Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy relacja z podróży po Kresach Józefa Ignacego Kraszewskiego wydana w Wilnie w 1840 roku. Wydanie paryskie z 1860 ilustrowane było szkicami wykonanymi przez pisarza.
Utwór rozpoczyna dedykacja do Antoniego Urbanowskiego (polskiego przedsiębiorcy) na pamiątkę chwil spędzonych w jego domu. We wstępie autor stwierdza, że miał już nie pisać, ciągłe zatrudnienie jest dla niego wyczerpujące, a wiele książek oddanych drukarzom w ogóle nie jest drukowane, więc po co miał to robić. Zaznacza także, że opisy mogą brzmieć dziko dla niektórych czytelników i namawia, aby karykatur, które tu zamieścił nie brać do siebie.
Jarmark w Janówce: Janów to mała miejscowość na Polesiu, w październiku na św. Szymona i Judy odbywa się jarmark, który przyciąga tłumy; najważniejszą część targu stanowią woły. Położenie mieściny nie zachwyca - jest mała, ustronna, wokół lasy i kilka chatek. Im dalej na południe miasteczka tym większy gwar; ciężko autorowi oddać różnorodność charakterów, fizjonomii, postaci itp. Opisuje przybyłe na jarmark Żydówki, Cyganki, Holenderki. Opisuje stragany (przy jednym ruski kupiec z Łucka, przy drugim Żydzi, którzy nawet biją się podczas handlowych negocjacji). Opisuje, że i ruski kupiec i Żyd mają swoje sposoby na przyciągnięcie klientów - Żyd robi to serdecznie, bo zna ludzkie serce. Autor zauważa też, że do handlu trzeba mieć talent. W końcu jarmark się kończy: zakrwawieni, brudni i pijani sprzedawcy wracają do domu śpiewając, Żydzi odjeżdżają. Wyjeżdżający dziękują, tutejsi gospodarze przepraszają. Zwierzęta gospodarskie idą spać; domy mają małe okienka, nie ma podłogi tylko ubita ziemia, ściany są białe, nad wejściem namalowane specjalne kreski, mające bronić przed złymi duchami. Tak wygląda typowa chata.
Styr i Horyń: to dwie rzeki Polesia; nad Styrem wiele osad i zamków obronnych. Wylewy Styru zapewniają obfite zbiory, ułatwiają też handel drzewny ważny dla Polesia. Dla mieszkańców Styr jest jak Nil. W Horyniu jest dużo ryb, na rzece tej jest dużo stawów. Rzece Horyń przypisywano własności lekarskie; widziano w rzece niewielkie perły, a nad nią znaleziono podobno róg jednorożca. Na brzegu Horynia można spotkać kurhany, mogiły, zabytki rzezi (prawdopodobnie zabytki rzezi kozackich za Jana Kazimierza). Ważne miejsce na brzegu Horynia zwane Skoczyszczem (nazwa od tego, że kiedyś w dziewczynie kochało się dwóch chłopców; powiedziała, że pójdzie za tego, który przeskoczy rzekę. Obydwaj utonęli, a ona z wyrzutami sumienia też skoczyła i utonęła). Dalej nad Horyniem autor dostrzega mogiłę, zastanawia się kto jest tam pochowany.
Ossowa Felińskiego: Ossowa to wioseczka, dawniej należała do Felińskiego; jest pięknie położona, dwór stoi na wzgórku nad rzeczką. Opowiada historię Ossowy: Feliński dostał ją w spadku, pokładał w niej wielkie nadzieje. Dobrze opiekował się majątkiem, ale musiał przyjąć posadę nauczyciela w krzemienieckim liceum, poza tym był poetę i ciężko mu było to pogodzić z zarządzaniem Ossową. Została w końcu przez niego sprzedana, bo ciągle doznawał szkód przez jej dzierżawienie.
Stepań: Małe starożytne miasteczko nad Horyniem, otoczone lasami (było w nich kiedyś wiele łosi). Jest tutaj starodawna synagoga, budowana w stylu gotyckim, kilka cerkwi, kościół. Dla mieszkających tu Żydów są określone dosyć surowe zasady. W Stepaniu jest dużo ludzi zasługujących na podziw, politowanie i pochwałę; Francuz-literat, który w ciemnej izdebce bez rodziny, sławy i pieniędzy pisze satyry czy proboszcz, który całe życie poświęcił na pomaganie bliźnim.
Osada Sernicka: Autor przybywa tu wieczorem, pewnego wiosennego dnia w kwietniu. Osada liczy 249 szlachciców zajmujących się rolnictwem, są tam 2 słynne karczmy: Łachmana i Chiela (Łachman - ważna postać, on godzi i kłóci szlachciców oraz im najmuje czółna). Wszyscy są tu wyznania greckiego. Powieść miejscowa mówi, że szlachta ma herb od królowej Bony.
