496


- 1 - 

Andrzej nosi do szkoły nową skórzaną teczkę w kształcie walizki. Z zachwytem wszyscy oglądali świecące zamki walizkowe i małe kluczyki. Andrzej nigdy ich nie używa, ale to coś wspaniałego.

Jolę podwozi do szkoły ojciec nowym samochodem. 200 km/godz. na liczniku. Chodzi cicho jak zegarek. Chłopcy czekają przed bramą, aż Jola przyjedzie, by z bliska zobaczyć to jeżdżące cudo. Wzdychają rozmarzeni - kiedy będą mieć taki wóz.

Mateusz częstuje na przerwie gumą do żucia. Długo można trzymać ją w ustach i nie traci smaku. To z paczki.

Koledzy żyją jeszcze wspomnieniami z wakacji. Gdzie to każdy nie był, jakie szczyty zaliczył, ile muszli z morza wydobył? Niektórzy przynoszą wakacyjne trofea, by zaimponować posiadanymi skarbami.

 Ks. Mikołajczyk J., W niewolę miłości ofiarnej, BK 2-3 (1984), s. 80-81

- 2 -

W pewnej parafii miały odbyć się rekolekcje. Z tej okazji rozdano wiernym specjalne zaproszenia. Można było wyczytać w nich między innymi następujące słowa: Pamiętaj, masz tylko jednego Boga, jedną duszę, jedno życie. Jeżeli jednego Boga obrazisz, nie znajdziesz pomocy u drugiego, bo takiego nie ma. Jeżeli jedyną duszę utracisz, nie będziesz miał już nigdy drugiej, którą byś mógł zbawić. Jeżeli jedyne twoje życie zmarnujesz, nie będziesz miał drugiego, aby wszystko naprawić".

Ks. Jeziorski H., Każdy czas jest dobry na nawrócenie, BK 1-2 /1990/, s. 88

- 3 -

Paweł należał do wyróżniających się licealistów. Maturę zdał pomyśl

Był miłym chłopakiem. Na pytanie, czy pragnie dalej kontynuować naukę, bez wahania odpowiedział, że w dzisiejszej rzeczywistości nie opłaca się uczyć, bo przed młodym człowiekiem z dyplomem nie otwiera się obiecująca przyszłość. Nie warto więc marnować czasu na naukę. W trakcie rozmowy jednak ksiądz skierował uwagę młodego człowieka na problem, który jest ilustracją słów poety: "Co w moim życiu z wszystkich rzeczy główną? A zatem, co dla człowieka, przed którym dopiero otwiera się życie, stanowi wartość najwyższą: czy konsumpcyjne nastawie do życia i egoizm, czy praca nad sobą w imię wyższych racji. A także, człowiekowi wolno zmarnować talent, zdolności, szansę jaka się przed tobą otwiera i wybrać wygodne życie. Wszak młodość jest okresem rzeźby charakterów i umysłów. Nie należy więc z tej możliwości kształtowania własnej osobowości zrezygnować, by móc być w zgodzie z własnym sumieniem w porządku wobec społeczeństwa, które stawia z tak wielką nadzieją właśnie na młode pokolenie. Paweł przyznał rację takiemu rozumowaniu, jednak nie mógł zgodzić się na rezygnację z określonego poziomu w zakresie dóbr materialnych.  

Na szczęście większość ludzi młodych myśli jednak inaczej i pragnie gdyby im tylko stworzyć sprzyjające warunki - dać z siebie wszystko by nie tylko zapewnić sobie pewien standard życia ale również i kimś być, i móc wydajnie służyć swoimi umiejętnościami i solidną pracą drugiemu człowiekowi. Tym bardziej, że wbrew pozorom w rozwoju współczesnych społeczeństw rośnie rana ludzi wykształconych. Przecież zawsze świat potrzebuje nowych zastępów dobrych lekarzy, inżynierów i innych fachowców.

Ks. Jeziorski H., Każdy czas jest dobry na nawrócenie, BK 1-2 /1990/, s. 88

- 4 -

Krzysio uczęszczał do II klasy szkoły podstawowej. Pod troskliwym okiem rodziców pilnie przygotowywał się do I spowiedzi i Komunii św. Gdy zbliżał się ten najpiękniejszy w życiu każdego ucznia Chrystusowego dzień, katecheta pragnął raz jeszcze sprawdzić stan przygotowania całej klasy. Najpierw prosił do odpowiedzi na ochotnika. Dużym zaskoczeniem była reakcja Krzysia, który nie zgłosił się do pierwszej grupy odpowiadających. Powiedział: poczekam, przysłucham się, bym mógł odpowiadać najlepiej". Krzysio pokazał, że dobry uczeń nie robi nic bez zastanowienia się, lecz postępuje rozważnie. Wybrał najlepszy dla siebie sposób postępowania.

