Scenariusz na Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny
Utwór pt. „Zapal Świeczkę” - zespołu Dżem
Narrator I
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny ukazuje poważny nastrój zamyślonych, stojących przy mogiłach swoich najbliższych. Pierwsze dwa dni listopada nie są dla siebie konkurencyjne, wiele je łączy, mają wyjątkową moc łączenia rodzin oraz jednoczenia przeciwników. Wracają do nas najpiękniejsze chwile, które spędziliśmy razem. Wpatrując się w chwiejny płomyk świecy, w kwiaty kołyszące się na wietrze przypominamy sobie najpiękniejszy uśmiech, najmądrzejsze słowa, najserdeczniejszy gest tych, którzy pośród nas są już nieobecni.
Jan Paweł II “Tryptyk Rzymski”
Był samotny z tym swoim zdumieniem
pośród istot, które się nie zdumiewały
wystarczyło im istnieć i przemijać.
Człowiek przemijał wraz z nimi
na fali zdumień.
Zdumiewając się, wciąż się wyłaniał
z tej fali, która go unosiła,
jakby mówiąc wszystkiemu wokoło:
„zatrzymaj się! — masz we mnie przystań”
„we mnie jest miejsce spotkania
z Przedwiecznym Słowem” —
„zatrzymaj się, to przemijanie ma sens”
„ma sens... ma sens... ma sens!”
Narrator II
Pierwszy listopada - Uroczystość Wszystkich Świętych jest zawsze okazją do tego, by przyjrzeć się bliżej temu co w życiu chrześcijanina nazywamy świętością. Świętość to słowo znane każdemu, a jednocześnie tak trudne do zdefiniowania, gdy idzie o jej miejsce w naszym codziennym życiu.
By lepiej zgłębić tę prawdę zajrzyjmy do Pisma Świętego, w którym Jan Apostoł pisze: „Potem ujrzałem wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: Zbawienie u Boga naszego, zasiadającego na tronie i u Baranka”. „Ci przyodziani w białe szaty, kim są i skąd przybyli? I rzekł do mnie: To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i w krwi Baranka je wybielili”.
Narrator I
Świętość człowieka kształtuje się w zderzenia z tym, co się wokół niego dzieje, w zaangażowaniu w sprawy poszczególnych ludzi, społeczeństw czy narodów. Któż to jest święty czy błogosławiony? Dlaczego tych, a nie innych ludzi Kościół wyniósł na ołtarze?
Posłuchajmy, jakiej odpowiedzi udziela Pismo Święte:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.
Muzyka refleksyjna
Narrator I
Kończąc rozważania nad życiem w kontekście świętości wsłuchajmy się w słowa Jana Pawła II oraz poety Józefa Szczawińskiego i ks. J. Twardowskiego
„Dzień Wszystkich Świętych zachęca nas, abyśmy nie zamykali się nigdy w sobie, lecz patrzyli ku Panu, abyśmy rozjaśniali się, byśmy nie cenili naszych ubogich cnot, lecz łaskę Boga, który zawsze zawstydza, byśmy nie przeceniali swoich sił lecz zaufali po synowsku Temu, który nas umiłował, kiedy byliśmy grzesznikami i równie, abyśmy nigdy nie ustali w czynieniu dobra. Wolą Boga jest bowiem nasze uświęcenie”. Jan Paweł II
Wiersz „Wierzę...”
Wierzę w świętych obcowanie,
w ścieżkę trudną nad wiecznością,
Wierzę w poza czas i pamięć
sięgający wspólny Kościół.
Wierzę, że nie gaśnie w śmierci
żadna myśl i czyn serdeczny.
Ci, co odwołani wcześniej,
nas wprowadzą w żywot wieczny.
Święci, którym powierzono
każdy krok nasz, każdy oddech,
rzucą w chwałę most zwodzony
na łańcuchach naszych modlitw.
