Małżeństwa literackie, WYPRACOWANIA, ZADANIA


19. Małżeństwa literackie.

Rodzina to podstawowa i zapewne najważniejsza komórka

społeczna. W małżeństwie człowiek szuka miłości, życiowej

stabilizacji, szczęścia. Postawa człowieka wobec życia

kształtuje się właśnie w rodzinie, ale też na łonie rodziny

powstają pierwsze konflikty między małżonkami czy też między

rodzicami a dziećmi. Losy małżeństw są bardzo częstym tematem

literackim i te szczęśliwe, a także skomplikowane i

pogmatwane, spowodowane zdradą, brakiem wzajemności,

nietolerancją.

Jeżeli przegląd i charakterystykę literackich małżeństw mamy

rozpocząć od świętego Aleksego od razu należy stwierdzić, że

było to małżeństwo bardzo nietypowe. Aleksy urodził się w

Rzymie, jako syn bogatego patrycjusza Eufamijana i jego żony

Aglijas. Kiedy Aleksy miał 24 lata pojął za żonę cesarską

córkę, królewnę Famijanę. Jednak w noc poślubną opuścił swą

młodą żonę, pozostawiając ją w dziewictwie, a sam wyruszył w

świat, aby służyć jedynie Bogu, żyjąc w ascezie, jako żebrak.

Po wielu latach takiego życia powrócił do Rzymu i resztę życia

spędził pod schodami własnego pałacu, skazując się dobrowolnie

na chłód, spiekotę i poniżenie, gdyż "każdy nań pomyje lał."

Tak żył jeszcze szesnaście lat, patrząc na swych najbliższych,

którzy nie wiedzieli, kim jest ten żebrak leżący pod schodami.

Tajemnica pochodzenia św. Aleksego wydała się dopiero po jego

śmierci, gdyż żonie zmarłego udało się wyjąć z jego

zaciśniętej ręki kartkę z imieniem i nazwiskiem. Niezwykła

siła woli i samozaparcie to cechy charakteru godne podziwu, ta

wytrwałość w dążeniu do celu, której niejednokrotnie brakuje

nam, ludziom współczesnym. Natomiast motywy tych poczynań są

dla nas niezrozumiałe, tak jak za tysiąc lat nasi potomkowie

nie będą rozumieli nas. Budzi też nasz sprzeciw egoizm

Aleksego, gdyż myślał on jedynie o swym zbawieniu, a los

najbliższych był mu w zasadzie obojętny. Pozostawił w rozpaczy

ojca i matkę, opuszczając ich na zawsze, skazał na samotne

życie swą młodą żonę.

Społeczne funkcje rodziny dostrzegali pisarze odrodzenia.

Mikołaj Rej w "Żywocie człowieka poczciwego", chwaląc życie

szlacheckie ziemianina, widział je na łonie rodziny, w

otoczeniu przyjaznych sąsiadów i życzliwej czeladzi. Praca w

sadzie i w ogrodzie jest Ľródłem wielu przyjemności, gdyż

zawsze wykonywana jest w towarzystwie żonki. Zimą zaś

niezwykle miło jest posiedzieć w ciepłej izbie, porozmawiać z

żoną, popatrzeć, jak małe dzieci się bawią.

Podobny model życia został przedstawiony w "Pieśni

świętojańskiej o Sobótce" Jana Kochanowskiego. Po zebraniu

plonów nadchodzi czas błogiego i zasłużonego odpoczynku, pora

towarzyskich, zimowych spotkań przy ciepłym kominku. Ten model

życia przekazuje ziemianin swym synom i wnukom, ucząc ich, że

spokój sumienia i radość życia osiąga się przez uczciwą pracę:

"A niedorośli wnukowie,

Chyląc się ku starszej głowie,

Wykną przestawać na male

Wstyd i cnotę chować w cale."

Niestety często też w dawnych czasach małżeństwa były

zawierane ze względów materialnych, przy czym decyzję

podejmowali zazwyczaj rodzice, nie pytając wcale młodych o

zdanie. Względami materialnymi kierował się autor

"Pamiętników" Jan Chryzostom Pasek, kiedy postanowił się

ożenić. Nie znał on w ogóle swej przyszłej żony, zdecydował

się pojechać do wdowy Anny z Remiszowskich Łąckiej, gdyż

polecił ją Paskowi mąż stryjeczny siostry. Najważniejszym

atutem owej wdowy było posiadanie przez nią sporego majątku.

