WYWIADY Z PATRONAMI POLSKI -
ŚW. WOJCIECHEM I ŚW. STANISŁAWEM ZE SZCZEPANOWA (WERSJA DŁUŻSZA)
PYTANIA DO WYWIADU ZE ŚW. WOJCIECHEM
- PATRONEM POLSKI
Św. Wojciechu ! Jesteś czczony szczególnie w trzech krajach: w Polsce, w Czechach i na Węgrzech. Gdzie i kiedy się urodziłeś ?
Jesteś Wojciechu jedynym świętym o tym imieniu. W Europie Zachodniej i w świecie chrześcijańskim byłeś i jesteś znany jako Adalbert.
Kiedy zdecydowałeś się zostać kapłanem ?
Gdzie zdobyłeś wykształcenie potrzebne w przygotowaniu do kapłaństwa ?
Czego nauczyłeś się podczas pobytu w Magdeburgu ?
Kiedy przyjąłeś święcenia kapłańskie ?
Wiemy jednak, że wydarzyło się coś co odmieniło Twoje życie ?
Po śmierci biskupa Dytmara w styczniu 982 r. Na zjeździe w Lewym Hradcu książę Bolesław II Pobożny wyznaczył Cię na jego następcę.
Czy całkowicie porzuciłeś dawny styl życia - wystawny i świecki ?
Opuściłeś Pragę po 5 latach. Dlaczego ?
Gdzie się udałeś ?
Czy udało Ci się zrealizować te plany ?
Po dwóch latach znowu powróciłeś do Czech.
Jak przyjęto Cię po powrocie ?
To właśnie podczas drugiego pobytu w Rzymie narodziła się idea zjednoczonej Europy, pojmowanej jako wspólnota kulturowa i religijna, urządzona według zasad chrześcijańskich.
Czy możesz nam Wojciechu przybliżyć stworzoną przez Was ideę ?
Czy powróciłeś jeszcze do Pragi ?
Jak zostałeś przyjęty ?
Św. Wojciechu. Polacy obrali Cię za swojego patrona. Jesteś dla nas przykładem niestrudzonej walki o wiarę w ludzkich sercach !
Dziękujemy bardzo za rozmowę. Prosimy o dalszą modlitwę za Polskę i zjednoczoną, chrześcijańską Europę.
ODPOWIEDZI UDZIELANE PRZEZ ŚW. WOJCIECHA
- PATRONA POLSKI
Urodziłem się w 956 r. w Libicach, czeskim grodzie należącym do możnego rodu
Sławnikowiczów.
Jest to moje drugie imię, przyjęte podczas sakramentu bierzmowania.
Gdy byłem małym dzieckiem, ciężko zachorowałem. Rodzice prosząc Boga, za
wstawiennictwem Jego Matki o zdrowie dla mnie, ślubowali, że jeżeli wyzdrowieję poświęcą mnie służbie Bożej. Wbrew wszelkim przewidywaniom - wyzdrowiałem. Potem w szkole pilnie się uczyłem, aby dobrze przygotować się do tej służby.
Wykształcenie to zdobywałem od 972 do 981r. w szkole katedralnej w Magdeburgu, pod opieką arcybiskupa Adalberta.
Zdobyłem znaczny zasób wiedzy oraz znajomość kultury i starożytnej: greckiej i rzymskiej, a szczególnie kościelnej. Opanowałem świetnie łacinę: poznałem też język saski i niemiecki.
Po śmierci biskupa Adalberta, który był również moim opiekunem i protektorem, wróciłem do kraju. W 981 r. Przyjąłem święcenia kapłańskie z rąk biskupa Dytmara. Żyłem niestety bardziej jak książę niż duchowny.
Tak, rzeczywiście. Byłem świadkiem ostatnich chwil życia pierwszego biskupa Pragi - Dytmara. Umierał on w ogromnym przerażeniu, krzycząc długo z żalu i rozpaczy, że niczego już nie może naprawić ani odpokutować, że zmarnował życie nie czyniąc dobra, że idzie na Sąd Boży z pustymi rękami. Było to dla mnie straszne przeżycie, ponieważ do tej pory jak większość młodych ludzi nie myślałem o śmierci i odpowiedzialności za swoje życie. Wtedy zrozumiałem, że muszę żyć inaczej, aby w taki sposób nie umierać.
Z powodu skomplikowanej sytuacji kanoniczno - prawnej metropolii w Pradze, moja konsekracja na biskupa odbyła się po 16 miesiącach oczekiwania, 29 czerwca 983 r., w Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
To prawda. Mieszkałem w skromnych warunkach, gościłem ubogich, pościłem, czuwałem na modlitwie również w nocy. Dochody z biskupstwa dzieliłem na 4 części i tylko jedną przeznaczałem dla siebie. Resztę dochodu oddawałem na potrzeby kościoła, na wykup jeńców i na ubogich.