Józef Szczawiński
„Trochę plotek o świętych”
Święci to także ludzie a nie żadne gąsienice dziwaczki
nie rosną krzywo jak ogórki
nie rodzą się ani za późno ani za wcześnie
święci bo nie udają świętych
na przystankach marznąc przestępują z nogi na nogę
Śpią czasem na jedno oko
wierzą w miłość większą od przykazań
w to że są cierpienia ale nie ma nieszczęść
wolą klękać przed Bogiem niż płaszczyć się przed człowiekiem
nie lubią deklamowanej prawdy
ani klimatyzowanego sumienia
nie przypuszczają żeby z jednej strony było wszystko a z drugiej guzik z pętelką
stale spieszą się kochać
znajdują samotność oddalając się od siebie a nie od świata
tę samotność bez której świat dostaje bzika
są tak bardzo obecni że ich nie widać
nie lękają się nowych czasów które przewracają wszystko do góry nogami
nie chcą być również umęczeni w słodki sposób jak na nabożnych obrazkach
niekiedy nie potrafią się modlić ale modlą się zawsze
chętnie wzięliby na indeks niejedną dobrą książkę
żeby bronić ją przed głupim czytelnikiem
nie noszą zegarków po to żeby wiedzieć ile się spóźnić
mają sympatyczne wady i niesympatyczne zalety
boją się grzechu jak fotela z fałszywą sprężyną
uważają że tylko pies jest dobry kiedy jest zły
nie mają i dlatego rozdają
tak słabi że przenoszą góry
potrafią żyć i nie dziwić się odchodzącym
potrafią umierać i nie odchodzić
można o nich o wiele mądrzej pisać ale po co
trzymają się przyjaźni jak gawron gawrona
poznają późne lato po niebieskiej goryczce
słyszą na pamięć wilgi gwiżdżące przed deszczem
bawią ich jeszcze grzyby nieprawdziwe
ks. Jan Twardowski
Narrator II
W Dniu Zadusznym odwiedzamy cmentarze i pogrążamy się w modlitwie za zmarłych. Śmierć jest doświadczeniem, które czeka nas wszystkich. Zaabsorbowani codziennością nie zastanawiamy się nad tym zbyt często. Skłonni do odsuwania myśli o śmierci, często zapomnimy, co mówi na jej temat nasza wiara.
Wiersze „Kochać i tracić...” Leopold Staff
Kochać i tracić, pragnąć i żałować,
Padać boleśnie i znów się podnosić,
Krzyczeć tęsknocie "precz!" i błagać "prowadź!"
Oto jest życie: nic, a jakże dosyć...
Zbiegać za jednym klejnotem pustynie,
Iść w toń za perłą o cudu urodzie,
Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie.
„Nie ma na ziemi” Leopold Staff
Nie ma na ziemi tak zbyt wiele,
By przylgnąć do niej całą duszą,
I gdy przypada śmierć w udziele,
Rozpaczną żegnać ją katuszą.
Nie ma na ziemi tak zbyt mało,
Aby gdy gasną jej uśmiechy,
Jakieś ździebełko nie zostało
Choćby wspomnienia dla pociechy.
Jednakże jest na ziemi dosyć,
Aby spodziewać się trwożyć,
Cierpliwie ciężar życia znosić
I z ulgą z ramion w grób go złożyć.
„Trzeba nam dalej płynąć” Bolesław Leśmian
Trzeba nam dalej płynąć,
Umierać wciąż - bez przerw,
Bo nie dość raz zginąć
Tym, co istnieli wpierw.
Czy słyszysz chór skowrończy?
To cienie śpiewać chcą...
Mów ciszej: co się kończy
Po śmierci? - Nie wiem, co!
Kończą się mgły za mgłami,
Lecz nie ustaje żal.
Spójrz - każda dal przed nami -
Wciąż przedostatnia dal!
W pozgonnych róż szkarłaty
Rzuć okiem tylko raz!
To nie te jeszcze światy
I jeszcze nie ten czas.
Narrator I
Te dwa dni listopada przeżywamy w skupieniu. Powinniśmy jednak mieć świadomość tego, że dla chrześcijanina cmentarz nie jest miejscem rozpaczy, ale nadziei. Nadziei i wiary w zmartwychwstanie.
Wiersz „Zasypia cmentarz”
Wiatr strąca z drzew ostatnie liście
Na rzędy mogił w gałęziach śpiewa
Tym, co odeszli i śpią w pokoju…
Pod prostym krzyżem czyjeś nazwisko
Urodził się… kochał, żył i pracował -
Zasnął snem wiecznym, prosi o „Zdrowaś”…
Ktoś przyniósł kwiaty, zapalił świeczkę
Tym, co odeszli, a dziś tak liczą
Na nie więdnące kwiaty różańca
Wiatr strąca liście.