Czartorysk, Okoń itd.: W Czartorysku był zamek (teraz to tylko ruiny), architektura XVII-wieczna, jest też klasztor i kościół Dominikanów. Dawny kościół Czartoryski został postawiony przez człowieka, który nie był katolikiem (Jędrzeja Leszczyńskiego) przez miłość dla zmarłej żony. Osobliwością jest fakt, że w Czartorysku urodziło się dwóch synów i jedna córka (dowód anormalnej płodności). Obecnie miasteczko to obraz nędzy, brak tu dawnej świetności. Potem autor udaje się do miejscowości Kołki (dawniej Romanów). Koło cerkwi posąg rycerza z kamienia, trochę uszkodzony (nikt nie potrafi wytłumaczyć, co to znaczy). To prawdopodobnie św. Florian patron od ognia postawiony po pożarach w miasteczku, żeby je chronić. Podczas najazdów kozackich wyrżnięto tu wielu Żydów (autor widzi mogiłę usypaną na ich cześć). Z Kołków udaje się do Okońska, położonego w lesie, piasku i błocie; jest sławne ze swego źródła wody, które jest piękne i bardzo mocne (woda ciągle stamtąd płynie dużym strumieniem).
Lasy poleskie: Większość lasów poleskich stanowią sosny i choiny; bliżej ludzi są one zniszczone i popsute, smutno na nie patrzeć w takim stanie. Dużą część lasów zniszczył ogień. Jest tu dużo zwierząt, autor opisuje rodzaj polowania stosowany na grubego zwierza. Jeden jest tylko zwycięzca, inni są niezadowoleni, strzelcy przed polowaniem piją wódkę itp. Główny dochód mieszkańców stanowią barcie w lasach. Mężczyźni polują, kobiety zaś zbierają grzyby i jagody.
Gospodarstwo: Na Polesiu gospodarstwa wiejskie są zaniedbane, więcej jest miłośników koni i bydła niż owiec. Osobliwością są tu młócarnie drewniane. W wielu miejscach osiedlili się ubodzy Holendrzy, którzy prowadzą małe fabryki sukien, a wełnę mają z owiec. Polesie wyniszcza wyrąb lasów. W Berdyczowie: sławne wołowe jarmarki. Mało tutejszych produktów wychodzi za granicę Pierwszy i najważniejszy w gospodarstwie jest gospodarz starozakonny., potem kolejno gospodarz na dwóch krzesłach i neo-gospodarz .
Kawałek drogi przez Polesie na Wołyń: Polesie jest dzikie i smutne (same lasy, piasek i błoto). Droga wiedzie przez Kazimirkę (spokojna, ustronna i cicha miejscowość z pięknym kościółkiem), potem nieciekawa droga z Kazimirki do Bereżnego (jest tu nowa synagoga), potem udaje się na nocleg do Mokwina (karczma, w której zdecydował się nocować mu się nie spodobała). Wspomina też pod drodze miasteczko Siedliszcze (jest tu papiernia i ruiny starego zamku). Następna jest wioska Reczki, gdzie kończy się Polesie a Wołyń zaczyna. Kolejny jest Korzec, gdzie znajduje się fabryka porcelany, niegdyś własność książąt Czartoryskich (miejsce to było kolebką książąt Koreckich). Wołyń był ciągle wystawiony na napady Tatarów, Turków i Rusi. Najsłynniejsi z książąt Koreckich: Samuel i Karol (bracia, wielcy wojownicy).
Horodec: Autor zaznacza, że to miejsce jest mu drogie, jego położenie jest piękne. Znajduje się tu biblioteka (są tu zabytki literackie: np. Życie św. Stanisława autorstwa Długosza, dzieła Marcina Bielskiego czy „Zwierciadło” Reja), są także numizmaty (medale greckich i rzymskich cesarzów), obrazy (św. Jan Leonarda da Vinci), także obrazy Rubensa.
Pińsk i Polesie Pińskie: Autor zwraca uwagę na fakt, że nikt nie opisał jeszcze Pińszczyzny; podkreśla, że jego podróż z Prużanej do Pińska była bardzo nudna: to kraj lasu, piasków, ubogiego ludu, brudni Żydzi, śmierdzące karczmy - nic ciekawego, tylko w Chomsku nowy kościół podobny do rondelka z przykrywką. Pińsk ma związki z Białym i Czarnym Morzem. Jest tam też eks-jezuicki kościół. Przy wjeździe do miasta są rogatki - sprawdzają przybyłych czy nie mają wódki, bo nie można było jej tam wnieść. Rynek miasta jest ożywiony, nieopodal są wały będącego tam niegdyś zamczyska. Kraj zwany Polesiem rozciągał się od Rusi i Wołynia ku Prusom, Mazowszu i Litwie. Pińszczyzna zwała się Polesiem Litewskim. Etymologia nazwy kraju: były tam niegdyś lasy, które potem wycięto. Przez bunty kozackie miasto doznało wielu szkód, splądrowali je także Tatarzy. Niejasna jest historia starodawnej katedry, było tu kilka kościołów i kilka klasztorów. Przeciwna część miasta zowie się Karolin. Kraj przecina mnóstwo rzek, strumyków, kanałów.