Spodobała się ona Paskowi, toteż przystąpił do oględnych

oświadczyn, wpraszając się na służbę, nie przewidział jednak,

ani nie odgadł, że Anna z Remiszowskich Łącka, decydując się

na powtórne zamążpójście była od niego piętnaście lat starsza:

"A już mi się przecie podobała była, i że to z młodu bywała

gładka, mnie się też i natenczas widziała młoda, i nigdy bym

nie rzekł, żeby miała te lata, czegom potem doszedł: w

czterdziestu sześć za mnie szła, a ja supponebam, że nie ma

nad 30 lat."

Szuka posażnej żony również pan Piotr, bohater satyry "Żona

modna" Ignacego Krasickiego. Sam przyznaje się, że ożenił się

z uwagi na "owe wsie dziedziczne". Małżeństwo to także nic nie

wiedziało o uczuciach, jakie powinny łączyć dwoje ludzi, lecz

oparte było na przedślubnej intercyzie.

Modna żona okazała się kobietą oschłą, egoistką, rozrzutną,

której jedyną troską było sprostanie cudzoziemskiej modzie.

Zgodziła się wyjechać z miasta na wieś jedynie na okres letni,

w angielskiej karecie na resorach, w której pan Piotr z trudem

znalazł dla siebie miejsce, gdyż owa dama zabrała ze sobą

niezliczoną ilość pudełeczek, a także kanarka w klatce, mysz

na łańcuszku, srokę, kotkę z kociętami i suczkę faworytkę.

Zwolniła szybko starą, oddaną służbę, szlachecki dworek

zamieniła w pałac, wyśmiała męża, który pokazał jej wspólną

sypialnię. W końcu urządziła wielki bal, na który zjechali

liczni goście z miasta, wśród których nieszczęsny pan Piotr

musiał się uganiać "jako jaki sługa", a żona bawiąc gości

łaskawie na niego spoglądała i uśmiechała się. W czasie pokazu

fajerwerków spaliły się stodoły pełne zboża, lecz pożar gasił

sam pan Piotr, gdyż reszta gości traktowała to jako dodatkową

atrakcję. Mimo wszystko nie żal nam pana Piotra, gdyż

pamiętamy, że ożenił się on z uwagi na wsie dziedziczne swej

żony.

Podobnie miało wyglądać małżeństwo Szarmanckiego, jednego z

bohaterów "Powrotu posła", z Teresą. Szarmancki po

przetrwonieniu własnego majątku na zagranicznych wojażach

szukał posażnej kandydatki na żonę. Do małżeństwa na szczęście

nie doszło, gdyż jej ojciec starosta Gadulski, który chciał

ożenić córkę nie dając posagu, mylnie odczytał intencje

Szarmanckiego. Natomiast syn Podkomorzego Walery, który od

dawna kochał Teresę, z radością pojął ją za żonę, nie żądając

żadnego posagu, a chciwemu Gadulskiemu tylko o to chodziło.

Należy jednak przypuszczać, że te perypetie majątkowe i

uczuciowe rzadko znajdywały tak pozytywne, jak w tej komedii,

zakończenie.

Małżeństwa romantyczne także nie były niestety szczęśliwe, tak

jak i miłość romantyczna, która była zawsze tragiczna, przy

czym często prowadziła bohaterów do samobójczej śmierci.

Jednak miłość traktowali romantycy jako sprawę najważniejszą w

ludzkim życiu. Zawsze jednak na drodze do szczęścia stawały

jakieś przeszkody: różnice klasowe, majątkowe, sprzeciw

rodziców, zdrada, wreszcie cele ważniejsze niż miłość i

rodzinne szczęście. Gustaw, bohater IV części "Dziadów" nie

może pojąć za żonę swej ukochanej, którą "oślepiło złoto",

gdyż wyszła za mąż za bogacza. Młody Walter Alf, bohater

Mickiewiczowskiego "Konrada Wallenroda", pokochał z

wzajemnością córkę księcia Kiejstuta - Aldonę, pojął ją za

żonę, lecz małżonkowie niedługo cieszyli się szczęściem

rodzinnym, gdyż Walter "szczęścia w domu nie znalazł, bo go

nie było w ojczyĽnie". Pozostawił więc w rozpaczy młodą żonę,

powrócił do Krzyżaków, został ich mistrzem, aby doprowadzić

znienawidzony zakon do zguby. Mimo wielu lat rozłąki miłość

ich przetrwała, gdyż Aldona poprzez umówiony znak odgadując,

że jej mąż został zdemaskowany przez Krzyżaków i wypił

truciznę także umarła z żalu. Tak bardzo się kochali, tak

niedługo byli szczęśliwi. Romantyczny poeta w ten sposób

uświadamiał swym czytelnikom, że celem nadrzędnym jest zawsze

dobro ojczyzny, a nie swoje własne.