Pasterzowanie w Pradze było trudne. Wierni nie słuchali moich poleceń, chcieli nadal żyć po swojemu. Upominałem, nauczałem, może za dużo wymagałem. Wszyscy odwrócili się ode mnie. Byłem zniechęcony i rozgoryczony nie widząc owoców swojej pracy. Dlatego postanowiłem opuścić diecezję.
Udałem się do Rzymu, by u Papieża Jana XV szukać rady i pomocy. Papież zgodził się, aby przez jakiś czas w Pradze rządził mój zastępca. Ja natomiast postanowiłem odbyć pielgrzymkę do Ziemi Świętej.
Nie, do Ziemi Świętej nie dotarłem, ponieważ na pewien czas zatrzymałem się w klasztorze Benedyktynów na Monte Cassino. Za radą opata Nila wstąpiłem do zakonu Benedyktynów W Rzymie i w Wielką Sobotę w 990 r. Razem ze swoim bratem złożyłem śluby zakonne.
Tak zdecydował Papież, gdyż diecezja w Pradze była przez ten czas pozbawiona swego prawowitego pasterza. Konieczność opuszczenia przeze mnie benedyktyńskiego klasztoru była bardzo bolesna.
Mieszkańcy Pragi przyrzekli poprawę obyczajów, ale gorzej było z wykonaniem przyrzeczenia. Nadal popełniano odrażające grzechy. Za to, że stanąłem w obronie kobiety oskarżonej o cudzołóstwo oprawcy napadli na mój rodzinny gród i zamordowali czterech braci wraz z ich rodzinami. W obawie o własne życie udałem się potajemnie do Rzymu.
Istotnie. Zaprzyjaźniłem się wówczas z cesarzem Ottonem III. Wraz ze znakomitym matematykiem Gerbertem z Aurillac - późniejszym papieżem Sylwestrem II stworzyliśmy ideę zjednoczonej Europy. Te piękny zamysł nie doczekał się jednak realizacji. Wszyscy trzej jego autorzy wkrótce zmarli.
Zamierzeniem cesarza Ottona III było stworzenie zjednoczonego państwa chrześcijańskiego bez przewagi któregokolwiek narodu, wchodzącego w skład takiego niby cesarstwa. Program polityczny i kulturowy dotyczący „wspólnej Europy” obejmował Galię czyli Francję, Germanię czyli Niemcy i Słowiańszczyznę.
Nie, do Pragi już nie powróciłem. Po otrzymaniu zaproszenia od księcia Bolesława Chrobrego, uzyskaniu zgody cesarza i swojego metropolity, udałem się na misje do Polski. Stamtąd wyruszyłem do pogańskich Prus, aby tam głosić Chrystusa.
Razem z moimi towarzyszami przybyłem na tereny zamieszkałe przez Prusów. Spotkaliśmy się z ogromną wrogością. Mimo zakazu pragnęliśmy głosić Chrystusa. Wiedzieliśmy, że możemy zginąć. 23 kwietnia, w piątek Prusacy związali nas i zaprowadzili na niewielki pagórek. Tam jeden z pogańskich kapłanów zadał mi pierwszy śmiertelny cios. Następnie sześć włóczni przebiło maje ciało. Odcięto mi głowę i wbito na pal. Poniosłem śmierć męczeńską mając 41 lat.
Tak bardzo chciałbym, aby tu na polskich ziemiach zawsze królował Jezus i Jego Matka.
20. Ja także dziękuję i oczywiście obiecuję dalszą modlitwę w niebie.
PYTANIA RAPORTERKI DO WYWIADU ZE ŚW. STANISŁAWEM ZE SZCZEPANOWA:
Jestem reporterką szkolnej gazetki. Pragnę przeprowadzić z Tobą wywiad jako jednym
z patronów Polski. Czy mogę?
Twoje imię ma słowiańskie pochodzenie. Co ono oznacza ?
Stanisławie, jak przebiegała Twoja edukacja ?
Słyszałam, że wyróżniałeś się zdolnościami oraz pilnością i dlatego postanowiono wysłać Cię na dalsze studia za granicę.
Po kilkuletnim pobycie za granicą powróciłeś do Polski jako człowiek wykształcony i światły. Otrzymałeś święcenia wyższe to jest prezbiterat i byłeś
Jednym z najbardziej wykształconych kapłanów w ówczesnej Polsce.
Jak dalej potoczyły się Twoje losy ?
