźnego zwycięzcy. Kartagińczycy stale utrzymywali się na zachodzie wyspy. Najbliżej ograniczenia ich wpływów był król Pyrrus, który jednak po kilku sukcesach na polu walki, z powodu napiętej sytuacji w Italii musiał opuścić Sycylię. W toku tej wojny Kartagińczycy pozostawali w przyjaznych stosunkach z Rzymianami, z którymi już wcześniej, w 306 roku p.n.e. zawarli układ, rozgraniczający strefy wpływów. Sycylia przypadła w nich Punijczykom, Italia - Rzymianom. Po wyparciu Pyrrusa z Italii rychło jednak okazało się, że konfrontacja między obiema potęgami jest nieunikniona. Usadowienie się Kartagińczyków na Sycylii stwarzało nieustanne zagrożenie dla Rzymian, dla których wyspa była swoistym "przedłużeniem" Italii.
Początek wojny
Około 270 roku p.n.e. bandy rozbójników z italskiej kampanii, określane mianem Mamertynów, zajęły miasto Mesanę na Sycylii. Po wyjeździe króla Pyrrusa znów wolni Syrakuzańczycy pod wodzą młodego oficera Hierona podjęli próbę wyrzucenia bandytów z wyspy i w walnej bitwie nad rzeką Longanos odnieśli zwycięstwo, po czym przystąpili do oblężenia miasta. Mamertynowie, mając świadomość, że o własnych siłach nie zdołają obronić miasta, zwrócili się o pomoc do Rzymu, tam jednak długo wahano się, czy moralną rzeczą byłoby pomagać bandytom, ostatecznie więc wśród Mamertynów wzięły górę sympatie kartagińskie. Skuszeni możliwością zysku i dalszego poszerzenia swoich wpływów na Sycylii, ruszyli Kartagińczycy na miasto i obsadzili je swoją załogą. Hieron, nie mogąc ryzykować wojny z silniejszym przeciwnikiem, uznał fakt supremacji kartagińskiej i wycofał spod miasta swoje wojska. W senacie rzymskim trwały spory, czy podjąć interwencję. Jedni przypominali o układzie z 306 roku p.n.e., inni, jak konsul roku 264 p.n.e. Appiusz Klaudiusz, zwracali uwagę na niebezpieczeństwo zbyt silnej pozycji Kartaginy na pobliskiej wyspie. Wniosek o podjęcie interwencji przeszedł dopiero na zgromadzeniu centurialnym, zdominowanym przez ekwitów (kapitalistów), mających wyraźny interes w dalszych podbojach Republiki. Droga do wojny była otwarta.
Przebieg zmagań
Kiedy Rzymianie przystapili do działań, Mesana była już zajęta przez Kartagińczyków. Sprzymierzeni z Republiką bandyci doprowadzili jednak do schwytania Hannona, wodza garnizonu, którego zmusili do opróżnienia miasta z załogi kartagińskiej. Za ugięcie się pod groźbami rodacy ukarali Hannona śmiercią, od Rzymian zarządali zaś natychmiastowego cofnięcia wojsk. Spotkawszy się z odmową, wypowiedzieli im wojnę. Po ich stronie stanął również Hieron, licząc na usunięcie bandytów kampańskich z Sycylii oraz poskromienie Rzymu, który niedawno skupił pod swoją władzą całą Italię. Teraz najbardziej liczyła się szybkość: Rzymianie, wykorzystując element zaskoczenia, zajęli obleganą Mesanę i odparli uderzenie wojsk kartagińskich i syrakuzańskich. Konsul następnego roku, Maniusz Waleriusz, zmusił przeciwników do wycofania swoich wojsk, Mamertynów zaś przyjąl do Związku Italskiego z obowiązkiem dostarczania posiłków wojskowych. Po tym sukcesie Rzym wysłał na Sycylię drugą armię konsularną pod dowództwem konsula Maniusza Otacyliusza. Hieron, w obliczu zagrożenia Syrakuz, musial, podobnie jak inne miasta greckie, prosić Rzymian o pokój. Na warunkach porozumienia stracił większość podporządkowanych sobie miast, zobowiązał się do zapłacenia 100 talentów kontrybucji oraz wszedł z Rzymem w przymierze przeciwko Kartaginie. Samodzielna polityka greckich kolonii na Sycylii skończyła się tym samym raz na zawsze.
