Prawda ma prawie zawsze dwa oblicza, które zależą od tego kto opowiada historię. Doskonale wiedział o tym Ryszard Kapuściński, który stwierdził [...] w sensie idealnym, nigdy nie mamy do czynienia z historią rzeczywistą, ale zawsze z opowiedzianą, z przedstawioną, z taką, jaka - jak ktoś utrzymuje - była; taką, w jaką ktoś wierzy. Uznawany za jednego z najsłynniejszych polskich autorów. W Polsce popularność zdobył już 1956 roku dzięki reportażowi To też jest prawa o Nowej Hucie, który nagrodzony został Złotym Krzyżem Zasług. Jednak międzynarodową sławę przyniósł mu dopiero Cesarz, wydany w 1978 r. - uznany przez „Sunday Times” za książkę roku 1983. Książka stała się tak popularna, iż w 1987 roku londyński Royal Court Theatre stworzył jej sceniczną adaptację. Przedstawienie biło rekordy popularności. To właśnie o tej niezwykłej książce chcę wam opowiedzieć.
Cesarz zaliczany jest do literatury faktu. Składa się z kilkunastu reportaży, z których powoli wyłania się obraz dworu ostatniego cesarza Etiopii Hajle Sellasje w końcowym okresie jego panowania. Obraz dworu i cesarza widziany oczami nie rewolucjonistów, lecz dawnych dostojników.
Książka składa się z trzech części. Pierwsza z nich pt.: „Tron” opowiada o czasach świetności dworu. Po kolei przedstawione zostały kolejne części dnia monarchy, niezmienne od lat. Ten rozdział ma formę pieśni pochwalnej na cześć cesarza. Dowiadujemy się o jego pracowitości, potwierdzonej rannym wstawaniem, świetnej pamięci, która pozwalała mu nigdy nie zapisywać wysłuchanych donosów czy wysokości łapówek, o jego dyskrecji, dzięki której zdobył tron. W tym rozdziale Kapuściński przedstawia również swojego przewodnika po stolicy Addis Abebie oraz opowiada historię ich poznania. Etiopczycy, nauczeni przez lata nieufności, niechętnie rozmawiali z cudzoziemcami. Tym bardziej dawni dworacy, poszukiwani przez rewolucyjnych działaczy, oskarżeni o zdradę kraju i skazani na śmierć, nigdy nie odważyliby się opowiedzieć swojej historii Kapuścińskiemu.
Książka zaczyna się opisem cesarskiego pieska imieniem Lulu, który w czasie audiencji moczył dygnitarzom buty. Dlaczego reportaż o tyranii zaczyna się od takiego banału? Sam Kapuściński skomentował to tak: Wiedziałem, że jak mam trudności z początkiem, to muszę zawsze szukać najprostszej rzeczy, od której trzeba zacząć, jakiegoś detalu. Zacząłem przeglądać wszystkie zdjęcia z tego okresu, materiały, czasopisma i wreszcie zobaczyłem. Na jednym ze zdjęć cesarz siedzi na tronie z małym pieskiem na kolanach. Wtedy mi się przypomniało, że Hajle Sellasje rzeczywiście miał takiego pieska, z którym wszędzie się pokazywał. I wtedy sobie pomyślałem, że nie ja to mówię, tylko jeden ze sług cesarza: "To jest mały piesek rasy japońskiej. Nazywa się Lulu". Dzięki temu fragmentowi Kapuściński prawie niepostrzeżenie wprowadza nas w klimat pałacu, gdzie pełnienie bezsensownych funkcji jest zaszczytem, gdyż pozwala przebywać blisko boga - cesarza. Tak więc oprócz sługi wycierającego buty dygnitarzy, swoje wspomnienia przedstawiają między innymi poduszkowy oraz otwieracz drzwi. Wszyscy oni nadal uważają okres dworski za najlepsze lata dla Etiopii. W Hajle Sellasje nie dostrzegają tyrana, otaczają czcią wspomnienia o nim. Pomimo tego nawet oni nie potrafią ukryć prawdy, choć wszystkie winy przypisują ludowi, studentom i dziennikarzom zagranicznym. Młodziankowie ci, miast za dobrodziejstwo oświaty wdzięczność okazywać, puścili się na mętne i zdradliwe wody obmowy i wichrzenia. Niestety, przyjacielu, to smutna prawda, ze nie bacząc, iż pan nasz wprowadził na drogę rozwoju, studenci zaczęli wytykać pałacowi demagogie i zakłamanie. […] jakiż to rozwój, kiedy naród ugnieciony nędzą, cale prowincje giną z głodu, mało ludzi ma choćby parę butów, zaledwie garstka poddanych umie czytać i pisać, kto poważniej zachoruje, ten umrze, bo nie ma szpitali ni lekarzy […]
Hajle Sellasje otaczał się ludźmi mało inteligentnymi, podatnymi na wpływy, dającymi się skorumpować. Uważał, iż człowiek wyciągnięty z nędzy, niespodziewanie wyniesiony do jakiejkolwiek godności, dającej mu chleb, będzie wierny i lojalny, bezwzględnie oddany temu, kto podźwignął go z nędzy. Ci osobiści ludzie cesarza, wyciągnięci wprost z naszej rozpaczliwej i nędznej prowincji na salony najwyższego dworu […], a szybko zakosztowawszy smaku pałacowych splendorów i jawnego uroku władzy, z nieopisana wprost żarliwością i nawet namiętnością służyli cesarzowi, wiedząc, ze przebywają tu i sprawują niejednokrotnie najwyższe godności w państwie tylko i wyłącznie z woli dostojnego pana.