Literatura epoki pozytywizmu, dając szeroki i obiektywny obraz

ówczesnego społeczeństwa dostarcza wiele przykładów małżeństw

zarówno szczęśliwych, jak i kojarzonych z czystego

wyrachowania.

Jedna z najpiękniejszych małżeńskich historii została

opowiedziana przez Elizę Orzeszkową w legendzie o Janie i

Cecylii, zamieszczonej w powieści "Nad Niemnem". Jan i Cecylia

byli to legendarni przodkowie Bohatyrowiczów, którzy przybyli

za czasów ostatnich Jagiellonów z centralnej Polski. Chociaż

Jan był chłopem, a Cecylia pochodziła z wysokiego rodu młodzi

pokochali się i pragnęli spędzić życie razem. Przewidując

reakcję swych środowisk przywędrowali na Litwę i schronili się

przed resztą świata w nadniemeńskiej puszczy. Byli szczęśliwi

nawet wówczas, gdy sypiali w dziupli drzewa, gdy ciężko

pracowali przy karczowaniu lasu, zakładając piękną i

samowystarczalną osadę. Doczekali się licznego potomstwa i

dożyli w szczęściu i miłości 100 lat. Na wzór tego właśnie

małżeństwa skojarzone zostaje w powieści małżeństwo Justyny

Orzelskiej i Jana Bohatyrowicza. Cieszy nas odważna,

podyktowana nakazami serca decyzja Justyny, która zdecydowanie

odrzuca propozycję małżeństwa bogatego ziemianina Teofila

Różyca i decyduje się wyjść za mąż za Janka. Minęły wieki, a

więc nie musi lękać się reakcji swego środowiska, chociaż jej

ciotka Emilia Korczyńska nie może pojąć decyzji Justyny,

jednak inni bohaterowie powieści z szacunkiem przyjmują

decyzję Orzelskiej, która woli pracować, ale spędzić życie u

boku kochanego człowieka, czuć się kochaną i dowartościowaną.

Wzrusza czytelnika wielkie uczucie i prawdziwe oddanie Jana,

który zakochał się w Justynie, nie mając początkowo żadnej

nadziei, a potem nie mógł uwierzyć we własne szczęście.

Czytelnik cieszy się, że Justyna Orzelska postąpiła tak jak

przed wiekami Cecylia, natomiast nie powtórzyła błędu swej

ciotki Marty Korczyńskiej, która dwadzieścia kilka lat

wcześniej także pokochała chłopa z zaścianka Anzelma

Bohatyrowicza, jednak lękała się reakcji swego szlacheckiego

środowiska, a także czekającej ją w gospodarstwie Anzelma

ciężkiej pracy. Zarówno Anzelm jak i Marta przeżywali resztę

życia samotnie, przy czym ciężka praca wcale nie ominęła

Marty, gdyż zajmowała się ona prowadzeniem domu Benedykta.

Są także w powieści "Nad Niemnem" małżeństwa bardzo

niedobrane, w których jedno z małżonków dĽwiga ciężar

utrzymania całej rodziny. Żona Benedykta Korczyńskiego Emilia,

to kobieta ustawicznie niezadowolona z życia, której obce są

troski i kłopoty związane z utrzymaniem majątku Korczyn,

obciążonego przez rząd carski podatkami i kontrybucjami

wojennymi. Jej życie toczy się w obrębie salonu, wypełnione

czytaniem francuskich romansów, uskarżaniem się na "globusa"

oraz na męża, żąda wypłaty procentów od wniesionego w posagu

majątku na własne potrzeby. Benedykt postanawia jednak za

wszelką cenę utrzymać rodzinny Korczyn, chociażby dlatego, że

w korczyńskim lesie znajduje się zbiorowa mogiła powstańców, w

której spoczywa także jego brat Andrzej.