W nastepnych latach Kartagińczycy celowo unikali otwartej walki, licząc na wyczerpanie zapasów przeciwnika. Ograniczali się przy tym do obrony nadmorskich twierdz przy wsparciu swojej licznej floty wojennej. Młody wódz kartagiński, Hamilkar Barkas, który objął komendę nad wojskami w 261 roku p.n.e., próbował nawet akcji zaczepnych przeciwko rzymskim oddziałom, podczas gdy jego flota urządzała łupieżcze wypady na porty Italii. W Rzymie powoli okazywało się jasne, że przeciwnika nie da się pokonać bez wybudowania ogromnej floty, która stawi czoła armadzie kartagińskiej. Rozpoczęto więc prace, w wyniku których powstała flota licząca ok. 100 pięciorzędowców i 20 trójrzędowców. W walnej bitwie morskiej pod Mylae na północnym wybrzeżu Sycylii Rzymianie zaskoczyli przeciwników manewrem bezpośredniego abordażu na pokłady statków wroga, z wykorzystaniem ruchomych pomostów. Przechodząc na obcy pokład, lepiej uzbrojeni i wyszkoleni legioniści wycinali załogi nieprzyjaciela. Kartagińczycy stracili ok. 50 okrętów, rychło jednak okazało się, że zwycięstwo to nie miało większego wpływu na dalszy przebieg wojny. W 259 i 258 roku p.n.e. Rzymianie podjęli nieudane wyprawy na Sardynię i Korsykę, tymczasem na Sycylii udało się Hamilkarowi odnieść poważne zwycięstwo nad wojskami rzymskimi między Paropos a Thermae, dzięki któremu część miast greckich zaczęło przechodzić na stronę Kartaginy. Zaniepokojony Rzym rzucił na wyspę kolejne dwie armie konsularne (razem cztery legiony, ok. 40 tys. ludzi), które przywróciły uległość greckich kolonii, przewagi nad Kartagińczykami nie zdołały jednak uzyskać.
Widząc brak sukcesów w dotychczasowej walce, postanowili Rzymianie zagrać va banque: przenieść wojnę na grunt afrykański. Zbudowawszy flotę 330 okrętów, wysłali z początkiem 256 roku p.n.e. armię złożoną z 40 tys. żołnierzy pod dowództwem obu konsulów tego roku: Marka Atyliusza Regulusa i Lucjusza Manliusza Wulsona do Afryki. U przylądka Ekmonos doszło do spotkania z liczącą 350 okrętów flotą kartagińską. W walnej bitwie straty obu stron były mniej więcej równe, Kartagińczycy postanowili jednak wycofać się z ubytkiem ok. 100 okrętów. Droga do Afryki była więc dla Rzymian otwarta. Nieopodal miejscowości Klupea bez przeszkód przeprowadzili desant, po czym, nie napotkawszy oporu w otwartym polu, uznali, że do opanowania kraju wystarczy jedna armia. W Afryce został konsul Regulus, mając do dyspozycji 15 tys. legionistów, 500 jeźdźców i 40 okrętów. Reszta wojsk została przerzucona na Sycylię. W bitwie pod Tunes pokonał on liczniejszą armię kartagińską i rozłożył się w tym mieście na leża zimowe. Rząd kartagiński podjął rokowania pokojowe, jednak wobec zbyt twardych warunków ze strony rzymskiej (bezwarunkowa kapitulacja, oddanie Rzymowi Sycylii i Sardynii, kontrybucja wojenna i stała danina, likwidacja floty) rozmowy zostały przerwane. Punijczycy przegrupowali swoje siły, zaciągnęli nowych najemników (w tym Spartan pod dowództwem doświadczonego oficera Ksantipposa) i komendę nad nową armią powierzyli Hamilkarowi, który wrócił właśnie z Sycylii. W lecie 255 roku p.n.e. wydali Rzymianom decydującą bitwę. Pierwsze linie bojowe armii rzymskiej zostały rozbite przez słonie bojowe, numidyjska kawaleria zaś oskrzydliła siły wroga, powodując zupełną klęskę Rzymian, spośród których ponad 12 tys. zginęło, 500 (wraz z Regulusem) dostało się do niedoli, a jedynie ok. 2 tys. przedarło się do Klupei, skąd zabrała ich flota rzymska, w większości zniszczona jednak w drodze powrotnej przez burzę.