Patrząc na programy telewizji, słuchając radia, czytając książki czy czasopisma też musimy zastanawiać się, co wybrać, bo nie wszystko jest dla nas dobre, konieczne czy też pożyteczne.

W czasie duszpasterskich odwiedzin kolędowych widziałem nieraz położony na telewizorze krzyż lub figurkę Matki Bożej. Na pytanie, dlaczego tak "przyozdobiono" telewizor, mały Szymek odpowiedział: "Telewizor to cenna rzecz, ale Pan Jezus i Matka Boska są o wiele cenniejsi i ważniejsi".

Ks. Herbert Jeziorski ŚRODKI SPOŁECZNEGO PRZEKAZU W SŁUŻBIE POKOJU BK 87

- 5 -

Jak z każdą pracą, także z nauką w szkole, wiążą się oceny. Sądzę, że już otworzył się, worek" ze stopniami. Posypały się pierwsze piątki i niestety... pierwsze dwóje.

Kasia z piątej klasy z dumą pokazuje mamie dzienniczek ucznia - ma na swoim koncie już cztery oceny bardzo dobre. Za jej plecami z żałosną miną stoi brat Andrzej też ma cztery oceny, ale niedostateczne. Reakcja mamy jest dla obojga zaskakująca. Kasia traci pewność siebie słysząc słowa: "Pierwsze śliwki mogą być robaczywe. To nie jest jeszcze świadectwo końcowe". Andrzej natomiast nabiera otuchy: "Synku, zabieraj się solidnie do nauki. Jeszcze nic nie jest stracone". Oboje wzięli sobie słowa mamy głęboko do serca. Dlatego przypuszczam, że na końcu roku świadectwa Kasi i Andrzeja nie będą się bardzo między sobą różniły.

Ks. Romuald Andrzejewski BÓG CZEKA AŻ DO KOŃCA LUDZKICH DNI BK 87

- 6 -

W Ameryce znana jest powszechnie "Firma Douglasa", produkująca buty o bardzo dobrej marce. Ciekawa jest historia z życia założyciela tej firmy. W latach wielkiego kryzysu Douglas stracił pracę. Miał trochę oszczędności, które pozwalały mu przez jakiś czas żyć. Ale przyszedł taki dzień, że pozostał mu tylko jeden dolar. Pomimo tego, kiedy poszedł w niedzielę do kościoła na nabożeństwo, wrzucił na składkę połowę tego co mu zostało, czyli pół dolara. Następnego dnia usłyszał o pracy, którą można było otrzymać w sąsiednim mieście. Bilet kolejowy do tego miasta kosztował jednego dolara. Wyglądało na to, że lepiej by uczynił, gdyby nie wrzucił tego pół dolara na składkę. Tym niemniej Douglas się nie załamał. Kupił bilet na połowę trasy. Druga połowę postanowił przejść pieszo. Kiedy przejechał połowę dystansu do upragnionego celu, wyszedł z pociągu i zaczął iść pieszo.

Nie przeszedł więcej niż jedną ulicę i usłyszał od ludzi, że w pobliżu jest fabryka, gdzie potrzebują nowych ludzi do pracy. W pół godziny później miał pracę i pensję o pięć dolarów na tydzień wyższą niż w tej fabryce, do której początkowo zmierzał. Wypłata za pierwszy tydzień dziesięciokrotnie pomnożyła i zwróciła mu te pół dolara, które ofiarował Panu Bogu w kościele.

KS. MARIAN BENDYK ŻYĆ EWANGELIĄ - A -

- 7 -

Rozpoczynamy czwarty tydzień nauki w szkole. Wielu uczniów otrzymało już pierwsze stopnie. W klasie siódmej były dwie koleżanki: Iza i Dominika. Należały one do uczennic średnio zdolnych. Cieszyły się opinią pracowitych dziewcząt. Pomagały sobie wzajemnie. Iza była lepsza z języka polskiego, a Dominika z matematyki.

