Jak to się dzieje, że jedna osoba dobrze wykonuje daną pracę, podczas gdy druga radzi sobie lepiej w innej? Z biegiem lat zagadnienie to coraz częściej łączono z pojęciem ról pełnionych w zespole. Ten wniosek zachęcił do poszukiwania nowego języka służącego analizowaniu pracy. Języka, który dzięki umownym terminom pełniłby funkcję usługową, a jednocześnie opisywałby za pomocą kategorii roli pełnionej w zespole pracownika najlepiej dostosowanego do najistotniejszych wymogów stanowiska. Długie poszukiwania badawcze doprowadziły w końcu do osiągnięcia celu: z zastosowaniem komputera opracowany został profil roli pełnionej w zespole uzyskany na podstawie charakterystyki danego zawodu, dzięki czemu można komputerowo określić, jaka jednostka najlepiej odpowiada konkretnemu stanowisku. Wkrótce przed dyrektorami pojawiło się trudne i ważne pytanie: jak należy postąpić w sytuacji, gdy idealna pod względem przygotowania technicznego osoba zostaje odrzucona przez komputer jako nienadająca się do danej pracy, podczas gdy ktoś bez odpowiednich kwalifikacji zawodowych uzyskuje rekomendacje jako świetny kandydat?
Zastosowanie komputerów w procesie zatrudnienia nierzadko prowadzi do nieoczekiwanych dylematów. Wkrótce pojawiła się jednak inna myśl: czy analiza komputerowa jest absurdalna, czy też może zmusza nas ona do zakwestionowania z góry przyjętych założeń? Było to jedno z tych zjawisk, które wydają się niezwykle osobliwe, dopóki się nie zauważy, że przejawiają one pewną regularność. Osobliwości, rzecz jasna, przestają być nimi wtedy, gdy stają się przewidywalne. Doświadczenie, tutaj przywołane, wiąże się z obsadzaniem stanowisk. Gdy w firmie powstaje nowe miejsce pracy, bezpośredni przełożony - w miarę możliwości we współpracy z innymi - opracowuje zawsze specyfikację wymagań stawianych kandydatom na to stanowisko. Zazwyczaj oczekuje się konkretnych kwalifikacji, w przekonaniu, że będą one gwarancją spełnienia pożądanych standardów. Z chwilą ukończenia specyfikacji szefowi nasuwa się następująca refleksja:
Gdyby takie kwalifikacje byty wymagane na moje stanowisko, moja kandydatura nigdy nie zostałby wzięta pod uwagę.
Ponieważ zdarza się, że osoby, „których kandydatury nigdy nie zostałyby wzięte pod uwagę", odnoszą sukcesy w pracy, należy zastanowić się głębiej nad tym zjawiskiem. Jego występowanie wskazuje bowiem na pewien znaczący fakt: jeśli w dużej firmie pojawia się do obsadzenia odpowiedzialne stanowisko, liczba kandydatów wewnętrznych może być większa, niż się powszechnie uznaje. Nawet jeśli talent zostanie odkryty, może nastąpić to zbyt późno, by miało wpływ na działalność firmy.
Oto dwa przykłady takich sytuacji:
”Duża korporacja szukała wśród swoich pracowników kandydatów na kilka kluczowych stanowisk, osób, które w przyszłości mogłyby się zająć jej kierowaniem. Przy użyciu przygotowanej specjalnie do tego celu baterii testów psychometrycznych wyłoniono jednego obiecującego kandydata, kierownika działu informatycznego. Simon Starr, od dawna uważany za człowieka o wybitnych zdolnościach umysłowych, pogrążył się w świecie komputerów, gdzie znalazł możliwość rozwoju i zaprezentowania swoich mocnych stron. W corocznych ocenach, jakim poddawano pracowników, jego zdolności menedżerskie zyskiwały bardzo pochlebne opinie, co wyróżniało go spośród innych pracowników działu. Przez jakiś czas Simon zabiegał o pracę, która by stanowiła dla niego wyzwanie, więc teraz, kiedy pojawiły się nowe okoliczności, dyrekcja postanowiła się przyjrzeć możliwościom rozwoju jego kariery. Simon z zapałem myślał o tym, że zostanie przeniesiony do działu marketingu. Nie miał jednak do tego żadnego przygotowania. Pojawiły się głosy, że nie można mu od razu proponować wysokiego stanowiska w dziedzinie, z którą nigdy wcześniej nie miał do czynienia. Jedynym wyjściem w tej sytuacji było umieszczenie go na jakimś szczeblu pośrednim, gdzie mógłby zdobyć trochę doświadczenia. Informatycy są jednak dobrze opłacani, a Simon osiągnął już górny pułap swoich wynagrodzeń. Gdyby objął stanowisko kierownika marketingu, jego przełożonym byłaby osoba o niższym statusie i z mniejszą pensją. Po rozpatrzeniu tych problemów dyrekcja zdecydowała się zostawić Simona na zajmowanym dotychczas stanowisku, argumentując, że „nie jest dobrze zmieniać konie w biegu".”