Odmienne role pełnią w małżeństwie Bolesław i Maria Kirłowie.

Cały ciężar utrzymania rodziny spoczywa właśnie na niej, zaś

mąż Bolesław spędza czas w okolicznych salonach, losy dość

licznej rodziny w ogóle go nie obchodzą. Dziwi nas obojętność

pani Emilii, ale całkowity brak odpowiedzialności za losy

rodziny ze strony pana Bolesława jest po prostu szokujący.

Nie mogą z pewnością potoczyć się pomyślnie dalsze losy

małżeństwa Zygmunta i Klotyldy Korczyńskich. Zygmunt, syn

poległego powstańca Andrzeja wychowywany był przez matkę,

która marzyła o tym, aby syn wyrósł także na patriotę, a jako

malarz upamiętnił kiedyś bohaterski czyn ojca. Niestety

Zygmunt zawiódł wszystkie jej nadzieje. Powstańczy zryw

określił, jako patriotyczne mrzonki, wyrósł na bezwzględnego

egoistę i kosmopolitę. W młodości zainteresował się Justyną

Orzelską, ale zgodnie z życzeniem matki ożenił się z bogatą

arystokratką. Mało jednak interesował się żoną, natomiast

Justynie zaproponował niedwuznaczną rolę kochanki. Biedna

Klotylda przeżywała męki niepewności i zazdrości, chociaż

Justyna z oburzeniem odrzuciła niedwuznaczną propozycję

Zygmunta.

Jednym z najbardziej popularnych literackich małżeństw jest

Bogumił i Barbara, bohaterowie "Nocy i dni" Marii Dąbrowskiej.

Autorka skupia uwagę na ukazaniu ich życia w kręgu rodzinnym,

wśród zwykłych, podobnych do siebie dni, wypełnionych pracą i

codziennymi treskami najczęściej pozbawionego wydarzeń

niezwykłych i zaskakujących.

Barbara i Bogumił poznali się w Borku u państwa Ładów,

dalekich krewnych Barbary. Bogumił zakochał się w Barbarze od

pierwszego wejrzenia, gdy zadał sobie pytanie, kim jest ta

panienka w sukni w kwiaty, wiedział wówczas, że zobaczył

kobietę swego życia. Wyznał jej to póĽniej, mówiąc:

Gdyby nie ty (...) nigdy nie wróciłbym do normalnego życia,

nigdy już nie pokochałbym nikogo." Natomiast o decyzji Barbary

w dużej mierze zadecydował takt. że Bogumił był powstańcem, a

więc człowiekiem godnym największego szacunku. Pierwsze lata

małżeństwa Niechcicowie spędzili w Krępie, dość dużym majątku,

którego Bogumił był administratorem. Pani Barbara większość

czasu spędzała w domu, zajmując się z pełnym poświęceniem

wujem Klemensem Klickim, także powstańcem. Krępa wiąże się

głównie z narodzeniem ich pierwszego syna Piotrusia, który

stał się oczkiem w głowie obojga rodziców. Szczególnie matka

pani Barbara poza synem nie widziała świata, poświęcała mu

wszystkie swe uczucia, tak że zabrakło ich dla męża. W Krępie

małżonkowie przeżyli też największą tragedię, gdyż Piotruś

zmarł na zapalenie płuc. Barbara całe dnie spędzała na grobie

syna, oddając się bez reszty wspomnieniom, zaś Bogumił stoczył

najtrudniejszą walkę z samym sobą, aby nie popełnić

samobójstwa. Małżonkowie nie mogli dłużej tu zostać, nie mogli

wiecznie żyć bolesnymi wspomnieniami o jedynym synu. Toteż gdy

siostra Barbary Teresa Kociełłowa zawiadomiła ich, że jest

możliwość administrowania dużym majątkiem w okolicach Kalińca,

wówczas Niechcicowie bez żalu opuścili Krępę i przenieśli się

do Serbinowa. Tu mógł Bogumił w pełni realizować swoje

zamiłowanie do pracy na roli. W Serbinowie przyszła na świat

Agnieszka, nieco póĽniej Emilka i Tomaszek. Dni płynęły dość

jednostajnie, Barbara ożywiała się, kiedy przyjeżdżała Teresa

z dziećmi lub inni członkowie jej rodziny. Małżonków łączyła

wspólna praca, troska o dobre wychowanie dzieci i zapewnienie

im przyszłości. O życiu małżeństwa Niechciców można powiedzieć

to, co dotyczyć może każdego, zwyczajnego małżeństwa, że

bywają w nim "noce, bywają dni powszednie, ale czasem bywają

też niedziele." Duży wpływ na losy ich małżeństwa miało

przeniesienie się pani Barbary z dorastającymi dziećmi do

Kalińca, kupno Pamiętowa, rozstanie z Bogumiłem i śmierć męża.