Mimo niepowodzenia Rzymianie wybudowali nową flotę, za pomocą której podjęli akcję oczyszczania północnego wybrzeża Sycylii z załóg nieprzyjaciela. Zdobyli m.in. ważne miasto Panormos (dzisiejsze Palermo). W 253 roku p.n.e. opanowali wyspę Liparę i Thermae, ostatnie kartagińskie miasto na połnocnym wybrzeżu wyspy. Kartagińczycy rzucili wówczas na Sycylię zwycięską armię z gruntu afrykańskiego wraz z dużą liczbą słoni bojowych, tak że Rzymianie musieli zrezygnować z bitwy w otwartym polu i ograniczyli się do obrony Panormos. W 251 roku p.n.e. konsul Lucjusz Cecyliusz Metellus całkowicie rozbił siły przeciwnika. Kartagińczycy poprzestali teraz na obronie swoich zachodnich miast: Eryks i Lilibeum. Oblężenie jednego i drugiego nie przyniosło Rzymianom sukcesu. Ponadto w ataku na port Drepana flota rzymska poniosła totalną klęskę. Punijczykom udało się przejąć okręty transportowe wroga, dostarczające żywność armii oblegającej Lilibeum. Konsul Lucjusz Juniusz Pollus podjął wówczas decyzję o ataku na Eryks. Niespodziewane uderzenie zaskoczyło Kartagińczyków, skutkiem czego w rękach Rzymian znalazł się ważny strategicznie port Drepana.
Dotychczasowe działania wojenne wyczerpały obie strony. Czterokrotna strata floty przez Rzymian wiązała się jednocześnie z ogromnymi ubytkami wśród służącej na okrętach ludności. Istotnie, cenzus z 247 roku p.n.e. wykazał spory spadek populacji w Związku Italskim. Dotychczasowe działania: kilkakrotne kierowanie na Sycylię armii konsularnych, próba przeniesienia działań na teren afrykański itd. nie przyniosły Rzymianom spodziewanych sukcesów. Nie lepiej przedstawiała się sytuacja Kartaginy, której skarb wyczerpany był skutkiem najazdu i konieczności płacenia żołdu najemnikom. Straty ludzkie zostały dodatkowo zwiększone przez niepokoje ludności samego miasta po ustąpieniu Rzymian. Na Sycylii walkę z armią rzymską kontynuował nieoceniony Hamilkar Barkas, który raz po raz nękał Rzymian podjazdową walką. Tak minęły kolejne lata, aż do roku 243 p.n.e., kiedy Rzym jeszcze raz zdobył się na ogromny wysiłek, budując kolejną flotę, podobno z pieniędzy prywatnych osób, liczącą ok. 200 okrętów, nad którą komendę objął Gajusz Lutacjusz Katullus. Podjęto oblężenie portów Drepana i Lilibeum zarówno od strony morza, jak i lądu. Kartagińczycy wysłali flotę, która jednak poniosła klęskę w bitwie pod Aegusta. Zrezygnowani, podjęli rozmowy, które doprowadziły obie znużone już wojną strony, do zawarcia pokoju na warunkach korzystnych dla Rzymu. Kartagina zobowiązała się oddać Sycylię, wydać bez okupu jeńców oraz zapłacić w ciągu 10 lat kontrybucję w wysokości 3200 talentów. Obie strony obiecały nie atakować sprzymierzeńców strony przeciwnej ani też nie brać ich obywateli w służbę najemną. I wojna punicka była zakończona.