Pani polonistka zapowiedziała dyktando. Cała klasa starannie się do niego przygotowała. Pani była zadowolona z jego wyników. Znalazły się trzy oceny celujące. Jedną z nich otrzymała Iza, najmocniejsza w ortografii w klasie. Jak bardzo szczęśliwa wracała do domu! Gdy tylko otworzyła drzwi mieszkania, na głos zawołała: Mamo, otrzymałam celujący z dyktanda. Cały dom cieszył się z oceny Izy.

Na drugi dzień pani wychowawczyni zauważyła zły humor u kilku dziewcząt. Dowiedziała się, że niektóre z nich zazdroszczą celujących ocen z dyktanda. - Powiedzcie mi, jaka wadę wykazały koleżanki? Tak. Zazdrość.

Z podobnym zachowaniem spotkaliśmy się w dzisiejszej przypowieści.

O. Korneliusz Jackiewicz  Cist. - NIEŁAD POŻĄDLIWOŚCI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2 (137) 1996

- 8 -

W czasie pewnej lekcji religii ksiądz katecheta mówił uczniom o zazdrości i jej skutkach. Pod koniec lekcji była chwila ciszy. Dzieci zadawały sobie sekretne pytania: czy nie smucą się, gdy widzą w klasie kolegę; lub koleżankę ładnie ubraną? Czy nie mam złego humoru z powodu, że inni otrzymali lepsze stopnie ode mnie? Czy nie zazdroszczę komuś większych zdolności?

O. Korneliusz Jackiewicz  Cist. - NIEŁAD POŻĄDLIWOŚCI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2 (137) 1996

- 9 -

Posłuchajcie opowiadania o pewnej przygodzie małego chłopca.

"Wnuk rabbiego Barucha, mały Jechiel, bawił się kiedyś z pewnym chłopcem w chowanego. Ukrył się najstaranniej i czekał, aż tamten zacznie go szukać. Czekał długo nadaremnie, wreszcie wyszedł ze swojej kryjówki, ale tamtego nie było widać. I wtedy Jechiel zrozumiał, że ów chłopiec wcale go nie szukał. Tak się tym zasmucił, że zaczął płakać, płacząc pobiegł do izby dziadka i poskarżył się na złego towarzysza zabawy. Łzy stanęły rabbiemu Baruchowi w oczach i powiedział: Tak mówi też Bóg »Ukrywam się, ale nikt mnie nie szuka«" (M. Buber, Opowieści chasydów s. 111).

Panem, którego należy szukać, jest Bóg.

Ks. Stanisław Bielecki - SZUKAJCIE PANA! Współczesna Ambona 1993

- 10 -

W auli jednego ze znanych światowych uniwersytetów znajdują się portrety i rzeźby wielkich uczonych, noblistów, odkrywców .. Ale pierwsza z tablic, ta największa, zawiera tylko napis, bardzo wymowne słowa... z Pisma św. ...

Na początku było Słowo...

- 11 - 

W swoim Diariuszu zapisał znany współczesny dramaturg, E. Ionesco: "Jesteśmy świadkami cywilizacji zamieszania i przewrotów, także językowych. Słowa nasze stwarzają tylko zamieszanie... "I dalej: "w sloganach, w klikach, prefabrykatach językowych, są tylko metafory śmierci a same słowa służą tylko do duszeniu prawdy, do przewracania, do niszczenia..."

"Słowo - napisze Z. Steiner - objawia dzisiaj nie tyle prawdę, co raczej ludzkie zafałszowanie". Czy tak musi być zawsze...

"Dajcie mi dobre słowo - krzyczy Verlaine - a dacie mi tym samym miłość".

Miłość można nieść tylko dobrem, dobrym słowem...

Dobroć rodzi miłość: z miłości rodzi się dobroć: tak jak u Ojca Świętego, jak u Matki Teresy Niech tak będzie i u nas...

Ks. dr Michał Dróżdż ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SŁOWO! w WIERZĘ W BOGA OJCA - Materiały Homiletyczne Rok A - Pod red. Ks. dr Stanisław Sojka Tarnów 1999

- 12 -

Znany radziecki obrońca praw ludzkich i obywatelskich, Aleksander Sołżenicyn w czasie przemówienia wygłoszonego na amerykańskim Uniwersytecie Harvarda powiedział m.in.: "Ja, który całe życie spędziłem w komunizmie, przyznaję, że społeczeństwo, w którym nie istnieje bezstronny wymiar sprawiedliwości jest rzeczą straszną. Ale społeczeństwo, które posługuje się we wszystkim i nade wszystko jedynie wymiarem sprawiedliwości, też niezupełnie jest godne człowieka (...) Prawo jest zbyt zimne i zbyt sformalizowane, aby wywierać na społeczeństwo dobroczynny wpływ. Tam, gdzie stosunki prawne regulują wszystkie dziedziny życia, wytwarza się atmosfera moralnej mierności, w której najlepsze porywy ludzkie ulegają zaduszeniu.