Pani Barbara przeżyła swe życie z jednym mężczyzną, chociaż

pojawił się w nim oprócz, Bogumiła najpierw Józef Toliboski, a

potem młody nauczyciel z Krępy. Żadnego z nich nie kochała,

chociaż całe życie wmawiała sobie, że uczuciem obdarzyła

Toliboskiego. Był pierwszym, który ją zauważył i zaczął

adorować, a także pierwszym, który ją zlekceważył. Pozostał na

zawsze mitem młodzieńczej miłości i utraconego szczęścia.

Ilekroć czuła żal do Bogumiła tylekroć myślą i marzeniem

uciekała do Toliboskiego, zaś Bogumił wytrwale ją kochał, mimo

iż była taka zimna i nieczuła. Często też rozmyślał: ...Tyle

rzeczy było w tej Basi, które mogą uprzykrzyć człowiekowi

urodę najpiękniejszej kobiety. Tymczasem co na nią spojrzał,

wszystko to wydawało mu się pomyłką. Prawdą była tylko ta

twarz i te w niej zapowiedzi, które się nigdy nie spełniły.

Nie wierzył ni słowom, ni uczynkom. Wierzył tej twarzy, tej

gorzkiej urodzie."

Jakie ociężały i pozbawiony wdzięku jest Bogumił w porównaniu

z uwodzicielskim, pełnym czaru Toliboskim. Był ,jednak

człowiekiem, któremu się wierzy, zarówno wtedy, gdy wyznaje

swoją miłość pani Barbarze i gdy razem z nią rozpacza po

stracie Piotrusia. Bogumił bardzo kochał Barbarę, chociaż

zdawał sobie sprawę, że była to miłość nieodwzajemniona. Jak

zwykle w życiu tak i w tym wypadku próbował pocieszyć się,

spojrzeć optymistycznie na ich związek, mówiąc: "Czyż mocna

przestać kochać niebo i ziemię za to, że deszcz i niepogoda?"

O małżeństwie Niechciców nie można powiedzieć, że było

całkowicie nieudane, chociaż oboje małżonkowie reprezentowali

całkowicie odmienne postawy wobec życia. Bogumił Niechcic

reprezentuje postawę współbrzmiącą z życiem, główną cechą jego

osobowości jest afirmacja życia, umiejętność cieszenia się nim

w każdym momencie, a także wielka życzliwość do ludzi, budząca

zaufanie:

"Patrząc na jego twarz spoglądało się niby w czysty,

przestronny dziedziniec, wiodący do bezpiecznego domu".

Życie nie szczędziło mu ani pokus, ani trudnych doświadczeń,

ani chwil zniechęcenia. Nigdy jednak nie załamywał się,

doświadczając złego losu, opanowywał sytuację i pokonywał

trudności. Pani Barbara jest postacią bardziej skomplikowaną

psychicznie, gdyż reprezentuje postawę nieharmonizującą z

życiem. Jest to "niezgodna z życiem" będąca wynikiem

niezaspokojonych aspiracji, niewygasłych nadziei i

zawierającej miłości. Charakterystyczne jest jej lęk, przed

uczestnictwem w życiu, nieufność do ludzi, ciągłe przeżywanie

na nowo porażek i nieszczęść, rodzące "wieczny niepokój".

Na zakończenie rozważań należy zastanowić się jakie było

małżeństwo Ziembiewiczów. Miało szansę być udanym, gdyby nie

całkowity brak odpowiedzialności Zenona Ziembiewicza, bohater

powieści "Granica" Zofii Nałkowskiej. Jest on synem Waleriana

Ziembiewicza, rządcy majątku hrabiego Tczewskiego w Boleborzy.

Zenon jeszcze w czasie pobytu w gimnazjum poznaje swoją

przyszłą żonę Elżbietę Biecką, której pomagał w nauce

matematyki. Elżbietą opiekowała się ciotka Cecylia

Kochlikowska, gdyż jej matka prowadziła życie światowej damy.

