Wietnam, Politologia


Mateusz Orlikowski, Tomasz Kulczyk gr.2

Kierunek: Politologia - Międzynarodowe Stosunki Polityczne

Temat: Wojna w Wietnamie.

Źródła: W. Olszewski „Historia Wietnamu”

P. Ostaszewski „Wietnam - najdłuższy konflikt powojenny”

Encyklopedia „Polonica

Wirtualna encyklopedia „Wikipedia”

Wojna wietnamska (1965-1973) należy do najbardziej zmitologizowanych konfliktów XX wieku. W środowiskach lewicowych dominuje jednoznacznie negatywny pogląd na amerykańską interwencję w Indochinach. Przedstawiana jest jako agresja imperialistycznego mocarstwa przeciw narodowi wietnamskiemu walczącemu o wolność (Noam Chomsky). Taka interpretacja ma jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością.

 

Na terenie Indochin już od 1946 roku trwały walki o zrzucenie francuskiego zwierzchnictwa. Zakończyła je konferencja genewska w 1954 roku, na której ustalono podział Wietnamu wzdłuż 17 równoleżnika. Na południu ukonstytuowała się Republika Wietnamska (RW), ze stolicą w Sajgonie. Na północy komunistyczny reżim Ho Chi Minha, rezydujący w Hanoi, powołał do istnienia Demokratyczną Republikę Wietnamu (DRW). Przywódca Vietminhu nie zrezygnował z planów zjednoczenia Indochin pod swoją władzą. Prowadził na terenie Republiki Wietnamu infiltrację za pomocą komunistycznej partyzantki (Vietcong). Dzięki nośnym hasłom propagandowym oraz zastraszaniu społeczeństwa zyskiwała coraz większe wpływy. Rząd w Sajgonie nie potrafił zapanować nad sytuacją.

W tych okolicznościach Amerykanie zdecydowali się powstrzymać napór komunistów. Stany Zjednoczone nie miały w Wietnamie interesów gospodarczych czy handlowych. Decyzja o interwencji wynikała z tzw. teorii domina. Wychodzono z założenia, że zwycięstwo komunistów w Wietnamie doprowadzi do komunizacji całego obszaru Azji Południowo-Wschodniej. Wsparcie udzielane Republice Wietnamu początkowo ograniczało się do dotacji finansowych, doradców oraz dostaw sprzętu. W 1965 roku prezydent Lyndon Johnson zdecydował się na wysłanie do Wietnamu regularnych wojsk. Ich liczba stopniowo rosła. Pod koniec 1968 roku w Republice Wietnamskiej stacjonowało ponad pół miliona amerykańskich żołnierzy (z tego tylko 40% stanowiły oddziały liniowe).

Charakter wojny

Wojna okazała się dla Amerykanów trudniejsza niż przypuszczano. W Wietnamie istniały idealne warunki dla działań partyzantki. Trzy czwarte powierzchni tego kraju zajmują góry, ponad połowa pokryta jest lasami. Warunki terenowe niwelowały przewagę technologiczną jaką dysponowała armia USA. Zagęszczenie w koronach drzew powodowało, iż bazy Vietcongu były niewidzialne dla amerykańskiego lotnictwa. Rzadka sieć komunikacyjna utrudniała przerzucanie wojsk. Amerykanie mieli także trudności z przyzwyczajeniem się do miejscowego klimatu cechującego się wysoką temperaturą i dużą wilgotnością. Zdarzało się, że z powodu chorób unieruchomiona była jedna czwarta amerykańskich sił.

Vietcong nie był typową formacją partyzancką. Była to de facto zdyscyplinowana, dobrze wyszkolona i wyposażona w nowoczesną broń armia. Wietnamczycy lepiej znali termin. Byli przyzwyczajeni do miejscowych warunków klimatycznych. Walczyli z ogromną determinacją i gotowością do poświęceń. Wykazywali zadziwiającą umiejętność regeneracji sił. Stosowali taktykę nękania, unikania otwartych starć.