Karczmy, Żydzi, drogi: Straszniejsze od poleskich dróg są tylko poleskie karczmy. Żydzi są bardzo przebiegli: najpierw wybiegają zobaczyć, czym przyjechał podróżny - od tego zależy przyjęcie. Jeśli końmi - zachowuje się lekceważąco, jeśli wozem - to respekt. Ogólnie to niedobrze, że Żydzi przejęli karczmy, obdzierają chłopów z pieniędzy. W niektórych miejscach Polesia utworzyły się żydowskie osady rolnicze. Drogi na większych trasach są porządne; na Polesiu osobna izba gospodzie to szczęście.
Zamki itd. Na Polesiu jest dużo starych zamków, położone są u brzegu rzek lub w ich zbiegu.
Włościanie: Przywiązanie macierzyńskie i małżeńskie najlepiej wydaje się w nieszczęściu. Kobiety noszą na szyjach mosiężne krzyże i sznury paciorków, mężczyźni rzadko mają ogolone głowy, a często długie brody. Nie noszą kapeluszy, ale nabity guzami skórzany pas. Nie mogą żyć bez ognia i fajki (kobiety też palą). Rzadko tańczą, ale często śpiewają.
Na Wołyń! Autor przejeżdża przez miejscowość Szapetówki, znaną ze swych wód mineralnych (ze względu na te wody zjeżdżają tutaj Ci, którzy nie mogą jechać za granicę, to rodzaj uzdrowiska). Autor nocuje w Szapetówce, potem rusza dalej, zauważa, że od Horodycza do Hrycowa są same stepy, w ogóle nie ma drzew. Na każdym kroku stoją krzyże; w Horodyszczu nocuje i rusza dalej. Potem wspomina okolice Kisiel (mówi, że były piękne i malownicze).
Sławuta: W okolicach Sławuty rozciągają się majątki książąt Sanguszków, można je poznać po porządnych karczmach, po dobrobycie włościan, po fabrykach (jest tutaj ruch, widać zamożność). Ulepszenia gospodarskie tępo idą na Wołyniu, który właściwie wcale ich nie potrzebuje. W Sławucie godne uwagi są fabryki sukna, kołder, flaneli i papieru. Miasto miało kiedyś sławną drukarnię ksiąg żydowskich dostarczającą ksiąg do nabożeństwa i kalendarzy dla całego Wołynia.
Łuck: Autor pojechał ze swoim towarzyszem Antonim W. do Łucka aby zobaczyć stary zamek i podumać o bohaterze - Witoldzie. Wołyńskie zamki najdłużej pozostały nie zniszczone; dzisiejszy Łuck jest ledwie pamiątką tego dawnego, zniszczonego prze wojny, oblężenia i najazdy. (Resztę tego rozdziału omijam bo to 50 stron historii Łucka i Witolda, jego wujów, ojców, braci - królów polski, dużo o konfliktach w rodzinie królewskiej, jeszcze wplątani są w to krzyżacy i w ogóle).
Wołyń: Losy Wołynia ustaliły się dopiero po połączeniu Litwy z PL. Wołyń z Ukrainą i Podolem był najżyźniejszy w dawnych posiadłościach PL. Często pisano o trawach tak wysokich, że mogłyby ukryć dorosłych mężczyzn, że ledwie widać w nich zwierzęta, ale mimo urodzajów i żyzności zdarzał się tutaj głód, duże szkody wyrządzały też letnie zalewy. Wołyń był krajem panów i możnych; mieszkańcy Wołynia nie są tak gościnni jak kiedyś. Mieszkańcy zachowali dawne zwyczaje i zabobony, wierzą w czarownice, którym przypisują całe zło.
Ostróg, Książęta Ostrogskie: Ostróg to miasto powiatowe, w którym jest ok. 4 tys. Mieszkańców, nad miastem wznoszą się ruiny na górze zamkowej. W odniesieniu do Ostrogu najczęściej mówi się o kopalniach kredy pod miastem (miejsce zw. Bielmiarz), o dobrej glinie, o kamieniach iskrzastych i poławianych w Horyniu perłach. Autor wspomina także o dwóch niezwykłych wydarzeniach: kiedyś przed wschodem słońca ukazała się tam kolumna ognista, a innym razem matka po urodzeniu pierwszego zdrowego dziecka urodziła poczwarę bez głowy i rąk. W tym mieście książę Konstanty założył szkołę języka greckiego i łacińskiego, założył też szpital i wiele cerkwi. Ówczesne szkoły Ostrogskie opiewał w swoich wierszach poeta, niejaki Pękalski. Patrząc na zamek autor opowiada historię księżnej Halszki z Ostroga (jest tam coś o porwaniu, o rozbojach i konfliktach); autor stwierdza, że widok Ostroga na nowo obudził w nim wspomnienia wszystkich scen z życia Halszki. Na koniec stwierdza, że upadł sławny dom książąt Ostrogskich i że Ostrog jest dziś wielką ruiną, bo wraz z murami zawaliły się wspomnienia. Autor wyjechał z Ostrogu smutny i zamyślony, jakby wracał z cmentarza.
1