Wówczas Elżbieta nie odwzajemniała jeszcze uczuć Zenona, gdyż

zainteresowana była przystojnym rotmistrzem Awaczewiczem,

którego spotkała u swojej nauczycielki języka francuskiego.

Natomiast Zenon w czasie ostatniego wakacyjnego pobytu w

Boleborzy nawiązuje romans z młodziutką córką kucharki Justyną

Bogutówną. Jest to w pewnym stopniu zaskakujące, gdyż Zenon

potępiał liczne i tolerowane przez matkę romanse ojca z

młodymi służącymi, tymczasem sam bardzo szybko wszedł w

boleborzański schemat. Po ukończeniu studiów w Paryżu Zenon

zostaje redaktorem "Niwy". Rozpoczyna wówczas starania o rękę

Elżbiety, co nie przeszkadza mu w kontynuowaniu romansu ze

spotkaną przypadkowo na ulicy Justyną, którą Zenon

wielokrotnie zaprasza do hotelowego pokoju. Jednocześnie

oświadcza się Elżbiecie i zostaje przyjęty, chociaż narzeczona

próbuje zerwać zaręczyny, dowiedziawszy się o istnieniu

Justyny i jej ciąży, wyjeżdżając do matki do Warszawy. Uczucia

jednak są tym razem silniejsze od rozsądku i poczucia

moralności, toteż Zenon uzyskuje przebaczenie Elżbiety.

Justyna zaś wyznając ukochanemu, że jest w ciąży dowiaduje się

w końcu, że nigdy nic jej nie obiecywał i że od dawna związany

jest z Elżbietą Biecką. Zrozpaczona Justyna decyduje się na

przerwanie ciąży, po czym nigdy już nie powraca do równowagi

psychicznej. Przeciwnie jej depresja wciąż się pogłębia. Zenon

mógłby bez przeszkód cieszyć się miłością swej żony i małym

synkiem Walerianem, gdyby nie Justyna. która dla Ziembiewiczów

staje się bardzo sekretnym ciężarem, żąda znalezienia jakiegoś

miejsca pracy, które niemal natychmiast porzuca. Kiedy próbuje

popełnić samobójstwo Zenon zapewnia jej opiekę lekarską, lecz

zawiedziona kochanka wdziera się do gabinetu prezydenta

Ziembiewicza i oblewa jego twarz żrącym kwasem. Oślepiony i

skompromitowany Zenon popełnia samobójstwo.

Został ukarany za to, że własne szczęście chciał budować na

krzywdzie drugiego człowieka. Bez skrupułów przekraczał

wszelkie, granice odpowiedzialności moralnej. Swym

postępowaniem głęboko zranił zarówno Justynę jak i Elżbietę.

Uważał przy tym, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Nic

przecież nie obiecywał Justynie, potem zaś nigdy nie odmówił

jej pomocy, Elżbiecie też w końcu powiedział o istnieniu

Justyny. Chociaż obiecał jej, że natychmiast zakończy ten

romans, nadal spotykał się z Justyną, gdyż była taka samotna i

nieszczęśliwa po śmierci swej matki. Granicę odpowiedzialności

moralnej przekroczył w pewnym niedostrzegalnym momencie, a jej

istnienie uświadomiła mu dopiero żona Elżbieta, kiedy już

oboje nie mogli zapanować nad piętrzącymi się trudnościami,

mówiąc:

"Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć. Jakaś granica, za

którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą."

Tragiczna historia małżeństwa Ziembiewiczów uświadamia nam, że

nie można budować własnego szczęścia na cudzej krzywdzie, tak

jak to pragnął uczynić Zenon.

Opierając się na przytoczonych przykładach można zaryzykować

stwierdzenie, że literackie małżeństwa dość rzadko bywają

szczęśliwe. Wygląda na to, że fabuła staje się bardziej

ciekawa, jeśli przed bohaterami piętrzą się różnorodne

przeszkody i kłopoty. Jeśli perypetie te zostają pokonane

wówczas losy bohaterów te szare, codzienne, zwyczajne

przestają być obiektem zainteresowania literatury. Jednak sam

temat jest niezwykle częstym motywem literackim, gdyż

małżeństwo jest niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem w

ludzkim życiu, a rodzina to najważniejsza, choć najmniejsza

komórka społeczna.



Wyszukiwarka