Miniemy wszyscy…
Zasypia cmentarz i gasną znicze -
Krzyż nad mogiłą otwarł ramiona -
Ja Jestem życiem…
„Z prochuś powstał człowiecze”
Liściem zasnute szare dróżki,
Listopadowy, wczesny zmrok,
Pójdźmy, wszyscy, na Zaduszki
Tak jak co rok.
Pójdźmy klęknąć na mogiłach,
Gdzie ciemno i gdzie krąg świec skrzy...
Ci, co tu leżą, byli siłą,
Męstwem, radością, jak dziś my.
Byli waleczni, pracowali,
A choć ich życia promień zgasł,
W różnych się dziełach dalej pali...
Płonie i w nas.
Bo nic nie znika, nic nie ginie:
Praca ni miłość, śmiech ni łza,
W każdym tygodniu, dniu, godzinie,
Chociaż w odmiennej formie - trwa.
Na starych grobach, gdzie ojcowie moi
Spoczęli, życiem strudzeni tułacze,
Klękam pod krzyżem, co nad nimi stoi,
I płaczę...
Boże, Tyś widział, jak idąc do Ciebie,
Padali nieraz wśród głogów i cierni,
A przecież z wzrokiem utkwionym w Twym niebie,
Szli, Tobie wierni!
Tyś widział, , Boże, jak zgięci cierpieniem,
Nieśli do śmierci niedoli swej brzemię,
Jak pod Twym okiem i z Twoim imieniem
Kładli się w ziemię...
O spełnij, Panie, ich ciche nadzieje!
O daj, niech jutrznia zabłyśnie im złota,
Nad polem śmierci niech jasność zadnieje
Żywota!
Wiem, że dzień przyjdzie, gdy każdą mogiłę
Odemknie dłoń Twa, przed którą się korzę...
O zbliż go ku nam! Daj czekać nań siłę,
O Boże!
Jeśli kiedyś nam przyjdzie stanąć
Na Sąd Boży,
Na który po wędrówce ziemskiej
Każdy zajdzie -
To gdy tam księgę życia
Anioł-stróż otworzy,
Niech oprócz nienawiści w niej
I miłość znajdzie!
Obok ręki co bierze
- wyciągnięta w darze,
dobre słowo bliźniemu,
by przestał rozpaczać -
resztę win Łaska Pańska
z listy skreślić każe,
bo ludzką rzeczą grzeszyć,
a Boską przebaczać!
Z drzew na ziemię wśród deszczu, co siecze,
Lecą liście zmartwiałe, znużone...
Z prochuś powstał jak one, człowiecze,
W proch się kiedyś obrócisz jak one.
Ale pomnij, że w stworzeń godzinie
Bóg w proch ziemski Swojego tknął Ducha,
A co z Boga poczęte - nie zginie,
Jeno w niebo jak płomień wybucha!
Z drzew na ziemię wśród deszczu, co siecze,
Lecą liście zmartwiałe, znużone...
Z prochuś powstał jak one, człowiecze,
Lecz nie samym tyś prochem jak one.
„Szczytne cnoty” - Jan Lechoń
Szczytne cnoty, dla których świat nas chwali,
Czyny, których przykładem przyszłość ma się cieszyć,
I nasz honor kamienny i wola ze stali
Na Sądzie Ostatecznym nie będą się liczyć.
Odpadną z nas, okryte przez tłumu oklaski,
Uczynki miłosierne, co sławę nam szerzą,
I tylko pozostaną te mroki i blaski,
O których nikt z nas nie wie, czy od nas należą.
Wtedy wyda głąb nasza, nareszcie odkryta,
Grzech, który Cię przeraża, cnotę, co się wstydzi.
Gdy wokół szumi życie, nikt o nie nie pyta.
Tylko miłość w nie patrzy, tylko Bóg je widzi.
„Jeśli śmierć przyjdzie” - Stefan Jurkowski
... Jeśli śmierć przyjdzie to przyjdzie w oddali
kładąc swój cmentarz na płonące lampy
niosąc jesieni zżółkłą halabardę...
to jest niewiara i piękne zwątpienie
we własną wieczność To jest wiara w wieczność
w naszych umarłych - stojących za nami -
oni obecni wokół nas tak blisko
wprost na powieki wnoszą swoje światło -
mądrość drążącą labirynty lęku
w każdym wzrastają powoli cmentarze:
i my i oni porę mamy jedną
... kto oczy zawarł ten już widzi wszystko...