Inna duża korporacja przeznaczała zbyt wysokie fundusze na produkcję. Zdano sobie sprawę, że dobrzy kierownicy zmiany to klucz do sukcesu działu produkcji. Punktem odniesienia przy ocenie typu pracownika, który najlepiej nadawałby się na kierownika zmiany, stanowiła osoba Mike'a Modela. Był to robotnik, który awansował, ucząc się na własnych doświadczeniach. Mike nie tylko zarządzał zakładem lepiej niż jakikolwiek z jego poprzedników, ale był także inspirującym liderem. Jego szefowie wypowiadali się o nim z takim entuzjazmem, że zapytałem, czy nie byłoby dobrze poddać go testom jakości. „To niemożliwe - usłyszałem. -Odszedł na emeryturę". „Ale przecież mówiliście o nim tak, jakby to było odkrycie kilku ostatnich lat". „Bo tak było, chociaż pracował u nas przez niemal całe życie. Po awansie przepracował jeszcze trzy albo cztery lata, a potem skorzystał z prawa do wcześniejszej emerytury. Teraz pracuje w innej firmie".
CZTERY WAŻNE ĆWIARTKI
Problem z Simonem Starrem, Mike'iem Modelem polegał na tym, że uważano ich za nieodpowiednich na rozpatrywane stanowisko. Nieodpowiednich, ale dopasowanych.
Istnieją też pracownicy, których można zaliczyć do zupełnie odmiennej grupy: to osoby odpowiednie, ale niedopasowane. Ich kwalifikacje doskonale odpowiadają stanowiskom, które zajmują, niemniej ich wydajność nie spełnia oczekiwań. To, co dla innych jest anomalią, nam nie wydaje się tak niezwykłe. Kiedyś prowadzonybył w Industrial Training Research Unit w Cambridge projekt badawczy, polegający na badaniu różnic między wydajnymi i mało wydajnymi pracownikami o takich samych kwalifikacjach. Szybko się okazało, że między kryteriami wstępnymi, niezbędnymi do objęcia stanowiska a kryteriami działania, stanowiącymi podstawę oceny wydajności nie ma żadnego związku. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że nikt nie rozumiał, dlaczego kandydat powinien być zarówno odpowiedni, jak i dopasowany. Ośrodek West Street Skill Center, posiadał całościowy program działania, obejmujący ocenę, szkolenie, poradnictwo i tymczasowe zatrudnienie. Kiedy tylko kolejna osoba przystępowała do programu, dokonywano oceny jej umiejętności, która z reguły przekształcała się w konkludowanie braków. Ponieważ większość osób borykała się zarówno z problemami osobistymi, jak i problemem niedostatecznych umiejętności, poradnictwo odgrywało kluczową rolę w działalności ośrodka. W jednym wypadku pomoc okazała się niezwykle skuteczna: otrzymał ją rzeźnik o imieniu Joe, którego firma zaczęła podupadać z chwilą przejęcia handlu mięsem przez supermarkety. W tym samym czasie zaczęło się rozpadać jego małżeństwo. Wtedy Joe postanowił skończyć ze sobą, uderzając rozpędzonym samochodem w betonowy filar wiaduktu na autostradzie. Jednak i to mu się nie udało: wyszedł z wypadku z ciężkimi obrażeniami w postaci niedowładu czterokończynowego. Wydawać by się mogło, że nie istnieje jakakolwiek odpowiedzialna praca, odpowiednia dla sparaliżowanego rzeźnika. Tymczasem test zdolności i rozmowa kwalifikacyjna dowiodły, że Joe jest energicznym, inteligentnym i bardzo towarzyskim człowiekiem, który uwielbia się spotykać z innymi. Jego rehabilitacja polegała więc na tym, by wypróbować go na stanowisku osoby sprzedającej przez telefon ubezpieczenia na życie. Ponieważ nie mógł podnieść słuchawki ani wykręcić numeru, skonstruowano dla niego specjalne przyrządy. Kiedy umowa była gotowa do podpisania, asystent podwoził Joe'ego do klienta. Joe miał talent do sprzedaży i ostatecznie zdobył nagrodę dla swojej firmy jako najlepszy sprzedawca roku na Wschodnim Wybrzeżu.