Szczudła prawne nie wystarczą do utrzymania ludzi na nogach w obliczu ciężkich prób, jakie grożą w naszym stuleciu" (A. Sołżenicyn, Zmierzch odwagi, Biblioteka Literacka,1980, 8).

Ks. H. Sławiński Sprawiedliwość nie wystarczy s. 123-124, Materiały Homiletyczne Wrzesień/Październik  Nr 159

- 13 -

 Bardzo wiele chciała wiedzieć o Panu Bogu dziewczynka Anna Maria Gallo. Nieraz oddawała swoim starszym siostrom część swego śniadania po to, by jej mówiły o Panu Bogu, o Panu Jezusie, o niebie. Ta nauka przyczyniła się do tego, że została zakonnicą, a potem ogłoszono ją świętą.

W Poznaniu przed operacją lekarz powiedział do dziewczynki, którą przyniesiono na stół operacyjny: "Niczego się nie lękaj. Za chwilę uśniesz, a potem po obudzeniu będzie wszystko dobrze". - Na to odpowiedziała dziewczynka: "Nauczono mnie, że przed zaśnięciem trzeba się modlić". Uklękła na stole operacyjnym i odmówiła modlitwę. Wzruszenie ogarnęło cały personel przygotowany do operacji.

Na swój sposób chwałę oddawał Jezusowi siedmioletni chłopiec, Herman Józef. Niekiedy porzucał zabawy, by porozmawiać z Panem Jezusem lub Matką Najświętszą. Oto jedna z tych rozmów: ·

Jezusku mój maleńki, dziś miałem na śniadanie zaledwie kawałeczek chleba, jednak się nie uskarżam, bo i Ty także cierpiałeś głód.

Następnie opowiadał, czego się nauczył poprzedniego dnia i jakie zajęcia czekały go bieżącego dnia. Odchodząc, przemówił:

Chętnie bym z Tobą, Jezusku, i z Twoją świętą Matuchną pozostał dłużej, ale muszę iść do szkoły. Pobłogosław mi, proszę, i póki nie wrócę, myśl o mnie.

Ks. T. Dusza MSF Praca duchowa s. 126, Materiały Homiletyczne Wrzesień/Październik  Nr 159

- 14 -

Przykład doskonałego pięcioletniego współżycia relacjonuje 32-letni małżonek.

Przed kilku tygodniami minęła piąta rocznica naszego ślubu. Byliśmy rano na Mszy św. i przystąpiliśmy do Komunii, mając między sobą naszą czteroletnią Anię, a ja dodatkowo na ręku półroczną Basię. Jestem z żoną niezmiernie szczęśliwy, to chyba rezultat takiego a nie innego nastawienia się do naszego małżeństwa, nastawienia przed jego zawarciem, jak też przestrzeganie tej „linii postępowania” w dalszym ciągu. Mianowicie myśleliśmy - i czynimy to w dalszym ciągu - wyłącznie o swoim partnerze, a im dłużej ze sobą przestajemy, z tym większą łatwością nawet powiedzieć, automatyzmem, przechodzimy ponad wszelkimi przejawami egoizmu. Sytuacja jest wręcz paradoksalna: dochodzi nawet do sprzeczek między nami - bo ja chcę gwałtem, aby żona sobie odpoczęła, czy też poszła do kina lub na inną rozrywkę, abyśmy jej coś kupili, a ona chce tego samego w odniesieniu do mnie. Ponieważ zaś środki i możliwości są ograniczone, więc któreś z nas musi ustąpić i wówczas jest tak, że gdy ja ustąpię i mnie się coś kupi, to czuję się tak strasznie głupawo. Wierzę mocno, że jeżeli będzie kiedyś konkurs na najszczęśliwsze małżeństwo na świecie, to na pewno weźmiemy pierwszą nagrodę. Podpisał „Szczęśliwy mąż” /Nas dwoje - w ramach konkursu Spodka/.

  Ks. Sklorz J., Małżeństwo źródłem wspólnoty rodzinnej, BK 2-3(101) /1978/, s. 49



Wyszukiwarka