Mimo to, opinie o klęskach jakie ponosić mieli Amerykanie w Wietnamie nie znajdują potwierdzenia w faktach. Jankesi nie przegrali właściwie żadnej bitwy. Nie ulegli przeciwnikowi w polu. Najsłynniejsza akcja militarna sił Vietcongu, tzw. Ofensywa Tet (prowadzona przy wsparciu regularnej armii DRW) przyniosła komunistom dotkliwą porażkę. Ich oddziały zostały zdziesiątkowane. Vietcong stracił ok. 40 tys. żołnierzy (dla porównania straty amerykańskie wyniosły ok. 1 tys.) i de facto przestał istnieć jako realna siła militarna. Do końca wojny ciężar walk przerzucony został na wojska północno wietnamskie. Wbrew dość powszechnemu przekonaniu o rozprężeniu panującym w armii USA morale przez długi czas utrzymywało się na stosunkowo wysokim poziomie. Do 1968 roku liczba dezercji była niższa niż w czasie II wojny światowej czy wojny koreańskiej. Załamanie przyszło dopiero w roku 1969, kiedy już zostały podjęte decyzje o wycofaniu z Wietnamu. Zdarzały się odmowy wykonywania rozkazów. Dezercje osiągnęły rozmiar 7% rocznie. Należy jednak wskazać, że niskie morale poborowych w tym okresie nie wynikało z rozwoju wydarzeń w Wietnamie, lecz było w dużej mierze konsekwencją antywojennej nagonki jaka ogarnęła USA. Do wojska trafili młodzi ludzie, którzy chłonęli atmosferę demonstracji organizowanych przez przeciwników interwencji.

Postawa społeczeństwa

Funkcjonuje przekonanie, że wojna w Wietnamie toczyła się wbrew woli amerykańskiego społeczeństwa. W rzeczywistości w początkowym okresie wszystkie poważne siły polityczne w USA popierały interwencję. Decyzja o zaangażowaniu sił w Wietnamie była rezultatem swoistego ponadpartyjnego porozumienia. Rezolucję tonkińską, upoważniającą prezydenta Johnsona do rozpoczęcia wojny, przegłosowano w Kongresie niemal jednomyślnie. Należy zaznaczyć, że większość Amerykanów do końca popierała interwencję. Była to jednak większość milcząca. Ich opinie nie miały możliwości przebicia się do mediów opanowanych przez krytyków wojny.

Przeciwnicy interwencji tworzyli grupy stosunkowo nieliczne, ale hałaśliwe i niezwykle ekspansywne. W ich ręku znalazły się podstawowe narzędzia urabiania opinii publicznej: media i uczelnie. Można powiedzieć, że pewną część amerykańskiego społeczeństwa ogarnęła swoista histeria. W propagandzie antywojennej rząd amerykański przedstawiany był jako źródło wszelkiego zła. Komunistów wietnamskich idealizowano, ostentacyjnie deklarowano wobec nich sympatię (w czasie demonstracji noszono portrety Ho Chi Minha). Postawy przeciwników interwencji dobrze obrazuje stosunek do weteranów. Młodzi żołnierze wracali do domów w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Tymczasem spotkały ich zniewagi, wyzwiska, obelgi. Jeden z żołnierzy wspomina: „Pojechałem tam myśląc, że robię coś dobrego, a kiedy wróciłem zostałem opluty przez jakąś hipiskę”.

Lewicowych działaczy ruchu antywojennego łączyło totalne zamknięcie na argumenty drugiej strony. Założenia były z góry ustalone. Historyk Stephen Morris wskazuje, że jednoznacznie negatywne stanowisko wobec zaangażowania USA w Indochinach uzyskało status uświęconego dogmatu: „jakakolwiek próba uzasadnienia amerykańskiej interwencji, uważana była za znak ekscentryczności graniczącej z dziwactwem lub moralnego zdeprawowania. Od wczesnych lat 70. lewicowo-liberalna subkultura, która opanowała uniwersytety i środki masowego przekazu, znała tylko jedną odpowiedź na politykę USA - wściekłość. Ci, którzy mogli myśleć inaczej, milczeli zastraszeni. Wiara większości nie pozwalała myśleć inaczej.

Czy Amerykanie byli zbrodniarzami?