palimy znicze nad nimi i nad sobą -
wpół ślepe światła drgającej pamięci
Narrator II
Listopad to miesiąc smutku i radości, klęski i chwały, miesiąc wspomnień i pamięci. Pamięci o ludziach, którzy odeszli, których z nami już nie ma. Powołajmy do apelu żołnierzy
Tadeusza Kościuszki z 1794 roku , legionistów generała Jana Henryka Dąbrowskiego, powstańców z 1831 i 1864 roku, żołnierzy Józefa Piłsudskiego z czasów I wojny światowej, żołnierzy września 1939 roku, powstańców warszawskich, wszystkich poległych na frontach II wojny światowej. Oni wszyscy żyją w naszej pamięci. O nich nie wolno zapomnieć, bo narody, które tracą pamięć, tracą życie. Od nich uczymy się kochać Ojczyznę, od nich uczymy się poświęcenia, od nich uczymy się szacunku do prawdy, sprawiedliwości, wolności. Niech zapalone znicze na ich grobach staną się znakiem naszej miłości chrześcijańskiej, znakiem wdzięczności, pamięci, nadziei, bo ta która była pogrzebana, dzięki ofierze życia milionów synów naszej Ojczyzny - zmartwychwstała.
Wiersze „Biały Krzyż”
Jak myśl sprzed lat,
Jak wspomnień ślad
Wraca dziś
Pamięć o tych, których nie ma.
Żegnał ich wieczorny mrok,
Gdy ruszali w bój,7
Gdy cichła pieśń.
Szli, by walczyć i twój dom
Wśród zielonych pól -
O nowy dzień.
Jak myśl sprzed lat,
Jak wspomnień ślad
Wraca dziś
Pamięć o tych, których nie ma.
Bo nie wszystkim pomógł los
Wrócić z leśnych dróg,
Gdy kwitły bzy.
W szczerym polu biały krzyż
Nie pamięta już,
Kto pod nim śpi ...
„Mojemu pokoleniu”
Potomni, którzy przyjdą, a będą szczęśliwi,
Na grobach naszych niechaj wieńców z róż nie kładą,
Ale niech nas rycerską salutują szpadą,
Bośmy żołnierze byli - wiara w jutro żywi...
Na placówkach samotnych staliśmy bez broni,
Honoru broniąc życiem, a życia - honorem...
Śnił nam się biały rumak, co światem przeleci
I w bruki miast złotymi uderzy podkowy,
Widział nam się dzień wielki na niebie i nowy,
Co blaskami mrok nocy wiekowej rozświeci...
Więc choć bez lśniącej zbroi, bez ostrego miecza,
Co w boju się o twarde przytępia puklerze,
Przetrwaliśmy na warcie, jak prawi rycerze,
Gdzie nas honor wiódł Polski i godność człowiecza.
„Na cmentarzu”
Na starych grobach, gdzie ojcowie moi
Spoczęli, życiem strudzeni tułacze,
Klękam pod krzyżem, co nad nimi stoi,
I płaczę...
Boże! Tyś widział, jak idąc do Ciebie
Padali nieraz wśród głogów i cierni,
A przecież z wzrokiem utkwionym w Twym niebie
Szli, Tobie wierni!
Tyś widział, Boże, jak zgięci cierpieniem
Nieśli do śmierci niedoli swej brzemię,
Jak pod Twym okiem i z Twoim imieniem
Kładli się w ziemię...
O, spełnij, Panie, ich ciche nadzieje!
O, daj, niech jutrznia zabłyśnie im złota,
Nad polem śmierci niech jasność zadnieje
Żywota!
Wiem, że dzień przyjdzie, gdy każdą mogiłę
Odemknie dłoń Twa, przed którą się korzę...
O, zbliż go ku nam! Daj czekać nań siłę,
O Boże!
Narrator II
W te dni listopadowe pochylając głowy nad grobami, powinniśmy zastanowić się nad własnym życiem, które kiedyś będzie miało swój ziemski kres. Pamiętajmy, że Ci którzy już odeszli mieli tak samo jak my swoje wolności i zmartwienia, że też kochali i gniewali się.
I warto w tej chwili zadumy i refleksji pomyśleć o naszym życiu, by iść przez nie czyniąc dobrze, kochać ludzi, pomagać innym by kiedyś wejść do nieba z wieńcem zasług zdobytych na ziemi. Niech to nasze spotkanie zakończą słowa poety ks. Jana Twardowskiego.
„Śpieszmy się kochać ludzi”
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
9