Rozdział drugi zatytułowany „Idzie, idzie” opowiada o początkach końca monarchii absolutnej. Wszystko mianowicie zaczęło się od mianowania Germamego Neway, który jako gubernator bogatej prowincji zaczął wydawać swoje łapówki na budowę szkół, a także rozdał bezrolnym chłopom ziemie leżącą odłogiem, za co oczywiście został odwołany. Po powrocie do stolicy zawiązał spisek. Kiedy tylko cesarz wyjechał wraz orszakiem do Brazylii, wojsko aresztowało jego rodzinę oraz część notabli, pozostałych w mieście. Ogłoszono przez radio powstanie rządu ludowego, jednak zięć cesarza zdążył sprowadzić wojska przed jego przylotem. Buntownicy musieli uciekać w kierunku lasu, gdzie dopadł ich lojalny lud. Oprócz tego rozdział zawiera także opis rozwoju państwa oraz brutalnie stłumionego buntu w prowincji Godżam.
Kiedy państwo zaczęło podupadać cesarz w obawie przed rozruchami zmuszony był zapewnić sobie poparcie wojska i policji. Uczynił to oczywiście w najprostszy z możliwych sposobów - poprzez korupcję. Wojskowi i policjanci obdarowywani coraz to nowymi przywilejami, zaczęli pochłaniać większość budżetu państwa. Oczywiście jedynie dowódcy mogli liczyć na te przywileje, co w krótkim czasie zaważyło na losie pana.
W ogóle całe kształtowanie wizerunku cesarza jest godne podziwu. Po pierwsze musiał budzić szacunek. Niestety Hajle nie odznaczał się wysokim wzrostem, a trony na których spoczywał przygotowane były dla znacznie wyższych osób. Problem ten rozwiązywała poduszka, wsuwana pod stopy cesarza w odpowiednim momencie. Poduszek tych było 52, każda innego rozmiaru, odpowiednia do innego tronu. Po drugie Hajle uważany był za dobrego ojca narodu i ten wizerunek również starano się podtrzymywać. Dlatego to w godzinie kasy wszystkie prośby ludności były rozpatrywane, a strażnik kasy wypłacał proszącemu pewną ilość pieniędzy, zawsze podawana w kopercie i zawsze mniejszą od tej, którą obiecał cesarz. Jednak o skąpstwo zawsze oskarżano strażnika kasy. Po trzecie, kreowano go na żywo zainteresowanego sprawami państwa i jego mieszkańców. Każda sprawa, każdy wydatek powinny zostać najpierw omówione z najjaśniejszym. By wymienić cieknącą rurę w mieście lub zakupić prześcieradła do hotelu potrzebna była jego zgoda. Poza tym cesarz uznawany był za miłościwego, pomimo brutalnego stłumienia rebelii w Godżam, która wybuchła po gwałtownym podniesieniu podatków. Hajle Sellasje odwołał za wysoki podatek po czym w kilku ratach podniósł go do poprzedniego poziomu.