Wiem, że duszpasterstwo w XI w. Spoczywało na barkach biskupa, któremu pomagali podlegli mu duchowni. Ty Stanisławie zostałeś szóstym z kolei biskupem
Krakowskim. Jakie podejmowałeś działania jako biskup ?
Biskupie Stanisławie. W swoich czasach słynąłeś również jako dobrodziej biednych i opiekun skrzywdzonych.
Kierowałeś się w życiu także inną zasadą ewangeliczną mówiącą o konieczności upomnienia braterskiego. Mam na myśli sprawę z królem Bolesławem Śmiałym.
Za to, że stanąłeś w obronie zasad, którymi powinien kierować się chrześcijański władca zapłaciłeś najwyższa cenę.
9. Bardzo Ci dziękuję za udzielenie wywiadu do naszej szkolnej gazetki i proszę o dalsze wstawiennictwo w niebie, aby Polska tak jak Ty pozostała mimo trudności wierna Chrystusowej Ewangelii.
ODPOWIEDZI UDZIELANE PRZEZ
ŚW. STANISŁAWA ZE SZCZEPANOWA:
Moje imię - Stanisław znaczy tyle samo co „ stań się sławnym”.
Pierwsze nauki pobierałem u kapelana kościoła pod wezwanie św. Marii Magdaleny w Szczepanowie - mojej rodzinnej miejscowości. Później rodzice postanowili oddać mnie do szkoły biskupiej w Krakowie. W tamtych czasach nauczaniem dzieci i młodzieży zajmowali się przede wszystkim duchowni. To oni znali sztukę pisania i czytania, niedostępną dla pogan w krajach słowiańskich i dla prostego ludu.
Tak, rzeczywiście. Bardzo ceniłem sobie zdobywanie wiedzy. Rektor szkoły katedralnej - kanonik Suła, późniejszy biskup krakowski i mój ówczesny opiekun skierował mnie na studia do Liegii znajdującej się na terenach dzisiejszej Belgii.
Po powrocie do Polski przez kilka lat pracowałem jako kapłan poza Krakowem, a następnie jako kanonik kościoła krakowskiego. Pełniłem również obowiązki kaznodziei i rektora szkoły katedralnej; byłem kanclerzem kapituły. Po śmierci biskupa Suły - Lamberta w 1071 r. Powierzono mi kierowanie diecezją krakowską.
Zabiegałem o budowę nowych kościołów, zakładałem kolejne parafie, troszczyłem się o ewangelizację kraju, w którym chrześcijaństwo miało bardzo krótką historię i nie było wystarczająco zakorzenione. Dużą uwagę poświęcałem podnoszeniu poziomu intelektualnego i moralnego podwładnych sobie kapłanów. Wizytowałem kościoły, poświęcałem nowe świątynie, głosiłem kazania w okresie Wielkiego Postu organizowałem publiczną pokutę dla największych grzeszników i udzielałem im rozgrzeszenia. Starałem się wpłynąć na rycerzy i wojowników książęcych, aby nie byli okrutni i mściwi, lecz kierowali się przykazaniem miłości Chrystusowej.
Nie robiłem nic nadzwyczajnego, po prostu starałem się w swoim życiu realizować przykazanie miłości Boga i drugiego człowieka.
Tak, istotnie. Byłem świadomy swoich praw i obowiązków. Wśród nich było upominanie tych, którzy czynili zło, wyrządzali krzywdę innym i siali zgorszenie. Pomiędzy mną, a królem Bolesławem Śmiałym doszło do konfliktowej sytuacji. Miałem odwagę wyrazić wobec króla swoje i poddanych oburzenie sposobem sprawowania rządów przez władcę, który ciągle był uwikłany w zbrojne interwencje w innych krajach: w Czechach, na Węgrzech i Rusi Czerwonej. Było to przyczyną poważnego kryzysu gospodarczego Polsce.
Po powrocie z Rusi w 1078 r. król zaczął odznaczać się wyjątkowym okrucieństwem wobec poddanych, zaniedbał dowodzenie wojska. Ponieważ król darzył mnie zaufaniem, zostałem poproszony o interwencję. Król jednak nie chciał mnie słuchać. W marcu 1079 r. W katedrze na Wawelu w obecności mojej i 24 kanoników na króla Bolesława Śmiałego została rzucona klątwa. Oznaczało to, że zastał wykluczony z Kościoła.
Tak. W wieku 40 lat poniosłem z rak króla podczas odprawiania Mszy św. w kościele na Skałce w Krakowie. Nie żałuję jednak, ponieważ wiem, że oddałem swoje życie za wierność Ewangelii.
Dziękuję za wywiad. Obiecuje wszystkim Polakom dalsze wstawiennictwo do Boga w niebie.
2