W sytuacji, gdy nieodpowiednia osoba okazuje się dopasowana do pracy, mówimy o „zaskakującym dopasowaniu”. Pracownik ze świetnymi kwalifikacjami na dane stanowisko, który jednocześnie doskonale do niego pasuje, wykazuje tendencje do szukania nowego zajęcia, i to często po upływie niedługiego czasu od chwili zatrudnienia. Istnieją ku temu dwa główne powody. Po pierwsze, praca nie jest dla nowo zatrudnionego źródłem rozwoju, w związku z czym kuszą go konkurencyjne oferty. Po drugie, nowo zatrudniony, który jest idealny na dane stanowisko, swoją „odpowiedniość" stara się kształtować tak, by w przyszłości okazała się zdatna do jeszcze bardziej odpowiedzialnej pracy. W efekcie nowo zatrudnieni (nierzadko wielkim kosztem) pracownicy wykorzystują otrzymaną pracę jako kolejny stopień na drodze do coraz lepszej posady. Tutaj ujawnia się przewaga osób „zaskakująco dopasowanych". Cieszą się bowiem z nowego miejsca pracy, a sama praca jest dla nich ciągłym wyzwaniem. Ponadto nie są one odpowiednie na równorzędne stanowiska w firmach o pokrewnym profilu działalności, a tym samym wolne od wszelkich pokus.
SPECYFICZNE PROBLEMY NIEDOPASOWANYCH
Sytuacja pracowników niedopasowanych również bywa paradoksalna, przy czym odpowiedni i niedopasowani zazwyczaj stwarzają więcej problemów niż nieodpowiedni i niedopasowani.
Nieodpowiedni i niedopasowani są po prostu ci, którzy wykonują niewłaściwą dla siebie pracę. Często zaczynali od zatrudnienia tymczasowego, niekiedy stanowili zastępstwo w sytuacjach kryzysowych. Nie rozdzierają szat, gdy się im nie udaje. Tak pracodawca, jak i zatrudniony zdają sobie sprawę z realiów. Niedopasowany pracownik odchodzi, co nie prowadzi na ogół do żadnych konfliktów. Zycie zaczyna się na nowo, a sytuacja nie wywołuje niesmaku u żadnej ze stron.
Zupełnie inaczej jest w wypadku pracowników odpowiednich i niedopasowanych. Porażkę postrzega się jako poważną przeszkodę na drodze do zawodowego sukcesu. Dowody niedopasowania odbierane są w kategoriach ataku personalnego i najczęściej bywają odrzucane. Wyjaśnienie przyczyn niedopasowania osoby dysponującej odpowiednimi kwalifikacjami bywa trudne zwłaszcza tam, gdzie nikt nie posługuje się językiem ról pełnionych w zespole. Odrzucony pracownik nie widzi przed sobą żadnych możliwości. Jedyna strategia postępowania, jaka mu pozostała, to energiczna samoobrona, co niemal zawsze oznacza kontratak. Próby zwolnienia osoby, która jest odpowiednia, lecz niedopasowana, prowadzą najczęściej do wytworzenia nieprzyjemnej atmosfery. Ponieważ odpowiedni i niedopasowani stanowią tak trudny problem, dyrekcja najczęściej decyduje się nie budzić złego. Wynikiem takiego postępowania jest zazwyczaj fakt, że wszyscy pracownicy, z wyjątkiem samego zainteresowanego, zdają sobie sprawę z błędu, jakim było jego zatrudnienie. W funkcjonowanie wielu firm wkrada się w ten sposób słabość, z którą nikt nie potrafi walczyć. Właśnie po to, by uniknąć przeciągającego się ryzyka, warto jest podjąć mądre środki ostrożności. W pierwszej kolejności należy sprawdzić dopasowanie kandydata do danego stanowiska oraz do przyszłego zespołu pod kątem ról pełnionych w zespole, a dopiero potem jego ogólniejsze umiejętności.