W kampaniach antywojennych posługiwano się często argumentem o ludobójstwie dokonywanym rzekomo przez żołnierzy USA w Wietnamie. Wojska amerykańskie porównywano do nazistów. Prezydenta Johnsona zestawiano z Hitlerem. Aktywiści ruchu antywojennego dla poparcia swoich tez korzystali często z „dowodów” dostarczanych przez wietnamskich komunistów. Przyjmowano je bezkrytycznie. Tezy o ludobójstwie wojsk USA nie mają jednak uzasadnienia w faktach. Amerykanie robili wiele, aby zminimalizować liczbę ofiar wśród ludności cywilnej. M.in. dokonywali ewakuacji ludności z obszarów objętych działaniami wojennymi. Procent zabitych wśród ludności cywilnej był niższy niż w innych konfliktach. Wg historyka Guntera Levy w Wietnamie zginęło procentowo o 1/4 mniej cywili niż w II wojnie światowej oraz dwa razy mniej niż w czasie wojny koreańskiej. Mitowi o ludobójstwie Amerykanów przeczą również wskaźniki demograficzne. Mimo wojny ludność południowego Wietnamu stale rosła. Przyczyniała się do tego m.in. amerykańska pomoc medyczna.

Zdarzały się oczywiście przejawy niehumanitarnego postępowania: przypadki brutalnego traktowania, stosowania tortur, niszczenia wiosek podejrzewanych o sprzyjanie komunistom. Trudno je usprawiedliwiać, choć można spróbować zrozumieć. Amerykanie przybyli do zupełnie obcego kraju. Nie rozumieli miejscowej kultury, ani ludzi, z którymi się stykali. Trudno im było odróżnić wrogów od sojuszników. Jednocześnie żołnierze amerykańscy znajdowali się pod ścisłą kontrolą służb cywilnych oraz mediów. Przejawy brutalnego postępowania były odnotowywane, a ich sprawcy ponosili konsekwencje. Charakterystyczna jest sprawa por. Willima Calleya, którego pluton wymordował ok. 300 mieszkańców wioski My Lai. Inicjatorom tej zbrodni wymierzono surowe kary. Calleya skazano na dożywocie (choć zwolniono go po 4 latach).

Druga strona była daleka od stosowania podobnych standardów. Vietcong traktował terror jako normalne narzędzie walki z przeciwnikami. Najbardziej znanym przykładem zbrodni komunistów było zgładzenie w 1968 roku 4 tys. mieszkańców miasta Hue: działaczy politycznych, przywódców wspólnot religijnych, urzędników i oficerów. Dopiero po roku w pobliskich lasach odkryto masowe groby zamordowanych. Analogie do zbrodni katyńskiej są wyraźne. W amerykańskich mediach okrucieństwa Vietcongu były jednak najczęściej pomijane milczeniem. Nie pasowały do stereotypowego obrazu złych Amerykanów i szlachetnych komunistów. .

Koniec konfliktu

Jak już wspomniałem ofensywa Tet wydatnie osłabiła siły Vietcongu. Ta sytuacja nie została jednak wykorzystana przez dowództwo USA z powodu nacisków ze strony środowisk antywojennych. Ich działalność przyniosła efekty. Pod wpływem opinii mediów w połowie 1969 r. rozpoczęto stopniowe wycofywanie wojsk z Wietnamu. Ostatnie jednostki amerykańskie opuściły Wietnam w 1973 roku. Rychło po wycofaniu się Amerykanów rozpoczęła się ofensywa sił komunistycznych. Mimo wsparcia finansowego i dostaw sprzętu z USA rząd południowowietnamski nie był w stanie przeciwstawić się wojskom z Północy. W 1975 r. armia DRW wkroczyła do Sajgonu.