Ostatnia część nazwana „Rozpad” opisuje ostateczny upadek Hajlego Sellasje. To tu dowiadujemy się jakimi łotrami są dziennikarze, którzy najpierw chwalili czcigodnego pana, a potem odważyli się działać na jego szkodę. W dodatku pan Dimbleby oświadcza, ze klęska głodu spowodowała już śmierć stu, a może dwustu tysięcy ludzi i ze drugie tyle może w najbliższych dniach podzielić ich los. Tu widzisz, przyjacielu, cala nieodpowiedzialność obcej prasy, która podobnie jak pan Dimbley latami monarchę naszego chwaliła, a nagle, bez żadnego powodu i umiaru - potępiła. Do kraju zaczęli się zjeżdżać przedstawiciele innej prasy, którzy również chcieli zrobić reportaże na temat głodu. Oczywiście nie wpuszczono ich do głębi kraju, lecz studenci przywieźli im potrzebne materiały. Minister informacji zasypywany stosem trudnych pytań, oznajmił iż Jaśnie najwyższy pan […] przywiązał do tej sprawy najwyższą wagę. Na pomoc wezwano rządy zagranicznych państw, po pewnym czasie jednak okazało się, iż wszystkie przekazane dary lądują w magazynach dostojników, a ludność tak jak głodowała, tak głoduje. Zaczyna się kolejny bunt w stolicy. Cesarz zgadza się na podwyżkę wojskowego żołdu, spełnia też inne żądania rebeliantów, a mianowicie odwołuje cały rząd, na czele którego stał lubiany przez niego człowiek. Nie na długo jednak udało się uspokoić lud. Już po miesiącu zawiązał się kolejny spisek. Wojsko zaczyna aresztować notabli. Czytać te książkę trzeba uważnie, gdyż owi dostojnicy usprawiedliwiają każdy czyn cesarza, nie dają powiedzieć na niego złego słowa. Nawet po tym jak wyparł się ich, pozwalając rewolucjonistom powoli i skrupulatnie zamykać ich w więzieniach, nie protestując bodaj jednym słowem, ba, nawet ubierając się w mundur wojskowy, co jasno dowodziło jego poparcia dla rewolucji, nie przestają postrzegać go pozytywnie. To nic, ze owa armia przeciw pałacowi nastaje, ale pod jego przewodnictwem, wierna, lojalna armia, która wszystko robi w imieniu cesarza! Trudno dziś dociec o czym pan nasz radził z tymi ludźmi, ale zaraz potem zaczęły się nowe aresztowania […]I tak pałac opustoszał, a przy czczonym niegdyś cesarzu został jedynie jeden sługa. Do cesarza zaczęły przychodzić delegacje od rebeliantów, domagające się zwrotu majątku narodowego. Jednak cesarz był sprytny, wypierał się posiadania jakichkolwiek pieniędzy, twierdząc iż wszystko szło na rozwój państwa. Jaki tam rozwój, oficerowie wołają […] I zaraz z foteli wstają i dywan wielki, perski z podłogi podnoszą, a tam pod dywanem całym zwitki dolarów gęsto poutykane, aż zieloną podłoga się zdawała. 12 września 1974 r. ogłoszono akt detronizacji cesarza, którego przewieziono do innego pałacu, gdzie zmarł 27 sierpnia 1975 roku, do końca wierząc, iż nadal rządzi Etiopią.
Za czasów jego rządów ogromne wydatki związane z ceremoniałem dworskim doprowadziły kraj do ruiny gospodarczej. Hajle Sellasje zgromadził poza tym ogromny majątek, umieszczony w bankach szwajcarskich i angielskich. Etiopia nigdy nie odzyskała tych pieniędzy. Z powodu głodu i braku opieki medycznej zginęły tysiące ludzi. Pomimo tego nadal uważany za Boga i ostatniego z biblijnych Mesjaszy.
Etiopskie ugrupowanie monarchistyczne domagało się głów Kapuścińskiego i twórców przedstawienia. Pisano szereg odezw, dystrybuowano ulotki, domagano się zdjęcia spektaklu i medialnej konfrontacji z autorami. W ulotkach powoływano się na zasługi "wielkiego przywódcy w czasie wojny i pokoju, pod którego rządami Etiopia szybko, jak na Trzeci Świat, przeszła od feudalizmu do nowoczesnej ery"
Tyrania stała się dla niego sposobem na przetrwanie. Na pewno w jakimś stopniu był to człowiek niezwykły, posiadający wspaniałą pamięć oraz niezaprzeczalną charyzmę. Wykorzystał jednak te cechy, by zdobyć i utrzymać władzę absolutną. Czy można czcić takiego człowieka? Czemu już po obaleniu jego władzy, uważany był za boga? Przecież strach jaki musieli przed nim odczuwać notable powinien się skończyć. Co zatem kazało im nadal uważać go za wzór cnót?
Uważam, ze warto przeczytać ten reportaż, gdyż ukazuje on mechanizmy władzy absolutnej, pazerność i słabość ludzi, wierzących bądź w nadprzyrodzoną pozycję władcy, bądź w władzę jaką dzięki niemu mogli zdobyć. Ukazuje to, co w człowieku najgorsze - jego zakłamanie.