Skutki I wojny punickiej
Podstawowym następstwem I wojny punixkiej było wycofanie się Kartagińczyków z Sycylii po przeszło 400-letnim okresie ich supremacji na wyspie. Nowi panowie, Rzymianie, bynajmniej nie myśleli o dzieleniu się nowo pozyskanymi terenami z Hieronem czy Mamertynami, czyniąc z mieszkańców Sycylii poddanych Rzymu, a ich ziemie własnością ludu rzymskiego. W sprawch wewnętrznych pozostawiono samorząd, pozostający pod kontrolą rzymskiego kwestora. Coroczna danina wynosiła 1/10 całości zebranych plonów. Częsciowo od zdzierstwa i nadużyć zostały uchronione gminy, które w niedawnej wojnie wytrwały w lojalności dla Rzymu, np. Panormos. Do roli wasala Rzymu sprowadzono Królestwo Syrakuzańskie, które pod rządami Hierona II całkowicie zrezygnowało z prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej.
Dla Związku Italskiego wojna była dobrym testem na spoistość i jedność wobec zewnętrznego wroga, zdanym w stu procentach. Nigdzie nie doszło do powstania ludności ani buntu dywizji wojskowych plemion i miast sprzymierzonych. Znacznie gorzej skutki wojny odbiły się w Kartaginie. 20 tys. najemników, wracających z Sycylii, nie otrzymało obiecanego żołdu. Wkrótce wybuchło groźne dla całego państwa powstanie, na czele którego stanęli: Celt Autaritos, Kampańczyk Spendios i Libijczyk Matos. Za broń chwyciła także ludność libijska, a nawet niektóre kolonie fenickie, którym podczas wojny aż nadto ciążyły obowiązki płacenia daniny protektorowi. Władze kartagińskie zdecydowały się powołać pod broń swoich obywateli. Na czele tej narodowej armii stanął wsławiony mimo przegranej wojny Hamilkar. Krwawe i zacięte walki ciągnęły się przez trzy lata (241-238 p.n.e.), aż wreszcie udało się ująć przywódców ruchu powstańczego: Autaritosa i Spendiosa. Pozbawione dowódców siły zostały rozgromione w bitwie pod Prior w 239 roku p.n.e., zaś siły libijskie Matosa rozeszły się jakiś czas później. Przez cały 239 rok p.n.e. broniła się Utyka, która poprosiła nawet o pomoc Rzymian, ci jednak nie złamali warunków pokoju. Inaczej było rok później, gdy Republikę o pomoc poprosiła ludność Sardynii, pragnąca wyzwolić się spod rządów panoszącego się najemnego żołdactwa, oferując swoje poddaństwo. Siły rzymskie opanowały wyspę i wycięły do nogi bandy żołdaków. Kartagina, która właśnie stłumiła bunt na terenie afrykańskim, zwróciła się do Rzymu z prośbą o wycofanie z wyspy, spotkawszy się jednak z odmową i groźbą kolejnej wojny, odstąpiła Sardynię Rzymianom. Do tego, musiała zapłacić 1200 talentów kontrybucji Republice w ramach rekompensaty za... rozpoczęte zbrojenia wojenne. Wraz z Sardynią Rzym objął Korsykę, w której przez następne lata krwawo zaprowadzał swe rządy.
W wyniku I wojny punickiej Kartagina straciła swą mocarstwową pozycję na morzu, która umożliwiała jej równorzędną konkurencję z wszechwładną Republiką. Upokarzający traktat pokojowy i kontrubucja z 238 roku p.n.e. przyczyniły się do narastania w państwie skrajnych tendencji antyrzymskich i rewanżystowskich. Tymczasem niedługo po zakończeniu wojny na świat przyszedł syn Hamilkara, Hannibal...
Bibliografia:
Ludwik Piotrowicz, "Wielka Historia Powszechna tom III: Dzieje Rzymskie", Warszawa 2000