Upadek Republiki Wietnamu uznany został przez amerykańską lewicę jako zwycięstwo wietnamskiego narodu. Trudno jednak zaakceptować taką interpretację. Autorytarnemu rządowi w Sajgonie można było wiele zarzucić. Szerzył się nepotyzm i korupcja. Mimo wszystko Republika Wietnamska prezentowała się bez porównania korzystniej niż reżim w Hanoi. Nie było totalnej kontroli nad obywatelami. Do połowy lat 70. Wietnam Południowy z biednego, zacofanego kraju przekształcił się w szybko rozwijające się państwo. Zbudowano od podstaw administrację i armię. Istniało kilkanaście uniwersytetów na których kształciło się 150 tys. studentów. Republika Wietnamu miała jeden z najniższych odsetek analfabetów w Azji Południowo-Wschodniej (10%). Wydawano 27 dzienników, funkcjonały 3 stacje telewizyjne i 20 rozgłośni radiowych. Poziom życia był nieporównywalnie wyższy niż na Północy.

Zwycięstwo komunistów było de facto klęską wietnamskiego narodu. Dostał się w tryby totalitarnej machiny państwowej. Rozpoczęły się mordy przeciwników politycznych: pracowników administracji, oficerów, policjantów, działaczy religijnych. Wprowadzono sądy ludowe ferujące wyroki śmierci. Egzekucji dokonywano publicznie, nierzadko w okrutny sposób. Komuniści stworzyli system obozów koncentracyjnych (bambusowy gułag), w których miała odbywać się tzw. reedukacja społeczeństwa. Na porządku dziennym było bicie i tortury. Więźniów zmuszano do niewolniczej pracy. Szacuje się w 1981 w obozach koncentracyjnych przebywało ok. 300 tys. osób.

Rządy komunistów doprowadziły Wietnam do gospodarczej katastrofy. W 1979 roku kraj stanął na krawędzi głodu. Dochód narodowy spadł poniżej 100 dolarów na osobę (dla porównania w sąsiedniej Tajlandii wynosił 1,5 tys. dolarów). Nic zatem dziwnego, że Wietnamczycy masowo opuszczali komunistyczny „raj”. Mimo, iż z odciętego od świata Wietnamu trudno było się wydostać, w latach 1978-1979 uciekło z niego 400 tys. ludzi. Do 1990 roku liczba ta wzrosła do 1,5 mln.

Skutki wojny

W trakcie działań zbrojnych zginęło ok. 55 tys. żołnierzy amerykańskich. Liczba jest wysoka, ale nie porażająca. Podobne straty przyniosła Amerykanom wojna w Korei. Straty amerykańskie w Wietnamie były dwukrotnie niższe niż te poniesione przez USA w czasie kilku miesięcy zmagań I wojny światowej. Były także sześciokrotnie mniejsze, niż te, które Amerykanie odnieśli w czasie II wojny światowej (w trakcie czteroletnich zmagań zginęło ich ponad 300 tysięcy).

Pojawia się często teza o stratach jakie wojna miała wywołać w psychice amerykańskich żołnierzy. Rzeczywiście pewna część weteranów miała trudności z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości. Jednak wbrew powszechnej opinii takie przypadki nie miały masowego charakteru. W 1988 roku na łamach pisma „US News and World Report” opublikowano wyniki badań przeprowadzonych na 15 tys. żołnierzy, którzy służyli w Wietnamie. Okazało się że między weteranami, a ich rówieśnikami, którzy nie walczyli w Indochinach nie istniały istotniejsze różnice w stopniu znerwicowania, liczbie rozwodów, liczbie alkoholików czy w przestępczości.

Niektórzy historycy wskazują, że wojna wietnamska była do wygrania przez USA. O porażce zadecydowała postawa amerykańskich elit. W obawie przed reakcją mediów nie decydowano się na stosowanie rozwiązań, które mogłyby doprowadzić do zwycięstwa. Bardzo charakterystyczne są badania przeprowadzone w 1980 r. na weteranach wietnamskich. Ponad 80 proc. badanych uznało, że wojna została przegrana, gdyż nie pozwolono wojsku jej wygrać. Dwie trzecie deklarowało gotowość podjęcia walki raz jeszcze, tylko bez ograniczeń narzucanych armii przez polityków.

Wietnam nie był klęską militarną USA. Był natomiast poważną porażką polityczną i propagandową. Swoista trauma jaka nastąpiła w jej efekcie sparaliżowała działania Waszyngtonu na kilka lat. Dopiero Ronald Reagan przywrócił Amerykanom wiarę w sens walki przeciwko komunizmowi.



Wyszukiwarka